Read with BonusRead with Bonus

ROZDZIAŁ 5 Znakowanie wiązania

Perspektywa Rhei

Moje oczy nagle się otworzyły, a oddech stał się ciężki, jakby coś miażdżyło mi klatkę piersiową. Łapałam powietrze, powodując, że pokój zaczął się kręcić wokół mnie. Nagle straciłam równowagę i upadłam na podłogę. Na szczęście Mercy złapała mnie, zanim uderzyłam o ziemię.

Świadomość, że Kian spał z kimś innym, szczególnie z moją asystentką i Betą, sprawiła, że moje serce pękło. To była upokarzająca myśl, że ktoś, kto dzielił intymne chwile z moim mężem, pracował ze mną nad zarządzaniem sprawami stada. Łzy płynęły po mojej twarzy, gdy zacisnęłam rękę na ustach, próbując powstrzymać ciche krzyki.

"Oh! Mmmm… Dalej,"

"Tak dobrze!"

Moje serce skurczyło się, gdy usłyszałam ich brudne słowa, powodując, że poczułam smutek i ból. Przez kilka chwil zapomniałam o spotkaniu, dopóki Mercy nie odchrząknęła za mną. W odpowiedzi odchrząknęłam i szybko mrugnęłam, aby pozbyć się łez z oczu. Drżącymi rękami podniosłam się i chwyciłam za klamkę, zdeterminowana, aby nie pokazać im swojej słabości.

Rzuciłam im ostatnie spojrzenie, zanim odwróciłam się i ruszyłam w kierunku sali konferencyjnej. Ignorowałam ich jęki i stęki, czując, jak moje serce staje się coraz cięższe z każdym krokiem. Ciche krzyki odbijały się echem w mojej głowie, gdy znak parowania boleśnie piekł moją skórę przy każdym ruchu.

Gdy zbliżałam się do sali konferencyjnej, zatrzymałam się i wzięłam głęboki, zmęczony oddech, czując ból w gardle. Walczyłam z przytłaczającym bólem w klatce piersiowej, zdeterminowana, aby stawić czoła spotkaniu z opanowaniem.

"Czy wszystko w porządku, Luno?" Kiwnęłam głową na pytanie Mercy.

"Czy jesteś pewna, że poradzisz sobie z takim spotkaniem?" Przełknęłam ciężko na jej zaniepokojone pytanie.

Czyż nie widzi, co się stało kilka minut temu, kto nie wie, jak źle zostałam potraktowana przez mojego męża, mojego partnera? Nic nie jest ukryte, choć ludzie nie mówią, aby uniknąć gniewu swojego Alfa, ale prawda pozostaje taka, że wszyscy wiedzą.

"Będę w porządku," wymamrotałam.

"Jeśli..."

"To spotkanie jest ważniejsze niż cokolwiek innego," przerwałam jej, zanim zdążyła dokończyć swoje słowa. Wypuszczając ciężki oddech, otworzyłam drzwi konferencyjne.

Jakby wszystko było przede mną, nie że każde oko było na mnie, ale jedna silna, męska postać przykuła moją uwagę, Daemon.

Siedział niedbale na krześle, jakby był właścicielem tego miejsca, z znudzoną miną na twarzy.

Odwracając się, aby zobaczyć intruza, nasze oczy się spotkały, i przez kilka minut poczułam się odrętwiała, sparaliżowana. Jakbyśmy byli jedynymi ludźmi w tym przeklętym pokoju.

Dziwnie, moje ciało zaczęło się rozgrzewać, jego zapach był dokładnie taki sam jak ten na chusteczce, miętowy i waniliowy.

Czy to on jest człowiekiem za chusteczką?

Nigdy! Daemon jest cholernie niechlujny i śmiercionośny, aby zaoferować mi taki gest, kto nie zna najbardziej przerażającego i okrutnego króla?

Więc przestań wymyślać sobie pomysły! Krzyczałam w myślach.

Wyciągając się z zamyślenia, odchrząknęłam i odwróciłam wzrok od niego, skupiając się na innych Alfach obecnych w pokoju. Gdy tylko ponownie spojrzałam na innych Alfów, zauważyłam, że na środku czoła Daemona pojawił się lekki zmarszczek. Nie wyglądał na zadowolonego, ale nie mogłam zrozumieć dlaczego. Może był niezadowolony z tego, że musiał czekać na moje przybycie.

"Witam, mój Królu, i pokorni Alfowie wielkich i silnych stad. Witam w Stadzie Blackwood. To wielki zaszczyt mieć was wszystkich tutaj dzisiaj," lekko skłoniłam głowę przed nimi, z Mercy pokazującą ten sam gest.

Podnosząc głowę, przeszukałam ich twarze jedna po drugiej, zanim odwróciłam się do Króla. Samo spojrzenie na niego sprawiało, że moje serce biło mocno.

"Słyszałam, że przybyłeś wcześniej niż wszyscy inni, i przepraszam, że kazałam ci czekać. Przepraszam za moje spóźnienie i mam nadzieję, że możesz mi wybaczyć ten głupi błąd," powiedziałam, ale niezręczna cisza wypełniła powietrze, gdy siedział tam i patrzył na mnie z marszczonym czołem, nie wypowiadając ani słowa.

