




Rozdział drugi Pt 1 - Amelia POV
Po treningu biegnę do jadalni, napełniam talerz jedzeniem z bufetu, jak najwięcej się da, chwytam butelkę soku jabłkowego i pędzę do biura mojego ojca. Wilki spalają kalorie bardzo szybko dzięki szybkiemu metabolizmowi, więc musimy dużo jeść, żeby mieć energię, a teraz desperacko potrzebuję coś zjeść, ale muszę porozmawiać z tatą. Więc postanawiam, że będę podjadać podczas naszego spotkania, a potem wrócę po więcej.
Docieram do biura taty i naciskam przycisk obok drzwi. Większość pokoi w domu stada jest dźwiękoszczelna. Trudno prowadzić prywatne rozmowy lub być intymnym, gdy wszędzie są ludzie z super słuchem, więc dźwiękoszczelność jest konieczna, ale to także oznacza, że pukanie jest bezcelowe, a krzyczenie „wejdź” równie bezcelowe. Masz dwie opcje: użyć linki stada do wejścia lub przycisku, który jest zainstalowany w każdym pokoju. Przycisk wydaje dźwięk pukania, więc przynajmniej daje iluzję, że ktoś puka.
Fajne, prawda? Wiem, to ja wymyśliłem, kiedy miałem szesnaście lat.
Po kilku sekundach drzwi do biura taty klikają i automatycznie się otwierają, pozwalając mi wejść. Zamykam je za sobą, a tata zwalnia przycisk pod swoim biurkiem, który otwiera drzwi. Trzeba kochać technologię. Podchodzę i kładę talerz oraz sok na jego biurku, obchodzę je i całuję go w policzek.
„Dzień dobry, tatusiu,” mówię radośnie.
Uśmiecha się do mnie i całuje mnie w policzek w odpowiedzi. „Dzień dobry, skarbie. James powiedział mi, jak fantastyczna byłaś podczas toru przeszkód dzisiaj rano. Nie że jestem zaskoczony,” mówi dumnie, sprawiając, że się uśmiecham.
„Nie tego się spodziewałam, ale świetnie się bawiłam,” mówię, siadając i zaczynając jeść. „Myślałam, że Tyson powinien wprowadzić więcej takich torów podczas przyszłych sesji treningowych. Tory, które zmuszają nas do skupienia się na konkretnych zmysłach,” dodaję. Tata uśmiecha się do mnie z zamyślonym wyrazem twarzy.
Alpha Elias Dolivo to nie tylko mój tata i Alfa stada Invictus, jest moim idolem i największym kibicem od czasu, gdy jeszcze się nie urodziłam. Tata ma czterdzieści osiem lat, blond włosy stylizowane na buzz cut, ma 195 cm wzrostu, kasztanowe oczy i jasną skórę. Tata nadal ćwiczy jak szalony, więc jest solidnym mięśniem od stóp do głów, co jest dość powszechne dla Alf. Kolor włosów i osobowość odziedziczyłam po tacie, resztę po mamie.
„Dobrze słyszeć, że myślisz o tym, jak chcesz zarządzać stadem, gdy przejmiesz po mnie. Rozumiem, że zdecydowałaś już, kogo mianować na swoją radę,” pyta, a ja kiwam głową, przełykając kawałek kiełbasy.
"Vitali będzie mianowany moim Betą, Tyson moim Gammą, a Chris moim Deltą," mówię pewnie.
"Doskonały wybór. I dziękuję, że nie wybrałaś Rykera na Betę," mówi z ulgą.
"Wolałabym ssać wilczą jagodę, dzięki," mówię, marszcząc nos. Mój tata śmieje się, a potem wzdycha, kręcąc głową.
"Nie wiem, co jest z tym chłopakiem. Jest zupełnie inny niż jego ojciec, nie że musi być, ale przypomina mi tak bardzo jego babcię," mówi, drżąc.
"Może gdyby Beta Declan go nie rozpieścił, wyszedłby na kogoś innego," mówię złośliwie. Szczerze mówiąc, Beta Declan też nie jest taki świetny, tylko lepiej to ukrywa.
