




Zasada 4- Próba uszczęśliwienia wszystkich jest jak żonglowanie piankami. To bezcelowe, trudne i nieuchronnie sprawia bałagan.
„Idealnie byłoby znaleźć przewodnika, u którego mógłbyś się zatrzymać na jakiś czas albo który mógłby zostać ze mną, ponieważ musiałby być dostępny dla mnie przez całą dobę,” dodaje burmistrz. Marszczę brwi. Zastanawiam się nad tym zdaniem i co mogło go zdezorientować. Po chwili dochodzę do wniosku, że to musiała być fraza, której nie znał. Ponieważ nie zmarszczył brwi, dopóki burmistrz nie skończył mówić, zakładam, że chodzi o ostatnie zdanie „przez całą dobę”. Nie chcąc być zbyt oczywista na wypadek, gdybym się myliła, decyduję się subtelnie wyjaśnić znaczenie. Mam nadzieję, że nie robię z siebie kompletnej idiotki.
„Więc potrzebuje przewodnika, który będzie mógł być dostępny przez dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu,” podsumowuję, wtrącając się do rozmowy. Ashton ponownie się do mnie uśmiecha i dochodzę do wniosku, że musiałam zgadnąć poprawnie. Brawo ja! Burmistrz Simmons kontynuuje, nieświadom subtelnych interakcji między mną a Ashtonem.
„Tak, dokładnie. Znalezienie odpowiedniej osoby może zająć kilka godzin. Większość ludzi już poszła do domu, a to musi być ktoś zrównoważony, kto będzie w stanie przewidzieć twoje potrzeby, gdy się oswoisz.” Burmistrz kontynuuje. Ashton przytakuje, a jego oczy rozjaśniają się, gdy wpada na pomysł.
„Rozumiem. Właściwie chciałbym poprosić, aby moim przewodnikiem była panna Fall,” Ashton stwierdza stanowczo. Zamarzam z szoku. On chce MOJEJ pomocy? Burmistrz wpatruje się, a my wszyscy milczymy przez chwilę. Mój ojciec pierwszy zabiera głos.
„Absolutnie nie,” oznajmia niemal agresywnie. Ashton marszczy brwi.
„Dlaczego nie?” pyta, a jego ton jest wyzwaniem. Mój ojciec tego nie doceni.
„Jest praktycznie dzieckiem. To by nie było właściwe,” burknął tata. Ashton odgarnia włosy z twarzy i patrzy na mnie w sposób, który sprawia, że chcę się ukryć.
„Naprawdę? Ile masz lat, panno Fall? Z pewnością nie wyglądasz na dziecko,” dodaje. Rumienię się jak burak. Co on myśli, jak wyglądam?
„Mam dwadzieścia jeden lat,” odpowiadam, starając się unikać jego spojrzenia. Ashton uśmiecha się do mnie.
„Burmistrzu Simmons. W jakim wieku człowiek jest uważany za dorosłego w tym królestwie?” pyta Ashton. Burmistrz jąka się w odpowiedzi, jego opanowanie jest zachwiane. Jest coś bardzo władczego w postawie tego fae. Trudno z nim dyskutować, gdy mówi w tak autorytatywny sposób.
„O-osiemnaście lat, panie Rallowend,” odpowiada burmistrz drżącym głosem.
„Osiemnaście? To dziwne; fae są uważani za dorosłych, gdy tylko osiągną szesnaście lat. Niezależnie od tego, panna Fall z pewnością nie jest dzieckiem. Więc ponownie pytam, dlaczego nie może być moim przewodnikiem?” powtarza. Mój ojciec próbuje ponownie.
„Jest ledwo wykwalifikowana...” zaczyna mój ojciec, ale Ashton przerywa, nie pozwalając mu dokończyć argumentu.
„Nie uznaliśmy żadnych konkretnych kwalifikacji za konieczne dla mojego przewodnika. Wystarczy zrównoważona głowa i zdolność przewidywania moich potrzeb oraz pomagania mi. Panna Fall już wykazała te cechy wobec mnie. W rzeczywistości pomogła mi wielokrotnie od mojego przybycia, nie tylko z lampą, ale także wyjaśniając twoje słowa.” Ashton posyła mi kolejny uśmiech. Mój ojciec ponownie się odzywa.
„Ale ja...” przerywa mu burmistrz Simmons.
