Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 6 Zaznacza swoje terytorium

Anna's POV:

Obserwowałam, jak Claire przeszukuje szafkę, w końcu wyciągając stary, skórzany album ze zdjęciami, trzymając go mocno przy piersi. Praktycznie podskakując, wróciła na kanapę i usiadła obok mnie, zbyt blisko.

Oczy Claire błyszczały, gdy zwróciła się do mnie. "Anna, chcesz zobaczyć zdjęcia z dzieciństwa mojego i Blakey'ego?"

"Oczywiście," odpowiedziałam z uprzejmym uśmiechem, naprawdę ciekawa, mimo że wyczuwałam ukryty motyw Claire.

Otworzyła album z wprawą, wskazując na wyblakłe zdjęcie. "Zobacz, to było na szesnaste urodziny Blakey'ego, gdy miałam tylko dziewięć lat. A tu jesteśmy na koniach razem. I to zdjęcie. To było z moich dziesiątych urodzin, a Blakey zaskakująco zaśpiewał mi 'Sto lat'. Wiesz, jak rzadko lubi pokazywać swój talent wokalny."

Kiwnęłam głową i utrzymałam uśmiech, choć nie mogłam nie zauważyć, jak jej oczy przeskakują między mną a zdjęciami, oceniając moją reakcję. Oznacza swoje terytorium, pokazując mi, że ich więź jest starsza niż moja.

"Mieliście tak bliską relację dorastając," powiedziałam, starając się utrzymać ton bez emocji.

W samą porę pojawiła się Caroline, niosąc aksamitne pudełko.

"Anna, kochanie," powiedziała ciepło, "to są kolczyki z mojej osobistej kolekcji. Czekałam na odpowiedni moment, żeby ci je podarować."

Z niedowierzaniem patrzyłam na oszałamiające diamentowe kolczyki. "To zbyt cenne, nie mogę—"

"Mamo!" przerwała Claire, mrużąc oczy. "Czy to nie są twoje ulubione?"

Caroline uśmiechnęła się spokojnie. "Właśnie dlatego daję je mojej najukochańszej synowej."

Spojrzałam na Claire, zauważając jej coraz bardziej zaniepokojony wyraz twarzy, i przesunęłam pudełko w stronę Caroline. "Caroline, może Claire chciałaby je mieć. Wydaje się, że jej się podobają."

Caroline stanowczo wzięła pudełko z powrotem i oddała je mnie. "Nie, Claire jest za młoda na tak cenne rzeczy."

Słysząc odmowę Caroline, dolna warga Claire zadrżała.

Blake sięgnął po pudełko z biżuterią z moich rąk i położył je przed Claire. "Mamo, zostaw swoją biżuterię dla Claire. Anna ma mnóstwo biżuterii ode mnie."

Nastrój Claire natychmiast się zmienił. Rzuciła się w ramiona Blake'a, promieniejąc. "Blakey, jesteś najlepszy!"

Widząc to, wstałam z gorzkim uśmiechem. "Czuję się trochę zmęczona. Myślę, że pójdę na górę odpocząć."

Caroline zdawała się mnie wołać, potem powiedziała coś do Blake'a i Claire. Ale szłam dalej, nie słysząc, a szczerze mówiąc, nie chcąc słyszeć.

Świeżo po prysznicu, siedziałam przy toaletce w naszej sypialni, metodycznie nakładając krem nawilżający, gdy wszedł Blake.

"Patrzcie, kto tu jest, najlepszy Blakey," naśladowałam śpiewny głos Claire z celowym przesadzeniem.

Brwi Blake'a złączyły się. "O co ci chodzi?"

„Nic a nic” – odpowiedziałam, niedbale rozsmarowując krem na twarzy. „Wy dwoje macie tak głęboką, dożywotnią więź. Kim jestem, żeby to komentować?”

Blake zbliżył się. „Zazdrosna?”

„Jakie mam prawo być zazdrosna?” zaśmiałam się gorzko. „Jestem tylko wygodną tarczą, prawda?”

„Powtórz to jeszcze raz?” głos Blake’a zniżył się niebezpiecznie.

W jednym szybkim ruchu wyciągnął mnie od toaletki i wepchnął na łóżko, przygniatając mnie pod sobą. Nasze oczy spotkały się w cichej walce.

„Anna, co się dzieje w twojej głowie?” warknął. „Claire i ja dorastaliśmy razem jak rodzeństwo.”

„Tak, rodzeństwo” – odparłam. „Dlatego robisz wszystko, czego ona chce, dlatego spełniasz każdą jej zachciankę…”

Blake uciszył mnie siłą pocałunku. Próbowałam go odepchnąć, ale jego uścisk był zbyt mocny, a mimo mojego gniewu, moje ciało zdradzało mnie, odpowiadając na jego dotyk.

Kiedy przerwał pocałunek, jego oczy płonęły pożądaniem. „Nie chcesz tego?”

„Nie, nie chcę” – odpowiedziałam stanowczo.

On chce tylko mojego ciała. Nigdy nie rozumie, czego naprawdę potrzebuję – bezpieczeństwa, zapewnienia, że jestem dla niego ważna.

„Dlaczego się rumienisz?” Blake szepnął, jego palce muskały mój policzek. Rozpiął koszulę, odsłaniając napięte mięśnie, jego zamiary były jasne.

„Blake, ja—” Jego usta uciszyły mnie, pocałunek głęboki i wymagający. Jego język pieścił mój, wywołując ze mnie jęk. Moje ręce zacisnęły się na jego ramionach, zakotwiczając mnie.

Odwróciłam głowę, dysząc, „Przestań.”

Zignorował mnie. Jego kolano rozdzieliło moje uda, naciskając na moje centrum, wysyłając pulsujące ciepło przez moje ciało. Moje biodra poruszały się zdradziecko, a ja zaciskałam jego koszulę, rozdzierając się między oporem a potrzebą. Jego usta wędrowały w dół mojej szyi, zatrzymując się na obojczyku, każdy pocałunek podsycał ogień w moim łechtaczce.

Moja sukienka zsunęła się na biodra, majtki były mokre, gdy jego udo ocierało się o moje wargi. Materac skrzypiał, gdy się przesunął, usta drażniły moje piersi nad dekoltem. Wygięłam się, wymykający się jęk – pół protestu, pół prośby.

Spojrzał mi w oczy, głos niski. „Powiedz, że tego chcesz.”

Moja determinacja osłabła, ból między nogami zatapiał mój wstyd. Jego uśmiech podsycał mój gniew, ale jego ręka wsunęła się pod moją sukienkę, palce wsunęły się pod majtki. Musnął moją nabrzmiałą łechtaczkę, a potem zanurzył się w mojej mokrej gorączce, sprawiając, że zamarłam.

„Tak mokra” – szepnął, jego usta musnęły moje.

Jego palec krążył wokół mojej łechtaczki, a potem wszedł we mnie, rozciągając mnie. Moje paznokcie wbijały się w niego, walcząc z pragnieniem tarcia. Jego penis, twardy i śliski, ocierał się o moje udo, a potem wsunął się do mojego wejścia, rozdzielając moje wargi.

„Powiedz stop, albo nie przestanę” warknął, kciuk naciskając na moją łechtaczkę, palec kręcąc się wewnątrz.

Moje ciało drżało, każdy nerw krzyczał, jego erekcja gotowa, aby mnie zdobyć—

„Blakey!” Nagle głos Claire rozległ się z korytarza, a potem nastąpiło pilne pukanie. „Jesteś tam? Miałam koszmar i się boję…”

Previous ChapterNext Chapter