Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 9

Punkt widzenia Aleksandra

Po odejściu dzieci wróciłem do swojego beznamiętnego wyrazu twarzy.

Eva podeszła i powiedziała: "Alpha, te dzieciaki są absolutnie urocze. Oto surowe zdjęcia, które właśnie zrobiliśmy—są bardzo fotogeniczne. Spójrz."

Zachowałem wczorajszy incydent w tajemnicy—tylko osoby, które tam były, wiedziały, co się stało. Caleb nawet zapłacił wszystkim, aby trzymali buzie na kłódkę.

Planowałem naprawić sprawy z tymi dzieciakami, ale starszy chłopak złapał swojego brata i zniknął, zanim zdążyłem mrugnąć okiem. Byłem zbyt zajęty zarządzaniem chaosem, aby to zauważyć, i wysłałem Evę, aby ich odnalazła.

Ostatnią rzeczą, jakiej się spodziewałem, było to, że pojawią się tutaj dzisiaj. Odważne dzieciaki—większość dzieciaków byłaby zbyt przestraszona, aby wrócić po tym, co się wczoraj wydarzyło.

Uważnie przyjrzałem się zdjęciom tych dwóch dzieci. Młodszy wyglądał na dobrze wychowanego na swoich zdjęciach, chociaż w jego oczach było trochę paniki.

Żeby przezwyciężyć ten strach i mimo wszystko wziąć udział w przesłuchaniu... te dzieci musiały być desperacko potrzebujące pieniędzy. Pewnie próbują pomóc swojej rodzinie związać koniec z końcem.

Brak rodziców w zasięgu wzroku ani za pierwszym, ani za drugim razem—to mnie przekonało.

To przypuszczenie sprawiło, że polubiłem te dzieciaki jeszcze bardziej.

Zdjęcia starszego chłopca zrobiły na mnie inne wrażenie—w jego oczach było coś twardego, powaga, która wydawała się zbyt dorosła na jego twarz. Kiedy się marszczył, wyglądał jakby dźwigał ciężar świata.

Oboje byli bystrymi dzieciakami, ale kompletnymi przeciwieństwami. Razem byli magnetyczni—kamera ich uwielbiała.

Im dłużej patrzyłem, tym bardziej ich lubiłem.

To, co naprawdę mnie poruszyło, to widzenie siebie w nich—tej samej determinacji, którą miałem jako dziecko.

Zdecydowałem, że Eva podpisze kontrakt z obojgiem.

"Bardzo fotogeniczne. Podpisz kontrakt z obojgiem dzieci i zapłać im według naszych najwyższych stawek dla dziecięcych modeli z poprzednich lat."

"Również wypuść kilka z tych zdjęć i zobacz, jak zostaną przyjęte."

"Tak, Alpha."

Uderzyła mnie myśl. "Czy ten gość, który prowadził dzienniki codziennych wpisów, kiedy ten projekt się zaczynał, nadal tu jest?"

Ustawiłem system dla wszystkich projektów Crown & Gem—ktoś musiał prowadzić szczegółowe codzienne dzienniki od pierwszego dnia. Częściowo dla nadzoru, ale głównie żeby wychwycić wszelkie naruszenia bezpieczeństwa lub urazy pracowników. Wszelkie problemy miały trafiać bezpośrednio do mojego asystenta, a potem Caleb miał mnie informować.

Ale nigdy nie otrzymałem ani jednego raportu o urazach z Glamour Lens. Caleb by mnie nie okłamał, co oznaczało, że ktoś na miejscu coś ukrywał.

Eva skinęła głową. "Tak, Alpha. Chcesz go zobaczyć?"

"Tak, i przy okazji znajdź mi te arkusze dzienników. Chcę je przejrzeć."

"Oczywiście."

W biurze Glamour Lens, Caleb wręczył mi teczkę.

"Alpha, firma budowlana, która zbudowała Glamour Lens, zniknęła. Okazuje się, że ich CEO miał prywatne spotkanie z panną Austen jakiś czas temu, a potem po prostu... zniknął."

"Ale nie ma żadnych zapisów transakcji finansowych, tylko zapisy o tym, że panna Austen wypłacała gotówkę z banku."

Skinąłem głową z ponurą miną. Transakcje gotówkowe nie były niczym niezwykłym, ale dlaczego uciekać potem?

Musiało być coś podejrzanego.

"Przy okazji," powiedział Caleb. "Alpha, również sprawdziłem Crystal—rzeczywiście jest Freya Austen. Jej matka również była projektantką biżuterii, dość znaną w Star Pack. Miała na imię Juniper White."

