




Rozdział ósmy
DRAVEN
Zatrzymuje się w połowie drogi do drzwi. Odwracając się lekko w moją stronę, jego twarz jest maską niepokoju. "Tak?"
Przyglądając się mu, myślę, że mogę popełniać błąd. Jest zbyt cholernie przystojny na swoje własne dobro. A energia, którą czuję, gdy jest blisko mnie, jest wszystkim, tylko nie bezpieczna. Ale po prostu nie mogę się powstrzymać, by nie chcieć być blisko niego. I niezależnie od tego, czy się do tego przyzna, czy nie, myślę, że jego powody, dla których mi pomaga, mogą być bardziej skomplikowane, niż daje do zrozumienia.
"Zjem z tobą śniadanie, ale musisz je przynieść tutaj, bo najpierw chcę się wykąpać."
Kiedy podnosi wzrok, by spojrzeć na mnie w pełni, przygryza dolną wargę i przez chwilę myślę, że powie mi, żebym się odwaliła, ale tego nie robi. Zamiast tego obdarza mnie najseksowniejszym uśmiechem, jaki kiedykolwiek widziałam. "Załatwione."
Jezu. To nie może być normalne, żeby moje majtki były mokre tak wcześnie rano.
Po jego wyjściu, pędzę na górę i zrzucam z siebie wczorajsze ubrania. Gdy jestem pod prysznicem, przysięgam, że słyszę, jak drzwi wejściowe otwierają się i zamykają, ale ignoruję to, myśląc, że Domonic pewnie wszedł, żeby przygotować śniadanie.
Kiedy po raz ostatni spłukuję włosy, cień przemyka po ścianie przede mną i odwracam się - krzyk zaciśnięty w gardle. Ale absolutnie nikogo tam nie ma. Drzwi do łazienki są nadal zamknięte, a para wciąż gęsta w powietrzu, więc wiem, że nikt ich nie otwierał.
"Jestem czasem takim tchórzem," mówię do siebie, zanim owijam się ręcznikiem i wracam do sypialni.
Zakładając ostatnią parę czystych dżinsów, wybieram obcisły biały top, który noszę pod lawendową bluzą. Golfy, które ze sobą przywiozłam, są już wszystkie brudne, a kiedy wyjdę na zakupy, po prostu naciągnę kaptur, żeby zakryć szyję.
Po rozczesaniu włosów, zbiegam po schodach, aby zobaczyć, że miałam rację. Domonic faktycznie wszedł i teraz rozmawia przez telefon w kuchni. Zastyga na mój widok, a ja czuję, jak jego oczy od razu kierują się na moją odsłoniętą szyję. Wiem, co tam widzi, ale ignoruję jego zszokowany wyraz twarzy i siadam do jedzenia.
Przede mną rozłożone są jajecznica, kawałki pomarańczy, ciastka i kiełbaski, i odmawiam, by wszystko to zostało zrujnowane przez wspomnienia.
"Do zobaczenia o dwunastej." Domonic mówi, zanim odkłada telefon i siada obok mnie. Jego oczy są przyklejone do mojej szyi, gdy jem.
Staram się nie zauważać, że zewnętrzna część jednego z jego potężnych ud jest przyciśnięta do mojego kolana pod stołem, ale jest to prawie niemożliwe, więc zamiast tego naciskam z powrotem.
Natychmiastowe napięcie jego nogi na mojej jest oszałamiające, zwłaszcza gdy się nie odsuwa. Wręcz przeciwnie, przesuwa się trochę bliżej, powodując tarcie i ciepło tam, gdzie się dotykamy. Moje oczy nie mogą się powstrzymać, by nie spotkać jego wzroku, i zmuszam się do uśmiechu. "Dziękuję. To pyszne."
Kiwnął głową, sięgając po kilka kawałków pomarańczy, które wciąga do ust. Po kilku chwilach ciszy mówi cicho: "Jak ma na imię?"
Marszczę brwi i wracam do jedzenia. "Kto?"
Śmieje się głębokim i seksownym tonem, który uruchamia każdy nerw w mojej duszy. "Twojego ojczyma. Kogo innego?"
