Read with BonusRead with Bonus

6. Deszcz

Deszcz

"Viviana, Deszcz upadła na stół pełen szklanek. Potrzebuje pomocy medycznej."

Doktor Viviana podchodzi do mnie, by obejrzeć moje rany.

Na szczęście rany, które odniosłam, nie były zbyt głębokie, a po usunięciu wszystkich odłamków ze swojego pleców, doktor Viviana dała mi zastrzyk przyspieszający gojenie.

Po opatrzeniu moich ran, Jordan odprowadza mnie z powrotem do mojego pokoju.

Otwiera dla mnie drzwi, a ja wchodzę. On idzie za mną. Nagle przestrzeń wydaje się tak mała, tak ciasna. Jestem sama z Jordanem... w moim pokoju. To pierwszy raz, kiedy tu jest.

Rozgląda się, marszcząc brwi, gdy widzi materac, na którym śpię. Pokrywają go stare plamy, a w wielu miejscach tkanina jest porwana. Próbowałam wiele razy go naprawić lub wyczyścić, ale bez materiałów i odpowiednich środków czystości niewiele mogłam zrobić.

"Jesteś tak irytująca, wiesz?" mówi, przyciągając mnie do siebie, obejmując mnie w talii. "Nie tylko sprawiłaś, że przegapiłem swoją imprezę i szansę na znalezienie swojej partnerki, ale również pozwoliłaś, by dwaj włóczędzy uciekli."

Spuszczam wzrok. "Bardzo mi przykro. Nigdy nie chciałam być dla ciebie kłopotem. Gdybym została w swoim pokoju, nic z tego by się nie wydarzyło."

Jordan nagle się śmieje, a ja podnoszę na niego wzrok. "Tylko się z tobą droczę."

Przejeżdża palcami po znaku na moim lewym ramieniu – koronie z płomieni. Zawsze zastanawiałam się, co oznacza i dlaczego pojawił się po pożarze, który zabił moich rodziców.

Jordan kładzie palec wskazujący pod moim podbródkiem i unosi moją głowę. To jeden z tych rzadkich momentów, kiedy żałuję, że nie mam prosopagnozji. Chciałabym móc zobaczyć... twarz Jordana.

"Impreza nie jest ważna, przynajmniej już nie teraz. Co do mojej partnerki... znajdę ją podczas następnej pełni księżyca." Pochyla głowę i ociera swoje usta o moje. Moje serce zaczyna bić szybciej, ale nie dlatego, że się boję. Jestem zdenerwowana... i podekscytowana... i zastanawiam się – zastanawiam się, czy dotknie mnie tak, jak wcześniej. Kiedy jego usta były na moich sutkach, czułam mrowienie między nogami. To było... inne niż wtedy, gdy Alfa Ben mnie krzywdził.

"To dlaczego jesteś tutaj ze mną?" odważam się zapytać.

"Bo jestem w tobie zakochany, Deszczu," mówi mi.

Próbuję go odepchnąć, powiedzieć mu, że kłamie, i przestać się ze mnie nabijać, ale jego zapach mówi mi, że jest... szczery.

Jordan, zakochany we mnie? "Ale ty... ty mnie dręczyłeś. Ty... ty mnie nienawidzisz. I... i..."

Jego usta są gorące na moich, przerywając moje bełkotanie. Moje kolana się uginają, a on kładzie mnie na materacu, moje serce wali w piersi. Nie boję się go już... Jestem ciekawa, co jego dotyk ze mną zrobi, jakie uczucia we mnie wywoła. Safia blokuje wszystkie koszmary, które spotkały mnie z Alfą Benem, pozwalając mi na tyle się zrelaksować przy Jordanie, że nie mam załamania nerwowego, mając go na sobie.

"Nigdy cię nie nienawidziłem," mruczy, opuszczając jeden z ramiączek sukienki. Całuje moje nagie ramię. "Byłem zły, ponieważ twój zapach... zawsze mnie przyciągał."

Mój zapach zrobił co?

Obejmuje moją lewą pierś, jego kciuk krąży wokół mojego sutka. Drżę pod nim. "Bojesz się?" pyta.

"Jestem zdenerwowana."

"Nie będziemy uprawiać seksu. Chcę poczekać, aż skończysz dziewiętnaście lat. Ale to nie znaczy, że nie mogę cię dotykać, prawda?" pyta, odsłaniając moją pierś. "Smakujesz tak dobrze," mruczy, a jego usta zamykają się na moim sutku, ssąc go mocno. Mrowienie powraca.

