Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 2 ONA WRÓCIŁA!

"Dlaczego ta droga jest taka wyboista? Co to za nędzne miejsce? Śmierdzi! Przyspiesz!" Lokaj, pan Jerry, rozkazał szoferowi rodziny Hovstad.

"Tak jest, proszę pana." odpowiedział i nacisnął pedał gazu. Po wyboistej podróży w końcu dotarli do zniszczonej dzielnicy. Dom był stary, ale czysty i schludny. Nie był duży, wystarczający dla dwóch lub trzech osób. Lokaj prychnął z pogardą. Co z tego, że był czysty? To wciąż była oznaka biedy i cierpienia. Nie chciał mieć nic wspólnego z biednymi ludźmi. Był jeszcze bardziej zdegustowany, gdy zobaczył sąsiadów otaczających samochód, którym przyjechali. Ciekawie przyglądali się mu. To był limitowany Rolls-Royce. Wiele dzieci od czasu do czasu dotykało samochodu. Opanował się i zawołał jednego z sąsiadów, pytając o miejsce pobytu Ariel. Okazało się, że była na podwórku.

Gdy pan Jerry, lokaj, zbliżał się do niej, zobaczył szczupłe plecy i ładny profil. Ariel, wyczuwając, że ktoś się zbliża, odwróciła się, by sprawdzić, kto to jest.

"Chryste! Jest naprawdę oszałamiająca, wygląda dokładnie jak pani!" pomyślał lokaj w duchu, z niemal opadniętą szczęką. "Co z tego, że jest oszałamiająca? Wciąż jest pechowa!" zapewnił się lokaj. Podczas gdy prowadził wewnętrzny monolog, Ariel również przyglądała się mężczyźnie, który wyglądał jednocześnie znajomo i obco. Pamiętała, jak błagała go, by jej nie odsyłał, ale jedyną odpowiedzią był policzek i seria przekleństw oraz obelg z jego strony. Tak właśnie trafiła na wieś. To on ją wtedy tam wysłał.

"Hej! Pani i pan cię wzywają. Pośpiesz się, jedziemy!" powiedział lokaj po długiej chwili milczenia.

"Jestem zajęta," odpowiedziała Ariel krótko i kontynuowała to, co robiła. Tak, była zajęta naprawianiem komputera dla sąsiada z naprzeciwka.

"Dobrze, poczekam w samochodzie, nie każ mi długo czekać." powiedział lokaj, machając rękami z irytacją.

Ariel patrzyła na to wszystko z rozbawieniem. "Tsk, tsk, trochę się postarzał. Nie jest już tak silny i pełen energii jak kiedyś." pomyślała Ariel. Kontynuowała naprawianie części komputera, które rozłożyła. W krótkim czasie komputer wrócił do swojego pierwotnego kształtu, ale jego prędkość działania wzrosła. Zaniosła go sąsiadowi i odwróciła się, by odejść.

"Ariel, wyprowadzasz się?" zapytał sąsiad z ciekawością.

"Tak, wracam." odpowiedziała Ariel.

"Ale nie chcę, żebyś odchodziła, buuu..." sąsiad wykrzyknął, mocno trzymając się jej koszulki.

Ariel: "..."

Było to dla niej niezręczne, więc tylko poklepała sąsiada po ramieniu i odeszła wśród jego płaczu. Podeszła i zapukała w okno samochodu, budząc lokaja, który otworzył drzwi.

"Wsiadaj." powiedział jej.

"Muszę spakować kilka rzeczy." odpowiedziała.

"Co tu pakować? Hovstadzi mają wszystko gotowe dla ciebie!" skarcił ją gniewnie.

Ariel nie odpowiedziała i odeszła za lokajem, który kipiał ze złości. Poszła spakować swojego laptopa, kilka ubrań i kilka innych ważnych rzeczy, a potem wyszła.

