




Rozdział 4
Cały weekend spędzili na pakowaniu i rozpakowywaniu. Nie pozwolono jej niczego nosić, ale to jej nie powstrzymało.
Pokój Nathana był ogromny, bez wyraźnego powodu. Łóżko typu Cali king otoczone czarnymi meblami, a na ścianie duży płaski telewizor. Miękki dywan, który pod jej palcami przypominał pluszowego misia. Łazienka miała podwójne umywalki, prysznic z podwójnymi głowicami i jacuzzi. Garderoba była osobnym pokojem. Czarne, szare i niebieskie garnitury i krawaty wisiały starannie. Białe koszule z kołnierzykiem były schludnie złożone i ułożone na półkach, a puste miejsca były teraz wypełnione jej rzeczami.
Był poniedziałek, więc szybko rzuciła okiem, gdzie znajdują się jej rzeczy, i ruszyła do schroniska, mentalnie blokując fakt, że wróci tam spać.
Wciąż było dużo do zrobienia, zwłaszcza prace w ogrodzie, które jeszcze się nie zaczęły.
Nie mając sprzętu i potrzebując kilku rzeczy ze względów bezpieczeństwa, udali się do sklepu budowlanego.
Stojąc obok Tony'ego w alejce czwartej, patrząc na kosiarkę, jej telefon zadzwonił po raz pierwszy. Spojrzała na niego zdezorientowana. To była wiadomość tekstowa.
Telefon Nathana. "Gdzie jesteś?"
Tony zdecydował się dodać kosiarkę do koszyka i ruszyli dalej.
Dlaczego chciał wiedzieć? Dlaczego go to obchodziło? Od kiedy go to obchodziło? Zastanawiała się, słysząc Tony'ego w tle, mamroczącego coś w połowie alejki.
Najprawdopodobniej dlatego, że jego siostra i jej rodzina przyjeżdżają dziś wieczorem i chce, żeby udawała jego kochającą żonę.
Odpisała. "Jestem w sklepie budowlanym." Wysłane.
Zabrali znaki ostrzegawcze o mokrej podłodze i beton do naprawy dziury w ścieżce.
Ding! Jej telefon znowu się odezwał. Tony zajmował się swoimi sprawami, rozglądając się, a ona przeczytała wiadomość.
Telefon Nathana. "Z kim?"
Dlaczego nagle chciał wiedzieć? Ona nie pytała go, gdzie jest i z kim. Wypuściła powietrze i odpisała.
"Właściciel schroniska. Tony." Wysłane.
Skończyli zakupy i wrócili. Nie dostała od niego kolejnej wiadomości i nie spodziewała się jej.
Później… Na podwórku, koty i psy biegały swobodnie, a w powietrzu unosił się zapach świeżo skoszonej trawy. Sabrina rzuciła piłkę najdalej jak mogła i obserwowała, jak psy za nią biegną.
"Sabrina!" Usłyszała wołanie Tony'ego zza pleców. "Ktoś chce cię zobaczyć."
Odwróciła się, by zobaczyć swojego oszałamiającego męża w szarym garniturze, idącego w jej stronę.
Tony wrócił do swojego biura, zostawiając ich samych.
Nathan obejrzał ją od stóp do głów; przesuwając wzrokiem po jej nogach i z powrotem w górę. Miała na sobie parę dżinsowych szortów, które podkreślały jej smukłe, gładkie nogi, i obcisłą koszulkę na ramiączkach.
"Co tu robisz?" Zapytała, gdy zatrzymał się tuż przed nią.
Spojrzał na psy i dwa koty, które miały odwagę dołączyć do nich, otaczając jego nogi. "Więc to jest to, co robisz?"
"Mówiłam ci." Skrzyżowała ramiona.
"Dlaczego?" Zapytał.
"Dlaczego?" Zmarszczyła brwi. "Czy potrzebuję powodu?"
Zbliżył się do niej. "Masz wszystko, czego mogłabyś kiedykolwiek chcieć. Żyjesz rozpieszczonym życiem, które dał ci twój tata. Więc powiedz mi, dlaczego nie miałbym pytać, dlaczego chcesz bawić się w ziemi z psami?"
"Może lubię psy i nie boję się brudu."
Wpatrywali się w siebie, co wydawało się wiecznością. Słyszała szybkie bicie swojego serca. Potem... "Chodźmy." Chwycił ją za ramiona i pociągnął z siłą.