"Teraz, co do twojego awansu," mówi, pocierając twarz, i widzę, jak jest spięty.
"Nie masz zimnych stóp, prawda?" pytam nerwowo.
"Absolutnie nie," prycha, "już zarezerwowałem pierwsze wakacje z twoją matką." Mruga.
"O widzę, awansujesz mnie, a potem mnie porzucasz. Dzięki wielkie," śmieję się.
"Dokładnie," uśmiecha się. "Ale tak na poważnie, wiesz, że będę zmuszony zapytać, czy ktoś chce cię wyzwać na pozycję Alfy," mówi ostrożnie, a ja kiwam głową.
Chociaż zostanie Alfą jest w twojej krwi, system musi mieć odrobinę sprawiedliwości. Podczas ceremonii każdy może mnie wyzwać na pozycję Alfy, i musimy walczyć na śmierć i życie – chociaż wiele cywilizowanych wilków pozwala przeciwnikowi się poddać. Kto wygra, dostanie tę pracę. Brzmi surowo, ale jesteśmy wilkami; tak to po prostu działa.
Poza tym, czy chcesz mieć kogoś, kto ostatecznie chce się ciebie pozbyć? Bo ja nie.
"Obawiam się, że możemy mieć kilka wyzwań," wzdycha.
"Kilka? Czyli więcej niż jedno?" pytam zaskoczona. Kiwam głową z obrzydzeniem; nie jest z tego zadowolony. Znów, wszystko przez to, że jestem kobietą.
Moi rodzice są silnymi wierzącymi w naszego stwórcę Morrtemisa, naszą boginię suwerenności. Nawet mamy świątynię na naszych ziemiach poświęconą jej. Mając takie silne przekonania o naszej wielkiej Bogini, przygotowywali mnie na bycie Alfą od urodzenia. Wierzą, że Bogini nie popełnia błędów i jeśli pobłogosławiła ich córką, to z jakiegoś powodu; bym prowadziła stado w nowej erze. Nie po to, bym stała się czyjąś Luną. Co jest powszechnie spotykane w innych stadach. Chodzi o to, że moi rodzice wierzą, że wszystko dzieje się z jakiegoś powodu, i nigdy nie kwestionowali przez chwilę, że powinnam być Alfą. Niestety, nie wszyscy myślą w ten sposób.
Pomyśl przez chwilę o logice mojego gatunku.
Czcimy żeńskie bóstwo, matkę naszego gatunku. Jest wiele bogów i bogiń, ale ona była znana jako zaciekła wojowniczka, która nie brała jeńców na polu bitwy. Okazywała mało litości swoim wrogom, ale zrobiłaby wszystko dla tych, których kochała. Czcimy ją, świętujemy ją, wychwalamy jej imię, a mimo to mój gatunek nadal odmawia uznania, że kobieta może być Alfą. Hipokryzja, prawda?
„Amelio, widziałem, jak walczysz. Wiem, jak silną wojowniczką jesteś i wierzę, że możesz stawić czoła każdemu, kto cię wyzwie. Nawet ci, którzy trenowali obok ciebie, cię nie doceniają. Myślę, że gdy pokonasz pierwszego przeciwnika, pozostali – zakładając, że nie są zbyt pewni siebie – odpuszczą,” spekuluje.
„Możemy tylko mieć nadzieję,” mówię z delikatnym uśmiechem, biorąc kolejny kęs jedzenia. „Będzie dobrze, tato, nie boję się. Dam radę,” zapewniam go, wyciągając rękę i ściskając jego dłoń. Ściska moją w odpowiedzi.
Gdy zajmuję się jedzeniem, tata nagle zastyga, co oznacza, że dostaje wiadomość od kogoś. Kiedy jego twarz rozjaśnia się w głupkowatym uśmiechu, wiem, co to oznacza i nie mogę się powstrzymać od uśmiechu. Tata, z szybkością wilka – co jest naprawdę szybkie – rzuca się do drzwi, otwiera je i wciąga moją mamę do swojego gabinetu. Kopnięciem zamyka drzwi, zanurza ją i daje jej długi pocałunek. Ona chichocze i odwzajemnia pocałunek, trzymając jego twarz.
