Read with BonusRead with Bonus

05. Nie chcę być twoją żoną

Pod blaknącym światłem księżyca i gwiaździstym niebem, ogród wygląda oszałamiająco, zwłaszcza wiosną. Bujny, ciemnozielony trawnik i delikatny, kojący zapach kwiatów wywołują nostalgię, o której zapomniałam. Ale to, co naprawdę przyciąga uwagę, to duża fontanna, z której woda spływa kaskadami z jednego poziomu na drugi. Jej spokojny dźwięk jest niemal hipnotyzujący, kontrastując z przytłumionym hałasem z przyjęcia wewnątrz.

Drzewa kołyszą się na wietrze, tak jak moje brązowe włosy, które delikatnie muskają moją twarz.

Ta fontanna budzi wiele wspomnień, wszystkie wracają jednocześnie, przytłaczając moje zmysły i przynosząc zaskakujące poczucie spokoju i kontroli nad moim niespokojnym umysłem i niemal hiperwentylującą klatką piersiową.

Kiedy byłam tu po raz pierwszy, wiosenne słońce świeciło jasno i ciepło, rozświetlając brązowe włosy Christophera i nadając im czerwonawy blask, który zapierał mi dech w piersiach. Ale teraz, po tylu latach bólu i cierpienia, jest skąpany w chłodnym świetle księżyca, które nadaje mu elegancki, ale odległy wygląd.

Obecność Christophera tutaj jest nieco niespodziewana, ale nie naprawdę zaskakująca. Wiedziałam, że nienawidził udawania przede mną. W moim wcześniejszym życiu byłabym zestresowana, podążając za nim po sali, błagając o taniec dla pary lub jakąkolwiek typową tradycję weselną... teraz, nie obchodzi mnie to.

Odwracam się na pięcie, gotowa odejść, ale głos Christophera zatrzymuje mnie, wywołując dreszcz na moich plecach, „Co tu robisz?”

Mogłabym zadać to samo pytanie, gdyby mi zależało... Ale nie zależy. Więc po prostu odwracam się powoli, w milczeniu, podnosząc spódnicę mojej długiej sukni, która ciągnie się po kamiennej ścieżce, „Uciekam z przyjęcia, tak jak ty, czy to nie oczywiste?”

Wyraz twarzy Christophera pozostaje zimny i obojętny, gdy wsuwa telefon komórkowy do kieszeni spodni. Zakładam, że rozmawiał przez telefon, prawdopodobnie z Evelyn, zapewniając ją, że mimo iż teraz nosi złoty pierścionek, jego serce wciąż należy do niej.

„W każdym razie, nie zamierzam ci przeszkadzać, więc odchodzę,” mówię, odwracając się ponownie, ale jego głos zatrzymuje mnie po raz drugi, zmuszając mnie do spojrzenia przez ramię.

„Uciekasz z przyjęcia, które tak bardzo chciałaś?” Ton Christophera jest poważny, niemal sarkastyczny. Jego szerokie, mocne ramiona, proste w komenderującej postawie, są oczywiste nawet przez jego elegancki czarny garnitur. „Kto by pomyślał, że Charlotte Sinclair tak szybko straci zainteresowanie rzeczami, które zdobyła?”

Nazywanie mnie Sinclair, w dniu, w którym przyjęłam jego nazwisko jako jego żona, ma na celu zranienie mnie, ale nie udaje mu się.

To prawda... Nie zaprzeczę, że to małżeństwo to moja wina — zarówno mojej przeszłej ja, jak i osoby, którą jestem teraz. Znowu jestem egoistyczna, wiążąc los Christophera ze swoim, nawet jeśli tylko na chwilę... ale on mi to zawdzięcza. Zawdzięcza to naszemu synowi, który zmarł przed narodzinami, a on nie uronił ani jednej łzy.

To wspomnienie napełnia mnie obrzydzeniem. Czuję mdłości, ale muszę wytrzymać jeszcze tylko sześć miesięcy.

Wcześniej dziadek Marshall zmarł, a dzień po jego śmierci, kiedy wciąż opłakiwałam i ukrywałam ciążę, Christopher podsunął mi papiery rozwodowe i zażądał, żebym je podpisała.

Tak jak wcześniej, to ma się wydarzyć — nasze małżeństwo jest skazane na zakończenie.

Christopher patrzy na mnie, jego wyraz twarzy teraz mroczny i nieufny, jego oczy ostre, mierzące moje milczenie z pogardą.

„Myliłeś się co do czegoś,” mówię cicho, odwracając się do niego całkowicie. „Nie chcę być twoją żoną, Christopherze.”

Moje słowa naprawdę go zaskakują, co widać po jego sztywniejącej postawie i zwężających się oczach.

„Racja,” parska z drwiącym uśmiechem.

„To małżeństwo jest korzystne dla nas obojga, zwłaszcza dla ciebie... czyż nie dlatego się na nie zgodziłeś?” Przechylam lekko głowę, z delikatnym uśmiechem na ustach, który nie sięga moich zimnych oczu. „Jako syn najstarszego dziecka Marshalla Houghtona, jesteś prawowitym dziedzicem. Ale nawet z twoim prawem do dziedziczenia, sprawy nie są łatwe, prawda?”

