Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 4

Punkt widzenia Aleksandra

„Ruszcie tyłki!” Głośny krzyk rozległ się od naszego trenera, który właśnie szkolił naszych wojowników.

Chodziłem po terenie treningowym, obserwując, jak trenują w brutalny sposób. Byłem dumny, że utrzymują swoją siłę, nie chcąc mieć żadnych słabych ogniw wśród tych, którzy są pod moim przywództwem.

Stojąc obok dwóch męskich wojowników, obserwowałem, jak trenują zgodnie z instrukcjami. Przyjmowali nawzajem swoje brutalne ciosy, nie okazując żadnych słabości ani w przyjmowaniu, ani w zadawaniu ciosów.

„Alfa,” powiedział trener Kenneth Cotton, podchodząc do mnie z poważnym wyrazem twarzy.

Skinąłem głową w milczącym powitaniu, stojąc obok niego i w ciszy obserwując tych przed nami.

Po śmierci mojego ojca, kiedy przejąłem tę watahę, byłem bezwzględny i bezlitosny, zmuszając siebie i innych do doskonalenia naszych umiejętności walki na wypadek nadchodzącej bitwy.

Nie chcąc, aby popełniono więcej błędów ani stracić rodziny, którą mi pozostała, zamknąłem swoje serce i skupiłem się na spełnieniu długoterminowego celu mojego ojca, aby zapobiec spełnieniu przepowiedni i jednocześnie pomścić śmierć ojca.

Co za okrutny żart losu, dając mi tę, którą ścigam, ten gatunek, którego najbardziej nienawidzę, ten, który odebrał życie mojemu ojcu, i łącząc mnie z nią jako partnerów.

Warknąłem, gdy ponure myśli przeszły przez mój umysł.

Tak, chciałem partnerki, ale kiedyś później, nie teraz, i zdecydowanie nie jej, cholerną feniks.

Gdy wspomnienie tej pierwszej nocy pojawiło się w mojej głowie, pytanie mojego Beta, Rydera, zatańczyło w moich myślach.

Zabiłbym ich szybko i bez wahania, ale kiedy podniosła oczy i spojrzała w moje… cholera… jak miałem to zrobić?

Wiedziałem, że wszyscy byli zaskoczeni moją decyzją, ale mimo że nie znałem jej dłużej niż przez zaledwie dwie sekundy, po prostu nie mogłem pozwolić jej umrzeć, przynajmniej jeszcze nie teraz.

Mój smok, Byrneshu, warknął wściekle w mojej głowie, nienawidząc pomysłu zranienia jej, ale nie obchodziło mnie to.

Tym stworzeniom nie można było ufać. Nauczyłem się tego na własnej skórze w dniu, w którym zginął mój ojciec.

„Jay i Nico radzą sobie lepiej,” powiedział trener Kenneth, nie odrywając wzroku od grupy, stojąc z rozstawionymi nogami i skrzyżowanymi na piersi ramionami.

Spojrzałem na dwóch młodych mężczyzn walczących ze swoimi przeciwnikami i musiałem się z nim zgodzić; byli lepsi niż większość w tej grupie.

„Tak, zgadzam się. Daj im następny poziom zaawansowanego treningu od jutra rano. Przetestuj ich umiejętności i siłę. Kiedy będą gotowi, chcę, aby sparowali z dwoma wojownikami z pierwszego legionu, których wybiorę,” powiedziałem mu.

„Tak, Alfa,” odpowiedział trener Kenneth.

Obserwowaliśmy trening, dopóki nie usłyszałem, jak Ryder mnie woła. „Alfa?”

Odwracając się, zobaczyłem, jak podchodzi do mnie z poważnym wyrazem twarzy. „Tak?”

„Mamy nowe informacje o mniejszej grupie watahy i ich możliwej kryjówce,” powiedział Ryder poważnie.

Zmrużyłem oczy, a nozdrza mi się rozszerzyły, odwracając się w stronę trenera Kennetha i mówiąc: „Kontynuujcie dobrą pracę.”

Dałem znak Ryderowi, aby poszedł za mną, gdy trener Kenneth odpowiedział: „Dziękuję, Alfa.”

Ryder i ja omawialiśmy informacje, które miał dla mnie, podczas naszego powolnego powrotu do domu watahy, mijając kilku współbraci po drodze. Niektórzy schodzili nam z drogi w milczeniu, spuszczając wzrok na podłogę, podczas gdy inni witali nas, lekko pochylając głowy.

„Gdzie jest Reynard?” zapytałem Rydera, gdy wspinaliśmy się po schodach do mojego biura.

Po drodze mijaliśmy naszych współbraci, a ja szukałem mojego brata, ale nigdzie go nie widziałem.

„Nie wiem. Może znowu jest z jedną z tych służących,” powiedział Ryder, zatrzymując mnie na schodach, gdy odwróciłem się, by na niego spojrzeć. Zatrzymał się, patrząc na mnie zdezorientowany, czekając na to, co miałem do powiedzenia.

„Służących?” Poczucie gniewu narastało we mnie, gdy zadawałem to pytanie, sprawiając, że przełknął ślinę i spuścił wzrok.

„T–tak, Alfa. Czasami widzę, jak im pomaga, a kilka razy widziałem, jak rozmawia z jedną, gdy pracowała,” odpowiedział mi, przełykając nerwowo.

Co do cholery robi Reynard? zapytałem siebie, czując, jak wściekłość wrze w moich żyłach.

„Którą?” zażądałem, powodując, że spojrzał na mnie zdezorientowany.

„Słucham?” zapytał Ryder, sprawiając, że spojrzałem na niego z irytacją.