Wróciła i zapukała ponownie do drzwi samochodu. Lokaj otworzył drzwi i był zszokowany, widząc ją tylko z plecakiem i starym telefonem. Spodziewał się, że będzie ciągnęła za sobą dużą walizkę, na miłość boską. Przewrócił oczami z pogardą i wrócił do samochodu. Podróż do rezydencji Hovstadów była cicha i komfortowa. Ariel najbardziej lubiła spokojne otoczenie. Po pięciu godzinach dotarli do rezydencji Hovstadów. Ariel wzięła głęboki oddech. To była rezydencja, która kojarzyła jej się tylko ze smutnymi i mrocznymi wspomnieniami oraz przeżyciami. Zanim zrobiła krok naprzód, lokaj zawołał ją i zaczął dawać instrukcje.

"Nie jesteś już na wsi, więc powinnaś się zachowywać, dobrze dogadywać się z rodzicami. Nie dotykaj rzeczy swojej siostry, zwłaszcza fortepianu. Jest dla niej bardzo cenny. Poza tym, kiedy tam dotrzesz, bierz przykład ze swojej siostry. I jeszcze-"

Lokaj wciąż mówił, gdy odwrócił się i zobaczył, że Ariel już stoi na progu. Lokaj nie był pewien, czy kontynuować, czy nie. Czekał, aż zrobi z siebie głupka, ale ku jego rozczarowaniu, nic nie wydawało się zaskakiwać Ariel. Była spokojna i opanowana.

'Nie mówili, że jest wiejską prostaczką i nie rozumie obyczajów bogatych? Hmph! Udawaj dalej, wszyscy zobaczą twoje prawdziwe oblicze wkrótce' pomyślał lokaj z pogardą.

"Pan i pani czekają na ciebie w środku." służący niegrzecznie wprowadził Ariel do środka. Ariel tylko uniosła brew i weszła do domu. Radosna i ciepła atmosfera, która panowała w salonie, nagle zamarła z powodu jej wejścia. Ivy nieustannie przyglądała się Ariel. Im dłużej na nią patrzyła, tym bardziej była zazdrosna. To dlatego, że Ariel wydawała się jeszcze piękniejsza. Gdyby obie stanęły obok siebie, Ivy byłaby zbyt zwyczajna. Jej uroda nie mogła się równać z urodą Ariel.

'Nie mówili, że ludzie ze wsi mają opaloną skórę i piegi na całej twarzy? Dlaczego ona jest taka blada i ma gładką skórę?' im więcej pytań zadawała sobie w myślach, tym głębiej paznokcie wbijały się w jej skórę. Nie czuła jednak bólu. To było nic w porównaniu z ogniem, który płonął w jej sercu. Ariel krótko przywitała wszystkich i poszła za służącym na górę do swojego pokoju. Nie potrzebowała sygnału, by wiedzieć, że jej rodzice nie chcą z nią rozmawiać, więc postanowiła odejść, zanim stanie się uciążliwa i jeszcze bardziej zrujnuje ich ciepłą rodzinę trójki. Od razu poszła wziąć prysznic.

Ivy miała jednak inne plany. Czekała na idealną okazję, by wślizgnąć się do pokoju Ariel. Gdy tylko usłyszała szum wody, podeszła na palcach do plecaka Ariel, aby nie zostać usłyszaną, i opróżniła jego zawartość. Była tam stara książka o grze na skrzypcach, napisana po angielsku. To jeszcze bardziej zdegustowało Ivy, ponieważ zakładała, że Ariel nie umie czytać. Laptop, stara książka z notatkami i wiedzą o komputerach oraz czerwona błyszcząca nitka, która wyglądała jak bransoletka. Ivy prychnęła z pogardą, ponieważ nie znalazła tego, czego szukała, wszystko było po prostu nieistotne. Nagle coś w bocznej kieszeni plecaka przyciągnęło jej uwagę. Była tak podekscytowana, że wyciągnęła rękę, aby to dotknąć i poczuć.

W tym momencie;

"Co ty robisz!?"

Previous ChapterNext Chapter