Read with BonusRead with Bonus

Żart jest na tobie

TERAZ

GINGER

Dawno, dawno temu była sobie dziewczynka, która miała wszystko, o czym mogła marzyć. Mocne imię, kochającą rodzinę, setki przyjaciół. Ubrania, biżuterię, idealnego, starannie dobranego chłopaka. Była mniej więcej księżniczką bez tytułu. Uważano ją za piękną i kochano. Ale nigdy nie prosiła o więcej niż potrzebowała i nigdy nie traktowała nikogo jakby był mniej wart od niej. Była światłem w życiu swoich rodziców, przynajmniej tak myślała.

Aż pewnego dnia, po prostu przestała nim być.

Mówią, żeby trzymać się dobrych czasów, bo to pomoże przetrwać złe. Żeby odganiać negatywną energię i zastępować ją pozytywną. Ale co robić, gdy wspomnienia dobrych czasów sprawiają, że złe czasy są jeszcze gorsze, a pozytywne rzeczy w twoim życiu stają się negatywnymi?

Nie wiesz? Hm. No to kiepsko. Bo naprawdę przydałaby mi się jakaś rada. Zwłaszcza teraz, gdy on wraca.

Kto to jest, pytasz? On to mój nie-brat Lincoln i on jest także ostatecznym niszczycielem mojego życia.

W końcu zakończył je dla mnie trzy lata temu, kiedy znalazł Giselle i przyprowadził ją do domu.

Giselle... absolutna zmora mojego istnienia.

Nienawidzę jej prawie tak bardzo, jak nienawidzę siebie.

Widzisz... kiedyś byłam córką Alfy Mario. Byłam jego księżniczką, jego aniołkiem, jego idealną małą dziewczynką. I naprawdę go kochałam, gdy był moim ojcem. Nigdy bym nie pomyślała, że to się zmieni... ale oczywiście, zmieniło się.

Wtedy, gdybyś zapytał mnie, czy to mogło się zdarzyć - gdybyś zapytał mnie, czy cokolwiek mogłoby nas rozdzielić - powiedziałabym nie i...

... i myliłabym się.

Nie ma nic bardziej łamiącego serce niż odkrycie, jak niewiele znaczysz dla tych, których kochasz.

To szokujące i zmieniające życie i więcej niż trochę trudne do zaakceptowania. W rzeczywistości, im dłużej pozwalają mi tu żyć, tym bliżej jestem śmierci. Powinnam była uciec, gdy miałam piętnaście lat, kiedy Giselle po raz pierwszy się pojawiła.

Mogłam mieć wtedy szansę. Wtedy, gdy moi nie-rodzice wciąż dochodzili do siebie po wiadomości, że nie jestem naprawdę ich.

Ale ponieważ coś we mnie po prostu nie chciało zaakceptować, że naprawdę w ogóle mnie nie kochają, zostałam.

Jeśli chodzi o Lincolna, to zdecydowanie się tego spodziewałam. Byliśmy blisko, gdy byłam mała. Jest starszy ode mnie o cztery lata, więc na początku widział siebie jako mojego obrońcę. Mojego kochającego brata i rycerza w lśniącej zbroi. Aż do momentu, gdy skończył dwanaście lat. To był rok, w którym zaczął spędzać czas z synami innych Alf. Linc przeszedł wtedy przez okres dojrzewania, miał swoją pierwszą przemianę i zaczął traktować mnie jak uciążliwą młodszą siostrę. Ale przedtem... lubię wierzyć, że mnie kochał.

Powietrze wokół mojej głowy drży, gdy drzwi do piwnicy otwierają się na lądowaniu powyżej.

„Ginger! Dziewczyno!” Zelda warknęła na mnie z progu piwnicy. „Co ty do cholery robisz? Rusz swój leniwy tyłek z łóżka i zacznij robić swoje obowiązki. Linc wraca dzisiaj i jeśli jego pokój nie będzie gotowy, zapłacisz za to krwią.”

„Tak jest, proszę pani,” odpowiedziałam, z mojego 'łóżka' na zimnej, brudnej ziemi.

Łóżko? To dopiero śmiech. Dwa koce i zwinięty ręcznik - to nie jest łóżko.

Zielone oczy Zeldy błysnęły na mnie okrutnie, jej cienkie, zbyt mocno pomalowane usta wykrzywiły się w szyderczym uśmiechu, gdy patrzyła na mnie z progu. „Bogini, wyglądasz okropnie. Zrób coś z tą twarzą, zanim pokażesz się nad ziemią.”

