Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 7: Mój losowy partner może być niezwykle brzydką kobietą!

Dominik

Zanim zdążyłem się nad tym zastanowić, tunel nagle się skończył. Jeden krok naprzód i wyszliśmy na coś, co wyglądało jak scena z historycznej rekonstrukcji.

Przed nami rozciągał się Krwawy Księżyc — zbiór małych, prymitywnych drewnianych budowli, ustawionych w luźnym kręgu wokół centralnego ogniska. Ludzie krzątali się w prostych ubraniach, niektórzy nosili wodę, inni zajmowali się podstawowymi obowiązkami.

„Witajcie w Krwawym Księżycu,” oznajmił Trevor z dumą, która wydawała się nie na miejscu, biorąc pod uwagę prymitywne warunki.

Czy my jesteśmy w jakimś cholernym wirze czasowym? Głos Ethana w mojej głowie był pełen niedowierzania.

Ci ludzie żyją jak w XIX wieku, odpowiedziałem, starając się utrzymać neutralny wyraz twarzy.

Trevor dał nam krótką wycieczkę, wskazując różne miejsca z entuzjazmem kogoś, kto pokazuje luksusowy kurort, a nie zbiór drewnianych chat. „To nasza wspólna jadalnia... tam jest nasze miejsce treningowe... tam są domy rodzinne...”

Kiwnąłem uprzejmie głową, ale moje nadzieje szybko malały. Jeśli moja partnerka była tutaj, żyła w warunkach, których nie mogłem sobie wyobrazić. Myśl, że mogła tu być, cierpiąc w tej prymitywnej egzystencji, sprawiła, że Luca, mój wilk, warknął z niezadowoleniem.

Po skróconej wycieczce Trevor wskazał na nieco większą chatę, oddaloną od innych. „Moje biuro jest w tę stronę. Możemy tam omówić nasz potencjalny sojusz.”

Gdy zbliżaliśmy się do chaty Trevora, zauważyłem, że była nieco bardziej nowoczesna niż inne — miała szklane okna i porządne drzwi, przynajmniej. Ale coś innego przykuło moją uwagę: dziwny, ostry zapach, który stawał się coraz silniejszy z każdym krokiem w stronę budynku.

Zapach był... niezwykły. Medyczny, ale z podtonem czegoś, czego nie mogłem dokładnie określić. Nie był przyjemny — wręcz przeciwnie, był odrażający dla moich wyostrzonych zmysłów.

Trevor otworzył drzwi i gestem zaprosił nas do środka. Zapach uderzył mnie jak fizyczna siła, sprawiając, że musiałem się powstrzymać, by nie zmarszczyć nosa z obrzydzenia. Był najsilniejszy wewnątrz, jakby jego źródło znajdowało się właśnie w tym budynku.

Czy czujesz ten zapach? zapytałem Ethana przez naszą telepatyczną więź.

Jaki zapach? odpowiedział, wyglądając na zdezorientowanego. Tu pachnie tylko drewnem i ziemią.

Zmarszczyłem brwi. Jak mógł tego nie wyczuć? Zapach był przytłaczający, niemal sprawiający, że oczy mi łzawiły. I wtedy uderzyła mnie niepokojąca myśl: co jeśli to był zapach mojej partnerki?

Bogini Księżyca miała łączyć wilki z kompatybilnymi zapachami — takimi, które miałyby się nawzajem pociągać na poziomie pierwotnym. Ale to... to było odpychające. Jak zgniłe zioła i chemikalia zmieszane z czymś kwaśnym.

Kurwa, pomyślałem. Czy moja wybranka to jakaś brudna, chora kobieta, którą ukrywają?

Usiedliśmy w biurze Trevora - skromnym pokoju z biurkiem i kilkoma krzesłami. Gdy Trevor rozwodził się nad korzyściami sojuszu, dyskretnie przeszukiwałem pokój, szukając czegoś niezwykłego. Nie dostrzegłem ukrytych drzwi ani oczywistych pułapek.

Coś jest pod nami, głos Ethana nagle przerwał moje myśli. Myślę, że pod tym budynkiem jest piwnica albo podziemie.

Skinąłem lekko głową, uznając jego spostrzeżenie bez alarmowania naszych gospodarzy. Zapach był zdecydowanie silniejszy w centrum pokoju, gdzie zużyty dywan przykrywał drewnianą podłogę.

Luca, który do tej pory milczał, nagle wybuchł w mojej świadomości, prawie powodując, że straciłem kontrolę.

MATE! ryknął w mojej głowie. NASZA WYBRANKA JEST TUTAJ!

Zacisnąłem szczękę, zmuszając go do powrotu. Jego ekscytacja potwierdziła moje najgorsze obawy - źródłem tego okropnego zapachu była faktycznie moja prawdziwa wybranka. Rozczarowanie i obrzydzenie wypełniły mnie. Po tylu latach poszukiwań, moja wybranka okazała się kimś, kto pachnie jak chodzący eksperyment chemiczny?

Musiałem pokazać swoje niezadowolenie na twarzy, ponieważ Trevor nagle przerwał w połowie zdania, wyglądając niepewnie.

"Coś nie tak, Królu Alfa?" zapytał, jego głos pełen niepokoju.

Miałem odpowiedzieć, gdy usłyszałem to - dźwięk tak cichy, że przez chwilę myślałem, że sobie to wyobraziłem. Głos dziewczyny, przerażony i pełen bólu, dochodzący z miejsca pod nami.

"Nie! Proszę, nie! To boli! Ktoś mi pomoże!"

Moja głowa podniosła się gwałtownie, oczy spotkały się z oczami Trevora. Jego wyraz twarzy się nie zmienił; nadal patrzył na mnie z tym samym nerwowym uśmiechem.

Ethan, słyszałeś to? połączyłem się myślowo pilnie. Dziewczyna krzycząca o pomoc?

Brwi Ethana lekko się zmarszczyły. Nic nie słyszałem. Co się dzieje?

Krzyki trwały, stając się coraz bardziej rozpaczliwe. Jak Ethan mógł ich nie słyszeć? Były dla mnie wyraźne jak dzień - młoda kobieta w agonii, błagająca o litość. A Trevor i Kevin zachowywali się, jakby nic się nie działo, ich twarze maski uprzejmego zainteresowania.

Gdy krzyki nasiliły się, dotarło do mnie straszliwe odkrycie: Blood Moon nie tylko coś ukrywa.

Ukrywają kogoś. I znęcają się nad nią! Jak śmieli znęcać się nad moją przeznaczoną wybranką! Nawet jeśli może być wyjątkowo brzydką kobietą!

Previous ChapterNext Chapter