




Rozdział trzeci Pt 2 - Amelia POV
Wracając do domu stada, wygląd Zary przyciąga wiele uwagi. Ludzie kiwają głowami z szacunkiem; niektórzy wyglądają na zaniepokojonych, inni uśmiechają się złośliwie. Vitali podbiega do nas z wielkim uśmiechem na twarzy.
„Dzień dobry, jubilatki. Chcecie, żebym was oblał wodą?” Pyta radośnie. Zara tylko parska, chociaż widzę, że jest bardzo kuszona ofertą zabawy w oblewanie wodą. Czasami jest jak wielki szczeniak.
„Słyszałam to! Jak śmiesz?!” Wykrzykuje, po raz kolejny sprawiając, że się śmieję. Zara cofa się i popycha mnie do przodu, a z szybkim wybuchem ciepła wracam na dwie nogi i zakładam ubrania.
„Więc co dla niej znalazłaś tym razem?” Pyta ciekawie.
„Łosia. Wielkiego,” uśmiecham się dumnie, gdy jego oczy się rozszerzają.
„Nie że jestem zaskoczony, ale brawo, Zara,” aplauzuje, sprawiając, że Zara się pyszni. Moment przerywa pobliski parsknięcie, a oczywiście to Ryker.
„Jakbyś mogła zabić łosia. Mogę sobie wyobrazić wiele wilków, które to robią, ale nie ciebie,” mówi złośliwie. Vitali i ja przewracamy oczami. Ten facet to absolutny kretyn. Mój wilk jest większy od jego pod każdym względem i jest Alfą; zabicie łosia to dla nas dziecinna igraszka.
„Ryker, myślę, że powinieneś odwiedzić gabinet doktora Richarda,” mówię, idąc w stronę domu stada z Vitalim w ślad.
„Dlaczego miałbym to zrobić?” Pyta zdezorientowany.
„Bo coś jest wyraźnie nie tak z twoim zmysłem węchu, inaczej poczułbyś, że krew, którą jestem obecnie pokryta, to krew łosia,” mówię nieporuszenie i słyszę, jak Vitali chichocze, podczas gdy Zara jest w histerii.
Ryker stoi tam; jego twarz pusta z zaskoczenia, zanim zmienia się w gniew. Widzę, że chce mnie uderzyć, ale go ignoruję. Idioci tacy jak on nie są warci mojego czasu. Chociaż zawsze się zastanawiałam... skoro jest tak przekonany, że będzie następnym Betą, powinien się podlizywać do mnie jako przyszłej Alfy.
Alfa i Beta muszą być w synchronizacji i działać jak dobrze naoliwiona maszyna, co jest jednym z wielu powodów, dla których daję tę rolę Vitaliemu.
„Czy ten kretyn kiedykolwiek dorośnie?” Pyta Vitali, gdy przechodzimy przez dom stada.
„Jestem całkiem pewna, że ten statek odpłynął dawno temu.”
Przechodząc przez dom, dostaję więcej skinień głowy i życzeń urodzinowych, co sprawia, że czuję się świetnie. Vitali opowiada mi, jak bardzo cieszy się na dzisiejszą imprezę, gdy naszą rozmowę przerywa Beta Declan.
„Wszystkiego najlepszego, Amelia,” mówi płasko.
„Dziękuję bardzo,” mówię, rzucając najlepszy uśmiech, sprawiając, że się krzywi. Nie wiem, co jest jego problemem, ale zawsze jest taki kwaśny wokół mnie. Wiem, że go wkurza, gdy nie reaguję, więc zamiast tego zabijam go uprzejmością. Patrzy na krew na mnie, ale jego twarz wygląda niemal kalkulująco, co nie jest reakcją, której można by się spodziewać w takiej sytuacji.
