Read with BonusRead with Bonus

#Chapter 2: Dyrektor generalny Wilkołaka

„Ona jest ze mną.”

Ochroniarz odwrócił się gwałtownie, aby spojrzeć na mężczyznę stojącego na schodach. Stałam tam, szeroko otwierając oczy, gdy zdałam sobie sprawę, że człowiek, który tajemniczo pomagał mi dostać się do baru, był tym samym, który prawie mnie potrącił swoim samochodem na ulicy, a potem rzucił mi plik pieniędzy jak żebrakowi: Edrick Morgan, prezes WereCorp. Zastanawiałam się, czy nie odwrócić się i wyjść, ale zanim zdążyłam, Edrick zszedł po schodach i machnął ręką na ochroniarza, wbijając we mnie swoje stalowe, szare oczy.

„Chodź,” powiedział, zerkając za mnie, aby spojrzeć na drzwi i na ulicę. „Wygląda na to, że znowu będzie padać. Nie chcesz chyba chodzić w deszczu, prawda?”

Czułam, że w tonie bogatego wilkołaka było coś lekko protekcjonalnego, ale miał rację: padało przez większość dnia i znowu zaczynało kropić. Nie chciałam wracać do domu w deszczu i zmoknąć jeszcze bardziej, więc cicho podążyłam za Edrickiem po schodach.

„Wciąż masz na sobie te brudne ubrania,” powiedział Edrick chłodnym tonem, gdy dotarliśmy na szczyt schodów. „Dałem ci pieniądze, żeby je wymienić. Dlaczego ich nie użyłaś?”

Zmarszczyłam brwi.

„Może jestem człowiekiem, ale nie wezmę pieniędzy od niegrzecznych i aroganckich ludzi, którzy rzucają mi gotówkę przez okno swojego samochodu jakbym była żebrakiem na ulicy.”

Edrick cmoknął z niezadowoleniem i przez chwilę mierzył mnie wzrokiem, zanim zwrócił się do kobiety stojącej nieopodal. Wyglądała na nieco starszą ode mnie i miała na sobie prosty, czarny mundur personelu. Wymamrotał do niej coś, czego nie mogłam dosłyszeć, a ona skinęła głową, odwracając się do mnie z uśmiechem i wyciągniętą ręką.

„Tędy, proszę pani,” powiedziała, gdy Edrick odwrócił się i zniknął w głównym pomieszczeniu baru. Rzuciłam ostatnie spojrzenie przez ramię w jego stronę, gdy kobieta prowadziła mnie na górę do prywatnego pokoju. Gdy otworzyła drzwi, moje oczy rozszerzyły się. Pokój był pełen wieszaków z drogimi ubraniami, butami i dodatkami.

„Co to jest?” zapytałam, odwracając się do kobiety.

„Chcemy zapewnić naszym klientom to, co najlepsze,” odpowiedziała kobieta z uśmiechem. „Ten pokój jest specjalnie zaprojektowany dla naszych klientek, aby mogły się odświeżyć, poprawić makijaż lub zmienić ubranie w razie potrzeby. Nie jest to normalna praktyka, aby pozwalać... człowiekowi korzystać z naszych udogodnień, ale ponieważ pan Morgan jest głównym udziałowcem tego klubu, możesz nosić, co tylko chcesz. Nie spiesz się.”

Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, kobieta zamknęła drzwi, zostawiając mnie samą.

Rozejrzałam się po wszystkich drogich ubraniach i biżuterii z zaskoczeniem na twarzy; czyżby Edrick Morgan nie był tak arogancki i okrutny, jak myślałam? Czy czuł się źle z powodu naszego spotkania na ulicy i chciał to naprawić, czy to wszystko było jakimś chorym żartem?

Tak czy inaczej, byłam zbyt przygnębiona po odkryciu mojego chłopaka z jego kochanką wcześniej, a to wydawało się być moją szansą na dobrą noc...

