Read with BonusRead with Bonus

Rozdział dwieście sześćdziesiąt sześć

PAUL

Stoję na skraju zbocza, tuż przy stoku, gdy słyszę w oddali warkot włóczęgi, na tyle daleko w lesie, że nie ruszam w pościg. Uśmiech pojawia się na moich ustach, gdy uświadamiam sobie, że to nie są zwykłe dzikie psy, które się ukrywają. Nie. To też zmiennokształtni. Ale na pewno nie wilki.

...