




Rozdział 4: Nieoczekiwany gość
Joella
Westchnęłam z zadowoleniem, gdy ciepła woda otuliła mnie, łagodząc napięcie w moich obolałych mięśniach. Moje ciało rozpuściło się w wannie, a pachnący zapach lawendy i wanilii otoczył mnie jak kojący uścisk. Haden obudził mnie wcześnie rano, jego dotyk był zarówno zaborczy, jak i pełen czci. Kochał się ze mną z delikatnością, która wydawała się niemal adoracyjna, mrucząc, że wie, iż jestem obolała - ale że pragnie mnie zbyt mocno, by się powstrzymać. A ja, chętnie, oddałam się mu.
Po czterech intensywnych rundach każdy centymetr mnie bolał. Moje kończyny były sztywne, ruchy powolne, i nie mogłam powstrzymać się od rzucania gniewnych spojrzeń na triumfujący uśmiech, który pojawił się na ustach Hadena, gdy kuśtykałam przez pokój. Satysfakcja promieniująca od niego sprawiała, że chciałam rzucić czymś w jego zadowoloną twarz. On tylko się śmiał, nie przejmując się moimi milczącymi groźbami, i zniknął w naszej łazience. Chwilę później rozległ się dźwięk płynącej wody, a następnie kojący szum mojego ulubionego kuleczki do kąpieli rozpuszczającej się w wannie. Zanim zdążyłam zaprotestować, Haden podniósł mnie w ramionach, bez wysiłku niosąc mnie do łazienki.
"Patrzyłem, jak się męczysz wystarczająco długo," drażnił się, opuszczając mnie delikatnie do wody. Jego oczy błyszczały rozbawieniem, ale pod nim widziałam coś innego - coś czułego, coś niewypowiedzianego.
A kiedy zanurzyłam się w cieple, pozwalając mu mnie kołysać, zdałam sobie sprawę, że mimo zmęczenia, nie zmieniłabym niczego. Patrzyłam, jak Haden wychodzi spod prysznica, mój wzrok śledził krople wody przylegające do jego skóry. Jego mięśnie napinały się, gdy sięgał po ręcznik, luźno owijając go wokół talii, a ja przygryzłam wargę, nie mogąc oderwać wzroku.
Zmienił się tak bardzo przez te lata. Chłopak, którego kiedyś znałam, przekształcił się w mężczyznę - większego, silniejszego, jego ciało stwardniało z czasem i dyscypliną. Jego ramiona, klatka piersiowa i plecy były teraz płótnem z tuszem, skomplikowane tatuaże śledziły kształty jego mięśni, tylko dodając do surowej siły, którą emanował. Chwycił kolejny ręcznik, przecierając nim wilgotne włosy, a ja przełknęłam ślinę, gdy krople wody spływały po jego wyrzeźbionych mięśniach brzucha. Moje nogi instynktownie skrzyżowały się pod ciepłą wodą, moje ciało zdradzało mnie, mimo że wiedziałam, że nie mogę już więcej.
Ale moje pragnienie nie znało granic. Chciało go. Pragnęło jego ciepła, jego ciężaru przygniatającego mnie do materaca, powolnego, bolesnego ruchu jego bioder, gdy wypełniał mnie całkowicie. Zostałam wyrwana z rzeczywistości, gdy odchrząknął, niski, dudniący pomruk wydobył się z jego ust, celowo unikając mojego spojrzenia.
"Tesoro, jeśli nie przestaniesz patrzeć na mnie w ten sposób, obiecuję, że jutro nie będziesz w stanie chodzić po kampusie." Jego głos był głęboki, ochrypły - przesycony ostrzeżeniem i pokusą.
Uśmiechnęłam się, przechylając głowę. "Nawet na mnie nie spojrzałeś. Skąd wiesz, jak na ciebie patrzę?" drażniłam się.
To był błąd.
Jego ostre zielone oczy zatrzymały się na moich, unieruchamiając mnie w miejscu. Oddech mi zamarł, puls przyspieszył, gdy przyglądałam się intensywności jego spojrzenia. Wyglądał, jakby miał się rzucić, a oczekiwanie wywołało falę gorąca prosto do mojego wnętrza.