Oczy Christophera stają się twarde; gdybym nie wiedziała, że mamy kwiecień, pomyślałabym, że jest środek zimy.

„Ryan jest najstarszym wnukiem, synem drugiego dziecka Marshalla, i jest też arogancki, myśli, że ma do tego prawo. Poza tym, twój brat—”

„Nie potrzebuję, żebyś mi to tłumaczyła.” Przerywa mi ostro, choć nie podnosi głosu. „Doskonale zdaję sobie sprawę z mojego położenia.”

„Więc na pewno rozumiesz, że zdobycie przychylności dziadka to najlepszy sposób, aby zapewnić, że sukcesja pójdzie zgodnie z planem, aby umocnić twoje roszczenia. Poza tym, dziadek Marshall jest członkiem Izby Lordów, ale nie ma gwarancji, że ty również zostaniesz wybrany.”

A Christopher nie zostanie. Inna rodzina zajęła miejsce po Marshallu Houghtonie, a przez następne dziesięć lat nie było wolnych miejsc. Christopher nigdy nie osiągnął swojego prawdziwego celu.

„To małżeństwo mogło być ci narzucone, Christopherze, ale nie udawaj, że nie przyniesie ci korzyści. Oboje możemy osiągnąć nasze cele, jeśli wykorzystamy to małżeństwo.”

„A czego ty chcesz?” Christopher robi krok w moją stronę, każdy krok zmniejsza naszą odległość i zwiększa napięcie, gęste i namacalne. „Mojej uwagi, mojej miłości?”

Nigdy nie mogłabym chcieć jego miłości, nie po wszystkim — to chciałam powiedzieć, ale gdy zatrzymuje się tuż przed moją twarzą, powstrzymuję te słowa.

Zapach Christophera jest taki, jak pamiętam... drzewny, męski zapach, który kiedyś wywoływał u mnie motyle w brzuchu, choć rzadko byliśmy na tyle blisko, bym mogła go poczuć. Najwyraźniejsze wspomnienie tego zapachu mam z jedynej nocy, którą spędziliśmy razem, ale wtedy mieszał się z whisky, potem i przyjemnością.

Moje gardło zaciska się na wspomnienie jego ukształtowanego, silnego ciała na moim, a moja twarz czerwienieje. Oczyszczam gardło, udaje mi się nadal patrzeć w jego ostre, brązowe oczy, które zdają się analizować każdą część mojej duszy.

„Jeśli nie chcesz być moją żoną, czego chcesz od tego małżeństwa?”

Słowa Christophera są tak blisko, że zdają się drżeć na moich ustach, choć się nie dotykają... choć nigdy się nie dotykały. Ale nasze oddechy się mieszają, i to dziwne, irytujące uczucie.

„Nie martw się, niczego od ciebie nie chcę,” mówię z suchym uśmiechem, zauważając, jak jego ciało napina się, a brwi marszczą. „Będę twoją żoną dla świata, Christopherze, z obowiązku, ale bądźmy jasni... Nie chcę twojej miłości ani uwagi, i nie obchodzi mnie twoje życie osobiste. W rzeczywistości mam nadzieję, że oboje pójdziemy swoimi drogami jak najwięcej podczas tego aranżowanego małżeństwa.”

Moje słowa są pewne, mówię je bez wahania czy mrugnięcia okiem. Pewność w moim tonie jest tak oczywista, że widzę, jak zmieszanie migocze na twarzy Christophera.

„Więc żyj swoim życiem, jakby mnie nie było. Wykorzystaj to małżeństwo dla swojej korzyści i nie martw się o trywialne, bezsensowne rzeczy jak miłość.”

Odwracam się od niego, ale gdy tylko zaczynam odchodzić, czuję palce Christophera na moim ramieniu, chwytające mnie... uczucie, którego nie czułam od lat.

„Po wszystkim, Charlotte... Po latach obsesji na ten temat i proszenia hrabiego, mówisz, że nie chcesz tego małżeństwa?” Lekko zaciska uścisk, jego oczy wpatrzone w moje. „To jakiś żart? Kolejna głupia zachcianka? Próbujesz sprawić, żebym cię żałował?”

Rozchylam usta, aby odpowiedzieć, już czując, jak gniew bulgocze w moich żyłach, ale znajomy głos cicho woła moje imię z tyłu, „Lotte?”

Powoli uwalniam ramię z uścisku Christophera, krzyżuję ramiona, dodając subtelną, bezpieczną odległość, i odwracam się, aby spojrzeć na zbliżającego się mężczyznę: Sebastian, mój szwagier — mężczyzna, którego użyłam w moim pierwszym, błędnym życiu... kiedyś broń zemsty.

W moim pierwszym głupim życiu dzieliliśmy to samo łóżko przez miesiące. Miałam nadzieję, że zdrada przez własnego brata zrani Christophera, ale nie obchodziło go to. Mój mąż nigdy się nie przejmował, nawet gdy byłam intymnie związana z jego bratem.

Ale teraz, dziwnie... twarz Christophera twardnieje, gdy spogląda ponad moje ramię.

Previous ChapterNext Chapter