Read with BonusRead with Bonus

Księga II Rozdział 1: Wojownik I

Minęły cztery lata, a wszystko się zmieniło.

Joella jest na ostatnim semestrze studiów, stojąc na progu nowego rozdziału w swoim życiu. Dziewczyna, która kiedyś była nieśmiała, rozkwitła w pewną siebie młodą kobietę, gotową stawić czoła prawdziwemu światu. Choć nadal jest tak samo słodka jak zawsze, nie boi się już wyrażać swojego zdania. Rozwój ją ukształtował, ale w głębi pozostaje taka sama – tylko odważniejsza, silniejsza.

Haden, z drugiej strony, jest tak samo zimny i dominujący jak zawsze – przynajmniej dla świata zewnętrznego. Ale dla Joelli, on wciąż jest tym mężczyzną, który spaliłby cały świat dla niej. Przez ostatni rok rzucił się głębiej w swój klub, Blaze, jednocześnie ucząc się tajników Cooper Inc. pod czujnym okiem swojego dziadka, Russo. Z gotowym do ustąpienia starcem, presja na Hadena, by przejąć rodzinny biznes, nigdy nie była większa.

Ich powrót do domu powinien być nowym początkiem – ale nic nigdy nie jest takie proste. Cienie przeszłości wciąż się unoszą, tajemnice kryją się pod powierzchnią, a ukryte agendy grożą rozplątaniem wszystkiego, co zbudowali. Uciekli raz... ale czy mogą to zrobić ponownie? Czy ich miłość wystarczy, by wytrzymać ciężar świata, czy presja w końcu ich rozdzieli?

.

.

.

Joella

"Chodź, Ella, daj mi jeszcze dwa."

Z ostatnim wybuchem energii rzuciłam ostatnią kombinację jeden-dwa przeciwko padom w rękach Hadena. Moje ramiona płonęły, mięśnie krzyczały, a gdy tylko opuścił pady, pozwoliłam swojemu ciału opaść na podłogę z wyczerpania. Trening z Hadenem to nie żarty. Bez przerwy ćwiczył ze mną samoobronę, ucząc mnie nie tylko jak walczyć, ale także jak obsługiwać broń. Teraz przechodziliśmy do treningu z nożem.

"Chodź, Ella. Ostatni bieg i kończymy."

Wydałam zmęczone jęknięcie, ale zmusiłam się do wstania. Haden sięgnął po moją rękę, splatając palce z moimi, gdy szliśmy do windy i wjechaliśmy na główny poziom Hotelu Russo. Gdy tylko wyszliśmy na zewnątrz, puścił moją rękę i odwrócił się do mnie, z jego zwykłym uśmiechem na twarzy.

"Jedno okrążenie wokół bloku i jesteś skończona."

Jęknęłam, patrząc na niego gniewnie, ale on tylko mrugnął, zanim dał mi figlarny klaps w tyłek.

"Chodź, kochanie, dzisiaj dajesz z siebie wszystko. Dasz radę." Spojrzał na swój Apple Watch i stuknął w ekran. "Dobra, start!"

Westchnęłam, ale ruszyłam w dół bloku, moje ciało poruszające się na czystą pamięć mięśniową. To stało się naszym weekendowym rytuałem. Odkąd Haden wrócił do domu, przylatywałam co weekend, żebyśmy mogli trenować w The Dungeon. Muszę przyznać – jestem w najlepszej formie w życiu. Ta odrobina miękkości wokół talii? Zniknęła. Moje nogi? Smuklejsze. Moja wytrzymałość? Silniejsza.

Nie żeby moje krzywizny gdzieś się wybierały. Moje biodra, uda i tyłek nadal były bardzo obecne. Mama zawsze mówiła, że zostałam nimi obdarzona, i nie kłamała. Ale różnica teraz? Nie przeszkadza mi to. Nie jestem już nieśmiała. Haden upewniał się, że podziwia każdy centymetr mnie, nie pozostawiając miejsca na niepewność. Ta nieśmiała, pełna wątpliwości dziewczyna, którą kiedyś byłam? Zniknęła. Kocham siebie – każdą część mnie – i cholera, to dobrze.

Moment, w którym nauczyłam się naprawdę kochać siebie, był momentem, w którym mogłam w pełni pokochać Hadena. Popychał mnie, wspierał mnie i nigdy nie pozwalał mi się zadowolić.

Jestem na ostatnim semestrze studiów i jestem dumna, że już dostałam swoją pierwszą pracę jako kierownik marketingu. Haden chciał, żebym pracowała w Cooper Inc., ale miałam coś do udowodnienia sobie. Chciałam tej pracy dzięki własnym zasługom, a nie dlatego, że spotykam się z synem właściciela.

