




Rozdział 5
Punkt widzenia Nerissy
Byłam zaskoczona, gdy zauważyłam, że Reynard pochyla się w moją stronę, wyraźnie chcąc mnie pocałować, ponieważ widziałam pożądanie w jego płonącym spojrzeniu. Moje myśli zaczęły galopować w lekkiej panice, zastanawiając się, co zrobić? Jak to powstrzymać? Bellania otworzyła naszą więź i zwróciła się do mnie stanowczym, rozkazującym głosem. „Nie pozwól mu nas pocałować. Odejdź od niego.”
Słyszałam jej warknięcie, gdy mówiła. Nigdy nie lubiła Reynarda z jakiegoś powodu, mimo że był jedynym, który był dla nas miły, odkąd zostaliśmy schwytani i przywiezieni tutaj.
Musiałam się z nią zgodzić, mimo że był dla mnie miły, to nie znaczyło, że pozwolę mu mnie pocałować. Nie, to było złe, a poza tym, on jest bratem mojego partnera.
Szybko wstałam, co sprawiło, że Reynard zatrzymał się i spojrzał na mnie. „Nerissa?”
„Przepraszam… Nie mogę tego zrobić,” powiedziałam mu, rzucając przepraszające spojrzenie. W następnej sekundzie szybko odwróciłam się i zaczęłam biec z powrotem do domu stada.
„Nerissa!!” usłyszałam, jak Reynard woła za mną, ale to mnie nie zatrzymało.
Zmusiłam się do szybszego biegu, nie zatrzymując się nawet wtedy, gdy moje stopy zahaczały o końce prostego, szarego sukienki, którą miałam na sobie. Była to jedyna, którą posiadałam, odkąd zostałam schwytana i przywieziona tutaj.
Modliłam się do Bogini Księżyca, aby pozwoliła mi wejść do domu stada bez zatrzymywania przez jakiegoś innego członka stada, a co gorsza, Vanessę i jej popleczników. Znalazłam ścieżkę prowadzącą do domu stada i zmusiłam się do szybszego biegu.
Kiedy zbliżyłam się do tylnych drzwi domu i miałam je otworzyć, drzwi nagle się otworzyły, zamrażając mnie w miejscu.
Moje oczy zostały pochwycone przez płonące, zielone oczy, które cicho mnie obserwowały, podczas gdy ja stałam tam, zapominając, jak oddychać.
„Nerissa!!” Reynard krzyknął teraz bliżej za mną, ale nie odwróciłam się, ani na sekundę nie oderwałam oczu od wściekłych, zielonych oczu przede mną. Usłyszałam głośne, pośpieszne kroki zatrzymujące się za mną i po prostu wiedziałam, że to Reynard w końcu mnie dogonił. „Bracie?” Reynard przywitał się z Alexandrem, zaskoczony jego widokiem. Alexander obserwował mnie przez chwilę dłużej, zanim przerwał nasz kontakt wzrokowy, aby spojrzeć na Reynarda. „Co tu robisz?” zapytał go Reynard głosem pełnym, jak się wydawało, irytacji. Musiałam się zastanawiać dlaczego, ale z drugiej strony, to nie miało znaczenia, albo nie powinno mieć dla mnie znaczenia.
Alexander zmrużył oczy na to pytanie i przemówił głosem tak niskim i zimnym, że ciarki przeszły mi po kręgosłupie. „Wyglądasz na trochę zdyszanego, Reynard.”
Reynard odchrząknął, zanim odpowiedział, „Biegłem tutaj przez las. W każdym razie, myślałem, że jesteś na spotkaniu z Ryderem?”
Obserwowałam, jak Alexander uśmiecha się na słowa Reynarda. „Oczywiście, że to już się skończyło. Ty natomiast, miałeś uczestniczyć w tym samym spotkaniu, zamiast zabierać służących na przerwę na zewnątrz.”
Jego słowa przebiły moje serce jak sztylet, sprawiając, że lekko się wzdrygnęłam, ale nie chciałam dać mu satysfakcji z widzenia, jak bardzo jego słowa mnie zraniły. Postanowiłam odejść i zająć się swoimi obowiązkami.
„Przepraszam, Alfa,” powiedziałam cicho, przechodząc obok Alexa. Jego warknięcie dotarło do moich uszu, ale nie zatrzymałam się, ani nie odwróciłam.
Wchodząc do kuchni domu stada przez tylne drzwi, zobaczyłam Emily już pracującą nad przygotowaniem obiadu.
Pośpiesznie podbiegłam do niej, myjąc ręce przed wyjęciem warzyw z lodówki. Kiedy już je wszystkie zebrałam, umyłam je przed przygotowaniem do krojenia na gulasz.
Usłyszałam otwierające się tylne drzwi, gdy Reynard i Alex weszli do środka, idąc w stronę wyspy kuchennej.
Reynard usiadł przy wyspie, rzucając na mnie spojrzenia. Czułam jego oczy na sobie, ale to nie one sprawiały, że byłam nerwowa.
Alexander przeszedł obok wyspy kuchennej, biorąc sobie zimną butelkę wody z lodówki. Opierając się plecami o drzwi lodówki, otworzył butelkę i wziął długi łyk swojego napoju. Starałam się uspokoić moje szaleńczo bijące serce. Jego obecność tak blisko mnie nie pomagała moim nerwom. Motyle w brzuchu zaczęły się budzić, ale starałam się skupić na krojeniu warzyw.
„Czy potrzebujecie pomocy?” zapytał Reynard Emily i mnie, sprawiając, że na chwilę przestałyśmy robić to, co robiłyśmy, i obie spojrzałyśmy na niego. Emily była niespokojna z Alexandrem cicho stojącym tam, ale uśmiechnęła się trochę do Reynarda, cicho mu dziękując.
