Read with BonusRead with Bonus

03. Złamane małżeństwo bez miłości

Wszystko w tym przeklętym kościele jest dokładnie takie, jak je pamiętam. Lakierowane i wypolerowane ławki błyszczą w miękkim świetle świec ustawionych po bokach. Białe kwiaty, od lilii po róże, zdobią każdą ławkę, a ich słodki zapach wypełnia powietrze.

Idąc wzdłuż głównej nawy, dźwięk moich kroków odbija się echem od marmurowej podłogi, rozchodząc się pod wysokim sklepieniem.

Przyglądam się twarzom gości, mijając ich. Kilka osób obdarza mnie szczerymi uśmiechami, ale większość z nich wygląda raczej na wymuszone. Ich sztuczne wyrazy mówią mi więcej o tym, czego oczekują od tego małżeństwa, niż jakakolwiek rozmowa, którą kiedykolwiek przeprowadziliśmy w tym życiu lub poprzednim. Gdybym była mądrzejsza, zauważyłabym to wcześniej.

Muzyka organowa narasta, dramatyczna i wzruszająca, mieszając się z szeptami gości i dźwiękiem moich kroków. Niesie ze sobą zarówno obietnicę, jak i przeczucie.

Na końcu, ołtarz jest wyraźnie przygotowany do uroczystości, ozdobiony większą ilością białych kwiatów i zielonych pnączy. Jednak miejsce obok księdza, przeznaczone dla pana młodego, jest puste — szczegół, który w jakiś sposób mnie nie zaskakuje, ale wcześniej głęboko zranił.

Gdy w końcu docieram do ołtarza, zatrzymuję się i stoję w milczeniu, patrząc na ogromny obraz Jezusa Chrystusa z otwartymi ramionami. Czuję gorycz i żal za to, że obwiniałam Go za własne błędy, tracąc wiarę nie tylko w Boga, ale także w siebie.

Czekając na przybycie Christophera, wymieniam spojrzenia z moimi drużbami, szukając pocieszenia w ich twarzach. Dziadek Marshall, stojący obok mnie, pokazuje szeroki uśmiech, jego wyraz twarzy promienieje dumą i radością. Mimo więzi krwi z Christopherem, wyraźnie widać, że jego lojalność i uczucia są po mojej stronie.

Obok mojej kuzynki Elodie, która patrzy na mnie z zaniepokojeniem, widzę mojego wujka, który przez krótki czas był moim adopcyjnym ojcem, zanim rodzina Houghton mnie przyjęła. Jego wyraz twarzy jest spokojny, ale oczy zdradzają cichą smutek z powodu nieobecności mojej ciotki, która odeszła zbyt wcześnie. Próbuje się do mnie uśmiechnąć, uśmiechając się z miłością i melancholią za życie, które moglibyśmy dzielić, gdyby nadal była z nami.

Moje spojrzenie przesuwa się na stronę pana młodego i czuję, jak skręca mi się żołądek. Sebastian, młodszy brat Christophera, wygląda szczególnie przygnębiony dzisiaj. Jego melancholijny nastrój kontrastuje z okazją, ale bliższe spojrzenie ujawnia coś głębszego niż zwykły smutek. Boli mnie widok maski rezygnacji, którą nosi, wiedząc teraz, że jego serce skrywa uczucia, których nie powinno.

Czuję gulę w gardle, ale odsuwam te myśli na bok, gdy drzwi ponownie się otwierają, ukazując Christophera i jego wyraz twarzy, który mógłby pokazywać wszystko… oprócz szczęścia.

Christopher zbliża się do ołtarza, a cisza w kościele staje się głębsza, niemal namacalna. Ściskam swój bukiet, miażdżąc delikatne białe kwiaty w drżących palcach, podświadomy odruch odzwierciedlający niepokój, który czuję w środku.

Widząc go po tak długim czasie, wstrzymuję oddech. Moje gardło jest tak ściśnięte, że nie mogę oddychać. Moje serce bije mocno w piersi, tak mocno, że wydaje się, że zaraz pęknie... ale w przeciwieństwie do pierwszego razu, kiedy szłam do tego ołtarza, nie jest to z radości czy miłości... To z paniki spowodowanej ranami, które są wciąż tak świeże.

Kiedy Christopher stanął ze mną przy ołtarzu po raz pierwszy, jego ciemnobrązowe włosy były starannie zaczesane do tyłu, bez jednego niesfornego kosmyka, a jego brązowe oczy były jak zawsze zimne. Teraz nadal jest przystojny i elegancki jak wcześniej, ale czarny garnitur, który nosi, wydaje się bardziej odpowiedni na żałobę niż na świętowanie, odzwierciedlając jego rozczarowanie przeznaczeniem, które postrzega jako nieuniknione: złamane, pozbawione miłości małżeństwo z kobietą, którą gardzi.

