Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 2

Isabelle

Było chłodne, jesienne popołudnie, a ja byłam zdenerwowana. Dziś wieczorem miałam znaleźć swojego partnera. To była noc Księżyca Żniw, księżyca tak świętego dla wilków, że nie wolno nam było walczyć. Jeśli kogoś zabijesz lub w jakikolwiek sposób zakłócisz proces, istnieje szansa, że zostaniesz przeklęty przez Białą Damę. Szczególnie tej nocy, gdy miała nas zaszczycić swoją obecnością w czerwieni. Mówiono, że ci, którzy urodzili się bez partnerów przed tym księżycem, dostaną partnerów, którzy będą potężnymi wojownikami.

Nie bardzo w to wierzyłam. Nigdy nie słyszałam, żeby księżyc faktycznie zmieniał kogoś tylko z powodu fazy księżyca... Ale z drugiej strony, Biała Dama pobłogosławiła moją linię krwi i kilka innych mocą. To dlatego byłam księżniczką. To dlatego, gdy dorosnę, będę mogła miażdżyć wrogów większych ode mnie.

W oddali rozległo się wycie, ale je zignorowałam. Brzmiało jak mój wujek. Tata i wujek Connor są Alfą i Betą stada, więc pewnie chronił granicę. To, że miało być pokojowo, nie oznaczało, że nowe wilki w okolicy miały dobre intencje. Zasadniczo odganiali ich o tej porze roku, ale ponieważ byłam jeszcze nowa w przemianie i nadal nie mogłam się przemieniać natychmiast, nie mogłam pomóc.

Kilku innych również nie mogło pomóc, w tym adoptowana córka naszego lokalnego kapitana nadprzyrodzonej policji, Mini. Tata i oficer Jerold uznali, że to dobry pomysł, aby pozwolić jej uczestniczyć, na wypadek gdyby miała tu partnera, mimo że nie była wilkołakiem. Była grobowym psem, rodzajem wilczura, i była mniejsza od mamy, gdy się przemieniała. My trzy byłyśmy mniej więcej tego samego wzrostu w domu pełnym wilków, które były od nas wyższe o co najmniej stopę, ale to nie powstrzymywało nas od pakowania się w kłopoty. Byłam jej przyjaciółką odkąd tylko pamiętam, i była prawdopodobnie moją jedyną przyjaciółką, która nie była rodziną. Co dziwne, jednak, wtapiała się w nas, ponieważ miała czarne włosy i miodowe brązowe oczy.

Była nieśmiałą dziewczyną, i często to ja wprowadzałam ją w nowe rzeczy. Dziś nie było inaczej. Podczas gdy tata i reszta byli na zewnątrz, ja byłam w swoim pokoju z nią. Ona była na swoim telefonie, i ja też, ale próbowałam ją rozweselić.

„Nie wiem, Isabelle... co jeśli nie mam partnera? Nie jestem wilkołakiem.” Powiedziała nieśmiało, znikąd. To nie miało znaczenia. Była piękna w swojej ludzkiej formie, a po przemianie wyglądała jak czarny irlandzki seter. Zobaczą ją i będą oczarowani.

„Na miłość boską… wyluzuj, wiem, że masz; jesteś zmiennokształtną. Każdy pod wpływem łaski Księżyca Pani ma bratnią duszę. A jeśli nie w tym roku, to może w przyszłym?” Powiedziałam z uśmiechem.

„Mam tylko nadzieję, że nie zostanę odrzucona, bo jestem psem, a nie wilkiem…” powiedziała, patrząc przez okno.

„I co z tego! Jesteś najsłodszą dziewczyną, jaką znam, i ktokolwiek będzie twoim partnerem, powinien być wdzięczny… Twój partner nigdy cię nie skrzywdzi. Poznasz go, gdy zobaczysz go dziś wieczorem pod księżycem.” Powiedziałam, dając jej delikatny cios w ramię. Nic, co by ją zabolało; była moją przyjaciółką.

„… Mogę ci powiedzieć sekret?” Powiedziała z małym uśmiechem. Udało mi się ją trochę rozweselić, co sprawiło, że się uśmiechnęłam. Skinęłam głową, żeby kontynuowała. „Mam nadzieję, że to Caleb… nie mów mu.” Powiedziała, patrząc w dół, rumieniąc się jak szalona. To naprawdę nie był sekret; wszyscy widzieli, jak patrzy na niego z zachwytem za każdym razem, gdy przychodziła w odwiedziny. Mój brat był jednak mniej spostrzegawczy niż omszały głaz.

„Dobrze, przysięgam na moje futro.” Zaśmiałam się.

Słońce zachodziło, a księżyc był już widoczny, co oznaczało, że nadszedł czas. Wzięłam prysznic, a Mini w pokoju gościnnym. Zamierzałam znaleźć swojego partnera jako wilk, byłoby łatwiej. Mini wybrała niebieską krótką spódniczkę i białą bluzkę z długim rękawem. Cicho pomodliłam się za nią, bo nie chciałam, żeby jej serce zostało złamane, jeśli jego partnerką okaże się silna alfa lub beta samica. Zwykle tak to wygląda, ale nie było pewności. Może Biała Dama okaże jej trochę łaski. Nadal bolało mnie przemienianie się, ale zajęło mi to tylko 2 minuty. Znajdziemy naszego partnera. Powiedział mój wilk radośnie w mojej głowie. Pocałowałam swojego pluszowego jednorożca na szczęście i razem wyszłyśmy z mojego pokoju.

