Read with BonusRead with Bonus

06. Mój mąż tu jest?

Nie zauważyłam tego wcześniej, ani w tym życiu, ani w poprzednim, ale Sebastian jest dziś wieczorem ubrany w niezwykle elegancki biały garnitur. Na pierwszy rzut oka, każdy pomyliłby młodszego brata z panem młodym, a nie tym, który faktycznie powiedział „tak” przy ołtarzu.

„Seb,” uśmiecham się delikatnie, obserwując, jak zatrzymuje się między mną a Christopherem.

„Dziadek cię szuka. Martwił się, kiedy nagle zniknęłaś,” mówi Sebastian, skupiając się całkowicie na mnie, odwracając się plecami do Christophera, którego wyraz twarzy znowu powoli staje się sztywny. „Wszystko w porządku?”

„Powinien martwić się o siebie...” szepczę smutno i nieśmiało podnoszę oczy, by spotkać łagodne, brązowe oczy Sebastiana, jaśniejsze niż jego brata... i przypominam sobie, dlaczego kiedyś znajdowałam w nim ukojenie... W końcu, sposób, w jaki Sebastian na mnie patrzy, nikt nigdy tak nie patrzył — szczególnie nie Christopher.

Był czas, kiedy pytałam Boga, czy poślubiłam niewłaściwego mężczyznę, zwłaszcza gdy zdałam sobie sprawę, że nigdy nie zdobędę miłości mojego męża. Ale to nigdy nie było sprawiedliwe dla nas obojga. Sebastian pozwolił się wykorzystać, wiedząc, że to tylko romans od samego początku. Ale to mnie zatruło. Stałam się tak zepsuta jak Christopher i nienawidziłam siebie za to. Nienawidziłam siebie bardziej niż cokolwiek innego.

„Wróćmy na przyjęcie,” sugeruje Sebastian, kładąc rękę na moich plecach, nie patrząc na swojego brata.

Westchnęłam i skinęłam głową, gotowa, by wrócić na to piekielne zebranie i wreszcie zakończyć ten okropny dzień, ale gdy odchodzimy, spokojny, lecz zaskakująco stanowczy głos Christophera nas zatrzymuje... „Czy nie uważasz, że jesteś niegrzeczny, młodszy bracie?”

Sebastian lekko odwraca się w stronę brata, z ironicznym uśmiechem na ustach, „Przepraszam?”

„Przerywasz moją rozmowę z Charlotte.” Christopher krzyżuje ramiona, jego oczy ciemnieją. „Matka byłaby zszokowana, widząc cię tak niegrzecznie zachowującego się.”

„Myślę, że już nie musimy martwić się wykładami matki... w końcu, już ich nie może dawać,” ripostuje Sebastian, wzruszając ramionami, gdy jego ręka lekko przesuwa się po mojej talii. Ten subtelny ruch przyciąga uwagę Christophera, jego wzrok zatrzymuje się na palcach, które nie dotykają mojej skóry.

„Widzisz? To nie dlatego, że jesteś dwa lata młodszy, że nie jesteś zaangażowany w biznes i politykę, Seb... to dlatego, że nie nauczyłeś się podstaw etykiety. Spójrz na ten garnitur. Czy naprawdę uważasz, że biały to dobry wybór na ślub starszego brata? Znasz tradycję naszej rodziny — biały to kolor pana młodego.” Mimo że ton Christophera pozostaje spokojny i wyrafinowany, pogarda jest wyczuwalna.

Sebastian uśmiecha się złośliwie — uśmiech, który nie sięga jego oczu.

„Interesujące, Christopher. Masz rację. Biały to kolor pana młodego... przynajmniej, powinien być. Ale wiele rzeczy jest dziś wieczorem odwróconych, nie sądzisz?”

Christopher nie wydaje się zbytnio zaniepokojony słowami młodszego brata, jedynie przelotnie uśmiecha się cynicznie. „Oczywiście, to nie jest twoja sprawa, Sebastian.”

Masuję górę nosa. To dynamika, której nie widziałam od bardzo dawna. Sebastian zawsze widział swojego starszego brata jako rywala, ale Christopher, być może z arogancji lub po prostu dlatego, że wiedział, że nigdy nie zostanie prześcignięty, nigdy nie przejmował się słowami Sebastiana.

„Masz rację. Nie powinienem się mieszać w twoje sprawy... Ale martwię się, starszy bracie... masz teraz spotkanie, prawda?” Sebastian lekko przyciąga mnie do siebie, zaznaczając swoje roszczenie, na które Christopher wyraźnie mało się przejmuje. „Baw się dobrze... i nie martw się, Charlotte jest w dobrych rękach.”

Oczy Christophera się zaostrzają... i po raz pierwszy coś wywołuje reakcję na jego zazwyczaj niewzruszonej twarzy.

Zmęczona byciem uwikłaną między tymi braćmi Houghton, rolą, którą grałam zbyt długo, wyrywam się z uścisku Sebastiana, co sprawia, że patrzy na mnie z mieszanką zaskoczenia i bólu. Mimo że nie chcę sprawiać bólu komuś, kto zawsze mnie kochał, muszę trzymać się na dystans; nic dobrego nie wynika z angażowania się z braćmi Houghton.

Na szczęście, za sześć miesięcy to wszystko się skończy.

„Spotkam się z dziadkiem Marshallem, aby upewnić się, że wie, że wszystko ze mną w porządku, a potem odejdę,” mówię z wyrafinowanym uśmiechem i zerkam na Christophera, który wygląda na zaintrygowanego.