"Jordan," jęknęłam, wciskając głowę w materac. Dzięki Bogini, że jestem wilkołakiem i za zastrzyk, który dała mi doktor Viviana, bo prawie się już zagoiłam.

"Uwielbiam, jak wymawiasz moje imię," mówi, dotykając mojej skóry. "Kocham cię, Rain."

Tym razem nie próbuję analizować jego słów. Po prostu... je akceptuję. Czy tak bardzo pragnę miłości i dotyku, że wierzę pierwszej osobie, która mówi mi "kocham cię"? Ale zapach Jordana wciąż mówi mi, że jest szczery. Moje serce bije tak szybko, że jestem pewna, iż jest głośniejsze niż muzyka z imprezy.

"Kiedy?" pytam.

Podnosi głowę i patrzy na mnie. "Kiedy co?"

"Kiedy zrozumiałeś, że mnie kochasz?" chcę wiedzieć.

"Kiedy przyjechałaś na imprezę. Najpiękniejsza kobieta, jaką kiedykolwiek widziałem. I jesteś cała moja." Czy on mnie sobie rości? Przełyka ciężko. "Myślisz, że mogłabyś kiedykolwiek mnie pokochać?"

Tak.

Czy naprawdę właśnie tak pomyślałam? Nie mogę zakochać się w Jordanie, nie po tym wszystkim, co mi zrobił. A jego ojciec... jego ojciec nigdy nie zaakceptuje, że Jordan mnie kocha. Kiedy Jordan znajdzie swoją prawdziwą partnerkę, zostanę... ze złamanym sercem. A nie mogę, nie teraz, gdy wolność jest tak blisko.

"Nie wiem."

Kiwnął głową, jakby rozumiał moje wahanie. "Zdobędę twoje zaufanie, twoją miłość," obiecuje mi.

I Jordan rzeczywiście to robi, bo przez następne osiem dni obsypuje mnie prezentami — od nowego telefonu po ubrania i książki — oraz czułością. Zamiast spędzać dni na sprzątaniu Domu Stada, Jordan zabiera mnie do wodospadu, gdzie spędzamy wiele godzin na całowaniu się, kąpieli i... rozmowach. Czasami rysuję, podczas gdy on na mnie patrzy. Nie wiem, czy ktoś ze stada wie, co się dzieje między mną a Jordanem, ale plotki szybko się rozchodzą. Jordan zaprzecza wszystkim. Ukrywa mnie dla mojego dobra. Myślę, że to też lepsze, nie chcę, żeby Alfa Ben dowiedział się prawdy o moim związku z Jordanem. On myśli, że Jordan mnie tylko... pieprzy. Ale oprócz całowania i dotykania, Jordan nigdy nie naciskał na więcej.

Nie trwa długo, zanim mury wokół mojego serca się rozpadną i zakocham się w Jordanie.

Podczas Pełni Księżyca budzi mnie głośne pukanie do drzwi. Otwieram drzwi i znajduję na podłodze pudełko z kokardą na wierzchu.

Kolejny prezent?

Otwieram je, a w środku jest przepiękna zielona sukienka i para butów. Z tego, co mówi Safia, pasują do moich oczu.

Na sukience leży kartka.

'Czekam na ciebie przy wodospadzie,

Xoxo Jordan.'

Jordan

Pale papierosa, czekając na Rain. Ostatnie osiem dni były najszczęśliwszymi w moim życiu. Po imprezie z okazji moich urodzin — na którą musiałem wrócić, bo moja matka chciała, żebym poznał wszystkie kobiety, które zaprosiła, mając nadzieję, że znajdę swoją partnerkę — spędzałem z Rain tyle czasu, ile tylko mogłem, bo ona jest moją partnerką.

A teraz, w końcu, jest Pełnia Księżyca. Jeśli Titan ma rację, dziś w nocy skończy dziewiętnaście lat i w końcu poczuję z nią więź. W końcu będę mógł przestać ukrywać nasz związek. Od dzisiejszej nocy, zamieszka w moim pokoju. Będziemy dzielić to samo łóżko. Będziemy budzić się razem.

Moje serce bije szybko w klatce piersiowej, gdy patrzę na las.

Prawie mogę sobie wyobrazić, jak budzę się obok niej, słońce całuje jej skórę, piegi wyróżniają się, a mój pokój pachnie nią. A kiedy otwiera oczy, jej zielone spojrzenie patrzy na mnie...