„Z którą służącą Reynard zazwyczaj przebywa?” zapytałem niskim, zimnym głosem, z którego sączyła się trucizna.

Przez chwilę milczał, a potem w końcu odpowiedział: „Z tą, którą nazywają Nerissa.”

Warkot rozległ się w mojej piersi, gdy usłyszałem jej imię. Jak ona śmie?

Czując, jak mój smok próbuje się wydostać, zamknąłem mocno oczy i wziąłem głębokie oddechy, próbując się uspokoić.

Dlaczego, do cholery, tak się tym przejmuję? Przecież nawet jej nie chcę!

Gdy tylko odzyskałem kontrolę, powoli otworzyłem oczy i skinąłem głową Ryderowi. Zaczęliśmy wspinać się na pierwsze piętro, gdzie znajdowało się moje biuro. Otwierając drzwi, na chwilę zamarłem, gdy zobaczyłem ją sprzątającą półkę z książkami w moim biurze. Podskoczyła, zaskoczona, i odwróciła się w stronę drzwi, jej oczy rozszerzyły się, gdy mnie zauważyła. Dobrze, że się boi. Uspokajając wyraz twarzy, podszedłem do biurka, podczas gdy Ryder cicho wszedł za mną, zatrzymując się, gdy zobaczył Nerissę stojącą przy półce z książkami, trzymającą szmatkę do kurzu w rękach.

Postanawiając ją zignorować, przeszedłem obok niej i podszedłem do swojego krzesła, ale nie zanim usłyszałem, jak Ryder mówi do Nerissy. „Co tu robisz?”

Nie chcąc się odzywać, otworzyłem szufladę biurka, szukając mapy, której potrzebowałem.

„J–ja sprzątałam p–pokój,” wyjąkała Nerissa, wyraźnie wciąż zaskoczona od momentu, gdy otworzyłem drzwi.

Gdy Ryder otworzył usta, by coś powiedzieć, rozległo się pukanie do drzwi, a w następnej chwili mój brat, Reynard, otworzył je, rozglądając się po pokoju.

„O, tu jesteś,” powiedział Reynard, gdy tylko zauważył Nerissę.

Moja głowa podniosła się, a oczy zwęziły się na mojego własnego brata. Poczułem uczucia, których nie chciałem czuć, i zmusiłem się do opanowania, gdy zapytałem: „Czego chcesz, bracie?”

Jego oczy zwróciły się ku mnie, uświadamiając mi, że nie przyszedł tu szukać mnie, przyszedł szukać Nerissy.

Mocno trzymałem się podłokietników, cierpliwie czekając, aż Reynard się odezwie.

„Szukam Nerissy, bo obiecałem jej, że zabiorę ją nad strumień, gdy wrócę. Dlaczego? Masz coś przeciwko temu, drogi bracie?” Reynard wszedł do biura i skrzyżował ramiona na piersi, unosząc brew, wyzywając mnie swoją postawą i wyrazem twarzy.

Lekko warknąłem, czując irytację i złość, gdy pokręciłem głową. „Rób, co chcesz, tylko wyjdźcie z mojego biura,” spojrzałem na Nerissę, mówiąc z jadem. „Oboje.”

Zobaczyłem, jak ból przemknął przez jej twarz, zanim odwróciła się i poszła w stronę Reynarda, a oni oboje opuścili pokój.

Ryder zamknął drzwi i podszedł do mojego biurka, wyjaśniając mi wszystko, czego dowiedział się o nowo odkrytej mniejszej grupie watahy i ich kryjówkach.

Zmusiłem się, by być w pełni obecnym w tej rozmowie, ale nie mogłem powstrzymać tego małego, natrętnego głosu w mojej głowie, który krzyczał, bym poszedł za Reynardem i Nerissą.

Gdy tylko skończyłem spotkanie z Ryderem, mając solidny plan na następny krok, starałem się nie pokazywać, że się spieszę na zewnątrz. Ale bez względu na to, jak bardzo starałem się to ukryć i zaprzeczać, gdy tylko wyszedłem z domu watahy, szedłem szybciej, podążając drogą prowadzącą w stronę dzikiego leśnego strumienia, który nie był daleko.

Nawet nie zwracałem uwagi na to, kto mnie witał po drodze, gdy Byrneshu ponaglał mnie, bym szedł szybciej, by zobaczyć, co robią Nerissa i Reynard.

Słyszałem śmiech, gdy się zbliżałem, co sprawiło, że zwolniłem kroku. Postanowiłem obejść ich z drugiej strony i ukryć się, żeby mnie nie zobaczyli.

Poruszałem się tak szybko, jak mogłem, docierając do strumienia i przeskakując przez niego, zanim ukryłem się między drzewami i ruszyłem w ich stronę.

Byłem zirytowany samym sobą, dlaczego, do cholery, tu jestem, ale z drugiej strony byłem zły na Reynarda. Dlaczego spędzał z nią tyle czasu?

Cóż, nie że to powinno mieć znaczenie, ale jednak.

Ukryłem się za dużym kamieniem; zaglądając zza niego, zobaczyłem, jak się uśmiecha, gdy Reynard ochlapał ją wodą z małego strumienia.

Zaczęli się nawzajem ochlapywać, śmiejąc się jak dwoje dzieci, co jeszcze bardziej mnie zirytowało.

Gdy przestali, Reynard i Nerissa nadal się śmiali, ale wkrótce zobaczyłem, jak Reynard chwycił Nerissę za rękę, powodując, że jej śmiech ucichł, a on pochylił się bliżej niej, sprawiając, że jej oczy rozszerzyły się ze zdziwienia.

Previous ChapterNext Chapter