„Nie widzę powodu, dla którego panna Fall nie mogłaby być twoim przewodnikiem. O ile zgodzi się na tę pracę,” dodaje. Ashton odwraca się do mnie i wyciąga rękę. Patrzę na niego przez chwilę zdezorientowana, dopóki nie chwyta mojej ręki. Pochyla się nad nią w półukłonie, zanim wraca do wyprostowanej pozycji, choć nie puszcza mojej ręki.
„Panno Fall, chciałbym formalnie poprosić o Pani pomoc jako mój przewodnik, dopóki nie złapię tych fae przestępców. Zapewniam, że zostanie Pani dobrze wynagrodzona za swój czas, i daję słowo, że jeśli Pani się zgodzi, zadbam o Pani bezpieczeństwo przez cały czas mojego pobytu. Jeśli Pani przyjmie, będzie miała Pani moją wdzięczność, a królestwo fae będzie Pani dłużne przysługę w przyszłości.” Zakończył. Patrzę na fae. Widziałam, jak burmistrz z zapałem kiwa głową na znak zachęty po mojej lewej stronie. Po prawej, mój ojciec marszczy brwi. Nie jest zadowolony z sytuacji, ale nie może dalej otwarcie sprzeczać się z burmistrzem, więc milczy. Postanawiam zwlekać, zanim podejmę decyzję.
„Nie jestem pewna. Mam już pracę. Nie mogę po prostu opuścić pracy...” urywam. Burmistrz się wtrąca.
„Zadbam o to, byś dostała urlop i nie doświadczyła żadnych negatywnych konsekwencji z powodu swojej nieobecności,” obiecuje. Gryzę dolną wargę. Nie umknęło mi, jak Ashtonowi oczy zjeżdżają na moje usta, zauważając oznakę mojego niepokoju, choć natychmiast wracają do moich oczu.
„Przypuszczam, że mogłabym być twoim przewodnikiem. Ale absolutnie muszę iść jutro do pracy. Zgodziłam się na zmianę jako przysługę dla koleżanki, której córka jest chora i musi być zabrana na wizytę do lekarza. Byłoby bardzo niegrzecznie, gdybym odwołała, a wiem, że nie ma nikogo innego, kto mógłby to zrobić. Poza tym obiecałam, że pokryję zmianę i nie chcę łamać słowa,” wyjaśniam. Ashton kiwa głową.
„To jest do przyjęcia. Jeśli nie masz żadnych zastrzeżeń, będę ci towarzyszył w pracy. Muszę nieco poznać ten świat, zanim będę w stanie właściwie szukać zbiegłych przestępców. Towarzyszenie ci podczas codziennych zajęć powinno dostarczyć mi pewnych informacji,” tłumaczy. Zawaham się.
„Nie jestem pewna, czy to odpowiednie, żebyś kręcił się w mojej pracy. To znaczy, to sklep, więc nie ma zasad przeciwko temu czy coś. Ale na pewno zwrócisz na siebie uwagę. Myślę, że to tylko pięciogodzinna zmiana, więc nie będzie tak źle. Może być dla ciebie nudno,” dodaję. Ashton wzrusza ramionami.
„Cały ten świat jest dla mnie tajemnicą. Jestem pewien, że znajdzie się wiele rzeczy do obserwacji,” komentuje.
„Czy to znaczy, że zgadzasz się być moim przewodnikiem?” pyta dla pewności. Nadal trzyma moją rękę, a ja czuję się coraz bardziej nieswojo. Zawaham się na moment, a napięcie w powietrzu jest tak gęste, że można by je kroić nożem. Praktycznie czuję, jak mój ojciec chce, żebym odmówiła, a burmistrz chce, żebym się zgodziła. Niezależnie od tego, co wybiorę, ktoś będzie rozczarowany. Więc postanawiam zrobić to, co sama chcę.
„Tak,” odpowiadam cicho. Ashton uśmiecha się do mnie z zadowoleniem. Kłania się nad moją ręką i lekko całuje wierzch moich knykci, zanim ją puszcza. Rumienię się i unikam jego wzroku, pozwalając, by moje niebieskie włosy opadły na twarz. Ashton wydaje się robić wszystko, by złapać mój wzrok. Zastanawiam się, ile lat ma fae. Nie wygląda na dużo starszego ode mnie. Zdecydowanie umieściłabym go w wczesnych latach dwudziestych. Kiedy odwracam głowę, by uniknąć spojrzenia przystojnego fae, mając nadzieję, że moje myśli nie są widoczne na mojej twarzy, mój ojciec wykorzystuje okazję, by przyciągnąć moją uwagę i marszczy brwi z dezaprobatą.