„Co powiesz na to, żebyśmy wsadzili jej szczeniaka do brzucha tej nocy?” pyta Tytan.

„Ty i twoja obsesja na punkcie rodziny. Ona jeszcze musi zbudować gniazdo i przejść pierwszą ruję. Poza tym chcę się nią cieszyć jeszcze trochę, zanim zaczniemy mieć szczeniaki.”

„To zostaw jej swoje ubrania. Może to wywoła jej ruję,” sugeruje Tytan.

„Bądź cierpliwy!” uciszam go.

Gdyby to zależało ode mnie, poczekałbym co najmniej pięć lat, zanim ją zapłodnię, ale Omegi są inne, ich instynkty macierzyńskie budzą się wraz z pierwszą rują. Może mogę poprosić doktor Vivianę, żeby dała Rain coś, co zapobiegnie posiadaniu szczeniaków, dopóki nie będę gotowy zostać ojcem.

Kończę papierosa i, będąc na skraju załamania nerwowego, sięgam po kolejnego z paczki. Nigdy w życiu nie byłem tak zdenerwowany. Jeśli Tytan się myli co do tego, że Rain jest moją partnerką, to wszystkie moje uczucia do niej będą na nic.

„Ona jest naszą partnerką. Ile razy muszę ci to powtarzać?”

Tyle razy, ile będzie trzeba.

Patrzę na mały stolik piknikowy, który Kevin pomógł mi wcześniej ustawić. Nawet udekorowaliśmy małą polankę wokół wodospadu. Kevin wie, że podejrzewam, iż Rain jest moją partnerką, i od momentu, gdy mu to powiedziałem, nalegał, żebym poczekał, aż Rain skończy dziewiętnaście lat, zanim cokolwiek z nią zrobię. Myślę, że nienawidzi pomysłu, że Rain zostanie jego przyszłą Luną, ale nie jestem pewien, dlaczego. Nigdy nie wydawał się nie lubić Rain. Wręcz przeciwnie. Pamiętam nawet, jak przemycał jej jedzenie, kiedy byliśmy szczeniakami. Może kiedy znajdzie swoją partnerkę, przestanie mnie dręczyć o Rain.

Kończę drugiego papierosa, rzucam niedopałek na ziemię i miażdżę go obcasem buta. Wyciągam z kieszeni miętowego cukierka i wkładam go do ust. Rain nienawidzi, kiedy smakuję tytoniem.

„Może powinieneś przestać palić,” mówi Tytan. „To sprawi, że będę szczęśliwy.” Kiedy parskam, dodaje, „To sprawi, że ona będzie szczęśliwa.”

Jeśli to ją uszczęśliwi...

„Pomyślę o tym.”

Pełnia Księżyca wznosi się wysoko nad lasem, a ja zaczynam chodzić tam i z powrotem, niecierpliwie czekając na moment, kiedy pojawi się Rain. Już mam znów zapalić, kiedy w końcu czuję jej zapach—jabłka i karmel.

Rain.

Spoglądam na tort, chcąc upewnić się, że nadal stoi na stole piknikowym, zanim znowu spojrzę na drzewa. Lampki zawieszone na gałęziach rzucają miękkie światło.

I oto jest, ubrana w zieloną sukienkę, którą osobiście dla niej kupiłem. Andrea—która, jak się dowiedziałem, jest totalną maniaczką butów—pomogła mi wybrać parę wysokich obcasów, które Rain by polubiła. Te, które miała na moich urodzinach, sprawiały, że bolały ją stopy.

Rain zatrzymuje się na początku polany. Sukienka leży na niej idealnie, tak jak wiedziałem, że będzie. Cholera! To jej ciało! Niesamowicie seksowne.

Czas zwalnia, gdy zaczynam iść. Ona cały czas patrzy na mnie swoimi przepięknymi oczami.

Serce bije mi jak szalone. Czuję się strasznie zdenerwowany. Proszę, niech będzie moją partnerką.

„Wszystkiego najlepszego!” mówię, gdy tylko staję przed nią, i przyciągam ją do pocałunku.

W moim ciele eksploduje nuklearna bomba. Moja dusza sięga do jej duszy, a Tytan ryczy w mojej głowie, „Moja! Nasza!”

Przerywam pocałunek i patrzę na nią.

Jej oczy rozszerzają się ze zdziwienia. Jest gotowa coś powiedzieć, kiedy biorę ją na ręce jak pannę młodą, obracam się z nią wkoło i śmieję się jak wariat.

