




Rozdział pierwszy Pt 3- Amelia POV
Wszyscy odpoczywamy, czekając na ostatnich kilku ludzi, którzy kończą swoje okrążenia, a potem przechodzimy do toru przeszkód. Uwielbiam tory przeszkód; uważam, że są takie zabawne, a ten został ustawiony dalej w lesie, więc wiem, że czeka nas coś ekstra fajnego.
„Dzisiaj będziecie mieli zawiązane oczy,” ogłasza Gamma James. „Celem tego ćwiczenia jest poleganie na innych zmysłach. Szczególnie na słuchu i węchu. W walce wróg może oślepić cię lub rozproszyć, żebyś nie widział nadchodzącego ataku. Doskonalenie innych zmysłów to najlepsza szansa na przetrwanie. Amelia, zaczynasz pierwsza.”
Wstaję, podchodzę, chwytam grubą czarną tkaninę i wchodzę na duży pień rozciągający się nad małym jeziorem, które przecina las. Mocno zawiązuję tkaninę wokół oczu i biorę głęboki oddech. Słyszę zwierzęta wokół lasu, słyszę oddechy i bicie serc członków mojej watahy i czuję... no cóż, wszystko. Jest coś w powietrzu, co nie podoba się mojemu nosowi, ale nie jestem pewna, co to jest.
„Zaczynaj!” Krzyczy Gamma James.
Robię ostrożny krok naprzód i słyszę trzask z góry w drzewach. Kilka trzasków - wraz z dźwiękiem czegoś poruszającego się z impetem. Gdy zamierzam zrobić kolejny krok, czuję i słyszę coś zbliżającego się szybko z mojej prawej strony, więc szybko kładę się na pień, właśnie na czas, by wyczuć coś przelatującego nad moją głową. Nagle zauważam, że wiele rzeczy przelatuje nad moją głową tam i z powrotem. Odwracam twarz na bok i wciągam powietrze przez nos, gdy czuję, jak przedmiot ponownie przeleci obok mnie.
Quercus garryana, znany również jako dąb biały z Oregonu.
Pnie. Muszę unikać cholernych pni. Czy to tor przeszkód, czy pułapka z Indiany Jonesa?
Jeśli wstanę, zostanę wrzucona do jeziora przez jeden z tych huśtających się pni, więc decyduję się na pełzanie bojowe po pniu.
Gdy poruszam się wzdłuż pnia, zapach farby dociera do mojego nosa. Jest blisko, naprawdę blisko, ale jest jeszcze jeden zapach, który farba maskuje. Biorę długi wdech i odskakuję, gdy zapach piecze moje nozdrza.
Srebro.
Nie widziałam srebra na pniu... farba. Sprytny drań. Nałożył srebro na pień i pomalował go, żeby je ukryć. Cholera, jest dobry.
Okej, więc jeśli będę pełzać, poparzę się srebrem. Jeśli wstanę, zostanę uderzona przez latający pień. Nie mam innej opcji, jak wstać i spróbować unikać pni... z zawiązanymi oczami.
Przechodzę do pozycji na rękach i kolanach i wyłączam wszystko oprócz dźwięków huśtających się pni. Liczę ile sekund mija, zanim pień przeleci nade mną.
Siedem sekund.
Wymyślam plan ataku. Gdy słyszę pień nad sobą, wstaję i robię krok naprzód; czuję srebrną płytkę pod moim butem; staram się utrzymać równowagę i nie poślizgnąć się na niej. Zatrzymuję się, gdy słyszę nadchodzący kolejny pień i czuję, jak ledwo mnie omija. Robię kolejny krok, zatrzymuję się i czekam na następny pień. Powtarzam to trzy razy, aż w końcu wyczuwam, że jestem poza strefą zagrożenia. Zamierzam skoczyć z pnia, gdy dociera do mnie kolejny zapach... łubin. Dużo łubinu.
Łubin to piękny kwiat, który wygląda jak dużo większa wersja lawendy.
