Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 2

Lexi.

"Conri...?" szepczę i zatrzymuję się, gdy słowa dławią się w moim gardle. Jak mógł to zrobić naszej więzi? Patrzy na mnie z szokiem – jakby dopiero teraz zauważył, że tu jestem. Wydaje się, że mgła seksu, który uprawia, tak go ogarnęła, że nawet nie wyczuwa mojego zapachu, choć jestem w tym samym pokoju. Ale ten wyraz szoku natychmiast znika, zastąpiony obrzydzeniem.

"Co ona tu robi, Conri?" odzywa się zirytowany kobiecy głos i patrzę na nią. Cofam się, gdy Penelope patrzy na mnie z grymasem. "Jeśli nie zauważyłaś, przeszkadzasz nam w zabawie. Teraz, jeśli łaska, wyjdź i daj nam prywatność, której potrzebujemy."

W moich uszach rozbrzmiewa dźwięk dzwonienia i jestem tak wściekła, że myślę, że zaraz eksploduję. Zaciskam ręce w pięści za sobą, próbując się uspokoić. Nic mi nie da, jeśli teraz oszaleję na nich oboje.

Chociaż jestem pewna, że mogę zbić Penelope na ziemię w każdej chwili, obawiam się nowych mocy, które zyskała dzisiaj dzięki tytułowi Alfy i mocom, które zostały jej przekazane podczas ceremonii.

A Conri jest synem Bety, więc trenował całe życie jak ja, może nawet dłużej. Próbuję przekonać moją wilczycę do rozsądku i się uspokaja.

Zauważam, że Penelope wychodzi z łóżka i podchodzi do mnie nago, jej twarz jest kamienna. "Nie sądzę, że mnie usłyszałaś, Lexi. Powiedziałam, żebyś stąd wyszła teraz."

Patrzę na Conriego, który nawet nie próbuje ukryć swojej irytacji wobec mnie. Jest jasne, że on też chce, żebym wyszła, ale potrzebuję odpowiedzi. W końcu jest moim partnerem. Muszę wiedzieć, czy robi to od dawna, czy coś się między nami zmieniło.

"A na co jeszcze czekasz?" warczy Penelope. Jest o krok od użycia swojego głosu Alfy na mnie, a ja tego nie chcę. Byłoby to dla mnie bardzo upokarzające.

Więc odwracam się do drzwi, każdy krok, który robię, tnie moje serce jak nóż. Jestem prawie poza sypialnią, gdy Penelope znowu się odzywa.

"Wiesz, obserwowałam cię, gdy trenowałaś, aby zostać Alfą. Och, trudno było nie powiedzieć ci, że nie warto poświęcać swojego szczęścia dla czegoś, co nigdy nie było twoje. Wątpię, żebyś i tak mnie posłuchała."

Słyszę jej kroki, gdy zbliża się bezpośrednio za mną i drżę z potrzeby odsunięcia się od niej.

"Wiesz, jak irytujące jest być ciągle porównywaną do ciebie przez członków stada, kiedy myślą, że nie słucham?" Śmieje się sucho i mogę powiedzieć, że jest zraniona.

"Nie masz pojęcia, jak długo czekałam na tę ceremonię – żeby zobaczyć wyraz twojej twarzy, gdy dowiesz się, że tytuł, o który tak ciężko walczyłaś, był mój. Ale nawet wtedy, nadal oczarowałaś członków stada, by myśleli, że będziesz lepszą Alfą niż ja. Mówili tacie po ceremonii. Wiesz, jak się wtedy czuję, wiedźmo?" Uderza mnie ręką, ale szybko uchylam się, moje ciało już dostosowane do otoczenia.

Odwracam się do niej, ogień płonie w moich oczach. Chciałam ją wcześniej zostawić w spokoju, ale teraz, będzie musiała zapłacić. Ruszam naprzód, pozwalając, by moja złość mnie napędzała.

„Jesteś tylko przestraszoną dziewczynką, Penelope, która nie ma pojęcia, co to znaczy być Alfką. I powinnaś się mnie bać. Wiesz dlaczego?” drwię, krążąc wokół niej, nie spuszczając jej z oczu. Conri nie rusza się z łóżka, tylko nas obserwuje, ale całe jego ciało jest gotowe do walki.