W końcu wyszłam z pokoju, ubrana w prostą czarną sukienkę, która sięgała mi do kostek. Była wykonana z miękkiego jedwabiu, z cienkimi ramiączkami i głębokim dekoltem. Wybrałam również parę czarnych sandałów na obcasie i kopertówkę.

Kiedy zeszłam ze schodów z kobietą, poczułam, jak moje serce zaczyna bić szybciej, gdy zauważyłam, że Edrick podnosi wzrok znad swojego stolika. Jego oczy spoczęły na mnie na kilka długich chwil, które wydawały się wiecznością, zanim wrócił do rozmowy z mężczyzną, który siedział z nim.

„Aby zrekompensować wypadek wcześniej na ulicy, pan Morgan zgodził się pokryć koszty wieczoru,” powiedziała kobieta. „To obejmuje wszystkie napoje i jedzenie, które zamówisz, a także ubrania. Proszę, usiądź przy barze.”

Spojrzałam na swoją sukienkę, czując, jak moja twarz robi się gorąca. Coś takiego było tak dalekie od tego, co normalnie nosiłam, a teraz było moje? Zerknęłam w górę, aby zapytać kobietę, czy na pewno mogę zatrzymać sukienkę, ale już jej nie było.

Przełykając ślinę, weszłam do głównego pomieszczenia i usiadłam na jednym z barowych stołków.

„Co chcesz do picia?” zapytał barman.

„Eee... Gin z tonikiem, proszę,” odpowiedziałam, bawiąc się zapięciem kopertówki, rozglądając się po innych klientach baru. Większość z nich wydawała się zbyt pochłonięta swoimi drinkami i rozmowami, podczas gdy kobieta w czerwonej sukni delikatnie grała na pianinie na małej scenie.

Barman wrócił z moim drinkiem kilka chwil później. Mruknęłam podziękowania i zakręciłam płynem w szklance, próbując się wygodnie usadowić i nie wyglądać zbyt nie na miejscu.

„Co taka piękna dziewczyna jak ty robi tutaj sama?” nagle odezwał się męski głos obok mnie. Podskoczyłam trochę i odwróciłam się, żeby zobaczyć mężczyznę w średnim wieku w garniturze, opierającego się o bar obok mnie, z drinkiem w ręku. Miał włosy w kolorze soli i pieprzu, nieco krępą budowę ciała i pachniał mocno whisky.

Nie mogłam wymyślić odpowiedzi, więc niezręcznie się zaśmiałam i wzięłam łyk mojego drinka, mając nadzieję, że mężczyzna się domyśli i zostawi mnie w spokoju, ale on nie ustępował. Mimo wybuchu życzliwości Edricka Morgana, który pozwolił mi wejść do tego baru i zapłacił za wszystko, nadal nie miałam ochoty robić nic więcej niż wypić drinka lub dwa i wrócić do domu na noc. Po tym, jak znalazłam mojego chłopaka z inną kobietą, nie miałam ochoty na rozmowę.

„Pozwól, że kupię ci kolejnego drinka,” powiedział mężczyzna, pochylając się bliżej mnie. „Coś lepszego niż gin z tonikiem. Mam dużo pieniędzy, jako beta; możesz mieć, co tylko chcesz…”

„Och, wystarczy mi to,” powiedziałam z słabym uśmiechem, próbując ukryć obrzydzenie, słysząc słowo „beta”. „Dzięki, ale nie.”

„Nonsens,” powiedział mężczyzna, albo nie zauważając, albo nie przejmując się, że nie jestem zainteresowana, kiedy usiadł na stołku obok mnie, jego ciało nieprzyjemnie blisko mojego. „Jestem Mark, tak w ogóle. Mark Schaffer.” Wyciągnął rękę, żeby się przywitać, a kiedy to zrobiłam, jego dłoń była trochę spocona.

„Moana,” mruknęłam, wyciągając rękę tak szybko, jak to możliwe.