"Dokąd idziemy?" Skręciła rękę.
„Moja siostra wraca dziś wieczorem i powinnaś być tutaj, gdy przyjedzie.” Przeciągnął ją przez budynek.
„Do zobaczenia jutro, Tony.” Zawołała, mijając swoje biuro.
Nathan wepchnął ją do limuzyny i wślizgnął się obok niej. Jego ciało ocierało się o jej, przesuwając ją na inne siedzenie. Westchnęła. Był taki ciepły i twardy. Jej ciało mrowiło od bliskości. Co takiego w nim jest?
Żaden mężczyzna nigdy nie wywarł na niej takiego wpływu. Jego aura emanowała dominacją, a ona nie zamierzała być zdominowana. Kiedy była w jego pobliżu, czuła się jak pod wpływem zaklęcia. Sam jego zapach sprawiał, że czuła się jakby wchodziła do gorącej wanny w zimowy dzień.
„Będziemy grać w dom.” Przerwał jej myśli, które zaczynały być erotyczne. „Więc udawaj szczęśliwą żonę.”
Tak... wiedziała, o co chodzi z tym całym zainteresowaniem nią. Może na chwilę zapomniała, ale wiedziała.
Skrzyżowała ramiona i wyzwała go spojrzeniem. „Mam pytanie. Czy zamierzasz udawać szczęśliwego męża? I... czy jesteś w stanie to zrobić?”
Opierał przedramiona na kolanach i patrzył na podłogę, dopóki nie skończyła mówić. Pochylił się i położył rękę na nagiej skórze jej uda. „Chcesz zobaczyć?”
Jej usta otworzyły się w niedowierzaniu. Szybko odsunęła jego rękę i odwróciła głowę, by patrzeć przez okno. Nie spodziewała się tego. Zazwyczaj był zimny i nieobecny; myślała, że może przewróci oczami.
Zamknęła oczy i oparła się. Z jakiegoś powodu ich sekret musiał pozostać ukryty, i byli zdeterminowani, aby to zrobić.
Dotarli do domu kilka minut później. Szybko pobiegła w kierunku swojego pokoju.
„To już nie jest twój pokój...” Krzyknął za nią przypomnienie. Odwróciła się i skierowała do swojego nowego pokoju. Tymczasowego.
Dopiero gdy zamknęła drzwi, zdała sobie sprawę, że nie ma już gdzie się schować. Jej jedyne miejsce ucieczki zniknęło.
Mokra po prysznicu, owinięta puszystym białym ręcznikiem, uchyliła drzwi łazienki i wyjrzała. Nikogo tam nie było, więc wybrała kwiecistą sukienkę, która ładnie podkreślała jej talię, i ubrała się. Patrzyła na siebie w lustrze, gdy zdała sobie sprawę, że Nathan opierał się o framugę drzwi, obserwując ją.
„Clarissa już tu jest.” Wyciągnął do niej rękę. „Chodź.”
Skończyła zakładać naszyjnik z szafirem i podała mu drżącą rękę.
Każda komórka jej ciała była na baczności. Jego dotyk był zaskakująco delikatny, ciepły i kojący.
Jej prawa stopa dotknęła dolnego stopnia i została popchnięta przez małego chłopca. Spowodowało to, że wpadła na Nathana. Utrzymał ją, chwytając za biodra. „Jesteś cała.” Uspokoił ją.
Ton jego głosu sprawił, że chciała rozpłynąć się w jego ramionach. Chwyciła jego rękę, poprawiając się. Jej nogi wciąż były słabe.
„Kim jest ta pani?” Zapytał mały chłopiec.
„To moja żona, Dylan.”
Sabrina prawie się zakrztusiła. Musiała przypomnieć sobie, żeby oddychać. Jego żona...
„Masz żonę?” Starsza dziewczynka podeszła i stanęła za Dylanem.
Nathan położył rękę na jej dolnych plecach. „Nie pamiętasz ślubu, Alyssa?” Zapytał swoją najstarszą siostrzenicę. „Ooo, tak! Zapomniałam.” Zatrzymała się, przyglądając się Sabrinie. „Jest ładna.”
„Dziękuję. Ty też jesteś, z tymi pięknymi zielonymi oczami.”
Alyssa zarumieniła się i pociągnęła ją od Nathana. „Chodź.” Zaprowadziła ją do kuchni, gdzie jej mama, tata i inne rodzeństwo stali wokół.