Nie obchodziło mnie, kim będzie mój partner, dopóki będzie silny. Chciałam mieć bratnią duszę odkąd byłam w gimnazjum, a teraz, gdy miałam 18 lat, to była tylko kwestia czasu. Nawet sąsiednie stada przybyły dziś wieczorem na teren taty. Z tyloma wilkami wokół, na pewno go znajdę...

Schodziła po schodach, podczas gdy ja kroczyłam przed nią jako wilk. Musiała otworzyć mi drzwi, ale nadal byłam obok niej dla wsparcia moralnego. Na terenie tego jednego stada było dobrze ponad dwa tysiące wilków, a wszyscy szukali swojej drugiej połówki.

Tata już się przemienił z mamą i stał na najwyższym stopniu, aby wspólnym umysłem połączyć się z tłumem, który się zebrał.

Stado, goście i odwiedzający, wszyscy jesteście mile widziani. Grzmiał. Dziś wieczór to jedyna noc pokoju. Dziś wieczór to noc, aby czcić Panią w naszych modlitwach, podczas gdy niezamężni znajdą swoją prawdziwą bratnią duszę, partnerzy zwiążą swoje więzi, a małżonkowie spędzą cenny czas ze swoimi ukochanymi. Cieszcie się festynem, wynajęliśmy karuzele i jedzenie z wesołego miasteczka. Bawcie się dobrze. Powiedział, machając ogonem. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek widziała go to robić, ale zawsze jest ten pierwszy raz.

I wtedy to zobaczyłam. Caleb, jako wilk, miał głowę w piersi Mini, podczas gdy ona go przytulała. Pani naprawdę robi przysługi... Cicho jej podziękowałam i zaczęłam szukać swojego partnera. Wiedziałam, że wkrótce się przemieni z powrotem, a nie chciałam go widzieć nagiego, jeśli mogłam tego uniknąć.

Jason trzymał w ramionach córkę dowódcy wojowników, Marcy, Ginger, a Michelle była w ramionach mocno wytatuowanego mężczyzny z blond włosami. Myślę, że to był wnuk Alfy Leona, Martin. To sprawiło, że chciałam szukać jeszcze bardziej. Wiedziałam, że mój partner jest tam gdzieś, i cholera, chciałam być trzymana w taki sposób. Byli praktycznie o krok od parowania się tam na miejscu, ale ja też tego chciałam. Zawyłam, mając nadzieję, że mój partner mnie usłyszy, ale nikt nie odpowiedział.

Nie poddałam się, dopóki księżyc nie zniknął za linią drzew. Wydarzenie się nie skończyło, ale widziałam już prawie wszystkich w ramionach swoich partnerów... ale ja nie miałam swojego. Mój wilk jęknął, co sprawiło, że jęknęłam na głos. Gdybym była w ludzkiej formie, prawdopodobnie bym płakała, ale nikt by tego nie wiedział.

Z opuszczoną głową i ogonem wróciłam do domu stada. Nie chciałam jeździć na karuzelach ani jeść burritos, aż będę chciała wymiotować z wujkiem Connorem, chciałam tylko zapomnieć, że ten wieczór się wydarzył. Przechodziłam obok wielu wilków, którzy mnie zachęcali tu i tam, ale nie chciałam tego słuchać.

Weszłam na górę do swojego pokoju, przemieniłam się i zamknęłam rolety w oknie. Słońce wkrótce wzejdzie, a ja nie chciałam światła w moich zapłakanych oczach. Trudno było zasnąć, ale w końcu zasnęłam, trzymając swojego pluszowego jednorożca, którego miałam od piątego roku życia.

Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że jestem w lesie, z plecakiem. Biwakowałam... jak się tu dostałam? Rozejrzałam się, wychodząc ze śpiwora. Były gęste, stare dęby, które wyglądały na setki lat, obok wysokich sosen i czerwonych cedrów. Prawie czułam zapach lasu wokół mnie, gdy zaczęło padać na żółty namiot. Na ognisku piekł się królik, a z drzew rozległo się wycie, które spłoszyło ptaki.

Kimkolwiek był, nie rozpoznałam go.

Zobaczyłam sylwetkę szerokoramiennego, potężnie wyglądającego mężczyzny. Nie widziałam jego twarzy i nie wiedziałam, gdzie jestem, ale wiedziałam, że to musiał być mój partner, przynajmniej miałam nadzieję... był potworem z mężczyzny. On mnie zastraszał. Mogłam tylko stać tam. Ten mężczyzna był tak potężny, że dominował nade mną w moich snach. Jego oczy były karmazynowe z jego wilkiem, i przemienił się, biegnąc w moją stronę.

Obudziłam się gwałtownie, spadając z łóżka. Czy to był sen? To było takie realne! Prawie mnie złapał... Na pewno był jakimś Alfą lub Betą, to pewne. Porozmawiam o tym z rodzicami, ale tymczasem miałam obowiązki do wykonania. Byłam jedyną osobą na nogach, bo wszyscy inni prawdopodobnie byli skacowani po wczorajszej nocy lub chorzy od tłustego jedzenia z wesołego miasteczka.

„Izzy, nie martw się, znajdziesz go w przyszłym roku.” Powiedział tata pełen zachęty. Był w drodze do swojego biura, a my przypadkiem się spotkaliśmy. Miał świeżą filiżankę kawy, ale podał mi ją. Była czarna i świeża, jeszcze parująca.

„Właściwie, to o tym chciałam z tobą porozmawiać.” Powiedziałam, biorąc łyk. Poszłam za nim i usiadłam w jego wygodnym fotelu dla gości przy biurku, podczas gdy on robił sobie kolejną filiżankę.

Previous ChapterNext Chapter