Jeśli skoczę z pnia, wyląduję w łubinie. Wujek J nie żartuje. Srebro i łubin są toksyczne i śmiertelne dla mutolupusa, ale dopóki nic nie dostanie się do krwiobiegu, powinno być okej, więc chociaż będzie to nieprzyjemne, nie jesteśmy w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Wujek J nie narażałby naszego życia dla treningu. Moja najlepsza szansa to skok jak najdalej i nadzieja, że jestem poza strefą zagrożenia.
Kucam i napinam mięśnie, gotowa do skoku, wkładając całą swoją siłę w nogi i mocno odpychając się od pnia, aż czuję, jak pień pęka pod moim ciężarem. Wyrzucam się w powietrze, mam nadzieję na bezpieczną odległość od łubinu, lądując na rękach i stopach.
Wszystko brzmi i pachnie czysto, i wiem, że jestem bezpieczna, gdy słyszę odgłosy wiwatów. Wstaję prosto i zdejmuję opaskę z oczu, odwracając się, by zobaczyć resztę grupy – no większość z nich – wiwatujących z podekscytowaniem. Vitali, Tyson i Evalyn szaleją, a ja nie mogę powstrzymać uśmiechu i śmiechu. Wujek J klaszcze z aprobatą i daje mi dumny ukłon. Wojownicy w drzewach resetują pnie, a ja dołączam do reszty grupy.
Jak mogłam ich przegapić?
„To było niesamowite, Amelia!” mówi Tyson, przytulając mnie mocno, gdy odwzajemniam uścisk.
„Prawie dostałam zawału,” mówi Evalyn, trzymając się za serce.
„Nie martwiłem się,” wzrusza ramionami Vitali.
„Kłamca. Ściskałeś moją rękę tak mocno, że myślałam, że odpadnie,” mówi Evalyn.
Przewraca oczami. „Och, proszę cię. Czułaś, że jest mocno, bo masz takie chude ręce,” mówi Vitali drwiąco. Evalyn mruży oczy i z całej siły stąpa na jego stopę; Tyson i ja zaczynamy się śmiać, podczas gdy Vitali zajmuje się swoją stopą.
„A jak tam z chudością?” mówi, krzyżując ramiona i wypychając biodro. Tyson obejmuje ją ramionami i przyciąga do siebie, sprawiając, że natychmiast się rozluźnia.
„Spokojnie, moja Mała Iskro, on tylko żartował,” mówi łagodnie, całując ją w skroń, co sprawia, że zamyka oczy z zadowoleniem. Uwielbiam, jak szczęśliwi są, ale nie mogę powstrzymać się od zazdrości.
Po ukończeniu toru przeszkód – z połową grupy, która nie ukończyła go pomyślnie – wracamy na pole, aby rozpocząć sparring. Gdy docieramy do strefy sparringu, słyszę najbardziej irytujący dźwięk, który trafia do moich uszu.
„Widzę, że jestem na czas na najlepszą część,” mówi Ryker.
Cholera, a mój poranek zapowiadał się tak dobrze.
Powiedziałabym, że jest przystojny, ale jego osobowość tak mnie odpycha, że uważam go za fizycznie nieatrakcyjnego. Ma 185 cm wzrostu, czarne włosy, które są średniej długości na środku, ale utrzymuje je zaczesane do tyłu z bokami ogolonymi. Ma ciemnobrązowe oczy, bladą skórę i jest umiarkowanie umięśniony. Na lewym ramieniu ma kilka tatuaży, ale nawet jego tatuaże wydają się irytujące.
„Ugh, nienawidzę tego gościa,” mówi Zara.
„Ja też, dziewczyno, ja też.”
„Nawet jego wilk nie jest jego fanem,” mówi, prawie doprowadzając mnie do śmiechu.
„Żartujesz!”
„Mówię poważnie, jego wilk Kit kłóci się z nim cały czas; zastanawia się, jak trafił na tak beznadziejnego człowieka. Czuję się źle z jego powodu.”
Jedną rzecz, którą uważam za fajną, jest to, że wilki w stadzie mogą się ze sobą komunikować, a my – ich ludzkie odpowiedniki – jesteśmy tego zupełnie nieświadomi. Mają swoje małe kręgi społeczne, ale Zara trzyma mnie na bieżąco. To naprawdę fascynujące. Choć nie mogą powiedzieć nic, co zdradziłoby swojego człowieka, nawet jeśli by chcieli.
