




Klub nocny pełen krwiopijców
Nie ma śladu Kate ani innych w tej przytłaczającej tłuszczy na parkiecie, ale chyba nie ma to większego znaczenia. Uwielbiam tę trance'ową, gotycką muzykę. Jest naprawdę wyjątkowa, łączy w sobie pianino i smyczki, ale nadal ma ciężki, dobry rytm. Pozwalam, by ten rytm mnie porwał i w końcu zaczynam się rozluźniać. Wtedy tylne drzwi klubu gwałtownie się otwierają, a moje oczy natychmiast się tam kierują, jakby przyciągnięte magnesem.
To Gracen. Jego oczy spotykają się z moimi, a on przepycha się przez tłum. Nigdy wcześniej tego nie robił. Unika tej spoconej masy ludzi za wszelką cenę, a teraz widzę, jak się krzywi przy każdym zetknięciu ramion i przepychaniu.
Opuszczam ręce i macham do niego, żeby podszedł na bok parkietu, ale on już jest tuż obok mnie, chwytając mnie za nadgarstek. „Obiecałaś mi, że nigdy tu nie przyjdziesz!” krzyczy, a ja mrugam, zaskoczona jego nagłą zmianą zachowania. To nie jest ten nieśmiały, niezręczny chłopak, którego zawsze znałam.
„Um, kiedy dokładnie to było?”
„Na zakończeniu szkoły. Powiedziałem ci, że możemy spędzić noc w The Vogue albo gdziekolwiek indziej, tylko nie--”
„Gracen, nie jestem dzieckiem,” upominam go, wyrywając rękę. „Nie jestem nawet twoją dziewczyną, więc co ty tu robisz?!”
On się czerwieni. „Ja… Słuchaj, nie mogę teraz tego wyjaśnić. Po prostu… Nie powinnaś tu być, zwłaszcza sama.”
„Nie jestem sama! Już ci mówiłam--”
„Na pewno nie jesteś.” Ten głos brzmi tuż przy moim uchu, a ja podskakuję, odwracając się twarzą do jakiegoś wyrzeźbionego, muskularnego wikinga, którego ręce już suną w górę mojego pleców, przyciągając mnie do jego klatki piersiowej. Ma najbardziej hipnotyzujące oczy, blade jak szkło, i równie przenikliwe.
Jego zmysłowe usta wykrzywiają się w uśmiechu. „Czułem twój zapach z drugiego końca sali.” Cholera. Nie pocę się aż tak bardzo… Śledzi mój niepewny wzrok na kropli potu spływającej między moimi piersiami, a on cholernie sięga do mojego stanika i łapie ją na palec. „Założę się, że będziesz pachniała jeszcze lepiej, kiedy cię wygię w tył w zaułku.” Przekroczył granicę seksownego, wprost do terytorium dupka. Zaczyna mnie wyciągać z parkietu, jego chwyt jest nie do złamania, jakby naprawdę miał zamiar zacząć mnie rżnąć w zaułku dziesięć sekund po naszym spotkaniu.
„Zabierz ręce od niej, Damian,” Gracen rozkazuje, przepychając się między nami.
Łajdak zwęża oczy i przekrzywia głowę. „Huh. Nawet cię nie poznałem, Gracen. Niezły kamuflaż.”
„Znacie się?” Pytanie nie zdążyło jeszcze w pełni wyjść z moich ust, gdy pięść Damiana uderza w twarz Gracena, rozbijając jego okulary i rzucając go na podłogę.
Krzyczę z alarmem, drapiąc paznokciami w stronę policzka łajdaka, ale on łapie mój nadgarstek. Ten perfekcyjny, drapieżny, śnieżnobiały uśmiech… Czy tylko mnie się wydaje, że jego zęby są trochę spiczaste? „Uwielbiam kobietę, która ma w sobie trochę walki. Sprawia, że jest to o wiele bardziej przyjemne, gdy--”
Kolejny pierwszorzędny przystojniak w marynarce kładzie rękę na ramieniu mojego prześladowcy, a uśmiech Damiana natychmiast znika. „Teraz kuzynie, myślę, że już za dużo wypiłeś tej nocy. Czemu nie wyjdziesz na zewnątrz?”
„Zabierz rękę ode mnie, Luscious, zanim złamię ci f--”
Luscious chwyta go za gardło, zanim zdąży dokończyć groźbę, a ja sztywnieję z alarmem. „Mój klub, moje zasady, Damian.”
Rzuca go z powrotem w tłum, a ja zauważam, że wokół mnie stoją teraz sami mężczyźni. Dwóch najbardziej umięśnionych chwyta Damiana za ramiona, gdy ten wpada na nich, kaszląc, próbując odzyskać oddech i patrząc z nienawiścią na swojego rzekomego „kuzyna”, Lusciousa.
Zrzuca ręce ochroniarzy i wychodzi sam. Luscious patrzy, jak odchodzi, a potem odwraca się do mnie z olśniewającym uśmiechem. Gdzie jego kuzyn był blady i porcelanowy, ten nienagannie ubrany właściciel klubu jest ostrym kontrastem oliwkowej skóry i egzotycznego uroku. „Przepraszam za Damiana, jeśli powiedział coś, co cię przestraszyło.”
