Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 9 California Baby!

9: Kalifornijskie Dziecko!

<< Sophia >>

Wpadam do mieszkania Leny w poczuciu wstydu.

Cholera!

Dlaczego?

Dlaczego tak się wściekłam?

Lena siedzi obok mnie już od pół godziny, słuchając mojej opowieści pełnej łez. Nawet jej miękka kanapa nie jest w stanie mnie dziś pocieszyć.

Spędzałam na niej noce, gdy czułam się zbyt samotna w swoim mieszkaniu i chciałam być blisko przyjaciółki. Rozmawiałyśmy godzinami, oglądałyśmy filmy, potem szłyśmy spać. Ale dzisiaj nawet to mnie nie pociesza.

"Media nie interesowały się mną, kiedy się zaręczyli. Nie wiem, co się teraz zmieniło." Wykrzykuję z frustracją.

Lena pociera moje plecy, próbując mnie uspokoić.

"Teraz są dużym nazwiskiem... Podpisali też duży kontrakt budowlany kilka dni temu... Każda wiadomość... Każda plotka, którą mogą teraz znaleźć. Media będą kopać."

Jej odpowiedź sprawia, że czuję się jeszcze gorzej. Bo ma rację. Firma Caleba zdobyła dobrą renomę. Jestem pewna, że zrobił mojemu ojcu mnóstwo pieniędzy. To mogłoby jedynie wyjaśnić, dlaczego ojciec o mnie zapomniał.

Moje ramiona opadają na wspomnienie, jak straciłam panowanie nad sobą przed tym reporterem. Teraz będą odtwarzać ten klip w kółko… Zakrywam twarz ze wstydu. To nie jest dobre dla mojej firmy muzycznej.

CHOLERA!

Mam nadzieję, że Noah nie wycofa się z naszej umowy, kiedy zobaczy tę wiadomość. Ta firma i reputacja są dla mnie ważne.

Telefon dzwoni, a moje serce przyspiesza, gdy widzę numer z Kalifornii na ekranie.

„Sophie!”

Wciągam oddech, rozpoznając ten głos. „Tato!”

„Widziałem wiadomości.”

Czy dzwoni, żeby powiedzieć mi, jak go zawstydziłam, ujawniając jego przyszłego zięcia?

Milczę, bo moje serce boli.

Ku mojemu zaskoczeniu, pyta, „Czy to prawda?”

Łzy migoczą w moich oczach. Staram się kontrolować emocje i mówię, „Każde słowo...”

„Wracaj do domu, moje dziecko.”

Śmieję się w duchu. Jestem na niego zła. Jak mógł mnie porzucić na dwa lata? A teraz jak mógł tak po prostu poprosić mnie, żebym wróciła do domu? Nigdy nawet nie próbował się ze mną skontaktować.

„Mam swoje życie tutaj, tato… i myślę, że nikt mnie tam nie brakował.” Mówię, próbując kontrolować głos, żeby nie załamał się. Próbując brzmieć silnie.

„Ja tęskniłem...” Mówi spokojnym głosem. „Nie masz pojęcia, jak bardzo cię szukałem…”

Trudno mi w to uwierzyć.

Dodaje, „Mój jedyny błąd... Zostawiłem Caleba i Nikkie odpowiedzialnych za znalezienie cię. Teraz widzę, jak krótkowzroczny byłem. Jak nieuważny… wobec własnej córki…”

Jego głos łamie się z emocji, a łzy spływają z moich oczu.

„Wiem, że jestem złym ojcem, Sophie. Powinienem był szukać cię sam. Ale twój stary chce się z tobą spotkać i zrobić to dobrze. Proszę, wróć do domu...”

Z ust wyrywa mi się szloch, słysząc słowa, których nigdy nie spodziewałam się usłyszeć.

Myślałam, że nikt mnie nie chce.

Tata próbuje mnie przekonać, żebym wróciła do domu na stałe, ale zgadzam się jedynie na odwiedziny na kilka dni. Wrócę do Nowego Jorku po spotkaniu z nim.

Lena przytula mnie, gdy kończę rozmowę telefoniczną i mówię, „Mam nadzieję, że nie popełniam błędu, jadąc go odwiedzić…”

„Nie, nie popełniasz,” zapewnia mnie.

….

Następnego dnia, Lena i ja lecimy do Los Angeles. Lądujemy późnym wieczorem i decydujemy się zatrzymać w luksusowym hotelu. Nie mam ochoty spotykać się ani mieszkać z macochą, ani spotykać się z Nikkie.

Lena bierze głęboki oddech, gdy wychodzimy z samolotu. Rozkłada ręce i mówi, „Kalifornia, kochanie!!! Tęskniłam za tobą!”

Ja nie.

„Za czym tęsknisz w tym miejscu?”

Wzdycha, „Świeże powietrze! Nie ma betonu wszędzie. Nowy Jork jest tak cholernie zatłoczony i, o Boże, tam jest tak głośno…”

Chichoczę. No cóż, ma rację.

„Czasami też śmierdzi.” Przyznaję, a ona się śmieje.

„Tak, to prawda!”

„Odświeżmy się i wyjdźmy na drinka.” Proponuję, a ona piszczy z ekscytacji.

Lena zaprasza kilku swoich starych przyjaciół i wszystko się rozpada, gdy znowu imprezujemy. Piję, próbując stłumić strach przed spotkaniem wszystkich ponownie. Bóg wie, kto jeszcze będzie tam, gdy spotkam się z tatą na lunch jutro.

Kiedy jestem lekko podpita, uświadamiam sobie, że też tęskniłam za tym miejscem. Spędziłam tu całe dzieciństwo, a to miejsce ma swój urok. Pijemy i bawimy się przez wiele godzin. Jest późno w nocy, a Lena wciąż nie ma ochoty wracać do naszego pokoju hotelowego.

„Wychodzę… Muszę jutro spotkać się z tatą.” Krzyczę Lenie do ucha, żeby mogła mnie usłyszeć przez ogłuszającą muzykę.

Kiwnęła głową, a ja idę w stronę mojego pokoju hotelowego, kołysząc się z muzyką wciąż dzwoniącą w uszach.

Jestem śpiąca i pijana.

Jakoś docieram na swoje piętro. Nie pamiętam numeru pokoju, ale wiem, że to było trzy drzwi po lewej od windy.

Jedne drzwi.

Dwoje drzwi..

Troje drzwi…

Nieee... to pierwsze drzwi, drugie drzwi, trzecie drzwi…

Chichoczę, poprawiając się.

Kręcę klamką i jest już otwarte.

Ale jak?

Kogo to obchodzi? Zasypiam szybciej.

Zdejmuję ubrania jedno po drugim i rzucam je na podłogę, idąc do sypialni.

Prysznic w łazience jest włączony.

Lena już wróciła?

„Kiedy wróciłaś?” Pytam ją i padam na łóżko, nie słuchając odpowiedzi.

Mogę ją zapytać jutro. Drut od stanika wbija mi się w skórę, więc się go pozbywam i rzucam na podłogę, a prześcieradło przeciągam nad talią, żeby nie było mi za zimno.

„Jest za zimno, Lena… zmniejsz to cholerne AC!” Mamroczę pod nosem i zasypiam.

Previous ChapterNext Chapter