To ja odpowiedziałam, „Nie, dziękujemy, poradzimy sobie.” Reynard niechętnie skinął głową, podczas gdy Alexander parsknął. Jaki był jego problem? Czy nie mógł nas po prostu zostawić w spokoju?
Wróciłam do krojenia warzyw, gdy Alexander chwycił kawałek pokrojonej marchewki i wrzucił go do ust. Czując się trochę rozproszona, nóż, którym kroiłam, ześlizgnął się i przeciął mój palec, co sprawiło, że krzyknęłam, jeszcze bardziej się przerażając.
W sekundę Alexander rzucił butelkę wody na wyspę kuchenną i chwycił moją rękę, prowadząc mnie do zlewu.
Odkręcił wodę, aby opłukać krew, która zaczęła wypływać z rany, podczas gdy Reynard, który również wstał, gdy usłyszał mój krzyk, usiadł z powrotem, cicho obserwując mnie i Alexandra.
Wyłączając kran, Alexander podniósł moją rękę bliżej swojej twarzy, przyglądając się mojemu palcowi, gdy zapytał mnie z gniewem w głosie, „Czy nie możesz być trochę bardziej ostrożna?”
Tak bardzo chciałam mu powiedzieć, żeby poszedł do diabła, ale zamiast tego postanowiłam milczeć.
„Czy to głęboka rana?” zapytał Reynard ze swojego miejsca przy wyspie, co sprawiło, że Alexander odwrócił głowę, aby na niego spojrzeć.
„Zabiorę ją do lekarza stada. Ty przejmij tutaj i skoro chciałeś pomóc, to teraz pomóż jej,” powiedział Alexander, patrząc na Emily, zanim zwrócił swoje płonące oczy na mnie i powiedział ostrym tonem, „Idziesz ze mną.”
„Nic mi nie jest. To tylko małe skaleczenie i szybko się zagoi, więc nie ma potrzeby iść do lekarza stada,” próbowałam go przekonać.
Alexander warknął, robiąc krok bliżej mnie, zbyt blisko dla mojego komfortu. Pochylając się, zbliżył swoją twarz do mojej, a jego oczy przeszyły moje. „Zrobisz to, co mówię, dobrowolnie lub nie, nie obchodzi mnie to. Teraz chodź ze mną.”
Chwycił moją rękę, ale zaskakująco nie szorstko, pociągając mnie za sobą, co sprawiło, że Reynard i Emily patrzyli za nami, oniemiali.
Reynard patrzył gniewnie na plecy Alexandra, ale nie powiedział ani słowa.
Idąc, a może lepiej powiedzieć, będąc ciągniętą przez wściekłego Alfę, mijaliśmy kilku członków stada. Niektórzy patrzyli na nas zdezorientowani, podczas gdy inni uśmiechali się złośliwie, myśląc, że jestem w jakichś kłopotach.
Gdy dotarliśmy do gabinetu lekarza, w końcu puścił moją rękę i wskazał miejsce, gdzie chciał, żebym usiadła na stole do badań i była cicho.
Przewracając oczami na jego działania, zrobiłam, co kazał, ale ten gest nie umknął jego uwadze. Warknął i zmrużył oczy w ostrzeżeniu.
„Zrób to jeszcze raz, śmiem cię,” powiedział zimnym, niebezpiecznym, groźnym tonem, który sprawił, że spojrzałam na niego, chcąc go wyzwać.
Ja będąc sobą, nie mogłam się powstrzymać i zrobiłam to właśnie. „Albo co?” uniosłam głowę wysoko, pytając go z jadem w głosie.
Opierał się o ścianę gabinetu, czekając na przybycie lekarza, ale na moje słowa odsunął się od ściany i powoli podszedł do mnie jak drapieżnik.
Gdybym się odsunęła, pomyślałby, że się go boję, więc trzymałam się swojej upartej dumy i zmusiłam się, by nie pokazać mu żadnego znaku strachu.
Jego ramiona otoczyły mnie, gdy położył je po obu stronach mnie na stole do badań, pochylając się bliżej mnie i warknął ostrzegawczo, gdy jego ciepło i zapach otoczyły mnie, sprawiając, że poczułam zawroty głowy, a moje serce waliło dziko w piersi.
„Stracisz tę postawę, księżniczko, bo inaczej możesz wpaść w poważne kłopoty,” wyszeptał, a jego oddech musnął moje usta, wywołując dreszcze na całym ciele.
„Nie możesz mi mówić, co mam robić. Nie jesteś moim Alfą i nigdy ci się nie podporządkuję, zwłaszcza komuś, kto trzyma mnie jako niskiego służącego,” wyplułam słowa w jego twarz, nie dbając o to, co może pomyśleć lub zrobić.
Byłam wściekła i miałam dość tego, że on, jako mój partner, traktował mnie tak źle.
Uśmiech pojawił się na jego ustach i wcisnął swoje ciało między moje nogi, zaskakując mnie szybkim ruchem.
„Naprawdę, mała? Nie podporządkujesz się mi? Zobaczymy,” powiedział tak cicho, że ledwo mogłam to usłyszeć. Jego wzrok spoczął na moich ustach, a zanim zdążyłam zareagować, przycisnął swoje usta do moich, całując mnie z determinacją i furią, ale co gorsza, to sposób, w jaki na to zareagowałam.
Nie mogłam kontrolować swojej reakcji na jego pocałunek, odwzajemniając go, pozwalając mu eksplorować moje usta, gdy nasze języki tańczyły razem z dziką pasją.
Dźwięk otwierających się drzwi zaskoczył nas i Alex szybko odskoczył ode mnie, patrząc na mnie szeroko otwartymi oczami, gdy lekarz wszedł z uśmiechem.