„Powinieneś przeprosić Gracena,” mruczę, zmuszając się, by oderwać wzrok od jego płonącego spojrzenia i skupić się z powrotem na moim przyjacielu. Może zachowywał się trochę jak dupek tej nocy, ale z pewnością nie zasłużył na uderzenie w twarz, rozbite okulary. Mógł zostać oślepiony--
Cholera jasna. Zamieram, gdy moje oczy spotykają się z oczami Gracena w tej chwili. Jego okulary rzeczywiście leżą popękane na ziemi, a po policzkach spływa trochę krwi z kilku płytkich cięć, ale to nie jest to, co mnie oszałamia. Nawet nie mogę skupić się na ranach. Te rozczochrane włosy, ten idealny kształt szczęki i te wielkie, ciemne oczy... Gracen nie jest tylko przystojny. On jest oszałamiająco piękny. Jak to możliwe, że nigdy tego nie zauważyłam? Jak to możliwe, że ktokolwiek kiedykolwiek nazwał go wyglądającym nerdowsko? I jak to możliwe, że każda kobieta, z którą kiedykolwiek miał do czynienia, nie zaczęła się potykać, próbując go zaimponować?
Czuję, że zaraz zemdleję...
Gracen pochłania moją reakcję i unika kontaktu wzrokowego, wspinając się na nogi i delikatnie popychając mnie za siebie, stając naprzeciwko domniemanego właściciela klubu, Lucjusza. „Leah, wychodzimy,” rozkazuje, a moje usta zaciskają się, oczy błyskają w gniewnym proteście, choć nigdy nie odwraca się, by zobaczyć moją reakcję, już prowadząc mnie do wyjścia.
Ta droga jest zablokowana, gdy wpadałam prosto na Lucjusza. Wyszedł przede mną, ale jak do cholery tak szybko się tu znalazł? „Ona jeszcze nie chce wychodzić,” stwierdza, unosząc mój podbródek. „Dopiero co przyszła. Nawet się jeszcze porządnie nie przedstawiliśmy.”
„Leah,” oddycham, czując, jak moje kolana zaczynają się uginać pod ciężarem tych oczu.
Podnosi moją rękę do swoich ust, i cholera, kto by nie zakochał się w takim eleganckim wstępie? „Miło cię poznać, Leah. Możesz mnie nazywać Luc.”
„Zdecydowanie mniej kłopotliwe niż Lucjusz.” Zgadzam się, z oszołomionym uśmiechem.
Then zauważam, że ręce Gracena nie są już na moim ramieniu.
Odwracam głowę i zdaję sobie sprawę, że cały tłum rozstąpił się, aby dać nam przestrzeń. Jestem otoczona kręgiem mężczyzn o czerwonych oczach, wszyscy patrzą na nas z oczekiwaniem, a w ich rękach szarpie się Gracen. Warczy i próbuje się wyrwać, desperacko rzucając się, aby do mnie dotrzeć, a oni łamią mu cholerną rękę!
Krzyczę, ale Luc obraca mnie z powrotem do siebie, zamieniając morze zagrożeń wokół mnie w niczym inne niż rozmazane cienie na skraju mojego widzenia. Jego oczy trzymają mnie w niewoli, a wszystkie myśli o Gracenie opuszczają mój umysł. „Dlaczego przyszłaś tu dzisiaj, Leah?” pyta.
‘Ty.’ To pierwsza odpowiedź, która krzyczy w moim umyśle, mimo że jest całkowicie irracjonalna. Nawet nie wiem, kim ten człowiek jest. „Chciałam po prostu... odreagować.”
Potrząsa głową. To nie była odpowiedź, której szukał.
Podnosi rękę, a z głośników zaczyna tłuc nowa piosenka. Przyciąga mnie do siebie, kołysząc moje biodra do rytmu jak doskonale sterowaną lalkę. „Tak?” Kiwnęłam głową. „To pokaż mi. Pokaż mi, czego chcesz.”
Moje zdradzieckie ręce biorą inicjatywę, wędrując po jego ciele.
Pozwalam jego udzie wślizgnąć się między moje, ocierając się o niego, gdy jego ręka obejmuje mój policzek. Nie, nie ten szanowny wybór policzków, ale ten 'czas podciągnąć spódnicę i iść ze mną do kabiny w łazience'. Chyba nie jest taki elegancki, nie że mi to przeszkadza. Normalnie nie pozwoliłabym na tyle obmacywania, ale z tym mężczyzną... Ma rację. To jest to, czego chciałam dzisiaj, żeby poczuć się lepiej. Mogę poczuć się lepiej niż kiedykolwiek, tylko muszę pozwolić mu mnie zabrać.
Potem przypominam sobie o Gracenie. On nie tylko patrzy na mnie, robiąc to. Jest przygwożdżony do ziemi, poważnie ranny i krwawiący. Cholera, nawet nie mogę go już zobaczyć. „Gracen--?” Słowa urywają się z westchnieniem, gdy usta na mojej szyi zamieniają się w ostre punkty nacisku.
To dalekie od okropnego uczucia. To tylko krótki błysk bólu, potem czuję się jak piorunochron. Jęczę i Luc również, naciskając na mnie jeszcze mocniej.
Potem ekstaza przeradza się w leniwe zmęczenie. Moje oczy zaczynają się zamykać, a wszystkie uciszone alarmy w moim mózgu zaczynają dzwonić z zemstą. Ten psychol pije moją krew, i nie tylko to, za chwilę wyssie mnie na śmierć.
I zniknęła cała jego chłodna komenda, nie może się zatrzymać. Nie może się w ogóle kontrolować, gdy spada ze mną na podłogę, a inne pary rąk przychodzą, żeby go oderwać ode mnie, ale za późno.
Pamiętasz, jak mówiłam, że z moją krwią jest coś dziwnego? Tak, to właściwie heroin dla wampirów.