Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 6 Pierwsza miłość

Punkt widzenia Amelii:

Spojrzałam w ciepłe brązowe oczy za designerskimi okularami. Adam Clark stał tam, wyglądając dokładnie tak, jakby wyszedł z naszego rocznika Columbia, tylko bardziej elegancki. Druciane oprawki okularów zastąpiły designerskie, a jego swobodny strój z czasów studenckich ewoluował w dopasowany grafitowy garnitur, który krzyczał "londyńska bankowość".

"Ciężko ci nadal nosić całą bibliotekę naraz, Lia?" powiedział cicho, używając mojego starego przezwiska. Jego ręka zatrzymała się na moim łokciu chwilę za długo, zanim zdał sobie sprawę i cofnął się.

"Adam," wydusiłam, próbując zignorować mrowienie na skórze tam, gdzie mnie dotknął. "Nie spodziewałam się cię tu zobaczyć."

Pomógł mi zebrać pozostałe książki, nasze palce przypadkowo się zetknęły, kiedy sięgnęliśmy po ten sam tom. Cofnęłam się jak oparzona, ale nie zanim zauważyłam, jak zamarł przy kontakcie.

"Matematyka aktuarialna?" Zerknął na tytuły, a jego twarz rozjaśniła się dumą. "Realizujesz swoje pierwotne marzenie."

"Ktoś musi płacić rachunki," powiedziałam lekko, choć mój głos lekko się zachwiał. Nie dodałam, że te rachunki teraz obejmują leczenie Lucasa na jego młodzieńcze reumatoidalne zapalenie stawów.

Adam zbliżył się, obniżając głos. "Lia, co się stało? Po prostu zniknęłaś. Bez wyjaśnienia, bez pożegnania..."

Znajomy zapach jego wody kolońskiej – tej samej, której używał na studiach – sprawił, że zakręciło mi się w głowie. Staliśmy za blisko, wąski korytarz księgarni nagle wydawał się niesamowicie intymny. Jego obecność przywołała wspomnienia, które starałam się z całych sił stłumić: sesje nauki, które przerodziły się w coś więcej, jego kurtka na moich ramionach w zimne wieczory, szeptane marzenia o naszej wspólnej przyszłości...

"Miałam swoje powody," powiedziałam, cofając się i przyciskając książki do piersi jak tarczę. Obrączka na moim palcu wydawała się niesamowicie ciężka. "Wiele się zmieniło. Ja się zmieniłam."

"Naprawdę?" zapytał cicho, sięgając po kosmyk włosów, który opadł mi na twarz. Jego palce zatrzymały się milimetry od skóry, a potem cofnął się, wkładając ręce do kieszeni. "Przepraszam. Stare nawyki."

"Muszę iść," powiedziałam szybko, kierując się do kasy. "Dobrze było cię zobaczyć, Adam."

"Pozwól mi pomóc ci w nauce do egzaminów," zawołał za mną. "Jak za dawnych czasów?"

Przez chwilę się zawahałam. Szczerość w jego wyrazie, prawdziwa troska w jego głosie – tak łatwo byłoby powiedzieć tak, udawać, że ostatnie pięć lat się nie wydarzyło. Ale nie mogłam. Musiałam myśleć o Lucasie, o mojej umowie z Lukiem, o moim starannie odbudowanym życiu, które w końcu nabierało kształtu.

"Nie mogę, Adam. Przykro mi." Odłożyłam książkę na półkę, potrzebując czegoś do zrobienia z drżącymi rękami. "Wiele się zmieniło. Ja się zmieniłam."

"Właściwie," powiedział, jego głos nabrał nadziei, "Profesor Harrison jest w mieście na konferencji. Mamy dziś kolację, aby omówić najnowsze osiągnięcia w modelowaniu ryzyka aktuarialnego. Powinnaś do nas dołączyć."

Serce zabiło mi mocniej na wspomnienie naszego dawnego mentora. Profesor Harrison była dla mnie kimś więcej niż nauczycielem – była pierwszą osobą, która dostrzegła mój potencjał i zmusiła mnie do przekraczania granic, które uważałam za nieosiągalne.

"Profesor Harrison? Naprawdę?"

"O siódmej, w La Maison," powiedział szybko. "To by wiele dla mnie znaczyło, gdybyś tam była. Dla starych czasów?"

Powinnam była odmówić. Ale wspomnienie Profesor Harrison, w połączeniu z wagą tego, o czym musiałam z nią porozmawiać, przełamało moje obrony. "Dobrze," usłyszałam, jak mówię. "Będę tam."

La Maison było dokładnie takim miejscem, które Profesor Harrison by pokochała – eleganckie, ale bezpretensjonalne, z miękkim oświetleniem i atmosferą sprzyjającą długim rozmowom. Kiedy przybyłam, zobaczyłam ich już siedzących przy stoliku w rogu, elegancki srebrny bob Profesor Harrison łapał światło, gdy gestykulowała animowanymi ruchami.

"Amelia Wilson!" wykrzyknęła ciepło, gdy podchodziłam, wstając, aby mnie objąć. Jej znajomy zapach – coś subtelnego i wyrafinowanego – przywołał wspomnienia długich godzin w biurze i zachęcających rozmów. "A może powinnam powiedzieć dziewczyna, która napisała najgenialniejszą propozycję pracy dyplomowej, której nigdy nie miałam okazji nadzorować?"

Poczułam, jak moje policzki się rumienią. "Właściwie, Profesor Harrison... to częściowo dlatego chciałam się z panią spotkać dziś wieczorem."

Uniosła brew, a w jej oczach pojawiła się ciekawość. "Och?"

"Zastanawiałam się nad powrotem," powiedziałam, głos silniejszy niż się spodziewałam. "Aby ukończyć mój stopień. Wiem, że minęło pięć lat, ale..."

"Ale nic," przerwała Profesor Harrison, jej oczy błyszczące. "Byłaś jedną z naszych najbardziej obiecujących studentek, Amelia. Dział miałby szczęście, gdybyś wróciła."

Wyciągnęłam telefon, pokazując jej wymagania kursowe, które badałam. "Zmapowałam, jakie kredyty wciąż muszę zdobyć. Mogłabym to zrobić w niepełnym wymiarze godzin, pracując..."

Przez następną godzinę przeglądaliśmy katalogi kursów i wymagania dotyczące stopni, Adam od czasu do czasu wtrącał sugestie. Entuzjazm Profesor Harrison był zaraźliwy, jej praktyczne rady utwierdzały moje marzenia w rzeczywistości.

"Porozmawiam jutro z kierownikiem działu," powiedziała stanowczo, robiąc notatkę w swoim telefonie. "Możemy potrzebować zaktualizować niektóre z twoich starych kredytów, ale z twoim doświadczeniem zawodowym teraz... To może się udać, Amelia. To naprawdę może się udać."

"Dziękuję," wyszeptałam, emocje ściskały mi gardło. "Wiem, że to nie będzie łatwe..."

"Najlepsze rzeczy nigdy nie są," odpowiedziała, sięgając przez stół, aby ścisnąć moją rękę. "Ale teraz jesteś gotowa. Widzę to w twoich oczach."

Po kolacji, gdy staliśmy na zewnątrz restauracji, żegnając się, Profesor Harrison odciągnęła mnie na bok. "Cokolwiek się wydarzyło pięć lat temu, Amelia – to już przeszłość. Nie jesteś już tą przestraszoną młodą kobietą."

Kiwnęłam głową, mrugając, aby powstrzymać łzy. Gdy odwracałam się, aby odejść, wydawało mi się, że zobaczyłam ruch w cieniach za restauracją.

Previous ChapterNext Chapter