Kontynuuję, oceniając ich oboje. „Bo członkowie stada mają rację i dobrze o tym wiesz. Nigdy nie będziesz nawet w połowie taką Alfką jak ja, mimo że to ty masz ten tytuł. Nawet nie znasz swoich ludzi, Penelope, a gdybym był członkiem stada, ukryłbym przed tobą swoich synów i partnerów, bo to jedyna rzecz, którą potrafisz robić. Wiesz, jakim imieniem będą cię nazywać za twoimi plecami? Alfka Rozpustnica…”

Penelope zawarczała, machając na mnie ręką, ale zablokowałam cios, mając drwiący uśmiech na twarzy. Po kilku nieudanych próbach trafienia mnie, zawołała. „Conri.”

Natychmiast zrzucił z siebie kołdrę i stanął obok niej. Serce mi pękało, gdy pragnęłam go dotknąć, ale byłam sparaliżowana przez zatruty wzrok, którym mnie obdarzył.

„Zrób to teraz,” rozkazała Penelope. Zanim zdążyłam zrozumieć, czego chce, żeby zrobił, Conri zaczął recytować przysięgę odrzucenia.

„Ja, Conri Hamilton, Beta stada Dynamit, odrzucam ciebie, Lexi Adawolf…” W tym momencie dociera do mnie, że Conri zamierza zerwać naszą więź partnerską.

„NIE!” krzyczę, padając na kolana, moje serce bije jak oszalałe. Czuję, jakby ktoś mnie ciągle dźgał. Conri jednak nie przestaje, a gdy kończy, patrzę na niego z podłogi, mając łzy w oczach.

„Dlaczego to robisz?” pytam gorzko. „Proszę, powiedz mi dlaczego, Conri. Proszę.” Przez jego spojrzenie przemyka cień litości i żalu, ale znika w sekundzie, gdy twardnieje na mnie.

„Nigdy cię nie kochałem, Lexi. Zawsze byłaś zasadnicza, nudna i zawsze chciałaś stawiać ludzi na pierwszym miejscu – jak to nazywałaś. Nigdy nie miałaś dla mnie czasu w swoim napiętym grafiku. Jedynym powodem, dla którego zostałem, był tytuł Alfki, który myślałem, że dostaniesz. Wyobraź sobie moje zaskoczenie i radość, gdy tytuł w końcu przypadł miłości mojego życia.” Przyciąga Penelope bliżej siebie i całuje ją na moich oczach.

Moja wilczyca już tego nie wytrzymuje i przejmuje kontrolę, zmuszając mnie do przemiany. Patrzę bezradnie, jak przejmuje pełną kontrolę nad moim ciałem i rzuca się na Penelope.

Ale zanim do niej dotrze, Penelope podnosi rękę i mówi swoim głosem Alfa. „Zmień się z powrotem, brudna suko.”

Moja wilczyca skomle, lądując na ziemi w połowie biegu. Próbuje przeciwstawić się rozkazowi, ale wysiłek jest daremny, więc wraca do środka. Jestem naga, szlochając na podłodze, a moja upokorzenie osiąga szczyt.

„Widzisz, jak łatwo jest teraz zmusić cię do czegoś, pseudo Alfko?” Penelope drwi ze mnie, krążąc wokół mnie na podłodze. Próbuję wstać i odejść z resztkami godności, ale moja kostka jest skręcona z powodu złego lądowania mojej wilczycy.

„Teraz posłuchaj, Lexi. Nie chcę cię więcej widzieć na mojej ziemi. Nieważne, czy matka i ojciec chcą się tobą opiekować, jak robili to przez te wszystkie lata, teraz ja jestem Alfą i uwierz mi, jeśli zobaczę cię na mojej ziemi o świcie, nie dożyjesz, by się bronić. Rozumiesz mnie?” Pochyla się, studiując moją twarz, a ja kiwam głową, bojąc się tego, co przyniosą nadchodzące dni.

Previous ChapterNext Chapter