Stanie przez długi czas sprawiło, że moje obcasy bolały mnie cholernie, ale musiałam okazać szacunek i byłabym dużo szczęśliwsza, gdyby mógł mi wybaczyć.

Zauważyłam, jak jego Beta pociągnął go za ubrania po kilku godzinach milczenia, odchrząknął i odpowiedział mi machnięciem ręki.

Kiwnęłam głową i zwróciłam się do innych Alf, przepraszając ich. Oni również kiwnęli głowami na znak aprobaty.

Odwróciłam się i delikatnie dotknęłam Mercy, sygnalizując jej, że nadszedł czas, abyśmy zajęli swoje miejsca.

Z każdym krokiem w stronę mojego krzesła czułam, że ktoś na mnie patrzy. Tak, inne Alfy również patrzą, ale jedno spojrzenie szczególnie sprawiało, że całe moje ciało się rozgrzewało.

To było, jakby rozbierał mnie wzrokiem pełnym pożądania. Nasze oczy się spotkały i przysięgam, że mogłam dostrzec różne emocje wirujące w oczach Daemona, których nie potrafiłam rozszyfrować.

Idąc do mojego krzesła, odchrząknęłam i usiadłam. Jego niepokojące spojrzenie wciąż na mnie spoczywało, a zanim mogłam zwrócić się do wszystkich, aby wyjaśnić powód naszego spotkania, nagle poczułam ostry ból w miejscu oznaczenia.

Kian znowu to robi! Przełknęłam ślinę, walcząc z bólem, zaciskając dłonie na ubraniu pod stołem.

"Jesteś w porządku, Luna?" Mercy wyszeptała mi do ucha. Kiwnęłam głową, ale jej oczy wskazywały, że wszyscy na mnie patrzą.

Wydając lekki kaszel, wymusiłam uśmiech, zanim spojrzałam na nich, ukrywając ból w sercu.

"Po pierwsze, zanim przejdę do głównego celu mojej wizyty…" skrzywiłam się z powodu ostrego bólu przeszywającego moje oznaczenie. "Um…" wymusiłam uśmiech na zgromadzonym tłumie, choć ich uniesione brwi mówiły mi, że nie dali się oszukać.

"Chciałabym wyrazić, jak bardzo jesteśmy zaszczyceni, że wszyscy tu jesteście, szczególnie z obecnością naszego króla," powiedziałam, wywołując aplauz od publiczności, z wyjątkiem króla Daemona, który wyglądał na niezainteresowanego, jego spojrzenie wciąż wnikało we mnie, jakby próbował czytać moje myśli.

Nerwowo przełknęłam ślinę i kontynuowałam, "Cieszę się, że cztery najsilniejsze watahy są tutaj, aby stworzyć sojusz, a jako Luna Watahy Blackwood, będę nadzorować spotkanie."

Nagle jeden z Alf zapytał, "Gdzie jest Kian, twój mąż?" Serce mi zamarło. Spojrzałam na króla Daemona, który teraz skupił swoją uwagę na Alfie, emitując śmiertelne spojrzenie, które mogło zabijać.

"Um..." odchrząknęłam, aby odzyskać jego uwagę, nie chcąc, aby inni byli świadkami gniewu króla. "Jest zajęty pilnymi sprawami i nie mógł przyjść," odpowiedziałam pospiesznie.

"Za bardzo zajęty na takie ważne spotkanie?" powiedział inny Alfa.

"Czy możemy wszyscy być cicho i pozwolić jej skończyć, abyśmy mogli iść?" powiedział Beta Daemona, brzmiąc znudzony i zirytowany małą kłótnią, która prawie się rozpoczęła.

Uśmiechnęłam się do niego i mruknęłam podziękowania z lekkim skinieniem głowy, właśnie uratował mnie od niepotrzebnych pytań.

"Byłoby wspaniale, gdybyśmy mogli współpracować i stworzyć sojusz," powiedziałam, ale zanim mogłam skończyć, pojawiło się kolejne pytanie od Alf, "Jakie korzyści mamy?"

"Tak, właśnie do tego zmierzałam, tworzenie sojuszu między nami może pomóc nam stworzyć gospodarki, rozszerzyć nowy rynek wewnątrz nas, umożliwić wejście każdego członka watahy do naszych różnych watah, ułatwiając to, pomagając, gdy jedna wataha jest w niebezpieczeństwie, oraz dzielić się wiedzą i badaniami na temat naszych biznesów."

"Jeszcze jedna rzecz, to porozumienie pozwoli nam pracować nad celami, które przyniosą korzyści nam wszystkim, a także ułatwi komunikację," uśmiechnęłam się, zyskując skinienia od Alf, z wyjątkiem króla Daemona, którego uwaga była skupiona na moich ustach i ciele.

Alfy wymieniały między sobą pomruki, rozważając korzyści płynące z sojuszu. Stałam tam, cierpliwie czekając na ich decyzję. Chociaż było więcej korzyści do wymienienia, chciałam upewnić się, że zgadzają się na te podstawowe.

Nagle Daemon przerwał ciszę głośnym kaszlem, przyciągając uwagę wszystkich. Serce mi przyspieszyło, gdy spojrzał na mnie z zmarszczonymi brwiami.

"Dlaczego pozwoliłaś Kianowi oznaczyć cię?"

Previous ChapterNext Chapter