Read with BonusRead with Bonus

Rozdział trzeci

Punkt widzenia Giny

Pobiegłam do łazienki najszybciej, jak tylko mogłam. Siedziałam tam przez kilka minut, płacząc jak bóbr. Usłyszałam nagle kroki, które sprawiły, że na chwilę zamarłam. Próbowałam wyczuć zapach osoby, która weszła; to była Anayah. Czego znowu szukała? Czy nie zrobiła już wystarczająco dużo szkód?

Jej kroki szybko zbliżały się do kabiny, w której byłam. Otworzyła drzwi, ciągnąc mnie za włosy. „Nie masz wstydu?!” Jej głos był całkowicie pozbawiony emocji.

„Nie chciałam…” Próbowałam się bronić, ale zanim zdążyłam dokończyć, gorący policzek wylądował na mojej twarzy, powodując natychmiastowe zawroty głowy.

„Jesteś niewolnicą; nikt nie będzie cię chciał jako partnerki, i nie zasługujesz na partnera. Zawsze będziesz tylko niewolnicą.”

„Teraz trzymaj się z dala od mojego partnera!” Powiedziała, zanim mnie puściła i odepchnęła kilka kroków. Bez kolejnego spojrzenia, ruszyła korytarzem i zniknęła z pola widzenia. Oparłam się o ścianę, biorąc głębokie oddechy, podczas gdy łzy nadal płynęły po mojej twarzy.

„Ona się myli. Nie słuchaj jej, Gina.” Raven próbowała mnie uspokoić.

„Ale ona ma rację. Zawsze byłam niewolnicą. Kto mógłby mnie chcieć? Spójrz na mnie!”

„Niedoceniasz swojej siły, Gina. Przetrwałaś wiele, a mimo to tu jesteś. Wciąż stoisz. Możemy opuścić tę watahę i nigdy nie wracać, skoro nasz partner nas odrzucił i nie ma tu nic, o co warto walczyć.”

Mrugnęłam. „Chciałabyś zostać wyrzutkiem?”

„Mówiłam ci, że zawsze będę z tobą. Nawet jeśli musiałybyśmy być wyrzutkami.”

Łzy znowu napłynęły mi do oczu, ale tym razem z radości.

„Wow. Dziękuję. Kocham cię, Raven.”

Oczyściłam się i wróciłam do kuchni. Camille zobaczyła mnie nadchodzącą i natychmiast dała znak, żebym przyspieszyła.

Wskazała na tacę z jedzeniem. „Idź obsłuż ten stół.” Powiedziała, wskazując na ten sam stół, przy którym właśnie zostałam upokorzona.

Moje serce zamarło ze strachu, gdy moje oczy spoczęły na stole mojego ojca.

„Masz podać to jedzenie i napój Beta,” powiedziała Camille, zanim odeszła.

Z trudem niosłam tacę do stołu, starając się nie wyglądać na zbyt nerwową mimo wścibskich spojrzeń. Udało mi się podać jedzenie bez wywoływania sceny i odeszłam, idąc jak najszybciej do kuchni, nie oglądając się za siebie.

Kiedy dotarłam do kuchni, zaczęłam myć naczynia, mając nadzieję, że to zajęcie pozwoli mi zabić czas, aż dostanę wypłatę i znajdę sposób, by na zawsze opuścić tę watahę.

30 minut później.

„Regina! Regina!” Usłyszałam, jak strażnik woła, idąc w moją stronę z innym strażnikiem.

„Tak!” Odpowiedziałam, odwracając się do nich, zaskoczona, dlaczego strażnicy przyszli po mnie.

„Regina. Alfa George wysłał nas po ciebie.” Strażnik odpowiedział, kierując mnie do sali.

„Dlaczego? Ojciec rzadko o mnie pyta.” Mruknęłam do siebie, idąc do sali.

Sala, która wcześniej była głośna jak targowisko, teraz była cicha jak cmentarz. Przestraszyłam się, myśląc, co mogło pójść nie tak, że wszyscy zamilkli. Gdy tylko weszłam do sali, wszystkie oczy skupiły się na mnie, jakby na mnie czekali. Szok przeszył mnie jak krew w żyłach. Ale wtedy zauważyłam ojca Harlina leżącego bez ruchu na podłodze, z szeroko otwartymi, martwymi oczami. Zamieszanie uderzyło we mnie jak fala. Co się dzieje?

„Myślałaś, że ci się uda, prawda? Zatrucie mojego Beta pod moim dachem, bo jego syn odrzucił cię jako partnerkę.” Mój ojciec skomentował, w końcu przerywając napiętą ciszę. Jego głos głęboki i przerażający, jak bestii.

Moje serce biło mocno, próbując zachować spokój w głosie. „Ja–ja go nie zatrułam, ojcze! Przysięgam, że nigdy bym tego nie zrobiła…”

„Kłamstwa.” Przerwał mi.

„Kto obsługiwał ten stół? I kto obsługiwał Elranda?” Zapytał, wskazując na ich stół, zaczynając iść w moją stronę.

„Ja–ja to zrobiłam… Ale przysięgam, że go nie zatrułam, nie zrobiłam tego! P-proszę, ojcze, musisz mi uwierzyć!”

Warcząc, chwycił mnie za ramię, jego uścisk był bolesny. „Dość! Twoje jąkanie tylko sprawia, że wyglądasz na bardziej winną. Przyznaj się już!”

„Camille kazała mi podać mu jedzenie, ja–ja przysięgam, że mówię prawdę… Nie zrobiłam tego… Nigdy bym nie mogła.”

„Przyprowadźcie mi Camille natychmiast.” Jego głos zagrzmiał.