„Crown & Gem została założona przez matkę Freyi. Przed swoją śmiercią zastrzegła, że firma przejdzie na jej córkę. Alpha Marcus również się na to zgodził, ale potem doszło do incydentu pięć lat temu…”

Nie musiał rozwodzić się dalej. Jako ktoś bezpośrednio zaangażowany, znałem szczegóły lepiej niż on. W końcu ten incydent rzeczywiście wywołał niemałe zamieszanie.

Nie mogłem powstrzymać się od głębokich rozmyślań. Wspomnienie wydarzeń sprzed pięciu lat przypomniało mi dziwne zachowanie Tiffany zeszłej nocy.

Ponieważ kawa, którą mi przyniosła, zdążyła już wystygnąć, zaparzyłem nową filiżankę i wypiłem ją.

Kiedy Tiffany weszła później, coś było wyraźnie nie tak.

Ona mnie kocha, to jest oczywiste. To, co się między nami wydarzyło pięć lat temu, powinno przesądzić nasz los—powinienem założyć jej pierścionek na palec i zakończyć to. Ale każdy instynkt krzyczy, że coś jest nie tak.

Wkrótce pojawił się rejestrator.

„Jak masz na imię?” zapytałem.

„Tom Smith, Alpha. Możesz mówić mi Tom.”

Przeszedłem od razu do sedna. „Te zapisy mówią, że wszystko było w porządku, ale byłeś tam, kiedy ten facet pojawił się wczoraj, krzycząc o swoim synu. Jeśli nic nie poszło źle, skąd wzięła się ta wypadek?”

„A te zapisy twierdzą, że nie wymieniano żadnych materiałów. Osobiście wybrałem tego dostawcę—nigdy mnie nie zawiedli. Więc jak wadliwe materiały mogły spowodować, że ktoś został ranny?”

Odpowiedź Toma była brutalnie szczera. „Nie mam pojęcia.”

Jego bezpośredniość zaskoczyła mnie. Większość ludzi przynajmniej próbowałaby wykręcić się z tego.

„Alpha, dwójka z nas dzieliła obowiązki rejestrowania. Kiedy zacząłem swoje zmiany, wszystko było czyste. Sprawdzałem materiały osobiście—nie było żadnych zamian.”

„Gdzie jest druga osoba?” zmarszczyłem brwi.

„Zrezygnował.”

„Kiedy mniej więcej?”

„Trzy miesiące temu.”

Krew zamarła mi w żyłach. Trzy miesiące temu—dokładnie wtedy, gdy ten mężczyzna powiedział, że jego syn został zraniony.

Na pewno coś tu było podejrzane.

„Poczekaj. Powiedziałeś, że nic nie zostało zamienione, ale tutaj widnieje Breeze Building Materials. To nie jest ten dostawca, którego zamówiłem.”

Tom był zdezorientowany, „Czyż nie zawsze były to Breeze Building Materials?”

„Co?!” ryknąłem, „Ale specjalnie zamówiłem wszystko od Sunshine Building Materials…”

Kawałki układanki zaczęły się układać. Nigdy nie używali mojego dostawcy, więc oczywiście nie było żadnej „zamiany”.

Złe dostawcy, brakujący rejestrator, zniknięta firma budowlana, nieopłaceni pracownicy.

Ktoś wykrwawiał Crown & Gem od środka.

I kwota defraudacji była znaczna!

Słowa Freyi z wczoraj odbijały się echem w mojej głowie—Star Pack był pełen krwiopijców.

Wewnętrzne problemy i zewnętrzne zagrożenia rzeczywiście.

Na mojej twarzy pojawił się zimny uśmiech. Zrobiło się niedbale, a teraz zamierzam ich zniszczyć.

„Dobrze, rozumiem. Możesz iść.”

W tym momencie zadzwonił telefon firmowy—to była Freya.

„Znalazłam kilka rzeczy, które musisz zobaczyć. Jeśli tego nie załatwisz, jestem uziemiona—nie mogę sama poradzić sobie z tymi ludźmi.”

„Rozumiem. Zaraz wrócę.”

Odłożyłem słuchawkę i oparłem się w fotelu, kawałki układanki wirujące w mojej głowie.

„To wszystko prowadzi do Tiffany, ale ona nie jest na tyle głupia, żeby sabotować własną firmę. Ktoś gra za jej plecami, a ja dowiem się kto.”

Previous ChapterNext Chapter