




Rozdział 2: Fighter II
Haden
Tamtego wieczoru...
Wyszedłem z garderoby, wkładając marynarkę i poprawiając klapy. To była jedna z tych nocy - kolejna impreza charytatywna dla Cooper Inc., na którą musiałem się stawić z powodu mojego ojca. Nie przeszkadzało mi to zbytnio. Nie, kiedy miałem przy sobie moją ukochaną. Przejrzałem się w lustrze, zapinając marynarkę z wprawą.
"Haden."
Głos Elli rozbrzmiał w pokoju, miękki i słodki.
"Tak, kochanie?" odpowiedziałem, kierując się w stronę drzwi łazienki.
Zatrzymałem się, gdy tylko wyszła.
Cholera.
Była olśniewająca w eleganckiej, czarnej sukience na jedno ramię, która podkreślała każdą krzywiznę, jakby była stworzona specjalnie dla niej. Wysokie rozcięcie na udzie odsłaniało kuszący kawałek jej gładkiej, umięśnionej nogi, a ja poczułem, jak moja kontrola na moment się załamuje. Wyprostowała włosy, pozwalając im opadać gładko i błyszcząco na plecy. Zwykle uwielbiałem, gdy nosiła je w naturalnych lokach, ale tej nocy? Tej nocy mogła je nosić, jak tylko chciała, a i tak nie mógłbym oderwać od niej wzroku.
Odwróciła się do mnie plecami, a ja zacisnąłem szczęki, tłumiąc pragnienie, by przycisnąć ją do umywalki i zanurzyć się w niej głęboko. Mój wzrok pozostał utkwiony na krzywiźnie jej pośladków, dopóki nie pstryknęła palcami przed moją twarzą. W końcu nasze oczy spotkały się w lustrze, a ona uniosła perfekcyjnie wygiętą brew.
"Zakończyłeś już swoje obmacywanie wzrokiem?" drażniła się, uśmiechając się z wyraźnym zrozumieniem.
Wydałem z siebie niski śmiech i objąłem ją w talii, przyciągając do siebie. "Jeszcze daleko mi do końca. Będę to robił przez całą noc - aż znowu tu wrócimy." wyszeptałem, opuszczając usta do miękkiej skóry jej szyi.
Wydała cichy jęk, ale szybko wyślizgnęła się z mojego uścisku, rzucając mi figlarne spojrzenie, gdy odgarnęła włosy na bok i podniosła delikatny diamentowy naszyjnik.
"Pomożesz mi z tym?" zapytała.
Kiwnąłem głową, biorąc naszyjnik i zapinając go wokół jej szyi, moje palce musnęły jej skórę. Spojrzała na mnie przez lustro, uśmiechając się delikatnie, zanim odwróciła się do mnie.
"Wyglądasz świetnie." Uśmiech na jej ustach był czystym kłopotem.
Zaśmiałem się, pochylając się, by szybko pocałować czubek jej nosa. "Chodźmy, zanim powiem 'pieprzyć to' i zatrzymam cię tu na całą noc."
Ella zaśmiała się, gdy spleciłem nasze palce i poprowadziłem ją w stronę drzwi, wiedząc doskonale, że gdy tylko ta noc się skończy, spełnię każdą obietnicę, która między nami wisiała.
Sala bankietowa była pełna, wypełniona twarzami, które rozpoznawałem - partnerzy biznesowi, darczyńcy i kilku mężczyzn, których obecność nie była dokładnie związana z interesami. Co mnie zaskoczyło, to widok mojego dziadka i mamy, w towarzystwie kilku jego żołnierzy. Dla innych pewnie wyglądali jak dodatkowa ochrona, ale ja wiedziałem lepiej. Trzymałem Ellę blisko siebie, przechodząc przez tłum, oferując skinienia głowy i szybkie pozdrowienia, gdy przechodziliśmy.
"Haden!"
Ledwo zdążyłem się przygotować, zanim mama rzuciła się w moją stronę, wciągając mnie w ciasny uścisk—tylko po to, by natychmiast uderzyć mnie w ramię, gdy się odsunęła.