Wzdycham, moje ciało sztywnieje z irytacji. "Jeśli chcesz o nim rozmawiać, to lepiej wyjdź. Jest częścią życia, które zostawiłam, nie tego, które teraz żyję. Nie obchodzi mnie ściganie go, nie obchodzi mnie zemsta, po prostu chcę zapomnieć. Rozumiesz?" Staram się brzmieć obojętnie, nawet dodając mały uśmiech, gdy mówię, ale słyszę drżący ton w moim głosie i jestem pewna, że on też to słyszy.
Boże, nienawidzę tego potwora.
Spoglądam na Domonica, by zobaczyć smutny, wrażliwy wyraz w jego oczach. Jego szare spojrzenie jest tak zmartwione i tak intensywne, że prawie mu wszystko opowiadam. Prawie.
Zamiast tego decyduję się na zmianę tematu. "Muszę zrobić zakupy. Nie mam żadnych ubrań. Gdzie mogę znaleźć butik w okolicy?"
Jego ciało napina się i mruczy: "Wszystkie sklepy są na głównej ulicy. Jadę tam za pół godziny. Zabiorę cię."
Chichoczę, rzucając kawałek ciastka w jego głowę. "Pójdę pieszo, dzięki."
"Proszę," mówi, ignorując moje wesołe protesty. Wstając z krzesła i idąc do drzwi, zachęca: "I tak jadę w tamtą stronę. Nie będę się czuł dobrze, mijając cię na ulicy, jeśli będziesz szła. Więc po prostu pozwól mi. Podrzucę cię, załatwię swoje sprawy, a potem cię odbiorę."
Wzruszam ramionami, gdy przygotowuje się do wyjścia. "Okej, chyba. Ale tylko dlatego, że muszę pracować o piątej i nie chcę się zmęczyć wcześniej."
Uśmiechając się swoim pięknym dołeczkowym uśmiechem, unosi głowę. "Nie dawaj mi żadnych pomysłów."
Więcej wilgoci. Dodajmy kilka par majtek do tej listy. Pewnie będę musiała zmieniać je kilka razy dziennie w tym tempie.
Kiwnęłam delikatnie głową, moje oczy przyklejone do przesuwających się ścięgien na jego niesamowicie apetycznej szyi. "Okej."
Potem wychodzi, a ja patrzę przez okno, jak wraca do swojego domu.
"Boże, ma niezły tyłek," mówię do siebie, gdy już zniknął.
Po sprzątaniu idę na górę, żeby policzyć napiwki. Muszę wiedzieć, z czym dokładnie pracuję. Opróżniając kieszenie, od razu zauważam, że brakuje kilku rzeczy. Pieniądze są wszystkie, ale numery telefonów zniknęły.
"Skurwysyn."
DOMONIC
Jest wkurzona, widzę to i czuję, gdy sunęliśmy ulicą moim błyszczącym srebrnym Hummerem. Jej oczy iskrzą się gniewem, a ona nie powiedziała do mnie ani jednego słowa przez całą tę jazdę.
Jasne, minęło tylko jakieś pięć minut, ale z jakiegoś powodu wydaje się to wiecznością. Może dlatego, że jadę tak wolno.
Pośpiesz się, idioto!
Masz sprawić, żeby czuła się bezpiecznie, a nie trzymać ją jako zakładniczkę w swoim samochodzie.
"Czemu jedziesz jak babcia?" pyta, gdy zatrzymuję się, pozwalając całemu oddziałowi starszych pań przejść przez ulicę z obu stron.
"Jest cholernie mgliście. Nie chcę nikogo zabić." To prawda, jest mgliście. Całe miasto jest praktycznie pokryte tą mgłą przez większość roku. To główny powód, dla którego moja rodzina osiedliła się tutaj dawno temu.
"Zakradłeś się do mojego pokoju, gdy byłam pod prysznicem, i zabrałeś moje numery telefonów, prawda?"
Ukrywam uśmiech.
Nie. Zabrałem je wczoraj w nocy, gdy spałaś.
"Nie mam pojęcia, o czym mówisz."
Śmieje się, a mój kutas drga w jej kierunku.
Cholera, jej gardłowy głos mnie rozwala.