„Mam nadzieję, że zachowałaś trochę energii, będziesz jej potrzebować na ceremonię,” mówi złośliwie, ale jego twarz ma złowieszczy wyraz. Zara zaczyna warczeć. „Miłego dnia, Amelia,” mówi, odchodząc.
„No to nie było wcale złowieszcze,” mówi Vitali przez pack-link. Kiwnęłam głową na zgodę, gdy idziemy na górę.
„Ten facet zawsze mnie nienawidził. Zaczynam się zastanawiać, czy Ryker będzie jednym z tych, którzy mnie jutro wyzwą,” spekuluję, ku zaskoczeniu Vitaliego.
„Ten pipsqueak?! Nie ma szans przeciwko tobie. Wyzywanie cię byłoby samobójstwem.”
„Nie zaprzeczam, ale pomyśl o tym. Odmawia uznania mnie za przyszłą Alfę, a jeśli – przynajmniej – myślałby, że dostanie pozycję Bety, powinien próbować być na mojej dobrej stronie. Ale nie jest. A potem jest komentarz jego ojca. Wszystko wskazuje na to, że Ryker planuje mnie jutro wyzwać,” mówię spokojnie.
Po chwili ciszy Vitali zwija się ze śmiechu.
„Mam już iść po łopaty?” Pyta, a ja się śmieję.
Obiecuję, że to nie jest ego. Wiem, jak silne i zdolne są zarówno Zara, jak i ja. Nie tylko przewyższamy Ryker, ale on prawie nigdy nie trenuje, więc pod względem wydajności jest słabszy niż przeciętny wilk. Nawet Torie może go pokonać; to dużo mówi o jej umiejętnościach i jego braku umiejętności.
Docieramy do apartamentu Alfy, a ja wchodzę do...
„NIESPODZIANKA! WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!” Krzyczą moi rodzice, Gamma James i Lacey, Tyson, Delta Xander i Kennedy, Evalyn, Chris i... Mei?!
Cholera.
Szybko chowam się za Vitalim. To pierwszy raz, kiedy wyszła z apartamentu Delty i widzi mnie pokrytą krwią. Po prostu świetnie.
„Mam ją, Amelia, nie patrzy,” mówi Chris przez łącze. Cieszę się, że zrozumiał, że nie chodziło tylko o niespodziankę; to byłoby żenujące.
„Dziękuję wszystkim za niespodziankę. Idę się szybko wykąpać, a potem do was dołączę.”
Biegnę do swojego pokoju, który znajduje się za drzwiami po lewej stronie. Gdy już tam jestem, rzucam ubrania do kosza na pranie, wchodzę pod prysznic i staram się zmyć z siebie całą krew. Naprawdę mam nadzieję, że nie przyczyniłam się do traumy Mei. Zaczynam myśleć, że powinnam była pozwolić Vitaliemu oblać mnie wodą na zewnątrz.
Po bardzo dokładnym prysznicu kończę swoją zwykłą poranną rutynę, a potem idę do garderoby, żeby wybrać coś do ubrania. To moje urodziny, więc chcę wyglądać ładnie. Wybieram piękną białą sukienkę maxi z niebieskimi kwiatowymi nadrukami, rękawami typu bishop i dekoltem w kształcie serca. Bardzo kobieca. Zakładam białe sandały na koturnie z korkową podeszwą, a włosy spinam dużą spinką, ponieważ są jeszcze mokre.
Idę do wspólnej części, szukając wzrokiem Mei.
Apartament Alfy jest prawie identyczny jak apartament Delty, jedyna różnica to wystrój w czerni i bieli. Kuchnia ma czarne armatury i szafki, czarną wyspę z białym marmurowym blatem. Pokój jest pokryty czarnym dywanem, ponieważ biały byłby trudny do utrzymania w czystości. W salonie znajduje się duża, półokrągła biała sofa wokół białego stolika kawowego, który stoi naprzeciw dużego elektrycznego kominka. Kominek otoczony jest czarnymi półkami, a nad nim na ścianie wisi duży telewizor plazmowy. Za sofą stoi stół jadalny, duży prostokątny szklany stół z ośmioma białymi tapicerowanymi krzesłami. Ściany są pomalowane na delikatny szary kolor.