„Za co to było?” zapytałem, pocierając miejsce, które uderzyła.
Rzuciła mi gniewne spojrzenie, zanim skierowała całą uwagę na Ellę, obejmując ją mocno.
„Przestań ignorować moje telefony. Ella zawsze odbiera,” warknęła, puszczając ją.
Przewróciłem oczami. Mama dzwoniła zdecydowanie za często—zawsze chciała aktualizacji, zawsze pytała o klub, zawsze naciskała, czy zamierzam przejąć rolę głównego Capo, jak chciał dziadek. Zaczynało mnie to doprowadzać do szaleństwa. Ella zachichotała obok mnie, jej palce musnęły moje ramię w sposób, który zawsze mnie rozbrajał. Uśmiechnąłem się do niej.
„Odpowiedziałem ci dwa razy dzisiaj,” mruknąłem, zanim poczułem klepnięcie na ramieniu.
Odwróciłem się i zobaczyłem tatę i Stellę stojących za mną. Tata podał mi mocny uścisk dłoni, zanim przyciągnął mnie na szybki uścisk, a Stella natychmiast złapała Ellę, ściskając ją mocno, zanim zwróciła się, żeby mnie również przytulić.
„Cześć, Brad,” usłyszałem, jak mówi mama, jej ton przesycony czymś nieczytelnym.
Wyraz twarzy taty lekko się usztywnił, gdy spojrzał za moje ramię. „Carolyn.”
Mama uśmiechnęła się słodko, zanim zwróciła uwagę na Stellę.
„Stella, wyglądasz absolutnie zjawiskowo w tej sukience.”
Westchnąłem, już wiedząc, dokąd to zmierza. Ella złapała mój wzrok i pokręciła głową, ten sam znający uśmiech błąkał się na jej ustach.
„Mamo, przestań być dziwna,” powiedziałem, zirytowany.
Stella, wyraźnie niepewna, jak odpowiedzieć, dała uprzejmy, ale niezręczny uśmiech. Sposób, w jaki mama patrzyła na jej sukienkę, sposób, w jaki jej oczy rozbłysły—było to spojrzenie, które mogłoby sprawić, że każdy poczułby się nieswojo.
„Um, dziękuję,” odpowiedziała szybko, zanim złapała rękę Elli. „Kochanie, chodź ze mną po drinka.”
Ella zachichotała, gdy Stella niemal ją wyciągnęła. Tymczasem tata rzucił mamie gniewne spojrzenie.
„Przestań tak patrzeć na moją żonę, Carolyn.”
Mama prychnęła, jej uśmiech się poszerzył. „Och, proszę. Jest piękna—mogę patrzeć. Poza tym, kiedyś dzieliliśmy się… dopóki nie zrobiłeś się skąpy.”
Skrzywiłem się tak mocno, że moje ciało fizycznie się odsunęło. „Na tej uwadze, odchodzę.”
Zostawiłem ich, żeby się kłócili, kierując się w stronę dziadka, który był głęboko zaangażowany w rozmowę z jednym z naszych menedżerów. W momencie, gdy podszedłem, facet wskazał na mnie, a dziadek odwrócił się, jego twarz rozjaśniła się uśmiechem.
„Haden! Mój chłopcze!” powitał mnie, śmiejąc się, gdy przyciągnął mnie na szybki uścisk.
„Dziadku, co tu robisz?” zapytałem, unosząc brew.
„Musiałem przyjść wspierać biznes mojego wnuka, oczywiście,” powiedział, udając niewinność.
Nie kupowałem tego ani przez chwilę. Był tu z jednego powodu—by znowu naciskać mnie, aby przejąć rolę Capo. Westchnąłem, już czując ciężar rozmowy, zanim jeszcze się zaczęła. „Już ci mówiłem, dziadku. Potrzebuję więcej czasu, żeby o tym pomyśleć. Ella ma trudności z tą ideą—szczególnie po wszystkim.”
