Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 8

"Valerie, chodźmy," Sophia wpada do pracowni, wyglądała na zaniepokojoną. Unoszę brwi, dając jej do zrozumienia, że powinna wyjaśnić powód, ale ona tego nie robi i wychodzi, oczekując, że pójdę za nią. Chciałam dokończyć moje malowanie; było prawie gotowe, a moje myśli znów wracały do zeszłej nocy, jak to robiły przez całą noc.

'... Zabiję ich wszystkich...'

Czy byłabym głupia, wierząc w to? Może to był wyraz jego oczu, obietnica w jego słowach, która sprawiła, że nie wątpiłam w jego słowa, ale nadal. Cały stado? Nikt nie ma takiej mocy. Nikt nie zrobiłby czegoś tak lekkomyślnego dla zwykłego nikogo.

Odkładając pędzel, podążam za najmłodszą Storm przez rezydencję. Wilki biegały we wszystkich kierunkach, od kuchni po salę jadalną, po salon. Nie widziałam żadnych dzieci, ani ludzi.

Czułam jednak dziwną obecność. To nie było takie, jakie nosili Stormowie. To było... cieplejsze. Coś, czego nie czułam od czasu mojej matki.

Dotarłyśmy do pokoju Sophii, "czy możesz mi powiedzieć, co do cholery się dzieje?" burczę, urok nie jest wokół niej, co jest niezwykłe. Długi, zirytowany oddech ucieka jej, grzebiąc w szafie, szukając ubrań.

"Rada jest tutaj," wyjawia, moje brwi unoszą się w zmieszaniu.

"A oni to?" pytam, przerywa swoje poszukiwania sukienki i odwraca się do mnie. Z wyrazu jej twarzy powinnam chyba wiedzieć, kim są, ale z powodu nieprzewidzianych okoliczności nie wiem.

"Mamy hierarchię. My, Stormowie, siedzimy na szczycie, czuwamy nad stworzeniami, które nasz Bóg nam powierzył, ale są różne gatunki," kiwam głową, już to wiedziałam. Nie zdawałam sobie jednak sprawy, że nie są tylko władcami jednego gatunku, ale różnych gatunków. Zakładałam, że Sophia czuwa nad czarownicami, Jax nad wilkołakami, ale to nie wydaje się być prawdą.

"Mamy też radę; oni czuwają nad nami, aby upewnić się, że jesteśmy sprawiedliwi. Głosujemy. Jest sześciu, więc potrzebujesz więcej niż połowy głosów na swoją korzyść. Mamy też Królewskich, klasę stworzeń, które czuwają nad swoimi gatunkami. Wilki, Wróżki, Czarownice, Demony, Bestie i Stworzenia Morskie. Królewscy mają swoje klasyfikacje w ramach swojej jurysdykcji, ale nie będę cię nudzić tymi szczegółami."

"Jeśli to prawda, to ten stado nie należy do Jaxsona?" pytam z zaciekawieniem, dlaczego więc tu jest? Sophia kręci głową i wyciąga prostą czarną sukienkę w kształcie litery A.

"To ziemia Jaxa, aż do mostów trolli. Każdy, kto wejdzie na jego terytorium, podlega jego władzy. Utrzymujemy porządek, budujemy system i tworzymy prawa, którym wszyscy odpowiadają. Wilki tutaj to wojownicy z różnych stad na całym świecie, którzy są tutaj, aby go chronić i przekazywać informacje swoim Alfom. Ubierz to."

Sophia podaje mi sukienkę. Biorę ją, pytając, "jakie informacje?" Wzrusza ramionami, kucając, by złapać parę obcasów. Wewnętrznie krzywię się na ich widok.

"Jakie tylko król im każe," zdejmuję bawełnianą sukienkę do kolan i patrzę na prostą czarną sukienkę w kształcie litery A. Była krótsza i znacznie bardziej odkrywająca niż moja prosta sukienka, ale nie mogłam się tym przejmować.

"Twoje plecy?" Sophia mruczy, jej oczy skierowane na coś za mną. Spoglądam i widzę swoje odbicie w lustrze. Długie, poszarpane blizny biegną w różnych kierunkach z każdego kąta do każdego rogu. Ani kawałek skóry nie został nietknięty.

"Srebro jest dla nas stworzeń dość śmiertelne," szepczę, delikatne dreszcze przebiegają po moim kręgosłupie na wspomnienie miejsca, gdzie je zdobyłam. Jej zielone oczy znajdują moje fioletowe, wyglądała na... zranioną?

"To nigdy nie przestaje boleć, prawda?" szepcze, pocierając nadgarstki, gdzie miękka zielona światłość emanuje z jej rąk, i widzę blizny owinięte wokół jej nadgarstków, podobne do moich. Bez wątpienia należały do łańcuchów.

"Nie, nie przestaje," wyjawiam, ona zakrywa blizny ponownie i delikatnie bierze sukienkę z moich rąk. Blask powraca i owija sukienkę, smutny uśmiech na jej twarzy.

"Noszenie takiej sukienki tylko przywróci ból. Zaczarowałam sukienkę, więc gdy dotknie blizn, będzie czuć się jak bawełna," pojedyncza łza ucieka z jej oczu, byłam lekko w 'zachwycie', bo nie pamiętam, kiedy ostatnio widziałam łzę, która nie była moja.

"Dziękuję," biorąc sukienkę z jej rąk i zakładam ją na siebie. Dekolt był niski, zakrywał moje sutki, ale kończył się tuż nad pępkiem i pokazywał sylwetki moich piersi. Objęła moją szczupłą talię i rozszerzała się do połowy uda.