Nie mówiąc ani słowa, podnoszę ciężką spódnicę swojej sukni i wracam, ignorując wołanie Sebastiana: „Lotte, zaczekaj!”.

Wracam do sali balowej, każdy mój krok odbija się echem na zimnej marmurowej podłodze. Czuję na sobie wszystkie spojrzenia, jakby kłuły mnie igłami. Mam wrażenie, że niosę na swoich barkach cały świat, ciężar złożony z oczekiwań i osądów wszystkich wokół.

Muzyka orkiestry unosi się w powietrzu, słodki kontrast do mojego dyskomfortu. Śmiechy i rozmowy wydają się pochodzić z innego świata, do którego już nie pasuję. Światła żyrandoli błyszczą na klejnotach i kieliszkach, tworząc małe tęcze na ścianach, ale piękno tego miejsca już do mnie nie dociera.

Biorę głęboki oddech, próbując uspokoić burzę wewnątrz mnie. Z każdym krokiem w stronę środka sali balowej uczucie bycia obserwowaną się nasila. Jestem pewna, że plotki o moim nagłym powrocie z ogrodu już się rozprzestrzeniają.

Słyszę szmer i odwracam się, aby zobaczyć Christophera i Sebastiana wchodzących razem do sali balowej, udających, że krótka kłótnia właśnie się nie wydarzyła. Obaj emanują aurą autorytetu, która szybko przyciąga tłum arystokratów szukających ich uwagi.

Oczy Christophera na chwilę spotykają się z moimi, a milion niewypowiedzianych rzeczy przechodzi między nami w ciężkiej ciszy. On pierwszy odwraca wzrok, wracając do rozmowy z mężczyznami wokół niego, zachowując swoje zwykłe wyraz twarzy.

Z trudem przełykam, czując gorycz w gardle, podczas gdy Sebastian uśmiecha się do mnie przepraszająco, na co nie mogę odpowiedzieć.

Chwytam kieliszek szampana z tacy przechodzącego kelnera i wypijam go jednym haustem, czując, jak musujący płyn spływa mi po gardle. Pokój jest pełen wymuszonych śmiechów i powierzchownych rozmów, a ja ledwo ukrywam swoje niezainteresowanie.

Hah... Wciąż czuję pragnienie.

Zanim kelner odejdzie z tacą pełną kieliszków, zatrzymuję go i szybko pytam: „Czy masz coś mocniejszego?”

„Tak, pani Houghton. Mamy whisky, wódkę, tequilę i rum. Co pani woli?” odpowiada z najlepszym profesjonalnym uśmiechem.

„Przynieś mi whisky. I wódkę.” Nie mrugam, pytając z pewnym tonem.

Rzuca mi ciekawskie spojrzenie, jego oczy zatrzymują się na mojej twarzy chwilę dłużej niż to konieczne. Ale nie mówi ani słowa, zachowując profesjonalizm, odchodząc z imponującą prędkością. Nie trwa to długo, zanim wróci z tacą, na której teraz znajdują się dwa zamówione przeze mnie drinki.

„Dziękuję,” nie czekam, aż mi je poda; chwytam je chciwymi rękami i piję pierwszy.

Whisky pali, gdy przechodzi przez gardło, ciepłe uczucie rozprzestrzenia się w mojej piersi. Wódka następuje, chłodząc gardło, kontrastując z ciepłem już rozprzestrzeniającym się przez moje ciało.

Biorę głęboki oddech, czując, jak alkohol zaczyna działać, podczas gdy obserwuję moich gości noszących maski wokół mnie. Fałszywe uśmiechy i płytkie rozmowy wydają się teraz jeszcze bardziej irytujące. Kelner ponownie krąży po przyjęciu, oferując szampana, ale zauważam, że wciąż rzuca mi ciekawskie spojrzenia... w końcu, dlaczego panna młoda tak bardzo chce się upić? Nieważne.

Ignoruję jego spojrzenie, skupiając się na czymkolwiek, co może mnie rozproszyć. Z ciężkim westchnieniem podchodzę do grupy kobiet, które bardziej interesują się plotkami niż czymkolwiek innym.

„Charlotte, dobrze cię widzieć z powrotem. Dyskutujemy o najnowszych trendach mody z Paryża… potrzebujemy twojej opinii!” Uśmiech młodej kobiety nie sięga jej oczu, pozostawiając mnie z uczuciem pustki, choć zmuszam się do uśmiechu, życząc, aby ta noc szybko się skończyła.


W końcu, po kilku godzinach bolących stóp i ściśniętych palców, przyjęcie dobiega końca. Teraz, sama w swoim pokoju, wciąż w ciężkiej sukni, pamiętam, jak całą noc czekałam na Christophera w jego pokoju. Minęły lata, ale smak w moich ustach wciąż jest gorzki.

Duże łóżko z miękkimi prześcieradłami wydaje się kusić mnie, zaproszenie do zrzucenia tego zmęczenia, ale dreszcz przebiega mi po plecach, a w piersi osiada strach.

Gdy właśnie mam się odwrócić, aby poszukać Elodie, drzwi otwierają się, zaskakując mnie — a zaskoczenie, które mnie ogarnia, jest silniejsze niż cios w brzuch, odbierając mi dech…

Bo, wbrew moim wspomnieniom z pierwszego życia, mój mąż jest tutaj.

Previous ChapterNext Chapter