Jeśli zastanawiacie się, jak duża jest sofa, to może wygodnie pomieścić dziewięć osób, ale jeśli wszyscy się ścisną, to zmieści się trzynaście. Oznacza to, że wszyscy tutaj mogą się zmieścić na sofie, ale zauważam, że moi rodzice, wujek James i ciocia Lacey przysunęli sobie krzesła z jadalni.
Mei siedzi pod ramieniem Chrisa na skraju sofy, najdalej ode mnie. Powoli podchodzę i klękam przed nią.
„Mei?” Mówię delikatnie, żeby zwrócić jej uwagę. Spogląda na mnie, widzę, że jest zdenerwowana, ale nie wiem, czy to przeze mnie, czy przez to, że wyszła z pokoju. „Bardzo mi przykro, że zobaczyłaś mnie w takim stanie. Jeśli cię zmartwiłam lub sprawiłam, że poczułaś się nieswojo, naprawdę przepraszam,” mówię łagodnie.
„Chris powiedział, że to nie było z powodu ataku,” mówi cicho. Zauważam, że delikatnie ją głaszcze po plecach.
„Obiecuję, że nie było żadnych ataków,” mówię, uśmiechając się ciepło. „To była niespodzianka urodzinowa dla mojej wilczycy, Zary,” mówię jej, a ona wygląda na zdezorientowaną. „Uważam dzisiejszy dzień za nasze urodziny, nie tylko moje. Dlatego lubię ją traktować czymś dobrym do polowania. Ona to uwielbia, choć teraz czuję się trochę przejedzona,” śmieję się, klepiąc się po brzuchu. Mei daje mi prawdziwie ciepły uśmiech, a Chris wygląda na zaskoczonego i zachwyconego. Słyszę, jak jego serce bije szybko, gdy całuje ją w skroń. Ona uśmiecha się do niego, a teraz myślę, że zaraz zemdleje.
„Masz wyjątkową relację ze swoją wilczycą,” komentuje słodko.
„Oczywiście,” uśmiecham się szeroko. „Chciałaby cię kiedyś poznać; kiedy będziesz gotowa, oczywiście.”
„Chciałabym,” mówi, uśmiechając się i kiwając głową, a teraz Chris ma łzy w oczach. Myślę, że ich więź jako animałów go zabije. „Może... mogę się przemienić, a ty zobaczysz, jak wyglądam,” mówi, skręcając palce na kolanach. Pojawiają się kilka westchnień, a reszta pokoju milknie, co sprawia, że Mei jest jeszcze bardziej zdenerwowana. Chris to zauważa i przyciąga ją bliżej.
„Jesteś pewna, że jesteś na to gotowa?” Pyta delikatnie.
Ona spogląda na niego, biorąc oddech. „Nie dzisiaj, ale może wkrótce. Myślę, że mogę zaufać wszystkim tutaj.”
On mocno ją przytula i uśmiecha się. „Obiecuję, że wszyscy jesteśmy tutaj dla ciebie i wszyscy chcemy zobaczyć twoją przemienioną formę, zwłaszcza ja i Axel. Nie pozwolimy, żeby coś ci się stało. Nigdy,” przysięga. Ona uśmiecha się i całuje go w policzek. Chris się rumieni przez brodę.
Zbyt urocze!
Rozglądam się i widzę wszystkie szczęśliwe twarze. Jestem dumna, że mogę nazywać tych ludzi moją rodziną. Widzę Tysona po drugiej stronie sofy, próbującego ukryć łzy w oczach. Może wyglądać na macho na zewnątrz, ale jest osobą, która nosi serce na dłoni. Evalyn go przytula i patrzy na niego słodko.
Co przypomina mi...