Titan wyje z radości w mojej głowie.

„Miałeś rację!” Śmieję się z radością.

„Oczywiście, że miałem. Mówiłem ci, że jest wyjątkowa!” jego odpowiedź przychodzi szybko.

Jest. Nie tylko wyjątkowa, ale doskonała, słodka, niewinna i moja. Całkowicie moja.

Przestaję się obracać. „Moja! Jesteś cholernie moja!”

„Nasza partnerka!”

„Nie rozumiem,” mówi.

„Co tu jest do zrozumienia? Jesteś moja, a ja jestem twój.”

„Ale, ale…”

Uciszam ją pocałunkiem. Nawet jeśli powiedziała, że przestanie ze mną walczyć, robi to każdego dnia. Zaczynam myśleć, że lubi testować moją cierpliwość. „Powiedziałaś, że będziesz mi posłuszna,” przypominam jej, przerywając pocałunek.

„Nie próbuję z tobą walczyć. Po prostu nie rozumiem, dlaczego życzyłeś mi wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, skoro moje urodziny są dopiero za kilka dni. I… i… Safia pokazała mi, że jesteśmy partnerami… i nie wiem, co o tym wszystkim myśleć.”

Mrugam, a po raz pierwszy przez moją głowę przebiega dziwna myśl. „Nie chcesz… mnie?”

Rain zaprzecza głową. „Nie… rozumiem. To wszystko jest dla mnie takie mylące. Nie mam jeszcze dziewiętnastu lat, a jednak ty i ja czujemy więź partnerską?”

Widzę zamieszanie w jej oczach i czuję je w jej zapachu. „To Titan powiedział mi, że urodziłaś się dzisiaj. Sam też nie rozumiem, bo sprawdzałem twoje dane urodzenia i jesteś zapisana na 28 sierpnia, a mamy 13 sierpnia i właśnie skończyłaś dziewiętnaście lat. Inaczej jak moglibyśmy czuć, że jesteśmy partnerami? Ale bez względu na to, co się dzieje, jesteś moją partnerką, Rain.”

Gryzie wargę – jak zwykle, gdy jest zdenerwowana. „Jesteś pewien, że jesteśmy partnerami? Że chcesz… mnie?”

„Podejrzewałem to od kilku dni, a chciałem cię już dużo wcześniej,” w końcu mówię prawdę. Nawet jeśli mogłem chcieć jej z egoistycznych powodów, nie można zaprzeczyć, że zakochałem się w niej. Nawet jeśli byłem z wieloma kobietami przed nią, ona jest moją pierwszą miłością, moją partnerką, moją Luną. „Co ty na to, Rain? Czy uszanujesz więź partnerską i oddasz się mi? Cała?”

„Nie wiem, co powiedzieć. Stado mnie nienawidzi. Twoja matka mnie nienawidzi. A twój ojciec... Twój ojciec…”

„Nie mają nic do powiedzenia w tej sprawie. Jesteś moją partnerką! Wciąż czekam na odpowiedź od ciebie.”

Przełyka ciężko, rozumiejąc, o co ją proszę, i daje mi ledwo widoczne skinienie głową. Gdybym na nią nie patrzył, mógłbym tego nie zauważyć.

Wreszcie!

„Co powiesz na to, żebyśmy zjedli ciasto, a potem otworzyła prezenty?” pytam.

Na jej twarzy pojawia się jasny uśmiech. Pomagam jej wstać i biorąc ją za rękę, prowadzę do stołu piknikowego. Rozgląda się wokół, a potem patrzy na czekoladowe ciasto jak… na najlepszą rzecz, jaką kiedykolwiek widziała w swoim życiu.

„To wszystko dla mnie?” pyta. „Ciasto też?”

Wyjmując zapalniczkę z kieszeni, chichoczę, „Gdybym wiedział, że tak bardzo lubisz ciasto, poprosiłbym panią Marianę, żeby robiła ci je codziennie.”

Wzrusza ramionami. „Nie wiem, czy lubię. Nigdy nie jadłam ciasta.” Patrzę na nią, lekko otwierając usta. Nigdy nie jadła ciasta? Nerwowo oblizuje wargi. „To znaczy, z tego co pamiętam. Moi rodzice musieli obchodzić moje urodziny, dopóki…” jej oczy błyszczą od niewylanych łez „...wiesz, zginęli.”