Moi rodzice są razem od kiedy miała osiemnaście lat, a on dwadzieścia, ale nawet teraz zachowują się jak zakochani nastolatkowie. Nie mogłabym być bardziej szczęśliwa dla nich. Mam nadzieję, że pewnego dnia będę miała to samo.
Wilki starzeją się dużo wolniej niż ludzie, więc oboje moi rodzice wciąż wyglądają na dwudziestolatków. Moja mama jest piękna. Ma 5'8" wzrostu, jak ja, z włosami w kolorze kasztanowym do talii i niesamowitymi turkusowymi oczami, które mi przekazała. Jest naturalnie bardzo blada, ale spędza dużo czasu na słońcu, więc teraz ma bardziej naturalną opaleniznę.
Zawsze ubiera się elegancko; dzisiaj ma na sobie bordową, szyfonową sukienkę z rękawami i dekoltem w kształcie litery V, który pokazuje umiarkowaną ilość dekoltu – prawdopodobnie dla taty – w połączeniu z czarnymi, skórzanymi, wysokimi butami na kolana. Mój tata ubiera się mieszając styl casual i formalny, zawsze łączy spodnie z elastycznym T-shirtem i eleganckimi butami. Całkiem przystojny wygląd.
Zauważam, że jego brązowe spodnie i bordowa koszula koordynują się z strojem mamy i zastanawiam się, czy to celowe, czy też po prostu są tak zsynchronizowani po tylu latach.
Wciąż się całują i teraz czuję się niezręcznie, więc odchrząkuję. Powoli tata przerywa ich pocałunek i podnosi ich oboje, patrząc na nią, jakby była jedyną kobietą na świecie.
„Jeśli będziesz tak dalej, Elias, zapomnę, dlaczego tu przyszłam,” karci go mama.
„Myślałem, że przyszłaś zobaczyć mnie,” robi smutną minę, a ja przewracam oczami.
„Jesteś bonusem, kochanie,” mówi, całując jego smutną minę i podchodzi do mnie, by mocno mnie przytulić.
„Och, dobrze, że mnie zauważyłaś,” drażnię się, uśmiechając się i przytulając ją z powrotem. Delikatnie uderza mnie w ramię.
„Twój ojciec już opowiadał mi o twoim występie na torze dzisiaj; żałuję, że tego nie widziałam.”
„Zadzwonię do ciebie na następny,” obiecuję. Ona kiwa głową i siada obok mnie przed biurkiem taty.
Uwielbiam gabinet taty, tak bardzo, że nie planuję nic w nim zmieniać. Wszystko jest w drewnie i głębokich brązach z kremowymi akcentami. Duże mahoniowe biurko taty stoi naprzeciwko drzwi z dużym białym pluszowym krzesłem za nim. Za nim jest duże okno z drewnianymi żaluzjami. Wzdłuż lewej ściany jest uroczy kącik otoczony półkami z książkami po obu stronach. Kącik jest otoczony pięcioma szklanymi panelami, które tworzą coś w rodzaju pół-dodekagonu, również z drewnianymi żaluzjami. W tym kąciku, przy oknie, są dwa białe, wyściełane fotele stojące obok małego okrągłego stolika z małą lampą.
Dwa białe wyściełane fotele stoją przed biurkiem mojego ojca, a wzdłuż prawej ściany jest długi, czteroosobowy biały sofa otoczona dwoma półkami z książkami, z jasnobrązowym drewnianym stolikiem kawowym przed sofą. Cała podłoga jest pokryta białym dywanem z złotymi i brązowymi akcentami.
Pokój jest przytulny i elegancki, a za tydzień będzie mój.
Moja mama wyciąga rękę, biorąc moją dłoń i dając mi miękki wygląd. „Jeszcze tylko tydzień. Jak się czujesz? Zdenerwowana?” pyta delikatnie, klepiąc moją dłoń.
„Gdybym dostawała złotówkę za każdym razem, gdy ktoś mnie o to pyta, miałabym finansowo zabezpieczoną całą watahę na całe życie,” mówię, przewracając oczami. Tata chichocze, siadając na swoim miejscu.
„Przestanę więc pytać.” Uśmiecha się.