




3 Lata temu
GINGER
Słońce przesuwało się przez delikatnie kołyszące się zasłony w mojej sypialni, oświetlając moje oczy zza powiek i wywołując uśmiech na mojej twarzy. Moja ulubiona część każdego dnia wydawała się być rano. Uwielbiałam budzić się na moim materacu z poduszkami, otoczona miękkością jadeitowo-zielonych i srebrnych narzut na łóżko. Moja mama i ja przemeblowałyśmy mój pokój, kiedy skończyłam trzynaście lat, aby pasował do mojego nowego nastoletniego wizerunku, a teraz, gdy miałam piętnaście, zasugerowała, że powinniśmy to zrobić ponownie. Osobiście, nadal byłam zakochana w leśnym klimacie mojego pokoju. Uwielbiałam leśne liście, które były aerografowane na moich ścianach i ciemnobrązową farbę, która była akcentowana cieniami ciemniejszych odcieni, aby stworzyć obraz życia wewnątrz ogromnego drzewa. Moja półka na książki była wykonana z dużego pnia klonu, który został oszlifowany i polakierowany przez najzdolniejszych wilków Omega w naszej watahy. Nawet moje biurko idealnie pasowało do motywu, z nogami ukształtowanymi tak, aby wyglądały jak gałęzie i zarośla w baśniowym lesie. Krzesło biurkowe, które było wsunięte pod biurko, miało poduszkę w kształcie liścia lilii wodnej i oparcie wyrzeźbione w kształcie pnączy. Moje łóżko było zaprojektowane tak, aby wyglądało jak cztery płaczące wierzby połączone zielonym baldachimem wiszącym na ramie łóżka z czterema słupkami, jakby było stworzone dla leśnego elfa. Każdy świt był jak przebudzenie w głębi lasu i uwielbiałam to. Nie byłam jeszcze gotowa, aby się tego pozbyć.
Ale... mama miała swoje sposoby. Zawsze tak było.
Mój telefon zadzwonił na nocnym stoliku obok mnie, a na ekranie pojawiło się imię mojej najlepszej przyjaciółki.
"Dzień dobry, Mal," wymamrotałam zaspana do telefonu. "Czemu zawdzięczam tę przyjemność?"
Podekscytowanie Mala było praktycznie odczuwalne przez fale radiowe i usiadłam z nagłym zrywem. "Lincoln przyjechał dziś rano. Słyszałam, że przywiózł ze sobą dziewczynę, która nie jest Meg!"
"Nie może być! Co?" Moje uszy się wyostrzyły, próbując bardziej uważnie słuchać otoczenia. Kiedy nic nie usłyszałam, westchnęłam z ulgą. Wbrew temu, co mogłoby się wydawać, powrót mojego starszego brata z internatu nie był czymś, na co szczególnie czekałam. Był dla mnie okrutny, kiedy był w pobliżu. Ale z drugiej strony, tylko wtedy, gdy musiał mnie widzieć. Jeśli nie musiał, mogłam prześlizgnąć się pod jego radarem i obawiać się jego gniewu tylko podczas świąt, kiedy byliśmy zmuszeni znosić swoje towarzystwo. "Jak ona wyglądała?" zapytałam, wyskakując z ciepłych objęć mojego łóżka, aby założyć puchowy lawendowy szlafrok wiszący blisko drzwi szafy.
"Blair miała trudności, żeby ją dostrzec przez czarne szyby, ale przynajmniej udało jej się powiedzieć, że była blondynką, a nie brunetką jak Meg."
Co do licha?
"Blair ci to powiedziała?" Zachichotałam, wsuwając stopy w najnowszą parę puszystych kapci w kształcie królików, które dostałam od taty. Każdego roku nalegał na nową parę, aby ogrzać moje palce. To było praktycznie jego religią. Dziś na pewno dostanę nową parę. "Blair to plotkara," zachichotałam do telefonu, uśmiechając się, gdy charakterystyczny chichot Mala wypełnił moje uszy. To było niezaprzeczalnie prawdziwe, Blair była w każdym interesie. I mimo że zazwyczaj miała rację w swoich opowieściach, nie zamierzałam podsycać ognia, kupując to tak szybko. Lincoln nie byłby widziany z żadną inną dziewczyną. Zwłaszcza wracając do domu na wydarzenie takie jak to, które mieliśmy dziś.