„Deszcz, nie zdawałem sobie sprawy, że to jest Twój pierwszy tort... Jak mogłem być taki głupi?”

'Czy nie mówiłem Ci, że jak na Alfę, jesteś idiotą?'

'Nie teraz, Tytanie!'

Tytan wzdycha, ale nie mówi nic więcej.

Zapalam świeczki na torcie, a gdy ona je zdmuchuje, śpiewam jej „Sto lat”. Potem wręczam jej torbę z prezentami.

„Dla mnie?” pyta, jakby nie mogła uwierzyć, że na nie zasługuje. „Nie powinieneś był wydawać na mnie pieniędzy.”

Moje usta drgają. „Kevin też się dołożył. Kupił Ci nowy szkicownik.” Wyjmuje aksamitne pudełko. „To jest ode mnie,” mówię, gdy je otwiera, ukazując naszyjnik i pasującą bransoletkę, a jej oczy szeroko się otwierają ze zdumienia. „Razem z Kindle. Ołówki do rysowania są od pana Smitha.”

Deszcz kręci głową. „Nie mogę tego przyjąć. To zbyt... dużo.”

Kładę dłoń na jej ręce. „Deszczu, jesteś przyszłą Luną stada i Strażniczką Portalu. Zasługujesz na to i o wiele więcej.”

Mruga, zdając sobie sprawę z tego, co właśnie powiedziałem. Jej twarz blednie. „Nie mogę być... przyszłą Luną.” Wstaje. Ja robię to samo. „Nie rozumiesz. On na to nie pozwoli. Zrobi wszystko, by nas rozdzielić.”

„O kim lub o czym mówisz?”

Jej ręce drżą. „Nie mogę o tym mówić.”

Podchodzę do niej i kładę dłonie na jej ramionach. „Deszczu, nikt nas nigdy nie rozdzieli.”

„Obiecaj mi! Obiecaj, że bez względu na to, co zobaczysz, usłyszysz lub co Ci powiedzą, najpierw porozmawiasz ze mną. Będziesz mnie słuchał,” błaga desperacko.

Kiwam głową. „Obiecuję,” mówię, nie rozumiejąc, co nagle w nią wstąpiło.

„Kochasz mnie?” pyta.

„Wiesz, że tak.”

„To spraw, żebym była twoja i oznacz mnie. Tutaj i teraz.”

Chociaż nie oznaczę jej, dopóki nie zabiorę jej do Kamieni Rytualnych i nie przeprowadzimy tam Ceremonii Wiązania, tej nocy odbiorę jej dziewictwo.

Na szczycie skały leży złożony koc, który rozkładam na trawie obok stołu piknikowego. Bez słowa Deszcz zdejmuje sukienkę, pozostając tylko w majtkach i biustonoszu.

Przełykam ślinę. Jest tak cholernie piękna.

'Bądź dla niej delikatny,' przypomina mi Tytan.

Jakbym kiedykolwiek mógł jej skrzywdzić.

„Co mam teraz zrobić?” pyta, a jej policzki czerwienią się.

Szybko rozpinam koszulę, zanim podchodzę do niej i całuję ją. Moje ramiona obejmują ją, a ja pomagam jej położyć się na kocu. Drży.

„Wszystko będzie dobrze,” mówię jej. „Zajmę się tobą.”

Kiwa głową, a gdy zdejmuję jej majtki, zaciska oczy. Robi tak za każdym razem, gdy robimy coś więcej niż się całujemy. Lubię tę jej nieśmiałą stronę.

Kiedy majtki są już na boku, po raz pierwszy widzę jej cipkę. Omegi zazwyczaj nie mają tam włosów, a Deszcz nie jest wyjątkiem. W końcu Omegi zostały stworzone specjalnie dla Alf, w czasach, gdy partnerzy byli rzadkością, a mężczyźni nie byli zbytnio zainteresowani parowaniem, ponieważ woleli walczyć o terytorium i zdobycz.

Głęboko wdycham, zanim zdejmuję spodnie i kładę się na niej. Łapię jej usta w szorstkim pocałunku, a moje ręce błądzą po jej ciele, przygotowując ją na to, co ma nadejść. Kiedy jest już mokra dla mnie, prowadzę się do jej wejścia, a zanim wejdę, mówię jej: „To może trochę boleć.”

Kiwa głową, a ja naciskam i naciskam, spodziewając się dotrzeć do jej błony dziewiczej, ale nic tam nie ma. Patrzę na nią, jej oczy są nadal zamknięte, a twarz zarumieniona.

