Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 4

Isabella

Bar był jak ze snu, z srebrnym ladą wykonaną z sosnowego drewna, ozdobioną wzorami księżyca, które odbijały chłodną jasność. Wilkołaki mieszały się wszędzie—niektóre w parach, z zapachami splatającymi się jak winorośle, inne chodzące samotnie, z oczami ostrymi jak łowcy.

Siedziałam na skórzanym stołku barowym, materiał mocno przylegał do moich ud, chłód przenikał moją skórę jak przypomnienie o rzeczywistości tego dziwnego świata. Powietrze było gęste od feromonów, sprawiających, że mój wilk jęczał wewnątrz mnie. Ceremonia moich osiemnastych urodzin obudziła go, sprawiając, że stał się niespokojny, chętny do uwolnienia się z ograniczeń.

„To jest miejsce społeczne,” Violet poprowadziła mnie w stronę baru, jej głos był łagodny. „Poprzez zapach i postawę możesz wyczuć potencjalnych partnerów. Na górze jest Sala Księżycowa, otwarta tylko dla wybranych wilkołaków.”

Jej słowa były jak światło księżyca—prowadzące, ale odległe. Moje palce delikatnie przesuwały się po ladzie, opuszkami ślizgając się po wyżłobionych wzorach księżyca, próbując uspokoić bicie serca. Dziś wieczorem chciałam rzucić wyzwanie przeznaczeniu Omegi, odmówić bycia marionetką, która się kłania i poddaje. Ale to miejsce—Erotyczny Raj—stało się imponujące jak świątynia. Jak mogłam, nisko rangowa Omega, śmiałam wyobrażać sobie, że tu pasuję?

„Nasze zasady zapewniają bezpieczeństwo,” Violet kontynuowała. „Kontrolowanie swojej aury jest kluczowe trzy dni przed i po pełni księżyca. Nieokiełznana natura wilka może zranić innych, czego absolutnie nie tolerujemy. Naruszyciele zostaną wydaleni, bez możliwości powrotu.”

Bezpieczeństwo. Uśmiechnęłam się gorzko, podczas gdy wewnątrz szalała burza. Moja natura wilka wymykała się spod kontroli, paląc moją skórę, napinając moje wnętrze, jakby wołała do nieznanej obecności.

„To jest strefa regeneracji połączeń,” wskazała na miękko oświetloną alkowę. „Po ceremonii parowania wilkołaki pocieszają się tam nawzajem. Możesz tylko zaakceptować aurę swojego partnera, pozostać cicho i pozwolić, aby wasze nowo połączone dusze ustabilizowały się pod światłem księżyca.”

Dusze. Jej słowo sprawiło, że zadrżałam. Czy mój wilk tęsknił nie tylko za fizycznym dotykiem, ale za czymś głębszym? Moje palce mimowolnie zacisnęły się na brzegu sukienki, paznokcie wbijały się w dłoń, próbując stłumić dziwne pulsowanie.

„Reagujesz silnie na aury,” Violet zauważyła, jej oczy były pełne ciekawości. „Bardziej... wrażliwie niż typowe Omegi.”

Wrażliwie? Czy to dlatego czułam się jakbym płonęła w świetle księżyca? Moje policzki rozgrzały się, gdy spuściłam wzrok, zawstydzona zdradą mojego ciała.

Nagle energia uderzyła we mnie jak fala, sprawiając, że się odwróciłam. Na końcu baru stało trzech męskich wilkołaków, górujących jak góry, ich spojrzenia były jak gwiazdy. Powietrze zamarło z ich obecnością, jak niewidzialne łańcuchy oplatające moją duszę. Zatrzymałam oddech, serce biło szybko—nie z prostego pragnienia, ale z czegoś głębszego—jak naciągnięta struna, rezonujący drżenie głęboko w mojej duszy.

Blondyn, z bursztynowymi oczami płonącymi jak słońce, emanował autorytetem, ale jego spojrzenie miało odrobinę czułości, jakby wołało do moich zagubionych wspomnień. Mężczyzna o piaskowych włosach był spokojny jak głębokie jezioro, ale jego oczy były ostre, jakby mógł przejrzeć moją maskę. Wytatuowany mężczyzna, z mięśniami jak skała, plemiennymi znakami pulsującymi w świetle księżyca na jego skórze, emitował niebezpieczną magnetyzm, jak ciche przyrzeczenie. Nie byli zwykłymi potężnymi wilkołakami—byli mitami, ucieleśnieniem przeznaczenia.

Mój wilk wył wewnątrz, nie w poddaniu, ale w odpowiedzi—tęsknota za rozpoznaniem duszy. Moja ręka nacisnęła na klatkę piersiową, czując dzikie bicie serca, jakby odpowiadając na ich obecność.

Ich aura przeniknęła moje kości jak światło księżyca, budząc fragmenty wspomnień, których nigdy nie miałam dostępu—wilki biegające pod gwiazdami, szeptane przysięgi, splecione dusze. Moje oczy zamgliły się, jakby przez mgłę widziałam inną siebie, stojącą obok nich.

Czy oni mogli być... moimi przeznaczonymi partnerami? Jak to możliwe? Trzech potężnych wilkołaków, rezonujących z nisko rangową Omegą jak ja?

Głos Violet przerwał mgłę: „Oni nie są dla ciebie, Isabella.”