„Panie Mathers, jest pan ponad godzinę spóźniony. Proszę się wytłumaczyć,” mówi Gamma James groźnym tonem.
„Jestem synem Beta, nie widzę powodu, dla którego miałbym to robić,” mówi lekceważąco. Kilka osób przewraca oczami. Mówiłam, że jest irytujący.
„Amelia jest córką Alfy, a jednak udaje jej się być tutaj na czas, więc nie ma dla ciebie żadnego usprawiedliwienia.” Żyły na głowie wujka J pulsują i widzę, że jest wściekły. On też nienawidzi Ryker’a. Ryker zwraca swoją uwagę na mnie i szyderczy uśmiech pojawia się na jego twarzy, choć pozostaję niewzruszona.
„Ona jest dziewczyną, potrzebuje wszelkiej możliwej pomocy,” pluje.
Parskam. Choć szczerze mówiąc, nienawidzę, gdy mężczyźni nazywają mnie „dziewczyną,” to takie protekcjonalne.
„Mam pytanie, Ryker. Następnym razem, gdy będziemy pod atakiem, co zrobisz? Podejdziesz do nich, wypniesz pierś i powiesz: 'Jestem synem Beta, nie atakujcie mnie'? Imponująca strategia, jestem pewna, że każda nadprzyrodzona istota ucieknie z podkulonymi ogonami, gdy to usłyszy,” mówię sarkastycznie, podczas gdy kilka członków stada śmieje się, co jeszcze bardziej go wkurza. Nawet wujek J chichocze.
„Pieprzona suka,” syczy, robiąc krok w moją stronę, ale pozostaję na swoim miejscu. Mogłabym go pokonać z oboma rękami związanymi za plecami.
„MATHERS!” Gamma James krzyczy. „Nie pozwolę ci okazywać braku szacunku mnie, temu stadu ani twojej przyszłej Alfie. Skoro nie potrafisz przyjść na czas jak wszyscy inni, możesz zrobić dwieście pompek, a potem dwieście okrążeń na torze. Teraz idź, i zapewniam cię, że zgłoszę ten incydent twojemu ojcu i Alfie,” obiecuje.
„Nie możesz być poważny!” Ryker wzdycha zszokowany.
„Ruszaj się! Teraz!” James rozkazuje z warknięciem. Ryker z wściekłością odchodzi i zaczyna robić pompki.
I to, panie i panowie, jest dokładnie powód, dla którego nigdy nie wybiorę go na mojego Beta.
Jeśli zastanawiacie się, dlaczego mnie tak nienawidzi, to dlatego, że idiota miał w głowie, że skoro moi rodzice nigdy nie mieli syna, następną możliwą opcją na Alfę byłby syn Beta, Ryker. Moi rodzice nigdy nie sugerowali czegoś takiego. Zdecydowali w chwili, gdy się urodziłam, że to ja będę Alfą. Ale kiedy wyjaśnili to czternastoletniemu Rykerowi, wpadł w absolutną furię. Nawet próbował ze mną walczyć, aby „udowodnić,” że jestem zbyt słaba. Wszystko, co udowodnił, to jak łatwo mogę złamać mu twarz. Podejrzewam, że Beta Declan włożył ten pomysł w głowę swojego syna, ale nie mam dowodów. Declan zawsze był lojalny wobec mojego ojca, ale jest zdystansowany wobec mnie, a to tylko się pogorszyło, gdy stało się jasne, że zostanę Alfą.
Na tydzień przed dwudziestymi pierwszymi urodzinami jestem przyzwyczajona do ludzi kwestionujących moje stanowisko. Słyszałam już całą paletę obelg. ‘Alfa to męskie stanowisko’, ‘kobieta nie może być Alfą’, ‘kobiety są słabe’, ‘osłabi stado’, bla, bla, bla. Nie będę kłamać, mówiąc, że to nie boli, bo boli. Zwłaszcza gdy pochodzi to od własnego stada, ale nigdy nie pozwolę im mnie pokonać. Urodziłam się do tego; wiem, że mogę być świetną Alfą i nie pozwolę nikomu mnie zatrzymać. Cokolwiek to wymaga, będę najlepszą Alfą, jaką kiedykolwiek miała Wataha Invictus.