To nie jest jej pierwszy raz.

Okłamała mnie.

„Byłaś z innym,” mamroczę, wyciągając się i pośpiesznie wstając.

Rain otwiera oczy i zakrywa się rękami. „Co? Nie. Nie. To nie tak.”

Zakładam spodnie i wyciągam papierosa. „Więc jak? Bo pytałem cię, czy ktoś zrobił coś wbrew twojej woli, a za każdym razem zaprzeczałaś!”

Rain ubiera się. „Jeśli… jeśli…” oddycha ciężko. „Jeśli byłam z innym, co to zmienia? Ty byłeś z innymi przede mną.”

„Ale nigdy cię nie okłamałem!” ryczę. Ona drgnęła. „Nie chciałem krzyczeć… Po prostu potrzebuję chwili, żeby to wszystko przetrawić.”

Stoi tam, patrząc niezręcznie wokół. „Nigdy nie chciałam cię okłamać. Przepraszam. Jeśli chcesz mnie odrzucić, rozumiem, ale chcę, żebyś wiedział, że nigdy cię nie okłamałam i… i… kocham cię,” mówi, zanim biegnie z powrotem do Domu Stada.

Chodzę w kółko, paląc jak opętany.

‘Dlaczego do cholery musisz wszystko psuć?’

‘Nic nie zepsułem! Po prostu potrzebuję chwili na przemyślenie.’

‘Dlaczego to ma znaczenie, czy była dziewicą, czy nie? Nawet nie pamiętam, ile samic przeleciałeś,’ mówi Titan.

‘Nie obchodzi mnie, czy jest dziewicą, czy nie!’

Myśl o byciu pierwszym i ostatnim mężczyzną w życiu mojej partnerki… To było wszystko, o czym mogłem myśleć od momentu, kiedy zacząłem podejrzewać, że jest moją partnerką. Teraz czuję się upokorzony.

‘Więc w czym problem?’

‘Okłamała mnie prosto w twarz! Jeśli mogła to zrobić, kto wie, do czego jeszcze jest zdolna!’

‘Jesteś nie do uwierzenia. Wiesz, jak łatwo może się rozerwać błona dziewicza?’

Serio? Samice, z którymi byłem wcześniej, miały ją nietkniętą, jedna nawet krwawiła trzeci lub czwarty raz, kiedy uprawialiśmy seks.

Lekki ból zaczyna się z tyłu głowy. Ignoruję go.

‘A co, jeśli Rain nie kłamała?’

Kończę papierosa i podejmuję decyzję. Ból z tyłu głowy się nasila.

‘Dobrze. Idę z nią porozmawiać,’ mówię.

Idę do jej pokoju najszybciej, jak mogę.

Drzwi są uchylone, a z jej pokoju dochodzą dziwne dźwięki. Otwieram drzwi i zajmuje mi kilka chwil, aby zrozumieć, co widzę.

„Co to, kurwa, jest?” krzyczę, widząc Rain na kolanach przed moim ojcem, ssącą jego kutasa.

Czuję, że zaraz zwymiotuję.

Moja partnerka i mój ojciec.

Moja partnerka i mój ojciec.

Moja partnerka, na kolanach, przed moim ojcem, ssąca jego kutasa.

Głośny trzask dociera do moich uszu.

Czy to było moje serce? Ból, jakiego nigdy wcześniej nie czułem, eksploduje w mojej piersi. Dlaczego oddychanie jest takie trudne?

„Co to, kurwa, jest?” ryczę tak głośno, że jestem pewien, że obudziłem wszystkich. Ale nie obchodzi mnie to. Bo wszystko, co widzę, to moja partnerka, jedyna kobieta, którą kiedykolwiek kochałem, na kolanach z kutasem mojego ojca w ustach kilka minut po tym, jak byłem w niej. Kilka minut po tym, jak powiedziała mi, że mnie kocha.

Rain cofa się, łzy płyną jej po twarzy. Kręci głową w lewo i w prawo i otwiera usta, żeby coś powiedzieć, ale żadne słowa nie wychodzą.

Nagle rzeczy, które zauważyłem wcześniej, rzeczy, które powiedział mój ojciec, które powiedziała Rain, nabierają sensu.

„Synu, jestem pewien, że nie masz nic przeciwko podzieleniu się dziwką stada, prawda?”

Mój ojciec pieprzy moją partnerkę.

Moja partnerka—dziwka stada.

