Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 4 Upokorzenie

Punkt widzenia Rhei

Nie powinnam czuć się przyciągana przez zapach innego mężczyzny, ani uważać go za nachalny, skoro miałam już partnera i męża. Pomimo prób wyrzucenia chusteczki, wciąż patrzyłam na nią, delikatnie ją ściskając. Zrezygnowana westchnęłam, podniosłam ją i weszłam do środka.

Idąc korytarzem, pozdrawiałam mijających mnie ludzi, odpowiadając na ich powitania, zmierzając w stronę swojego pokoju. Gdy dotarłam, nie mogłam powstrzymać uśmiechu na widok znajomego miejsca. To było miejsce, gdzie mogłam się odprężyć i oczyścić umysł, atmosfera zawsze była kojąca.

Wchodząc do środka, mój uśmiech się poszerzył, gdy zobaczyłam, co przede mną. Chwilę temu ganiłam Kiana za zapomnienie o moich urodzinach, ale teraz moje nastroje się poprawiły, gdy podeszłam do bukietu kwiatów na łóżku. Usiadłam na łóżku, czując, jak zapada się pod moim ciężarem, i nachyliłam się, aby wdychać słodki zapach kwiatów - był kuszący i wspaniały.

Nagle coś przykuło moją uwagę - biały kawałek papieru był wsunięty między kwiaty. Zaintrygowana, podniosłam papier i rozłożyłam go.

**Droga Luno,

Chciałam wyrazić, jak bardzo jestem wdzięczna za możliwość pracy u boku ciebie. Świętowanie twoich pierwszych urodzin w naszej wataha było dla mnie naprawdę niezapomnianym doświadczeniem. Mam nadzieję, że dziś uda ci się odnaleźć swojego wilka, chociaż muszę przyznać, że to może być trudne zadanie lol!

W każdym razie, chciałam życzyć ci bardzo szczęśliwych urodzin!

Najlepsze życzenia,

Lila (Twoja Beta)**

Gdy czytałam list, z moich ust wyrwał się szloch i zdałam sobie sprawę, że płakałam, nawet tego nie wiedząc. Myślałam, że list jest od mojego męża Kiana, ale ku mojemu przerażeniu, był od jednej z jego kochanek - która także była moją asystentką.

Jak bardzo jeszcze mógł mnie upokorzyć i zranić? Każde słowo było jak szyderstwo, przypominając mi, jak świętowałam swoje urodziny po tym, jak zobaczyłam ich romans. Zacisnęłam zęby w gniewie i wyrzuciłam list, zanim zmusiłam się do przygotowania na nadchodzące spotkanie z watahą Thorna i innymi Alfami.

Pomimo bólu i łez, wiedziałam, że nadal mamy pracę do wykonania. Potrzebowaliśmy sojuszy z watahami, szczególnie z Thornem, i miałam nadzieję, że wszystko pójdzie po naszej myśli. Podczas prysznica, woda wydawała się zmywać mój ból, ale nie było czasu do stracenia. Musiałam spotkać się z Alfami, zwłaszcza z Thornem, i przekonać ich do dołączenia do naszej strony.

Założyłam najlepsze ubrania i szukałam swojej bety, Lili, ale nigdzie jej nie było. Sukienka, którą dla niej wybrałam, wciąż leżała na łóżku, a nie mogłam pozwolić sobie na przegapienie tej okazji. Nie mogłam dać Kianowi kolejnego powodu do nienawiści.

Zdesperowana, aby znaleźć Lilę, spotkałam Mercy, moją opiekunkę, i miałam nadzieję, że może mi pomóc. Sytuacja była krytyczna, i zachęciłam ją do działania bez wypowiadania słów na głos. Odchrząknęła, aby zwrócić moją uwagę, i wiedziałam, że musimy działać szybko.

"Dzień dobry, moja Luno, Alfy zaczęły przybywać do sali spotkań," jęknęłam z irytacją na jej słowa, ale następne zdanie, które opuściło jej usta, całkowicie mnie oszołomiło.

"Król Daemon, Alfa z watahy Thorn, przybył. Był pierwszym, który się pojawił i siedzi tam od godzin. Wiedziałam, jak ważną osobą jest, dlatego postanowiłam przyjść i cię poinformować," powiedziałam, nieświadomie z ustami otwartymi w kształcie litery O.

Co mam zrobić? Co teraz? Król Daemon nie może tam czekać na mnie, to wcale nie jest dobre. Dlaczego dzisiaj?

Rozglądając się nerwowo, nie wiedząc, co dalej robić, mój wzrok padł na małą Mercy stojącą przede mną i wtedy wpadłam na pomysł.

Skoro Lila nigdzie nie widać, myślę, że Mercy pójdzie na jej miejsce, w końcu jest mądra i spostrzegawcza.

"Mercy," zawołałam.

"Tak, moja Luno," odpowiedziała szybko.

"Chodź ze mną, pójdziesz na spotkanie ze mną, ponieważ Lila nigdzie nie widać,"

"Ja?" wyglądała, jakby właśnie zobaczyła ducha.

"Tak, ty, po prostu się zrelaksuj i pomóż mi," widząc moje błagalne spojrzenie, skinęła głową.

Spiesząc przez korytarz w kierunku sali spotkań, postanowiłam skręcić w stronę pokoju Kiana, ponieważ to krótsza droga do sali konferencyjnej, a ja jestem strasznie spóźniona.

Idąc tam z Mercy obok mnie, nagle usłyszałam śmiech Lili z drugiego końca, co spowodowało, że zatrzymałam się.

Rzuciłam Mercy szybkie spojrzenie, zanim zaczęłam iść w kierunku, z którego dochodził jej radosny śmiech.

Moja złość na jej beztroskie zachowanie rosła, wiedziała, jak ważne jest to spotkanie dla nas, a tutaj śmiała się i chichotała, jakby nic innego nie miało znaczenia.

Zamierzałam powiedzieć jej kilka słów, aby pokazać, że wcale nie jestem zadowolona z jej dzisiejszego zachowania, ale moja gniewna twarz zmieniła się w zaniepokojoną, gdy zdałam sobie sprawę, że śmiech pochodzi z pokoju mojego męża.

Im bliżej podchodziłam, tym głośniejszy stawał się jej śmiech w moich uszach i w uszach Mercy, która cały czas stała obok mnie.

Spiesząc przez korytarz w kierunku sali spotkań, postanowiłam skręcić do pokoju Kiana, aby zaoszczędzić czas. Z Mercy u boku, usłyszałam śmiech dochodzący z drugiego końca korytarza i natychmiast rozpoznałam głos Lili. Mimo frustracji z powodu jej braku powagi w związku z nadchodzącym spotkaniem, postanowiłam ją skonfrontować. Jednak moje zirytowanie szybko przerodziło się w zaniepokojenie, gdy zdałam sobie sprawę, że śmiech pochodzi z pokoju mojego męża i stawał się coraz głośniejszy, gdy się zbliżałyśmy.

I właśnie wtedy usłyszałam jej głośny jęk, prawie się zataczając na to, co właśnie usłyszałam, chwyciłam za klamkę i powoli otworzyłam drzwi.

Moja szczęka opadła, a oczy szeroko otworzyły się na widok przed sobą: Kian, mój partner, mój mąż, wchodził głębiej w Lilę, moją Betę, moją asystentkę.

Moja klatka piersiowa szybko unosiła się i opadała, jakby kamień przygniatał moje wnętrze, oddychałam tak ciężko, że wszystko wirowało przed moimi oczami, i zanim się zorientowałam, straciłam równowagę i upadłam na podłogę.

Previous ChapterNext Chapter