Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 2: Po prostu pomagam ci z prysznicem

Rozdział 2: Pomagam Ci Wziąć Prysznic

Jasmine

„Nie czuję się dobrze, biorąc coś, za co nie zapłaciłam.” powiedziałam do Edwina.

„A jednak nurkujesz w śmietnikach.” odpowiedział, zbierając jakieś przypadkowe rzeczy i wkładając je do torby. Zawiązał torbę i podał ją z uśmiechem.

„Miłego wieczoru, Jasmine.” Niepewnie wzięłam od niego torbę i uśmiechnęłam się delikatnie.

„Dobranoc, panie Fo... to znaczy Edwin.”

Z głową spuszczoną w dół ruszyłam w stronę drzwi, otworzyłam je i wyszłam ze sklepu. Czekałam na brzegu chodnika, aż wszystkie samochody przejadą, zanim w końcu przebiegłam na drugą stronę. Idąc w stronę mojego miejsca, które nazywałam domem, położyłam torbę na ziemi i usiadłam. Włożyłam drobne pod udo, otworzyłam torbę i sprawdziłam, co Edwin włożył do środka. Wyjęłam sok i kanapkę, patrząc do torby, były tam dwa batoniki, paczka chipsów i paczka gumy. Byłam niesamowicie wdzięczna za to, co zrobił, ale jednocześnie czułam się winna, bo nie zapłaciłam za te rzeczy.

Podniosłam drobne spod uda i włożyłam je do torby, naciskając na nią, żeby całe powietrze uciekło. Wcisnęłam torbę pod koc i chwyciłam kanapkę, otwierając pojemnik. Kanapka musiała mi jeszcze trochę wystarczyć, więc postanowiłam podzielić ją na trzy części. Podzieliłam kanapkę na trzy części i wyjęłam jedną, zamykając pojemnik i odkładając go na bok. Wzięłam mały kęs, próbując jak najbardziej delektować się nim. Mogłam śmiało założyć, że to kanapka z szynką i serem, co było dla mnie w porządku, nie musiałam być wybredna.

Kontynuowałam jedzenie kanapki, aż w końcu skończyłam ją kilka minut później. Chwyciłam butelkę soku, otworzyłam ją i wzięłam mały łyk, zanim znowu ją zamknęłam. Podniosłam koc i wyjęłam torbę spod niego, położyłam ją na kocu i otworzyłam. Włożyłam pojemnik z kanapką i butelkę soku do środka, zawiązałam torbę i położyłam ją tam, skąd ją wzięłam.

Czasami zastanawiałam się, jak doszłam do tego miejsca, tylko po to, żeby przypomnieć sobie o moich rodzicach. Nadal nie wiedziałam, dlaczego zostawili mnie na ulicy, jedyne, co pamiętałam, to jak mama i tata pakowali swoje torby i wychodzili bez mnie. W tamtym czasie miałam tylko trzynaście lat i nie mogłam sobie pozwolić na wynajem domu. Teraz mam osiemnaście lat i wciąż jestem bezdomna, ale nigdy nie poddam się walce o przetrwanie. Tak, mogłam znaleźć pracę albo coś, ale nikt by mnie nie zatrudnił, gdybym nie miała domu. Było to przygnębiające, że tak wiele osób mnie odrzucało, ale zaczynałam już przyzwyczajać się do tego życia.

Latarnie uliczne w końcu się zapaliły, co zazwyczaj było moim sygnałem do pójścia spać. Gdy już miałam się położyć, usłyszałam, że ktoś woła moje imię.

„Jasmine, jesteśmy tutaj!”

Boże, tylko nie ci faceci znowu. Grupa mężczyzn podeszła do mnie z złowrogimi uśmiechami na twarzach. Stanęli przede mną i spojrzeli na mnie z góry.

„Jak leci?” Jeden z nich zapytał, ale nie odpowiedziałem na jego pytanie, tylko spojrzałem na niego.

„Ja... Ja jeszcze nie mam twoich pieniędzy, jeśli to dlatego tu jesteś, Weldon.”

Ci goście przychodzili tylko po to, żeby zabrać to, co zarobiłem na żebraniu, i wydawać na papierosy, e-papierosy i alkohol. Płaciłem im co tydzień, ale nie zabierali wszystkiego, co zarobiłem, chcieli tylko pięćdziesiąt groszy ode mnie co tydzień. Płaciłem im co sobotę, tak jak mi powiedzieli. Ci goście są w połowie lat dwudziestych, nie mogą mnie po prostu zostawić w spokoju?

„Masz szczęście, jeśli jest piątek, to jutro oczekuję moich pieniędzy.” Powiedział, patrząc za mnie.

„Co to było?”

Założyłem, że zauważył wypukłość w moim kocu od torby pod spodem. Odwróciłem się, żeby ją złapać, ale on chwycił mnie za rękę i podciągnął na nogi. Dwóch jego kolegów złapało mnie i trzymało za ręce, ściskając mocno, żebym nie walczył.

„Proszę, nie…”

„Zamknij się, Jasmine!”

Inny facet schylił się i zdjął koc z torby, podnosząc ją. Wręczył ją Weldonowi, który zaczął ją rozwiązywać i przeglądać wszystko w środku, a potem spojrzał na mnie.

„Wydałeś pieniądze na to?” Zapytał.

„Nie, tylko na dwie rzeczy, Edwin dał mi darmowe rzeczy.”

„Jeśli zamierzasz coś kupować, przynajmniej oszczędzaj, żeby najpierw mieć moje pieniądze. Ale teraz marnujesz je na siebie. Jasmine, pamiętasz, co mówiłem wcześniej.”

„Wiem.”

„Dobrze, radzisz sobie świetnie, zawsze płacisz mi na czas.” Powiedział, podchodząc do mnie i chwytając mnie za twarz.

„Nie chcesz wiedzieć, co się stanie, gdy nie zapłacisz.”

Puścił moją twarz i przesunął rękę po moim ciele, ściskając mnie za talię. Próbowałem się odsunąć, ale było to bardzo trudne, ponieważ dwóch facetów nadal mnie trzymało. Dał torbę jednemu z nich, który ją związał i rzucił z powrotem na podłogę. Zdjął plecak i otworzył go, wyciągając z niego butelkę wody i podając ją Weldonowi. Zdjął zakrętkę i spojrzał na mnie z uśmiechem.

„Po prostu pomagam ci w prysznicu.”

Postawił butelkę nad moją głową i zaczął polewać mnie wodą, zamknąłem oczy, gdy woda spływała po moim ciele, słysząc ich śmiech. Woda była lodowata, a ja miałem na sobie tak mało ubrań. W końcu skończył i rzucił butelkę na podłogę.

„Możecie ją puścić.” Powiedział do dwóch facetów, którzy mnie trzymali.

Puścili mnie i popchnęli z powrotem na podłogę, nadal śmiejąc się z tego, co właśnie zrobili. Upadłem na bok, co naprawdę bolało, powodując, że z moich ust wydobył się cichy syk. Założył plecak i zaczęli odchodzić.

„Do zobaczenia jutro, Jasmine!” Usłyszałem, jak Weldon krzyczy, gdy odchodzili.

Łzy zaczęły napływać mi do oczu, byłem przerażony, ponieważ nie wiedziałem, czy będę miał pięćdziesiąt groszy do jutra, kiedy wrócą. Płaciłem im prawie rok i nigdy nie dowiedziałem się, co się stanie, jeśli nie zapłacę. Naprawdę nie chciałem się tego dowiedzieć.

Previous ChapterNext Chapter