„Cześć, Sabrino.” Clarissa przywitała ją uściskiem.
"Jak się masz? Czy już coś rośnie w piecu?"
Jej oczy się rozszerzyły. Nie zdążyła odpowiedzieć, gdy Nathan znów był obok niej.
"Nie sądzisz, że to za szybko?" Przechwytuje.
Odsuwa się od niego i przedstawia się Jacobowi, małej Emmie i śpiącemu jeszcze Matthew. Potem znajduje miejsce przy blacie i czuje, jak Nathan znów kładzie na niej rękę. Delikatnie pociera jej dolną część pleców poziomo. Naprawdę wiedział, jak grać kochającego męża.
Zauważa, że Matthew budzi się ze snu w swoim foteliku samochodowym i podnosi go. Kołysze go i z fascynacją patrzy na jego małe wszystko.
"Zaraz zacznie wrzeszczeć." Clarissa podaje jej butelkę.
Chętnie ją bierze, karmi, odbija i kołysze go z powrotem do snu w swoich ramionach. Dzieci krzyczały, a rozmowy trwały, ale ona skupiła się na dziecku. W końcu spadła na nią rzeczywistość, gdy Vivian zażądała swojego wnuka.
Niechętnie oddaje go z powrotem i skupia uwagę na rozmowie w kuchni. Jacob opowiadał Nathanowi o kilku domach, które widzieli w pobliżu. Żaden im się nie podobał.
Dom stał się bardziej chaotyczny, gdy przeprowadzka zaczęła się rozkręcać, a z Vivian w pobliżu czuła się nieswojo. Jej spojrzenie było jak miotacze ognia. Nieustannie dawały jej do zrozumienia, że nie należy tu. To jest jej rodzina, a Sabrina była całkowicie niechciana.
Więc postanawia się wymknąć. Znajduje dzieci bawiące się pod stołem jadalnym. Pyta Neda, który je obserwował, czy są jakieś przekąski w kuchni. Kiwa głową z uśmiechem i przynosi jej ciasteczka... "Chodźcie, usiądźcie ze mną." Przekupuje je.
Z radością dołączają do niej, siadając na krzesłach obok niej.
"Opowiedzcie mi o szkole."
Alyssa przeżuwa. "Jestem w czwartej klasie, a Dylan w drugiej. Emmie właśnie skończyła trzy lata i mama mówi, że jest za młoda na szkołę, a Matthew to jeszcze niemowlę". "Miałam przyjęcie pożegnalne w szkole. Już tam nie wrócę."
"Naprawdę? Będziesz tęsknić za przyjaciółmi?"
"Nie tęsknię za przyjaciółmi. Powiedzieli, że mnie już nie lubią, bo się wyprowadzam." Dylan odpowiada, zanim Alyssa zdążyła.
"To nic. Znajdziesz nowych." Uspokaja go, wyciągając rękę na bok jego głowy i przeczesując jego włosy.
Emmie podchodzi i siada jej na kolanach. Jeszcze nie słyszała, żeby coś powiedziała, ale lubi ciasteczka. "Czy mamy nazywać cię żoną wujka Nathana?" Pyta Alyssa.
Śmieje się i kręci głową. "Nie. Możecie po prostu mówić do mnie Sabrina."
Nagle czując, że ktoś ją obserwuje, odwraca się i widzi Nathana opierającego się o ścianę. Patrzył i nie odwrócił wzroku, gdy został przyłapany. Odwraca wzrok. Uczucie oczekiwania pojawiło się i usiadło jej w żołądku.
"Wujku Nathan, dlaczego Sabrina nie przyszła na urodziny babci Margaret?"
Odsuwa się od ściany i wyciąga krzesło obok Sabriny, gdzie siedziała Emmie.
"Bo to matka twojego taty i jej nie znamy. Pamiętasz, Alyssa?"
"Aha." Bierze ostatni kęs ciasteczka i rozgląda się. "A co z moimi urodzinami? Dlaczego wtedy nie przyszła? Przełykając dodaje "Ty przyszedłeś."
Wyglądał na zagubionego. Miał zamiar coś powiedzieć, gdy Sabrina chwyciła jego przedramię, które oparł na stole, aby go uciszyć.
"Przyjdę na następne, prawda wujku Nathan?" Patrzy na niego z uśmiechem. Całkowicie wierząc w swoje własne słowa.