Wtedy moja decyzja jest podjęta. Titan próbuje mnie powstrzymać, ale blokuję go, nie chcąc, żeby mieszał się w to, co zamierzam zrobić.

Dwoma długimi krokami docieram do niej i szarpię ją za włosy. „Jesteś dziwką!” mówię i pluję jej w twarz. „Myślałem, że jesteś niewinna i chciałem, żebyś była Luną stada, ale ty tylko bawiłaś się moimi uczuciami!”

Rain znajduje swój głos, zaczyna błagać, „Posłuchaj mnie. To nie jest tak, jak myślisz.” Kolejne łzy spływają po jej twarzy.

„Śmiesz zaprzeczać, kiedy widziałem to na własne oczy? Kiedy mój ojciec to potwierdził? Ilu cię pieprzyło do tej pory?”

„Nikt! Przysięgam!”

Uderzam ją tak mocno, że jej głowa odskakuje na bok. „Przestań kłamać, ty... ty dziwko!” Patrzy na mnie. Strach, ból i zdrada odbijają się w jej oczach. Dobrze. Chcę, żeby cierpiała tak jak ja. „A ty—” mówię, patrząc na mojego ojca. „Tobą też się zajmę!”

Wołam kilku wojowników i Kevina, żeby przyszli po mojego ojca. Po tym, jak pieprzył moją partnerkę, moją partnerkę—nie jest już Alfą stada. Kiedy wyciągam Rain z jej pokoju, próbuje walczyć, uciekać ode mnie. Jakby kiedykolwiek mogła uciec przed Alfą.

„Spójrz na mój telefon!” błaga.

„Zamknij się!” krzyczę.

Członkowie stada wychodzą ze swoich pokoi, chcąc wiedzieć, o co chodzi cały ten hałas. Zatrzymuję się przed wejściem do Domu Stada. Kevin zbiega po schodach. Trzech wojowników podąża za nim.

„Co ty robisz?!” pyta mnie, kiedy widzi mnie i Rain.

„Pozbywam się śmieci!” warczę. Potem, patrząc na tych, którzy na mnie patrzą, mówię: „Widzicie tę dziwkę? Była moją partnerką. Moją. Partnerką. I pieprzyła się z moim ojcem. A kto wie, z iloma jeszcze!” Do wojowników mówię: „Przyprowadźcie mojego ojca tutaj! Jest w pokoju Rain, gdzie ją pieprzył!”

Oczy Kevina rozszerzają się, patrzy na Rain. „Nie mogę uwierzyć, że zrobiłaby coś takiego.”

„Spójrz na telefon!” Rain jęczy.

„Zamknij się!” krzyczę na Rain ponownie. Biorąc głęboki oddech i uspokajając się, robię to, co najlepsze dla mnie, dla stada, „Ja, Jordan Reed, odrzucam ciebie, Rain Stillwater, jako moją partnerkę i przyszłą Lunę Stada Księżycowego Sierpa oraz Strażniczkę Portalu do Diamentowego Królestwa.”

Ból zrywania więzi jest tak wielki, że czuję, jakbym był rozrywany na pół.

„Nie, nie, nie!” mówi Rain, jej ręce chwytają się za piersi.

Paznokcie na mojej prawej ręce zamieniają się w pazury, i z całą złością, bólem i nienawiścią, którą czuję, rozrywam jej prawe ramię. „Niniejszym oznaczam cię jako Zdradziecką, aby każdy, kto cię teraz spotka, wiedział, jakim jesteś gnojem za zdradzenie swojego partnera, i to z jego ojcem!”

Rain upada na kolana.

Patrząc na stado, mówię, „Od teraz, ja jestem Alfą Stada Księżycowego Sierpa!”

Na szczycie schodów stoi moja matka. Kiwa mi głową, zanim odchodzi.

Delta o imieniu Scott uderza mnie, i pozwalam mu na to.

„Usuńcie ją z mojego terytorium!” rozkazuję strażnikom, podczas gdy mój najlepszy przyjaciel rzuca kolejne ciosy.

Strażnicy spieszą się, aby wykonać moje polecenie, chwytając Rain i wyciągając ją z Domu Stada.

„Ona nigdy nie miała być twoja!” krzyczy Scott, gdy nadal mnie bije. Nie walczę, bo to odwraca moją uwagę od bólu.