"Zawsze jestem świadomy ciebie," mruknął, jego głos szorstki, niemal gardłowy. "Moje ciało jest nadwrażliwe na ciebie. W momencie, gdy wyszedłem spod prysznica, poczułem twoje oczy na sobie, palące moją skórę."
Przełknęłam ślinę, przesuwając się nieco w wannie, moje uda zacisnęły się. Jego wzrok zsunął się w dół, jego usta wykrzywiły się w znający uśmiech.
"Tesoro," ostrzegł, jego ton przesycony kontrolą, ale jego kroki w moją stronę były powolne, celowe. Powietrze w pokoju zgęstniało, naładowane. Moje ciało napięło się w oczekiwaniu, gdy nachylił się, jego usta musnęły muszlę mojego ucha.
"Twoje ciało teraz mnie woła." Jego szept wywołał dreszcz na moim kręgosłupie, zanim zaczął delikatnie, drażniąco całować mnie po szyi.
Wydałam z siebie głośne westchnienie, moja głowa opadła na miękką poduszkę za mną. Moje ciało drżało, gdy wsunął rękę do wody, jego palce opadały niżej, niżej—aż dotknęły mojego bolącego guzka. Bezsilny jęk wydobył się z moich ust, moje nogi rozchyliły się instynktownie, gdy rozkosz przeszyła moje plecy. Zaśmiał się ciemno przeciwko mojej skórze, jego oddech ciepły, jego kontrola agonizująca.
"Jesteś zbyt wrażliwa, żeby zrobić to, czego naprawdę chcę teraz," wymruczał, jego palce drażniły, dręczyły. "Ale mogę zająć się tym pulsowaniem między twoimi nogami."
Haden wsunął dwa palce we mnie, zginając je dokładnie tak, jak trzeba. Z moich ust wydobył się zdyszany jęk, gdy poruszał się w przód i w tył, każdy ruch celowy, każdy pociągnięcie wysyłało fale rozkoszy przez moje ciało. Pochylił się, jego usta musnęły moje, jego język drażnił, jakby zachęcał mnie do otwarcia się dla niego. Posłuchałam, rozchylając usta, i jęknęłam w jego usta, gdy pocałunek pogłębił się—powolny, odurzający, pochłaniający.
Jego palce poruszały się torturująco wolno, przeciągając rozkosz, sprawiając, że moje ciało pragnęło więcej. Westchnęłam, gdy nacisnął mocniej, jego palce dotykały tego miejsca, które sprawiało, że moje widzenie się zamazywało.
"Oh, Haden," wydyszałam, mój głos drżał z potrzeby.
Uśmiechnął się złośliwie przeciwko moim ustom, zanim wciągnął moją dolną wargę do ust, jego zęby drażniły.
Mój dolny brzuch się napiął, rozkosz budowała się do szczytu, gdy zaczął przyspieszać, jego palce pracowały mnie do nieprzytomności. Moje ciało napięło się, drżało, moje nogi zamieniły się w galaretę, gdy wyzwolenie uderzyło mnie mocno.
Czy można zbyt wiele razy dojść?
Opadłam na krawędź wanny, moje oczy zamknęły się, moje ciało było całkowicie wyczerpane. Haden wydał niski, zadowolony śmiech, zanim delikatnie pocałował mnie w czoło.
"Chodź, skarbie. Zaraz się spóźnimy," wymruczał, jego głos pełen rozbawienia, gdy wyciągnął mnie z wody. Chwycił ręcznik, owinął go mocno wokół mnie, zanim bez wysiłku podniósł mnie w ramiona, niosąc mnie jak pannę młodą z powrotem do sypialni.
Gdy postawił mnie na ziemi, spojrzał na mnie znacząco. "Wzięłaś swoją tabletkę?"
Przewróciłam oczami. "Tak, Haden, wzięłam swoje tabletki."
"Hej, tylko się upewniam. To ty przestałaś ze mną rozmawiać na tydzień, gdy myślałaś, że cię zapłodniłem," przypomniał mi, jego ton był zabawny, ale stanowczy.