"Blair mi powiedziała, tak," Mal odparł obronnie. "Ale jej brat również rozmawiał dziś rano z Lincem i potwierdził, że nie przyszedł tu sam."
Hmm. To jest ciekawe...
"Może znalazł swoją partnerkę i to nie jest Meg," syknęłam, nagle chętna, aby się dowiedzieć. W końcu to była jedyna akceptowalna wymówka na coś takiego. Przynajmniej według Linca.
Nie zrozum mnie źle, mój brat nie był święty. Słyszałam wiele historii o jego romansach. Populacja Omeg była praktycznie jego placem zabaw. Znał się intymnie z więcej niż jednym otaczającym stadem, ale przyprowadzenie jednej z jego jednonocnych przygód do domu? Tego po prostu by nie zrobił.
Szczególnie nie dzisiaj. W moje urodziny.
Wychodząc na korytarz, nic nie wydawało się nie w porządku, ale teraz słyszałam głosy dochodzące z otwartej kuchni na dole. Szepnęłam do telefonu: "O kurczę. Myślę, że Blair może mieć rację. Słyszę mamę, tatę i Linca rozmawiających. Wygląda na to, że się kłócą!"
"O rany! Idź, moje dziecko, i zdobądź odpowiedzi, których szukamy. To jest twoja misja."
"Już się robi," zaśmiałam się, odkładając telefon i wkładając go do kieszeni, schodząc po schodach.
Im bliżej byłam, tym głośniejsze stawały się głosy moich rodziców, a zaniepokojenie zaczęło mnie ogarniać, próbując złożyć ich słowa w całość.
"Nie mogę uwierzyć, że to się stało! Piętnaście lat zmarnowanej miłości! Piętnaście lat, Mario!"
Zmarnowana miłość? Dziwne rzeczy do powiedzenia...
"Spróbuj się opanować, Zelda. Dziewczyna jest jeszcze na górze. Nic o tym nie wie. Nie możemy jej winić za-"
Dziewczyna? Jaka dziewczyna? O mój Boże, czy ta dziewczyna jest w pokoju Linca? O kurczę!
"Winić ją!?" głos mojej matki rozbrzmiał, przenikliwy i gniewny. "Nie winię jej, Mario! Winię tę niekompetentną pielęgniarkę na dyżurze tamtej nocy. Ale zostaliśmy oszukani! Ktoś musi za to zapłacić! Spędziliśmy każdą minutę ostatnich piętnastu lat rozpieszczając jakiegoś-sierotę!!! Tymczasem nasz anioł musiał znosić trudy życia Omegi. Coś trzeba z tym zrobić. Ktoś musi za to ponieść karę!"
O czym oni mówią, na miłość Boską?
Schodząc na parter, w końcu ich zobaczyłam. Moją rodzinę. Ale oni mnie nie widzieli. Przynajmniej moi rodzice nie. Ale Lincoln. On tak. A uśmiech, który mi posłał, był tak przerażający, że zamarłam w miejscu.
Kiedy Lincoln przemówił ponownie, utrzymywał swoje intensywne zielone oczy na mnie. "Myślę, że pierwszym krokiem powinno być poinformowanie Ginger. Musi wiedzieć, jak drastycznie zmieni się jej życie. Musi wiedzieć, kim jest i kim nie jest."
Co?
Wtedy ją zobaczyłam. Dziewczynę. Cała w blond włosach i szmaragdowych oczach. Miniaturka mojej matki. Dziewczyna, która nie wyglądała ani trochę jak ja, a całkowicie jak oni.
A moja matka ją przytulała.
Z tą dziewczyną... mój koszmar miał się zacząć.