Przez chwilę wyobrażam sobie to. Pieprzenie jej gardła, i prawie zjeżdżam z drogi.
"Co do cholery," warczy. "Wszystko w porządku?"
Nie. Jestem twardy jak skała.
"Była wiewiórka. Nie widziałaś jej?" Spoglądam na nią i zauważam, że patrzy na mnie z totalnym niedowierzaniem.
"Nie. Nie widziałam."
"Cóż, była."
"Jasne," mówi.
Z kąta oka widzę, że jej uwaga skupiła się na moim kroczu. Prawdopodobnie zauważyła moje półsztywne przy jej zmysłowych chichotach. Cholera. Prawie czuję jej ciepło przez moje dżinsy. Sama świadomość, że patrzy, jak staję się twardy, pogarsza sytuację i jestem na skraju potrzeby nowych spodni.
"Oczy tutaj, mała," syczę.
Kolejny śmiech, mruczy, "Podobam ci się."
Patrzę przez okno, gdy skręcamy na główną ulicę, moja twarz nagle czerwienieje z powodu całkowitej nieścisłości jej stwierdzenia. Podobasz mi się bardziej niż myślisz, mała. "Nie," mówię.
"Podobam ci się," drażni się.
Dlaczego czuję, że moje gardło się zaciska?
"Masz bardzo zmysłowy śmiech. To nie znaczy, że mi się podoba."
Kłamstwa. Uwielbiam go.
"Podobam ci się," śpiewa znowu.
Wciąż kręcę głową. "Chcieć kogoś pieprzyć i naprawdę go lubić, to dwie zupełnie różne rzeczy."
Cholera. Dlaczego to powiedziałem? To było lekko obraźliwe.
Jej twarz opada i odwraca się ode mnie, powodując dziwną formę paniki, która rośnie w moim gardle.
"To prawda," szepcze.
Moja głowa podnosi się, a smutek na jej twarzy sprawia, że czuję się jak gówno. Mam najdziwniejszą chęć zatrzymać się i zażądać, żeby powiedziała mi, co jej ojczym jej zrobił, tu i teraz. Czuję połączenie w jej słowach, ale... nie sądzę, że mi to powie jeszcze.
Albo może, powinienem ją po prostu pocałować, aż przestanie wyglądać tak smutno.
"Jesteś bardzo piękna," przyznaję.
To wszystko, co mogę powiedzieć. Nie mogę wymyślić żadnego innego sposobu, żeby naprawić to, co właśnie spieprzyłem.
Jest więcej niż piękna. I jak tylko znajdę słowo, które w pełni opisuje, kim jest, użyję go.
"To wszystko, czym jestem," słyszę jej komentarz pod nosem.
Cholera.
"Co to ma znaczyć?" muszę zapytać.
"Nic," mówi cicho, gdy podjeżdżamy pod butik.
Zanim zdąży wysiąść, chwytam jej rękę tak delikatnie, jak to możliwe, a miękka ciepłość jej skóry prawie sprawia, że jęczę. Mieć taką miękkość owiniętą wokół mojego kutasa byłoby przyjemnością wartą umierania. Iskry rozświetlają moje ramię od samego kontaktu i czuję, jak w mojej piersi zaczyna się wibracja z przyjemności.
Cholera.
Sztywnieje, ale nie odsuwa się, choć nie patrzy na mnie również.
Nagle wiem bez cienia wątpliwości, że wszystko, co musiałaby zrobić, żeby obrócić mój świat w jej kierunku, to przyciągnąć mnie do siebie.
Gdyby tylko spojrzała na mnie i poprosiła... zrobiłbym to.
Ale nie może prosić o coś, o czym nie wie, że istnieje, a co więcej, gdyby wiedziała, prawdopodobnie uciekłaby z krzykiem.
Puszczam jej rękę. "Wrócę za pół godziny."
"Tak, okej." Wysiada, a ja zostaję, patrząc za nią.
Zraniłem jej uczucia. Czuję to. Pędzę do klubu. Zdeterminowany, teraz bardziej niż kiedykolwiek, dowiedzieć się jak najwięcej o tym, skąd pochodzi.