Westchnęłam, przewracając oczami ponownie, ale nie miał racji. Kiedy polegaliśmy tylko na prezerwatywach, zapytał, czy możemy przestać ich używać. Byłam zaskoczona, gdy casualowo rzucił przede mną teczkę wyników swoich badań, udowadniając, że jest czysty. Po pewnym przekonywaniu zgodziłam się i zaczęłam brać antykoncepcję, choć szczerze mówiąc, byłam okropna w pamiętaniu o jej zażywaniu. Dlatego teraz miałam ustawiony alarm na telefonie—bo ostatnie, czego potrzebowałam, to kolejny strach przed ciążą.
"Co tam. Jesteś gotowy?" zapytałam, zmieniając temat.
Haden zaśmiał się, kręcąc głową. "Ponieważ oboje jesteśmy nadal w ręcznikach, to byłoby nie."
Cmoknęłam ustami, zanim rozciągnęłam się w zabawnym uśmiechu. "No to pośpiesz się! Wiesz, że mama będzie nas ścigać za spóźnienie."
Niedziela oznaczała dwie rzeczy w naszym domu—kościół i wieczór rodzinny. Mama była nieugięta w obu, nalegając, żebyśmy zaczynali dzień modlitwą i kończyli go razem. Wieczór rodzinny zazwyczaj składał się z rozmów biznesowych między Bradem a Hadenem, podczas gdy mama i ja omawiałyśmy moje egzaminy.
Szybko się ubraliśmy i wyszliśmy za drzwi, ale jak tylko dotarliśmy do kościoła, coś było... nie tak.
Gdy tylko się zbliżyliśmy, mama wciągnęła Haden i mnie między siebie a Brada, ustawiając nas jak ludzką barierę. Jej wyraz twarzy był napięty z irytacją, podczas gdy twarz Brada pozostawała nieczytelna.
Haden i ja wymieniliśmy szybkie spojrzenie, zanim skierowaliśmy uwagę na podium.
Mama i Brad zawsze siedzieli obok siebie—zawsze—więc to? To było dziwne. Niesłychane. Ukradkiem zerkałam na nią, ale ani razu nie spojrzała w moją stronę. Zamiast tego, jej noga szybko podskakiwała, co było pewnym znakiem, że nie tylko była zirytowana. Była wściekła.
Co do cholery się stało?
Gdy nabożeństwo się skończyło, poszliśmy za nimi do domu. Napięcie ani trochę nie zmalało.
Brad zamówił jedzenie na wynos na lunch i wszyscy zebraliśmy się w salonie, czekając. Powietrze było gęste od czegoś niewypowiedzianego, czegoś, co tylko czekało, by wybuchnąć.
Haden, oczywiście, nie miał cierpliwości do zgadywanek. "Więc, ktoś chce nam powiedzieć, dlaczego czujemy się, jakbyśmy weszli na pole bitwy?"
Mentalnie go spoliczkowałam. Zawsze musiał coś powiedzieć.
Mama przewróciła oczami i westchnęła, krzyżując ramiona, gdy odwróciła się do Brada. "Jaki jest problem, Brad?"
Moje oczy się rozszerzyły na jej ton. Mama i Brad nigdy się nie kłócili—przynajmniej nie przy nas. To było bardziej niż dziwne.
Brad prychnął, zanim przejechał ręką po twarzy. "O, nie wiem, może fakt, że brat twojego zmarłego męża chce ciebie, jest problemem!"
Mój mózg na chwilę się zaciął.
"Co? Wujek Jacob wpadł?" zapytałam, ignorując wszystko inne, co właśnie powiedział Brad. Nie chodziło o to, że go nie słyszałam—słyszałam. Jego słowa na pewno się zarejestrowały. Ale wszystko, na czym mogłam się skupić, to fakt, że nie widziałam mojego wujka od ponad dziewięciu lat.
"Wraca?" zapytałam, czując przypływ ekscytacji.
"Nie ma mowy," warknął Brad.
Odwróciłam się do niego, zaskoczona wrogością w jego głosie. Mój wzrok przesunął się na Hadena, który opierał się na kanapie, wyglądając na zbyt rozbawionego całą sytuacją.