Wtedy po prostu tego nie widziałam.

Nie, nie chciałam tego widzieć.

Prawda jest wypisana na mojej twarzy; zawsze tak było. Goście, ci, którzy naprawdę mnie kochają, patrzą na mnie z niepokojem i z trudem się uśmiechają, czując, że czeka mnie tylko życie pełne cierpienia... Jak mogłam się tak zaślepić?

Nasze spojrzenia spotykają się na chwilę, a zimno przenika moje serce. Moje usta wykrzywiają się, zaciskam je, czując całą gorycz, którą pielęgnowałam przez dziesięć długich lat, płonącą we mnie płomieniami, które myślałam, że już dawno zgasły.

Kiedy Christopher w końcu staje obok mnie, nie ma wymiany spojrzeń. Jego obecność jest tak odległa jak jego wyraz twarzy, a pustka między nami zdaje się rosnąć.

Ksiądz, mężczyzna o spokojnym wyrazie twarzy, otwiera dużą księgę modlitw na ołtarzu i rozpoczyna ceremonię głosem, który rozbrzmiewa w sklepieniach kościoła.

„Rozpoczynamy to święte zgromadzenie, wzywając obecność Boga, aby był świadkiem zjednoczenia Charlotte i Christophera w świętym małżeństwie,” oznajmia, rozpoczynając ceremonię słowami, które mówią o wiecznym zobowiązaniu i wierności, dokładnie tymi samymi słowami, które przypieczętowały moją zgubę.

Ksiądz kontynuuje czytania z tekstów biblijnych, które podkreślają cierpliwość, dobroć i wytrwałość miłości, ale wszyscy w tym miejscu wiedzą, że są to tylko puste obietnice — przynajmniej dla mnie i Christophera.

Gdy ksiądz przedłuża tę ceremonię, myślami wracam do starych i nie tak starych wspomnień z życia, które właśnie zostawiłam za sobą. Szczegóły tego ślubu są tak precyzyjnie znajome, a doznania tak żywe, że nie mam już żadnych wątpliwości — naprawdę wróciłam dziesięć lat wstecz.

„Christopherze, czy bierzesz Charlotte za swoją prawowitą żonę, aby ją kochać, szanować i chronić, w chorobie i zdrowiu, w bogactwie i biedzie, i porzuciwszy wszystkich innych, być jej wiernym, dopóki śmierć was nie rozłączy?” Głos księdza jest stanowczy, czekając na potwierdzenie.

Z lekkim skinieniem głowy i głosem ledwo dosięgającym pierwszych ławek, Christopher mruczy: „Tak.”

Kłamca. We wszystkich tych słowach, na które się zgadzasz, zawiodłeś w każdym jednym.

„Charlotte, czy bierzesz Christophera za swojego prawowitego męża, aby go kochać i szanować, w chorobie i zdrowiu, w bogactwie i biedzie, i porzuciwszy wszystkich innych, być mu wierną, dopóki śmierć was nie rozłączy?” Ksiądz patrzy na mnie, czekając, aż powtórzę te słowa, te przeklęte słowa, które skazały mnie na to nędzne życie, które spędziłam z Christopherem Houghtonem.

Biorę głęboki oddech, a nikt nie wydaje z siebie ani dźwięku. Czuję na sobie uwagę wszystkich, a nawet Christopher rzuca mi ukradkowe spojrzenie, spoglądając na mnie surowymi oczami.

Otwieram usta, aby mu odpowiedzieć, ale wszystko przelatuje przez mój umysł, w tył i w przód, znowu i znowu, sama tam, w tym moim więzieniu. Pamiętam, kiedy choroba mocno mnie uderzyła, moje głupie próby zwrócenia uwagi męża.

Pamiętam krew spływającą po moich nogach na podłodze łazienki, kiedy straciłam nasze dziecko, które było tak blisko moich ramion. Pamiętam moment, kiedy Christopher przyprowadził Evelyn, swoją byłą dziewczynę i kochankę, do naszego domu, bo odmówiłam podpisania papierów rozwodowych. I deszcz, który padał na nas, mocząc moje włosy i mieszając się z moimi łzami, na pogrzebie dziadka Marshalla.

Nasza pierwsza i jedyna noc razem.

Noc poślubna, którą spędziłam sama.

Dziesięć lat małżeństwa, rzadkie momenty, w których przysięgam, że widziałam jego uśmiech…

Moment, kiedy przeszłam przez żelazne bramy i zobaczyłam go po raz pierwszy.

Delikatnie dotykam brzucha, czując łzy w oczach i ten przeklęty supeł w gardle.

Henry, mój synu…

Tym razem… Mama cię uratuje.

Z westchnieniem, które jasno pokazuje, że moja odpowiedź wynika bardziej z konieczności niż z pragnienia, w końcu mówię: „Tak.”

Previous ChapterNext Chapter