Read with BonusRead with Bonus

Jesteś taki pyszny

Dziś wymagana była szczególna uwaga. Oba tatuaże, nad którymi pracowaliśmy, były skomplikowane i wymagały dużo precyzyjnego cieniowania. Całkowite skupienie było niezbędne, aby utrzymać jakość pracy, z której byliśmy znani.

To dzięki temu mogliśmy sobie pozwolić na nasz salon tatuażu i loft, w którym mieszkaliśmy nad nim. Po wykonaniu rękawa i tatuażu na klatce piersiowej dla prezydenta Klubu Motocyklowego Grimm rok temu, wieści rozeszły się szybko, a motocykliści z kilku stanów umawiali się na tatuaże na zamówienie.

Zawsze kochałam rysować. Moja pierwsza praca po naszej ucieczce była w lokalnym salonie tatuażu. Z dowodem tożsamości, który mówił, że mam osiemnaście lat, choć na pewno tak nie wyglądałam, nie z moją świeżą twarzą i niewinnością prawdziwej piętnastolatki. Właściciel był podejrzliwy, ale po kilku próbach szkicowania spodobała mu się moja praca na tyle, że mnie zatrudnił. Uśmiechnęłam się na myśl o ironii - nie byłam legalnie wystarczająco dorosła, aby zrobić sobie tatuaż, ale tam byłam, szaleńczo pisząc tuszem na ciele każdego rodzaju klienta pod słońcem.

Oczywiście, nie minęło dużo czasu, zanim zapragnęłam mieć piękne dzieła sztuki na własnym ciele. Gdzie tylko mogłam sięgnąć, robiłam to sama, ale w miejscach, do których nie mogłam się dostać, nie ufałam nikomu poza Luckym. W tamtych wczesnych latach Lucky preferował pracę w warsztacie mechanicznym i motocyklowym, ale był też cholernie dobrym artystą i często zastępował innych pracowników, gdy ktoś nie przyszedł do pracy.

Nie zostaliśmy w tym miejscu na długo. W rzeczywistości przez pierwsze dwa lata przeprowadzaliśmy się co dwa do czterech miesięcy, nigdy nie zakładając korzeni, nigdy nie ustalając wzorca zachowań. Po prostu rzucaliśmy rzutką w mapę i ocenialiśmy lokalizację, upewniając się, że nigdy nie jesteśmy blisko żadnego stada. To było wyczerpujące. Kiedy tylko się osiedliliśmy, czas mijał szybko i musieliśmy się pakować i zaczynać od nowa. Aż do roku temu. Rzutka trafiła na urocze małe miasteczko Juniper w Nevadzie, około godzinę na północ od Las Vegas, blisko gór. Zakochaliśmy się we wszystkim, co miało do zaoferowania to małe miasteczko, i po raz pierwszy oboje poczuliśmy, że możemy zostać w jednym miejscu nieco dłużej.

"Dobrze," uległam, patrząc na błagalne spojrzenie Lucky'ego, i wróciłam do swojego pokoju, żeby zmienić bluzkę. Zdjęłam koszulkę na ramiączkach i znalazłam karmazynowy T-shirt. Był prawie dokładnie w takim samym odcieniu jak moje rude włosy. Farbowałam swoje naturalnie truskawkowo-blond włosy na różne odcienie ciemnej czerwieni przez ostatnie trzy lata. Nie tylko pomagało to w ukryciu mojej tożsamości, ale z cięższym makijażem kohl, kombinacja pomagała mi wyglądać starzej, przynajmniej na tyle, aby móc wykonywać swoją pracę. Przyjrzałam się swojemu odbiciu w lustrze. T-shirt nadal był obcisły, podkreślając moją sylwetkę, ale nie pokazywał tyle dekoltu. I dobrze wyglądał z czarnymi spodniami cargo, które luźno wisiały na moich biodrach.

Wyszłam z sypialni i znalazłam Lucky'ego czekającego na mnie w salonie. Trzymał butelkę piwa w ręce i stał, patrząc na obraz wilka o czekoladowo-brązowej sierści z płowymi akcentami, na ceglanej ścianie. Wilk miał piękny niebieski liściasty wir od góry oka, skręcający wokół ucha do podstawy pyska - ten sam błękitny odcień, tak podobny do oczu innego Wilka, którego nie mogłam wyrzucić z głowy.

"Ten jest nowy," mruknął, biorąc łyk napoju, wciąż podziwiając obraz. W jego oczach było uznanie, ale dostrzegłam znajomy smutek, który odzwierciedlał mój własny - tęsknotę za przynależnością do Stada. Wilki były towarzyskimi stworzeniami, a my byliśmy sami zbyt długo. Tylko nasza mała rodzina we dwoje. Szokujące było myśleć, że nie widziałam innego Wilka od ponad trzech lat.