"Tato, jesteś zazdrosny?" droczył się Haden, jego ton był żartobliwy.
Mama cmoknęła z irytacją. "Niewiarygodnie. Jest dosłownie zły z powodu uścisku. Uścisku!" krzyknęła.
Nie mogłam się powstrzymać—wybuchnęłam małym śmiechem. Jak ojciec, tak syn.
Szczęka Brada zacisnęła się. "Nie, Stella. To nie był tylko uścisk. Ten objęcie było zbyt bliskie i zbyt długie. Musiałaś się odsunąć pierwsza, a on zachowywał się, jakby nie chciał cię puścić. Nie jestem ślepy—potrafię rozpoznać, kiedy ktoś chce to, co moje."
Dobry Boże.
Brzmiał dokładnie jak Haden w tym momencie. Na początku zawsze myślałam, że Haden jest podobny do swojej matki, ale im więcej dowiadywałam się o Bradzie, tym bardziej widziałam podobieństwa. Ta uparta postawa, ta intensywność, ta nieugięta zaborczość—wszystko to było Brad.
Westchnęłam, próbując rozładować sytuację. "Wiem... minęło wiele lat, odkąd go widzieliśmy. Pewnie był po prostu szczęśliwy, że zobaczył mamę. Nie widzieliśmy go od pogrzebu taty."
Ten dzień odtwarzał się w mojej pamięci jak film. Tata i wujek Jacob byli niesamowicie bliscy—najlepsi przyjaciele, partnerzy w zbrodni, bracia związani czymś głębszym niż krew. Utrata taty rozbiła go. To było najtrudniejsze, z czym kiedykolwiek musieliśmy się zmierzyć, ale dla wujka Jacoba było to nie do zniesienia. Ledwo mógł wejść do kościoła, a co dopiero stanąć przed trumną.
Po tym zniknął—przeniósł się do Europy, zakopał się w nowym życiu. Czasami dzwonił, sprawdzał, wysyłał mi prezenty na urodziny, ale nigdy nie wrócił do Stanów. Mówił, że to było zbyt trudne.
Brad spojrzał na mnie i mamę, zanim potrząsnął głową, jego szczęka nadal była napięta, jego frustracja ledwo powstrzymana.
"Ella, nie widziałaś, jak jego oczy błądziły po twojej matce. Nie czułaś też zimna, które emanowało z niego za każdym razem, gdy musiał mnie uznać," powiedział Brad, jego głos napięty z frustracji. "Szanuję, że jest twoim wujkiem i szwagrem Stelli, ale nie będę tolerował, żeby mężczyzna był dla mnie nieuprzejmy w moim własnym domu. Nie mam problemu z tym, żebyś się z nim widziała, ale nie tutaj."
Z tym Brad odwrócił się do Hadena i wskazał na swój gabinet. "Mamy kilka liczb do przejrzenia."
Haden skinął głową, ten sam irytujący uśmieszek nadal był na jego twarzy. Pochylił się, całując mnie w policzek, zanim odepchnął się od kanapy i poszedł za Bradem.
Odwróciłam się do mamy, która wciąż wyglądała na zirytowaną, i poklepałam miejsce obok siebie. Z westchnieniem usiadła i wyciągnęła telefon, podając mi go.
"Tu jest jego numer. Zadzwoń do niego."
Przepisałam numer do swojego telefonu, zanim spojrzałam na nią. "Wszystko w porządku?" zapytałam cicho.
Mama znów westchnęła, pocierając skroń. "W porządku. Po prostu jestem sfrustrowana."
"Czy wujek Jakub naprawdę był zimny wobec Brada?"
Kiwnęła głową, potwierdzając. "Tak, był... ale nie sądzę, że to dlatego, że chce mnie. Myślę, że to dlatego, że po pierwsze - nie zna Brada, a po drugie - Brad jest żonaty z żoną jego brata. Wiesz, jak twój wujek był o twojego tatę."
Kiwnęłam głową ze zrozumieniem. Wujek Jakub zawsze był ochronny wobec mojego taty, czasami wręcz zaborczo. Strata taty była dla niego głęboką raną, której nigdy naprawdę nie pozwolił się zagoić.