„Ciekawe imię,” powiedział. „Wiesz, jestem Beta…”

Mój umysł się wyłączył, gdy Mark kontynuował paplanie o swoich pieniądzach, rodowodzie, licznych domach wakacyjnych, tym i owym… Starałam się wyglądać uprzejmie, ale w końcu nie mogłam już tego znieść.

„Dlatego wolę gulet jacht--”

„Muszę skorzystać z toalety,” powiedziałam nagle, przerywając jego wywód o tym, który typ jachtu jest najlepszy. Zmarszczył brwi, gdy gwałtownie wstałam i zebrałam torebkę, wyraźnie zirytowany, że mu przerwałam, ale nie przejmowałam się tym. Bez słowa poszłam do łazienki i zamknęłam drzwi za sobą, biorąc kilka głębokich oddechów, opierając się o umywalkę.

Zostałam tam przez kilka minut, ochlapując twarz zimną wodą i sprawdzając telefon, aż byłam pewna, że Mark znudził się czekaniem na mnie przy barze, potem wróciłam na swoje miejsce. Na szczęście, kiedy wróciłam do swojego siedzenia, już go tam nie było. Odetchnęłam z ulgą, ale ta ulga zamieniła się w irytację, gdy barman podszedł do mnie i wręczył mi czerwony drink w kieliszku koktajlowym, informując mnie, że Mark za niego zapłacił.

Westchnęłam, podniosłam kieliszek i spojrzałam przez ramię. Mark siedział przy stoliku w rogu, obserwując mnie jak jastrząb; nie chcąc wywoływać żadnego zamieszania, podniosłam kieliszek i wymamrotałam słowa „Dziękuję” zanim odwróciłam się i wzięłam łyk drinka.

Kiedy moja głowa zaczęła się robić lekka, a pokój zaczął wirować wokół mnie kilka minut później, zdałam sobie sprawę, że przyjęcie drinka od obcego mężczyzny w barze było okropnym pomysłem… ale było już za późno, a gdy próbowałam wstać od baru, poczułam, że potykam się o ciało mężczyzny.

„Hej, hej,” odezwał się głos Marka, gdy jego ramiona objęły mnie. „Wygląda na to, że muszę cię zabrać do domu.”

Poczułam, jak serce zaczyna mi bić szybciej, gdy Mark zaczął mnie prowadzić, zbyt słaba i zdezorientowana, żeby mu powiedzieć nie. Wtedy, gdy moje widzenie zaczęło całkowicie zanikać, poczułam inną dłoń na swoim ramieniu; chłodną i nie spoconą jak Marka.

„Dokąd ją zabierasz?” powiedział stanowczy głos Edricka, tak niski, że był prawie jak warczenie.

„Och, tylko zabieram ją do domu,” Mark wyjąkał. „Ona miała za dużo do picia. Jesteśmy starymi znajomymi.”

„Czy to prawda?” powiedział Edrick, pochylając się i wchodząc w pole widzenia. Gdy jego szare oczy spojrzały na moje, wszystko, co mogłam zrobić, to potrząsnąć głową.

Nie byłam pewna, co się stało potem, ale następną rzeczą, którą pamiętam, było to, że byłam w ciepłym objęciu Edricka Morgana na tylnym siedzeniu samochodu.

„Gdzie mieszkasz?” zapytał.

Próbowałam odpowiedzieć, ale zatrzymał mnie po tym, jak wymamrotałam kilka niejasnych słów. „Zabiorę cię do hotelu.”

W moim półprzytomnym stanie, uczucie ciepłych ramion Edricka wokół mnie sprawiło, że moje ciało mrowiło.

„Zostań…” wymamrotałam, wtulając się w zagłębienie jego szyi. Edrick odsunął się, mrucząc coś o moim stanie umysłu, ale coś w zapachu jego perfum sprawiło, że nie ustępowałam…

I wkrótce poczułam, jak Edrick Morgan, bogaty i przystojny CEO WereCorp, rozluźnia się w moim dotyku.

Previous ChapterNext Chapter