Stałam tam przerażona, podczas gdy żołnierze poszli po Camille. Poczułam ulgę, gdy zobaczyłam ją nadchodzącą z strażnikami. Wiedziałam, że tylko ona może powiedzieć prawdę, która mnie uwolni, i wiedziałam, że to zrobi.

„Camille.” Zawołał mój ojciec. „Gdzie są służący, których miałaś ze sobą w kuchni? I Gina mówi, że dałaś jej to zatrute jedzenie, które podała Elrandowi, czy to prawda?”

„To są moi służący,” odpowiedziała Camille, wskazując na służących za sobą.

„To kłamstwo, mój panie, nie widziałam dziś Giny i nie prosiłam jej o podanie żadnego jedzenia,” odpowiedziała Camille, nie patrząc na mnie.

Po jej wypowiedzi wszystkie oczy znów skupiły się na mnie. Stałam tam zamarznięta w szoku; nie mogłam zareagować. Próbowałam mówić, ale nie mogłam znaleźć głosu.

„Mój panie, to jest mundur, który ja i wszyscy moi służący nosiliśmy dzisiaj.” Odpowiedziała, pokazując ich pasujące mundury, których ja nie miałam. „Znam wszystkich, którzy dziś ze mną pracowali, a Gina nie jest jedną z nich. Możesz zapytać moich służących, mój panie.”

„Tak, Camille mówi prawdę, mój panie.” Odpowiedzieli inni służący jednogłośnie.

Stałam tam sparaliżowana i w szoku, z sercem bijącym mocno, jakby miało zaraz wyskoczyć z piersi. Ufałam jej we wszystkim. Camille była jedyną osobą, za którą mogłabym ręczyć, że nigdy mnie nie zdradzi. Jak mogła mnie wrobić w zbrodnię, której nie popełniłam?

„Więc myślałaś, że możesz zabić mojego Beta, bo jego syn cię odrzucił jako partnerkę i ujdzie ci to na sucho?” Mój ojciec zagrzmiał, jego twarz i oczy czerwone z gniewu, gdy patrzył na mnie.

„Strażnicy! Zabierzcie tę nędzną istotę z mojego pola widzenia i zamknijcie ją. Zostanie ścięta o wschodzie słońca przed bramą miasta, aby wszyscy mogli to zobaczyć i być świadkami. To będzie przestroga i przypomnienie, co się dzieje z zdrajcami.”

Stałam tam, wciąż zamarznięta w szoku, gdy dwaj strażnicy ruszyli w moją stronę. Obaj chichotali, gdy brutalnie mnie podnieśli, ich duże ręce mocno zacisnęły się na moich wątłych ramionach, ciągnąc mnie do korytarza. Wrzucili mnie do zimnej, pustej celi, a zimna, twarda podłoga wywołała dreszcze na moim ciele. Obaj postanowili dać mi pożegnalny prezent, zanim odeszli. Zaczęli mnie bić, uderzając w każdą część ciała, aż nie mogłam już płakać ani się bronić. Powoli świat zaczął zanikać przed moimi oczami, a wszystko, co widziałam, to ciemność.


Otworzyłam powoli oczy, a uczucie dyskomfortu przeszło przez moją czaszkę. Ugh. Trzymałam głowę obiema rękami. Ból głowy i bóle całego ciała były nie do zniesienia.

Dotykałam ścian celi, była przeraźliwie zimna. Próbowałam wstać i usłyszałam dźwięk łańcuchów. Zignorowałam to i nadal próbowałam wstać, ale zostałam zmuszona do powrotu na ziemię przez łańcuch. Próbowałam poczuć łańcuch i go złamać, jeśli mogłam. Moje ręce nie mogły sięgnąć dalej niż na pewną odległość.

„Świetnie.” Moje ręce i nogi były mocno związane. Siedziałam tam, w zimnym pokoju, w ciszy, próbując przetrawić wszystko, co wydarzyło się na balu. Wciąż nie mogłam uwierzyć, że mój partner mnie odrzucił, Camille mnie zdradziła, a mój ojciec skazał mnie na śmierć tego samego dnia. Trzymałam swoje ciało małymi rękami, łzy płynęły jak rzeka.

Łzy spływały po mojej twarzy, gdy ściskałam bolącą szczękę. Dlaczego mnie zostawiłaś, Mamo? Gdybyś tu była, wszystko byłoby lepsze.

Gdybyś tu była, wiedziałabym, jak to jest czuć miłość-

Dźwięk otwierających się dużych drzwi przerwał mój tok myślenia, a ja w strachu skuliłam się w rogu celi.

Czy to już wschód słońca? Czy przyszli, żeby zabrać mnie do bramy miasta? Na moją śmierć.

Kroki odbijały się echem przez celę i zatrzymały się, gdy dotarły do drzwi mojej celi.

Zakryłam usta rękami, aby powstrzymać szlochy, które groziły wydostaniem się.

„Wyjdź!” Kobiecy głos odbił się echem przez celę, a drzwi otworzyły się na oścież.

Zostałam zamrożona w rogu. Czy przyszła, żeby mnie wyciągnąć na śmierć?

„Wyjdź, Gina.” Kobiecy głos zawołał, ale tym razem brzmiał znajomo.

Nagle, w polu widzenia pojawiła się zacieniona postać, owinięta w ciemny płaszcz. Ale gdy postać się zbliżyła, dostrzegłam znajomą twarz. Moje oczy rozszerzyły się, a wszystko we mnie zamarło. „Niemożliwe,” szepnęłam, oczy szeroko otwarte z niedowierzania.

„Co tu robisz?” Udało mi się wyszeptać do niej.

Previous ChapterNext Chapter