




Rozdział 4 Markus
„Nie!” warknąłem z frustracją na starszyznę stada.
„Bądź rozsądny,” Jonas, jeden ze starszych członków stada, odszczeknął.
„Bądź rozsądny! Chcecie, żebyśmy wybrali sobie partnerkę! Jak to jest rozsądne?” zażądałem.
„Mark,” Calyx rozkazał, jego głos ledwo ponad szeptem, ale wciąż dominujący w pomieszczeniu. „Rozumiem, skąd wszyscy pochodzicie, ale zgadzam się z moim bratem. Nie będziemy wybierać sobie partnerki. Wiemy, że ona tu jest i ją znajdziemy.”
„Opowiadasz tę bajkę od osiemnastki,” westchnęła Allison. Była jedną z dwóch starszych kobiet w naszym stadzie. „Rozumiem chęć znalezienia przeznaczonej partnerki, ale rozmawiałeś już z każdą kobietą, którą mamy.”
„Kończy nam się czas,” stwierdził mój ojciec, przypinając nas wzrokiem. „Codziennie otrzymujemy coraz więcej ataków od zbłąkanych wilków. Stado zacznie słabnąć, jeśli wkrótce nie przejmiesz dowodzenia.”
„Ojcze, jesteś jeszcze wystarczająco silny, aby prowadzić, podczas gdy my szukamy,” stwierdził Calyx.
Nie lubiliśmy tego poruszać, ale obserwowaliśmy, jak siła naszego ojca słabnie przez lata. Nasza matka została zabita cztery lata temu w ataku zbłąkanych wilków. To cud, że nasz ojciec nie stracił rozumu, gdy więź została zerwana. Alfy w naszej linii czują głębiej niż normalne wilki. Mamy silniejszą więź z naszym partnerem, ale to także przekłada się na możliwość odczuwania naszych członków stada i posiadania silniejszej więzi z nimi.
„Ojcze, proszę,” zacząłem błagać, „jeszcze trochę czasu?”
„W przyszłym tygodniu kończysz dwadzieścia trzy lata, ogłosisz swoją partnerkę lub zrzekniesz się tytułu alfy,” warknął nasz ojciec.
„Alpha Mathew!” kilku starszych krzyknęło.
„Chłopcy potrzebują ultimatum,” warknął nasz ojciec. Następnie wyszedł z pokoju.
Reszta starszyzny poszła za nim. Allison była jedyną, która ukłoniła się nam przed wyjściem.
„No, poszło świetnie,” James zaśmiał się, wchodząc do sali. James był naszym beta. Był świetnym przyjacielem i jeszcze lepszym beta.
„Mogło pójść lepiej,” syknął Sam. Był naszym gamma. Sam był podobny do Calyxa, bardzo poważny, bardzo ponury.
„Co przegapiłem?” zapytał Nick, wbiegając do pokoju. Nick był najmłodszy z grupy. Miał osiemnaście lat, podczas gdy my mieliśmy dwadzieścia dwa, James dwadzieścia trzy, a Sam dwadzieścia jeden.
„Nie przegapiłbyś niczego, gdybyś czekał przed salą,” powiedział Sam w karcącym tonie.
„Przepraszam, musiałem skończyć test. To nie moja wina, że wciąż jestem w liceum,” burknął Nick.
„W porządku, Nicky,” westchnąłem, siadając przy stole.
„Więc, jaki jest plan?” zapytał James, siadając obok mnie.
„Nie jestem pewien,” westchnąłem.
„Ona wciąż tu jest,” stwierdził Calyx, wpatrując się przez okno.
„Stary, wiem! Ale przecież szukaliśmy wszędzie! Sprawdzaliśmy nawet domy podczas spotkań stada. Jeśli Amalie nadal jest na naszym terenie, dobrze ją ukrywają,” powiedziałem. Martwiłem się o nią. Oboje wiedzieliśmy, że jest naszą partnerką, odkąd zaczęliśmy liceum. Czekaliśmy, aż dostanie swojego wilka, żeby móc to ogłosić.
„Powinniśmy ją byli oznaczyć, gdy tylko się pojawiła,” warknął Aziz w naszej głowie. Aziz to mój czarny wilk, który przewyższa większość stada. Wyjątkiem są Zviad, wilk Calyxa, i wilk naszego ojca, Samson.
„Wiesz, że nie mogliśmy tego zrobić. Mama i tata mieli rację. Ujawnienie, że nasza linia dostaje wilka w młodszym wieku, jest niebezpieczne,” westchnąłem. Choć niechętnie, musiałem przyznać, że próbowaliśmy chronić Amalie.
„Nie obchodzi mnie to, nasza partnerka jest uwięziona, a my mogliśmy ją chronić,” warknął ponownie.
Skrzywiłem się na głośność jego słów.
„Aziz?” zapytał Calyx, pocierając głowę.
Kiwnąłem głową. „Zgaduję, że Zviad też sprawia ci ból głowy?” zapytałem.
„Mówi, że ona tu jest,” warknął, chwytając parapet.
„Myślałeś o sprawdzeniu jej rodziny?” zapytał Nick.
„No, dlaczego nie pomyśleliśmy o tym lata temu?” zadrwił James.
„Nie, ty idioto!” wykrzyknął Nick, podchodząc do Jamesa. Jako najmłodszy, próbował się wykazać. „Mam na myśli zapach jej rodziców lub siostry. Jeśli są blisko niej, powinni mieć jej ślady na sobie.”
Zatrzymaliśmy się na chwilę. Czy to naprawdę tak proste, jak pójście do nich i sprawdzenie, czy mają jej zapach na sobie? Byliśmy tam kilka razy przez te lata. Ale zawsze uprzedzaliśmy ich o naszym przyjściu, jak nasi rodzice kazali nam okazywać zwykłą grzeczność. Pierwszy raz był zaraz po jej odejściu. Dom wciąż pachniał nią, więc nie mogliśmy niczego wywnioskować. Drugi raz był w rocznicę jej zniknięcia. Mellisa użyła tyle perfum, że trzymały się nas przez następne dwa dni. Trzeci i czwarty raz, tylko jej ojciec był tam. Był pijany i cały dom pachniał alkoholem. Potem Sam, Nick i James wracali i sprawdzali podczas spotkań stada i innych funkcji.
„To, faktycznie, dobry pomysł,” stwierdził Sam.
„Nie zaszkodzi spróbować,” powiedziałem. Jej matka, Marie, nie używała perfum. Jeśli uda nam się zbliżyć do niej, moglibyśmy sprawdzić, czy zapach Amalie jest na niej.
„Jutro, po szkole Nicka, pójdziemy do nich porozmawiać. W piątkę powinniśmy być w stanie to ustalić,” powiedział Calyx.
„Jutro ją znajdziemy,” zgodziłem się.