Głośne wypowiedzenie tych słów sprawiło, że mój żołądek się skręcił. Myśl o tym, przez co Ella przeszła, jak była rozbita przez miesiące, była czymś, czego nigdy nie chciałem przeżywać ponownie. Wyraz twarzy dziadka złagodniał na tyle, że pomyślałem, iż może odpuści. Ale oczywiście, zrobił kolejny ruch.
"Wiesz co," powiedział gładko. "Dlaczego nie wpadniecie z Ellą do mnie? Porozmawiamy o tym. Zapewnię ją o jej bezpieczeństwie."
Znałem ten ton. To nie była prośba - to była umowa, której nie miałem wyboru, musiałem ją przyjąć. Z ciężkim westchnieniem powoli skinąłem głową. "Dobrze."
Na jego twarzy pojawił się znający uśmiech. Poklepał mnie po ramieniu, zadowolony. "Świetnie. Zobaczymy się jutro. Ach, i—" dodał z mrugnięciem, "zostawiłem hojny datek na twoją zbiórkę."
Z tymi słowami odwrócił się i ruszył w stronę wyjścia, jego żołnierze podążali za nim jak cienie. Pokręciłem głową, wydychając powietrze, czując, że jestem ciągnięty w kolejnym kierunku, tym razem spotkać nowych darczyńców.
Dzisiejsza noc była daleka od końca.
.
.
.
Joella
"Ta kobieta nie ma wstydu," mruknęła mama, zanim powoli wzięła łyk wina.
Zaśmiałam się. "Jest nieszkodliwa."
Mama prychnęła, przewracając oczami. "Nieszkodliwa, moje tyłek! George Russo to jej ojciec - ta kobieta jest niebezpieczna."
Uśmiechnęłam się. "Cóż, wydaje się, że cię lubi, więc chyba jesteś bezpieczna."
Mama rzuciła mi ostre spojrzenie, zanim uderzyła mnie w ramię. Zaśmiałam się, pocierając miejsce uderzenia. To miało swoją wagę. Rozmawiałyśmy dalej, aż zauważyłam, że ktoś zbliża się do nas. Mój uśmiech natychmiast zniknął, a mama, wyczuwając zmianę, podążyła za moim wzrokiem.
"Cześć, Ella."
Ten głos. Ten znajomy, niepewny głos.
Odwróciłam wzrok na kobietę przede mną, szybko oceniając jej wygląd. Tanya wyglądała dobrze - jej suknia w kolorze różu dobrze ją komplementowała - ale to nie miało dla mnie znaczenia. Miałam jedno pytanie: Dlaczego teraz stoi przede mną?
"Tanya," powiedziałam beznamiętnie, nie kryjąc obojętności.
Jej oczy przeniosły się na moją mamę. "Dzień dobry, pani Cooper."
Mama skinęła jej krótko, ledwie wymuszając słaby uśmiech, zanim pocierała moje ramię.
"Będę z Bradem."
Skinęłam głową i patrzyłam, jak odchodzi, znikając w tłumie. Gdy zniknęła, zwróciłam uwagę z powrotem na Tanyę.
"Wyglądasz świetnie!" powiedziała z przesadnym entuzjazmem.
Uniosłam brew, zanim zaoferowałam mały, nieszczery półuśmiech. "Dziękuję."
To wszystko, co jej dałam. Nie miałam ochoty na rozmowę. Haden powiedział mi wszystko. I choć wtedy bolało, przeszłam przez to. Nigdy nie spodziewałam się - ani nie chciałam - zobaczyć jej ponownie, więc puściłam to. Ale teraz? Widząc ją tutaj, patrząc na mnie, jakby zasługiwała na jakieś zamknięcie? Sprawiło, że moja krew zaczęła wrzeć.
"Chciałam przeprosić—"
"Daruj sobie," przerwałam jej, mój głos spokojny, ale stanowczy.
Zamarła, zaskoczona.
"Nie ma potrzeby przepraszać. Już ci wybaczyłam," powiedziałam po prostu.