Mama opadła na kanapę. "I dla jasności, Jakub nie przyglądał mi się tak, jak Brad to opisał. Jego spojrzenie przeszło po mnie, tak, ale wiesz, jak on i Józek zawsze to robili. To nie było seksualne - dosłownie sprawdzał, czy nie ma oznak przemocy."
To miało sens. Tata i wujek Jakub zawsze tak robili ze mną też. Za każdym razem, gdy wracałam z domu przyjaciół, tata patrzył na mnie, a potem przytulał mocno - nie tylko z miłości, ale żeby sprawdzić, czy nie ma napięcia, czy nie flinchuję, co mogłoby wskazywać, że coś jest nie tak. Wujek Jakub nie ufał łatwo, a ponieważ nie znał Brada, oczywiście byłby ostrożny.
"Wyjaśniłaś to Bradowi?" zapytałam.
Mama prychnęła. "Nie dał mi dojść do słowa! Powiedział Jakubowi, żeby wyniósł się z jego domu i nigdy nie wracał. Kiedy próbowałam wyjaśnić, wybuchł."
Pokręciła głową, ostro wydychając powietrze. "Twój wujek prawie go uderzył, ale wtrąciłam się i powiedziałam mu, żeby odszedł. Obiecałam, że zadzwonisz do niego. A po wybuchu Brada? Gwarantuję, że Jakub będzie cię teraz męczył, upewniając się, że jesteśmy bezpieczni."
Westchnęłam. Tak, to zdecydowanie brzmiało jak wujek Jakub. Będzie zadawał mnóstwo pytań.
"Jak długo zostaje?" zapytałam.
"Do twojej matury - więc około miesiąca."
To sprawiło, że się uśmiechnęłam. Tęskniłam za nim. Cała ta sytuacja była tylko dużym nieporozumieniem, ale wiedziałam, że Brad potrzebuje chwili, żeby dojść do rozsądku. On i Haden byli tak podobni w swojej upartości, ale mama? Ona nie była jak ja. Nie ustąpi. Była stanowcza i ognista - to nie miało po prostu minąć.
To będzie interesujące.
Kilka minut później pojawili się Haden i Brad, właśnie gdy nasze jedzenie dotarło. Jedliśmy przy lekkiej rozmowie, ale napięcie między mamą a Bradem wciąż wisiało w powietrzu, oboje byli cywilni, ale wyraźnie wciąż się gotowali. Haden, oczywiście, uznał całą sytuację za zabawną, drażniąc swojego tatę przy każdej okazji. W końcu wróciliśmy do penthouse'u Hadena - miałam lot za kilka godzin.
Po spakowaniu się, usiadłam na łóżku i wyciągnęłam telefon, wybierając numer wujka.
"Hallo?" Jego głęboki głos rozległ się przez głośnik.
Uśmiech rozciągnął się na mojej twarzy. "Cześć, wujku Jay!"
"Hej, Księżniczko! Jak się ma moja siostrzenica?" zapytał, dopasowując się do mojego entuzjazmu.
"Dobrze! Tylko żałuję, że cię wczoraj przegapiłam."
"Nic nie szkodzi. Zobaczymy się w przyszły weekend. Twoja mama powiedziała mi, że musisz dzisiaj wracać. Zaplanujmy obiad?"
"Oczywiście! Nie mogę się doczekać!"
"Świetnie. Porozmawiamy później, Księżniczko. Bezpiecznej podróży. Kocham cię."
"Ja też cię kocham, wujku Jay," powiedziałam, zanim się rozłączyłam.
"Wszystko w porządku?"
Spojrzałam w górę, widząc Hadena stojącego w drzwiach. Chwycił moją torbę sportową, a potem sięgnął po moją rękę, podciągając mnie na nogi.
"Tak, wszystko w porządku," powiedziałam z uśmiechem.
Kiwnął głową, szybkim pocałunkiem dotykając moich ust. "Dobrze. Chodźmy na lotnisko."
Potem pocałował mnie ponownie, tym razem dłużej, zanim poprowadził mnie do drzwi.