Skinął głową, gdy ich spojrzenia się spotkały. "Tak." Zgodził się.
Nie wiedziała, czy zgadza się tylko dla Alyssy, ale wyraz jego oczu sprawił, że zaczęła się zastanawiać, czy widzi ją po raz pierwszy.
"Ciastka o tej porze nocy!" Kto im dał ciastka? Vivian weszła z zaniepokojoną miną.
Sabrina przygryzła wargi i zamknęła oczy, gotowa się przyznać.
"Spokojnie, mamo." To był głos Clarissy.
Emma wyskoczyła z ramion Sabriny i pobiegła do matki. "Nie muszą jeszcze spać, a nie często widują ciocię i wujka."
Vivian powstrzymała się od komentarza i zawołała wnuki, żeby zobaczyły dziadka, który właśnie wrócił do domu. Minęła Jacoba, który wszedł z Matthew.
"Nie przejmuj się krótkim temperamentem mojej matki. Nigdy nie przyzwyczai się do tego, że inna kobieta zdobyła miłość jej jedynego syna. Nie sądziła, że dożyje tego dnia." Clarissa przesiadła się na jeden koniec stołu obok Sabriny. Jacob siedział naprzeciwko Sabriny, blisko swojej żony, a Nathan obok niego.
Sabrina przesunęła się, żeby zablokować Nathana w swoim polu widzenia. Chciała powiedzieć Clarissie, że to nie jest powód. Wiedząc, że to nie byłby dobry pomysł, skinęła głową i skierowała swoją uwagę na Jacoba. "Mogę go potrzymać?"
Wstał, wręczając jej Matthew nad stołem.
"Jak tam życie małżeńskie? Właściwie chciałam wrócić do domu po waszym ślubie, żeby zobaczyć cię jako męża." Clarissa zwróciła się do swojego brata.
"Jest dobrze." Nie spojrzał nawet w jej stronę, skupiając się na Sabrinie trzymającej jego śpiącego siostrzeńca. Jego małe rączki były owinięte wokół jej palca, a ona patrzyła na niego z miłością.
"Jak się poznaliście? Nigdy mi nie powiedziałeś." Wciąż mówiła do brata, ale to nie powstrzymało Sabriny przed napięciem.
Oczyścił gardło. "Miałem wyjazd służbowy niedaleko jej rodzinnego miasta. Trochę się zgubiłem i zatrzymałem się w barze, żeby zapytać o drogę. Była kelnerką i zwróciła moją uwagę."
"Co zrobiłeś? Muszę wiedzieć. To zupełnie nie w twoim stylu." Clarissa nalegała.
"Zrobiłem z niej moją żonę, Clarissa... Co myślisz, że jestem jednym z twoich chłopaków?"
Pytanie rozśmieszyło Jacoba. "Clair, faceci nie opowiadają szczegółów, zwłaszcza nie swoim siostrom." Chwycił rękę swojej żony i zaśmiał się jeszcze bardziej.
Sabrina ponownie się napięła, gdy poczuła dużą rękę na swoich plecach.
"Dobrze, śmiej się." Clarissa odsunęła ręce od męża i skupiła swoją uwagę na bratowej.
"Dobrze wyglądasz trzymając go. Czy wkrótce zostanę ciocią?"
Nathan nagle zabrał ręce, co pomogło jej trochę się zrelaksować. "Um..." Jak powinna odpowiedzieć? Spojrzała na niego i wiedziała, że nie otrzyma tam żadnej pomocy, wydawał się trochę rozbawiony.
"Nie sądzę, żeby to było w najbliższym czasie." Odpowiedziała, czując delikatne pociągnięcia za włosy. Co wskazywało, że Nathan bawił się jej włosami. Właściwie je badał.
"Sabrina, patrz!" Alyssa krzyknęła. Babcia dała nam kawałki jabłka. Mówi, że są zdrowsze niż ciastka." Ona i Dylan wbiegli do pokoju, a Emma pobiegła do taty.
"Tak, i smakują też dobrze," odpowiedziała Sabrina.
Do pokoju wszedł przeprowadzka. "Skończyliśmy wnosić pudła. Gdzie chcesz, żebyśmy ustawili meble?" zapytał.
Rozmowa na szczęście została przerwana. Sabrina zaangażowała się w szeptaną rozmowę z dziećmi, gdy Vivian zabrała jej dziecko. Zauważyła wtedy, że została sama przy stole.