"Jesteś taka piękna, moje kochanie. Bogini naprawdę stworzyła coś wyjątkowego, gdy cię stworzyła." - jej stare słowa z przeszłości.

Otrząsając się z tego echa przeszłości, skinęłam głową, odwracając głowę, żeby Zelda nie zobaczyła łez, które napłynęły mi do oczu. Nie mogę uwierzyć, że kiedyś myślałam, że jest najpiękniejszą kobietą na świecie. Teraz widzę ją taką, jaka jest. Strasznie złośliwą, zazdrosną starą wiedźmą.

Wiedźmą, którą kiedyś nazywałam matką.

"Będzie tu za godzinę, a ty wciąż leżysz i marzysz. Czy chcesz, żeby nasz nowy Alfa zwymiotował, jak tylko przekroczy próg? Wstawaj i bierz się do roboty albo poniesiesz konsekwencje."

Konsekwencje, które są ledwie gorsze od tego, co znoszę każdego dnia, prawie kuszą mnie, żeby jej powiedzieć, żeby się odwaliła.

Prawie.

Nasz nowy Alfa... co za stek bzdur.

Lincoln wracał dziś do domu, żeby przejąć naszą watahę, zostawiając za sobą tę, którą sam zbudował. Najwyraźniej zdecydował przeciwko poślubieniu córki Alfy Collina, Meg. Biorąc pod uwagę, że Linc samodzielnie potroił ich liczebność, podbijając okoliczne terytoria, mógł robić, co tylko chciał. Nawet jeśli oznaczało to zerwanie więzi z sojusznikami, których mieliśmy od dekad, i porzucenie dziewczyny, z którą był zaręczony od trzeciego roku życia.

"Tak jest, proszę pani," odpowiedziałam, wstając na równe nogi.

Rozklekotane schody zatrzęsły się, gdy drzwi trzasnęły, a kurz opadł na mnie, jak zawsze, gdy Zelda postanowiła zatrząść ścianami.

Świetnie. Teraz będę musiała najpierw umyć się w balii, bo inaczej mnie pobije.

Była zima tutaj, w Silver Wolf, a ja straciłam prawo do kąpieli jak śmiertelnik trzy lata temu. Zamiast gorącego prysznica, jak Giselle, muszę myć się w zimnej miedzianej balii w rogu piwnicy. Dostałam to cholerstwo w dniu, kiedy odebrano mi nazwisko i zrobiono ze mnie służącą zamiast córki Alfy, którą byłam wychowywana.

Ha! Żart na tobie, Ginger. Jesteś więźniem i wyrzutkiem.

Idąc w stronę kąta wilgotnej i ponurej piwnicy, gdzie czekała na mnie lodowata kąpiel, zdjęłam brudną koszulę nocną i skrzywiłam się. Rany po wczorajszej chłoście były wciąż świeże. Normalnie zagoiłyby się przez noc, ale za każdym razem, gdy jestem karana, dostaję wystarczająco dużo wilczej jagody, żeby spowolnić proces gojenia.

Gdybym miała już swojego wilka, moje gojenie byłoby natychmiastowe i nieskończenie łatwiejsze do zniesienia. Ale jako wilczyce nie dostajemy swoich wilków, dopóki nie dostaniemy swoich partnerów, a nawet wtedy może to być problem, jeśli zostaniemy odrzucone. Życie po prostu nie jest sprawiedliwe dla niektórych ludzi.

Mianowicie dla mnie.

Ale dla Giselle? Życie jest świetne. Jej ulubionym zajęciem jest pilnowanie, żeby coś mi się nie udało, żeby mogła nalegać na nauczanie mnie lekcji.

Giselle absolutnie rozkoszuje się moimi karami i jeśli nie będę bardzo ostrożna, poniosę więcej przed lunchem.

Nie daj Boże, żebym podała zimne masło z bułkami, jak to zrobiłam wczoraj wieczorem. Następnym razem, gdy wezmą się za mnie z batem, mogą mnie zabić. Zwłaszcza jeśli Giselle będzie miała pozwolenie na wymierzenie kary.

Ta suka wręcz nienawidzi mnie, chociaż nie mogę zrozumieć dlaczego. W końcu dostała wszystko, co kiedykolwiek miałam, gdy tu przyjechała. Dostała. Aż po moje nazwisko, Garm.

Szkoda, że nie pomyśleli, żeby dać mi inne... bo teraz jestem po prostu Ginger Bez Imienia i Nic. Niewolnica Alfy i Luny Watahy Srebrnego Wilka. Córka nikogo, która kiedyś była ich gwiazdą.

Previous ChapterNext Chapter