Jej ramiona opadły z ulgą. "Ella, nie masz pojęcia, jak bardzo jestem wdzięczna za to. Próbowałam się z tobą skontaktować przez lata. Haden ciągle mnie odrzucał, potem twój numer przestał działać, a zanim się zorientowałam, po prostu… zniknęłaś. Wyjechałaś na studia. Nigdy nie miałam okazji z tobą porozmawiać. Ale jestem tak szczęśliwa, że niczego mi nie zarzucasz. Byłam młoda i głupia, a ty byłaś dla mnie prawdziwą przyjaciółką. Przepraszam."
Kiedy mówiła, słyszałam tylko kłamstwa. Kłamstwa, które opowiadała, gdy cierpiałam. Kłamstwa, które sprawiły, że ludzie się ode mnie odwrócili. Kłamstwa, których nadal nie do końca rozumiałam.
Wzięłam głęboki oddech, uspokajając się przed odpowiedzią. "Nie mam nic przeciwko tobie, Tanya. Po prostu nie chcę mieć z tobą do czynienia. Nie mogę ci ufać. I szczerze mówiąc, mam nieodparte wrażenie, że stoisz przede mną z jakimś ukrytym planem."
Jej usta lekko się rozchyliły, jakby nie spodziewała się, że to powiem.
Dobrze.
Zrobiłam mały krok bliżej, mój głos był niewzruszony. "Pamiętam wszystko, Tanya. Wszystko, co mówiłaś. Wszystko, co zrobiłaś. I po pewnym czasie, zaczęłam składać w całość rzeczy, które wtedy przeoczyłam. Nigdy nie byłaś moją przyjaciółką."
Jej szok był widoczny, ale nie zatrzymałam się na tym.
"I to jest w porządku," kontynuowałam płynnie. "Lekcje życia czasem mocno uderzają. Zobaczenie cię taką, jaką naprawdę byłaś, było dla mnie trudne do przełknięcia. Teraz, nie mogę powiedzieć, że jesteś tą samą osobą - nie wiem. Ale rzecz w tym? Nie chcę się tego dowiadywać. Ja też się zmieniłam. Jestem teraz silniejsza. I mam wiele osób, którym muszę za to podziękować. W tym tobie."
Na moich ustach pojawił się szczery uśmiech, gdy podniosłam swój kieliszek w udawanym toast.
"Miłego wieczoru."
Z tymi słowami odwróciłam się i odeszłam, zostawiając ją tam stojącą. Ledwo zrobiłam kilka kroków, zanim zostałam wciągnięta w silne ramiona. Wdychałam jego znajomy zapach i uśmiechnęłam się, obracając się w jego objęcia.
"Jestem z ciebie tak dumny, skarbie," Haden wyszeptał, jego czoło opierając się o moje.
Westchnęłam cicho, gdy sięgnął po mój kieliszek wina, kładąc go na tacy przechodzącego kelnera.
"Słuchałeś?" zapytałam.
Kiwnął głową. "Przyszedłem, jak tylko zobaczyłem, że do ciebie podchodzi. Ale twoja mama powiedziała, żeby pozwolić ci sobie z tym poradzić. Więc zostałem i słuchałem."
Powoli zaczął nas kołysać do muzyki, jego dotyk był delikatny, ale stanowczy.
"Będziesz siłą, skarbie," wymruczał, głos pełen podziwu. "I będę tutaj dla ciebie przez cały czas."
Następnie, w jednym płynnym ruchu, zanurzył mnie, jego usta musnęły moją szyję w delikatnym, długim pocałunku.
Dreszcz przeszedł przez moje ciało, gdy wyszeptał mi do ucha, "Opanowywałem się wystarczająco długo. Wynosimy się stąd."
Zaśmiałam się, przygryzając dolną wargę i kiwając głową.
To wszystko, czego potrzebował. W mgnieniu oka chwycił moją rękę i z szybkim zamiarem poprowadził mnie w stronę wyjścia.
Dzisiejsza noc jeszcze się nie skończyła. Ani trochę.