„Co?” wyszeptałam, moje policzki płonęły ze wstydu, że zostałam przyłapana na gapieniu się, a spojrzenie szybko odwróciło się.

Ona lekko skinęła głową w stronę trzech mężczyzn. „Ich blask jest teraz dla ciebie zbyt silny. Musisz najpierw znaleźć swoją własną drogę.”

Jej słowa cięły jak nóż, przeszywając moje serce. Ukradkiem spoglądałam na nich—dostojność blondyna, opanowanie długowłosego, niebezpieczeństwo wytatuowanego. Przestrzeń wokół nich wydawała się oddzielona niewidzialną barierą, inni wilkołaki instynktownie trzymały się na dystans. A ja byłam jak pył, zbyt nieistotna, by się zbliżyć. Moja wilczyca skomlała, tęskniąc, lecz niepewna, rezonans duszy zmiażdżony przez zimną rzeczywistość.

Czym byłam? Niskiej rangi Omega—jak śmiałam marzyć o połączeniu się z takimi duszami? A jednak moje ciało mnie zdradzało, moje wnętrze wilgotniało, wstyd zalewał mnie jak fala. Ugryzłam się w wargę, smakując krew, zmuszając się do spojrzenia prosto na Violet. „Nie znam tego miejsca,” mój głos był ochrypły. „Mało informacji jest online. Możesz mi powiedzieć więcej?”

Uśmiechnęła się, delikatne zmarszczki wokół jej oczu złagodniały. „Erotic Paradise nie jest miejscem, do którego każdy może wejść. Menedżer jest wybredny, wybiera tylko... wyjątkowe wilkołaki. Wszystko, od dekoracji po atmosferę, jest zaprojektowane dla wysokiego poziomu doświadczeń.”

Rozejrzałam się—srebrny bar z wzorami księżyca, kryształowe żyrandole rzucające zimne światło, majestatyczne totemy wilków na ścianach, wilkołaki ubrane w skórę i jedwab, noszące się jak arystokracja. Oni tu należeli, a ja—Omega w taniej sukience—byłam jak żebrak, który przez pomyłkę się tu zabłąkał. Moi rodzice kiedyś mówili, że mogę przełamać klątwę naszej rodziny, ale teraz wątpiłam, czy w ogóle zasługuję, by tu stać.

„Są zasady,” kontynuowała Violet. „Nie dotykaj czyjegoś partnera bez pozwolenia, komunikuj się jasno przed ceremoniami. Sygnalizacja bezpieczeństwa musi być respektowana. Nie ingeruj w sceny innych, ubieraj się zgodnie ze swoim statusem—twoja sukienka jest dobra, odsłonięta szyja jest sprytna.”

„Dziękuję,” powiedziałam cicho, palcami dotykając pustej szyi, nagie skóry zdającej się drwić z mojej nieistotności.

„Jesteś piękna, Isabella,” uśmiechnęła się. „Co najmniej dwadzieścia par oczu cię obserwuje.”

Dwadzieścia par? Moja ręka zamarła, zaciskając rąbek sukienki, aż knykcie zbielały. Nikt w Leśnym Terytorium nigdy nie zwrócił na mnie uwagi, a tutaj, byłam w centrum? Absurdalne. Ich spojrzenia to prawdopodobnie tylko szyderstwo—głupie fantazje bezwartościowej Omegi. A jednak moja wilczyca radowała się z uwagi, wilgotność stawała się bardziej oczywista, zmuszając mnie do zaciskania ud ze wstydu.

„Aby dołączyć... jakie są wymagania?” zapytałam, mój głos drżał.

Przechyliła głowę. „Diana ci nie powiedziała? Potrzebujesz statusu albo zaproszenia od wilkołaka wysokiej rangi.”

Mój żołądek opadł jak lód, nogi osłabły—na szczęście siedziałam. Status? Co miałam? Niskiej rangi Omega, hańba mojej rodziny. Ta czarna karta—zaproszenie, które mnie tu sprowadziło—musiało być pomyłką. Moja klatka piersiowa się zacisnęła, utrudniając oddychanie. Jakie to głupie. Naprawdę myślałam, że mogę tu należeć?

„Muszę iść,” wstałam, mój głos łamał się, policzki płonęły ze wstydu.

„Isabella?” Violet zmarszczyła brwi, zaniepokojenie w jej oczach.

„Nie należę tu,” wyszeptałam, moje gardło ścisnęło. „Dziękuję.”

Powiedziała cicho, „Masz swoją własną drogę, Isabella.”

Wyprostowałam się, patrząc prosto przed siebie, chwytając ostatni skrawek godności, gdy wychodziłam. W środku się rozpadałam, wstyd cięty jak nóż. Znalazłam miejsce, które mogło obudzić moją wilczą naturę, tylko po to, by odkryć, że nie mogę nawet przejść przez drzwi. Ceremonia dojrzewania, która powinna być odrodzeniem, stała się upokorzeniem.

Gdy wychodziłam, spojrzenia tych trzech mężczyzn nadal paliły moje plecy, oplatając moją duszę jak światło księżyca. Moja wilczyca krzyczała, żeby się odwrócić, zanurzyć się w ich rezonansie, ale rozsądek mówił mi, że ich świat jest poza moim zasięgiem. Nienawidziłam siebie, nienawidziłam tego bezwartościowego ciała, nienawidziłam tego niedostępnego przeznaczenia.

Previous ChapterNext Chapter