„Tak, skończyłam to zeszłej nocy.” Przesunęłam się na jego bok. Uwielbiałam malować i tworzyć dzieła sztuki w technice mieszanej. Oprócz innych tematów, na ścianach wisiało kilka moich prac z wilkami. Podejrzewałam, że to moja podświadoma próba otoczenia siebie i Lucky'ego stadem - nawet jeśli były to tylko obrazy.

„Zamierzasz zabrać to do galerii?” zapytał, spoglądając w moją stronę.

Przegryzłam dolną wargę. Sześć miesięcy temu przyszedł do nas klient na tatuaż. Właścicielka galerii sztuki w Las Vegas. Rzuciła okiem na obrazy na ścianach i od razu chciała kilka z nich do swojej galerii. Zgodziłam się, nie oczekując zbyt wiele, jednak ku mojemu zaskoczeniu sprzedały się bardzo szybko, a ona wróciła po więcej. Ale nie byłam pewna, czy jestem gotowa oddać ten obraz i mruknęłam: „Nie wiem. Może.”

„Gdzie są twoje inicjały?” zapytał, pochylając się lekko, skupiając się na obrazie.

Podpisywałam swoje obrazy pseudonimem, Abigale Rourke, jednak gdzieś ukryte w moich dziełach były moje prawdziwe inicjały, HD od Hycinth Diamonte. Wskazałam na dwa zawijasy przy uchu wilka. Luca skinął głową.

Mój wzrok oderwał się od obrazu i spoczął na innym dziele sztuki. Tego nie stworzyłam ja. Znaleźliśmy je na lokalnym pchlim targu i było jednym z moich ulubionych w lofcie. Ogromny, metalowy zegar w stylu steampunk z zazębiającymi się trybikami. Czas na tarczy zegara wyrwał mnie z naszej cichej chwili.

„O kurczę, musimy iść! Będą tu za mniej niż dziesięć minut.” Pociągnęłam Lucky'ego za ramię.

Podążył za mną do drzwi wejściowych, nie trudząc się zostawieniem piwa. Po prostu niósł je ze sobą, gdy schodziliśmy dwoma piętrami metalowych schodów na ulicę poniżej. Chociaż nasz loft znajdował się tuż nad salonem tatuażu, nie było drzwi łączących. Po zamknięciu drzwi do naszego domu, otworzyliśmy sklep. Znajomy zapach środków antyseptycznych i wybielacza wdarł się do moich nozdrzy. Zmarszczyłam wrażliwy nos. Zapachy były dość silne, ale konieczne, aby utrzymać obszar pracy i narzędzia w sterylności.

Po krótkiej chwili aktywności nasze stanowiska były gotowe.

Idealnie na czas.

Drzwi wejściowe otworzyły się i do środka weszło dwóch głośnych i hałaśliwych motocyklistów z Grimm MC. Leroy natychmiast podszedł do Luki i mocno uścisnął jego dłoń, serdecznie go witając: „Whiskey.”

Wzrok Leroy'a padł na pobliskie piwo. Uniósł brew z uśmieszkiem. „Wiesz, że jest dopiero dziewiąta rano.”

Lucky uśmiechnął się: „Muszę się napić, zanim pomyślę o dotykaniu twojej paskudnej skóry.”

Motocyklista pokręcił głową, siadając na krześle i mruknął: „Mógłbyś przynajmniej się podzielić.”

„Tak, dobra.” Luca podszedł do małej lodówki, którą trzymaliśmy w rogu. Otworzył drzwi i wyjął butelkę. Patrząc przez ramię na Tommy'ego, zapytał: „Tommy?”

„Nie, stary, jestem dobry,” odpowiedział Tommy, nie odrywając wzroku ode mnie. „Mam wszystko, czego potrzebuję, tutaj.”

„Stary, to moja siostra,” Lucky zamknął drzwi lodówki odrobinę mocniej niż było to konieczne, już zaczynając się denerwować, gdy wracał na swoje stanowisko i podał butelkę Leroyowi.

Oczy Tommy'ego zabłysły, gdy zdjął swoją kamizelkę i ściągnął koszulkę, pozostawiając nagi tors. Wyjął pistolet Glock z tyłu spodni i położył go na stoliku obok swoich odłożonych ubrań, zanim usiadł na krześle i się rozłożył. Zganiłam go: „Tommy, przestań go prowokować.”

„Nie mogę się powstrzymać, mała. Jesteś zbyt apetyczna, żeby cię ignorować.”

Lucky wydał odgłos irytacji. Wkurzał się coraz bardziej.

Previous ChapterNext Chapter