„Ona miała być moja!” Scott nadal krzyczy. O co mu chodzi? „Czciłbym ziemię, po której stąpała! Ale nie! Ty ją dręczyłeś przez lata, a mimo to Bogini dała ją tobie! A kiedy prosiła cię, żebyś jej wysłuchał, co zrobiłeś?” Nadal mnie bije, podczas gdy wszyscy patrzą. „Kocham ją od ósmego roku życia, zawsze mając nadzieję, że będzie moja!”

Scott kochał Rain przez cały ten czas? Moją partnerkę?

Scott przestaje mnie bić, a ja zadaję pierwszy cios. „Czy też ją przeleciałeś?” ryczę.

Wyprostował ramiona. „Nigdy nic nie zrobiłem z Rain. Wątpię, żeby jakikolwiek mężczyzna ją kiedykolwiek dotknął poza twoim ojcem, który jest pieprzonym pedofilem. Wykorzystał nieletnią! Jesteś takim samym śmieciem jak on. Nawet nie dałeś Rain szansy się obronić,” krzyczy, zanim wybiega z Domu Alfa.

Zostaję na środku wejścia, patrząc na drzwi. „Co?” warczę, gdy nie mogę znieść wszystkich spojrzeń. „Wracajcie do swoich pokoi! Przedstawienie skończone!”

Ruth jest jedyną, która zostaje. „Pozwól, że się tobą zajmę,” mówi, a ja jej pozwalam, bo tego potrzebuję.

Godzinę później wychodzę z jej pokoju i idę do biura mojego ojca—teraz mojego biura—siadam na krześle i wpatruję się w pustkę. Wspomnienia o Rain i mnie wracają, a ja chcę, żeby się zatrzymały, żeby zapomnieć, że kiedykolwiek istniała w moim życiu.

Jakiś czas później wojownicy wchodzą do biura, ale mojego ojca z nimi nie ma.

„Gdzie on jest?” ryczę, czując, jak krew we mnie wrze.

„Nie wiemy,” mówi Dan. „Nie było go w pokoju Rain, więc śledziliśmy jego zapach, ale zgubiliśmy go w lesie.”

Walę pięścią w biurko. „Idźcie szukać go znowu. I nie ważcie się wracać bez niego!”

Dan i Victor wychodzą, a ja sięgam po butelkę whisky, którą mój ojciec trzyma w dolnej szufladzie, i piję. I piję. I piję. Aż butelka jest pusta. Głupie ludzkie alkohole. Nie są wystarczająco mocne, żeby sprawić, żebym zapomniał.

Dlaczego, Rain, dlaczego?

Moje serce jest rozbite, i w końcu pozwalam sobie płakać.

Jest prawie rano, gdy Kevin wpada do biura i rzuca telefon na biurko. Podnoszę go. To ten sam, który dałem Rain.

„Zobacz ostatnie dwa filmy!” mówi, zanim wychodzi.

Bojąc się tego, co zaraz zobaczę, moje ręce drżą, gdy naciskam play i oglądam filmy. Kilka sekund później biegnę do łazienki i opróżniam żołądek, i robię to jeszcze wiele razy, zanim skończę oglądać filmy.

„Teraz wiesz,” mówi Kevin.

Siedząc na podłodze, przed toaletą, patrzę na Kevina, moja twarz mokra od łez. Myślałem, że wyszedł. Może wrócił, żeby zobaczyć moją reakcję, gdy oglądałem filmy. Droga Bogini... te filmy. Nawet z terapią nigdy nie zapomnę tego, co widziałem.

Stoi w framudze drzwi, z wyrazem czystej nienawiści na twarzy.

„Gdzie ona jest?” chrypię, moje gardło surowe od wymiotów.

„Jej zapach znika na terytorium łotrów.”

Próbuję wstać, żeby pójść za moją partnerką.

„Śmierdzisz Ruth. Jak mogłeś wsadzić swojego kutasa w nią zaraz po tym, jak odrzuciłeś swoją partnerkę?” Kevin wypluwa swoje słowa w moim kierunku. Zwęża oczy. „Nie chcę już być twoim Betą. I modlę się, modlę, żeby jakimś cudem to ja był drugim partnerem Rain, jeśli zostanie jej dany.”

I z tym straciłem nie tylko moją partnerkę, ale również mojego Betę.

Moja partnerka. Na terytorium Caleba Blacka. Słyszałem, co robi z samicami Omegami. Co zrobi Rain?

W mgnieniu oka straciłem wszystko.

Muszę iść za moją partnerką i ją uratować.

Previous ChapterNext Chapter