"Wyglądasz przepięknie," komplementuje, ocierając łzy z oczu i uśmiechając się. Nie wiedziałam, jak przyjąć jej komplement, coś bolesnego znów szarpnęło mnie za serce.

Szkoda, że moja dusza nie może odzwierciedlić piękna, które widzisz.

"Po co idę na to spotkanie?" pytam, przesuwając ręką po konturach sukni. Sophia miała rację; jest lekka jak piórko i miękka.

"Rada dowiedziała się o kolejnym Stormie, który znalazł partnera. To oznacza wiele zmian, a ponieważ mój brat jest bardzo... wpływowy, jego wrogowie będą celować w ciebie," mówi, wskazując, bym założyła buty, ale odmawiam, "musisz je założyć."

"Nie, nie muszę nic robić. Teraz pokaż mi drogę," uśmiecham się, a z jej ust wydobywa się jęk, ale słucha i obie wychodzimy. Zazwyczaj nie chciałabym brać udziału w tym spotkaniu, ale musiałam dowiedzieć się, do kogo należy to uczucie. Ciepło, którego nie czułam od śmierci matki.

Wiem, że to niebezpieczne. Ale nie mogłam walczyć z pragnieniem zbliżenia się do tego.

Znajdujemy się przed dwoma dużymi drzwiami strzeżonymi przez strażników; obaj skłaniają głowy z szacunkiem w stronę Sophii i pozwalają nam wejść. Duży stół wypełnia całe pomieszczenie, ma około 15 metrów długości. Moje oczy natychmiast znajdują Jaxa, jest ubrany jak zawsze i leniwie opiera się na tronie na czele stołu, opierając brodę na pięściach. Nie patrzy w naszym kierunku.

Ale inni tak.

Najpierw rozpoznaję Dylana. Siedział po prawej stronie Jaxa, bez śladu humoru czy zabawy. Jego oczy były zimne, odległe i głębokie. Prawie go nie poznaję. Obok niego siedzi mężczyzna pokryty tatuażami, z całkowicie czarnymi oczami, i wiedziałam, kim jest.

Demon.

Nigdy nie spotkałam żadnego, ale wiedziałam, że lepiej nie testować ich cierpliwości. Rozumiem, dlaczego Dylan jest teraz poważny, ale ten konkretny demon nie stanowi dla mnie zagrożenia. Wygląda na niebezpiecznego, ale ja też taka jestem. Następna jest kobieta ubrana na biało, z filiżanką herbaty w dłoniach. Jej ciemnobrązowe włosy opadają na biodra, a do pasa ma przymocowany miecz.

Faerie.

Nigdy ich nie spotkałam, ale wiem, że przyjęcie czegokolwiek od nich oznacza wieczną służbę, co nigdy się nie wydarzy. Naprzeciwko niej siedzi centaur na podłodze, ale mimo to udaje mu się dorównać wzrostem wszystkim innym. Byłam pod lekkim wrażeniem. To szlachetne stworzenia, lojalne do końca i niezwykle potężne.

Obok centaura siedzi naga kobieta pokryta łuskami, z cienką, jedwabną szatą, która zakrywa jej intymne części. Jest piękna – niemal jak ze snu – z podstępnym uśmiechem na ustach, a jej niebieskie oczy śledzą każdy zakręt i wgłębienie mojego ciała, i muszę powstrzymać się od dreszczy.

Syrena.

Obok niej siedzi znajomo wyglądający mężczyzna, nawet pachniał znajomo, ale nie mogłam sobie przypomnieć, gdzie go wcześniej spotkałam. Był duży, ale nic w porównaniu do tego, co już spotkałam, i od razu wiedziałam, że jest wilkiem.

I na koniec, znajduję złote oczy, które już na mnie patrzą. Ciepło, które czułam, pochodziło od niego, i jednym spojrzeniem zrozumiałam dlaczego. Jego złociste blond włosy są związane w wysoki kucyk, opadający na biodra. Srebrny krąg znajduje się na środku jego czoła. Obrzeża są znacznie cieńsze na dole niż na górze. Także, mniejsze kręgi i linie rozrzucone po jego czole, tworząc koronę.

Wyrocznia.

Wszyscy siedzący przy stole wstają i kłaniają się z szacunkiem Sophii, z wyjątkiem Wyroczni. Wyrocznia kłania się tylko naszym Bóstwom. Prorokują i są jedynymi, którzy spotkali naszych Bogów i Boginie. Są jedynymi, którzy stoją na tym samym poziomie co Stormowie.

Obserwuję go, gdy przesuwam się, by stanąć obok Jaxa; nasze oczy nie opuszczają się nawzajem. Czuł się tak przyjazny, że chciałam zburzyć każdy mur otaczający moją zranioną duszę. Prawie to zrobiłam, ale nie zrobiłam. Kiedy wszyscy zajmujemy swoje pozycje, on wstaje, a ja robię nieświadomy krok w tył.

Nikt się nie rusza; wszyscy obserwujemy Wyrocznię, gdy stoi bezpośrednio przede mną, utrzymując mój wzrok swoimi intensywnymi złotymi oczami. Może gdybym nie miała wprawy w patrzeniu w intensywne blade oczy Jaxa, mogłabym rzeczywiście odwrócić wzrok. Ciepły, zapraszający uśmiech ogarnia jego twarz i bez zastanowienia robi coś, czego nigdy nie powinien robić.

Nie dla nikogo.

Kłania się. To nie jest tylko prosty ukłon; klęka na jedno kolano i spuszcza wzrok na ziemię. Co jest jeszcze bardziej zdumiewające, to fakt, że kłania się mnie. Przestępcy. Nikomu. Zabójcy.

Co do cholery się dzieje?!

Previous ChapterNext Chapter