Skoncentrowana na utrzymaniu równomiernego oddechu i tempa, skręciłam za róg – tylko po to, by zderzyć się z solidną klatką piersiową. Uderzenie prawie rzuciło mnie do tyłu, ale dwie silne ramiona złapały mnie, zanim mogłam upaść.

"Przepraszam!" wykrztusiłam, odzyskując równowagę i cofając się. Moje oczy powędrowały w górę, zatrzymując się na parze ciemnobrązowych oczu patrzących na mnie.

"W porządku," powiedział mężczyzna ze śmiechem. "Pojawiłaś się znikąd."

Schylił się, by podnieść stos upadłych papierów, a ja natychmiast uklękłam, żeby pomóc.

"Tak, nie zwracałam uwagi. Zazwyczaj nikogo tu nie ma, kiedy biegnę," wyjaśniłam, podając mu kilka arkuszy. Wtedy zauważyłam znak za nim – Hamilton Electrics.

Wstał, patrząc na mnie z ciekawym wyrazem twarzy. "Pani –?" Zatrzymał się, czekając na moje imię, i wyciągnął rękę.

"Och! Joella," odpowiedziałam, ściskając jego rękę.

Jego głowa lekko się przechyliła. "Jak Joella Stevens?"

Kiwnęłam głową, a on się uśmiechnął.

"Miło cię poznać. Jestem Allen. Dzwoniłem do ciebie w zeszłym tygodniu w sprawie twojej daty rozpoczęcia za kilka miesięcy."

Rozpoznanie przyszło natychmiast. "Och tak! Bardzo miło cię poznać."

Jego uśmiech był ciepły, swobodny, i skinął mi lekko głową. "Cieszymy się, że dołączysz do naszego zespołu. Nasz CEO był naprawdę pod wrażeniem twoich wyników i CV."

Poczułam małą dumę z tego powodu.

"Jak długo będziesz w mieście?" zapytał. "Chcielibyśmy, żebyś wypełniła dokumenty osobiście. Mogę cię przy okazji przedstawić wszystkim."

"Wracam do L.A. w poniedziałek, ale będę z powrotem w piątek po południu," odpowiedziałam.

Allen wyciągnął wizytówkę z kieszeni i podał mi ją. "Zadzwoń do mnie, kiedy wrócisz. Wszystko będzie dla ciebie gotowe."

Już miałam odpowiedzieć, gdy nagły pisk opon sprawił, że odwróciłam głowę. Elegancki czarny samochód zatrzymał się gwałtownie obok mnie, a zanim zdążyłam mrugnąć, Haden wyskoczył z siedzenia kierowcy, jego intensywny wzrok natychmiast mnie przykuł. Szybko przebiegł wzrokiem po moim ciele, sprawdzając, czy nic mi się nie stało.

Uśmiechnęłam się, obserwując, jak napięcie znika z jego ramion, gdy podchodził do mnie.

"Wszystko w porządku?" zapytał, jego głos był niski, gdy objął mnie w talii, przyciągając blisko.

Skinęłam głową i wskazałam na Allena. "Tak, wszystko w porządku. Dosłownie na niego wpadłam. Ale będzie też moim przełożonym, gdy zacznę tu pracować."

Wyraz twarzy Hadena zmienił się natychmiast. Zacisnął szczęki, spojrzał na budynek, a w jego oczach pojawił się mroczny błysk. Dlaczego wyglądał na wkurzonego?

"Hamilton Electrics?" powiedział powoli, jego wzrok znów skierował się na mnie.

"Tak...?" odpowiedziałam ostrożnie.

Bez słowa Haden zwrócił się do Allena, wreszcie go zauważając. Wyciągnął rękę, choć jego ruchy były wyraźnie napięte.

"Haden Cooper."

Brwi Allena uniosły się lekko w uznaniu, gdy uścisnął rękę Hadena. "Miło cię poznać. Cieszymy się, że Joella do nas dołączy."

Haden wydał suchy śmiech, dźwięk bez prawdziwej radości. "Na pewno. Jestem pewien, że twój szef też jest zachwycony."

Ten ton. Znałam ten ton. Haden nie był zadowolony, i za nic nie mogłam zrozumieć dlaczego.

Allen, niewzruszony, odpowiedział z chłodną pewnością siebie. "Pan Hamilton jest podekscytowany z powodu imponujących kwalifikacji pani Stevens."

Haden znów się zaśmiał, tym razem mroczniej. "Tak, jasne." Jego wzrok się zaostrzył. "Zrób mi przysługę - powiedz młodszemu panu Hamiltonowi, żeby trzymał swoje cholerne ręce przy sobie. Jesteśmy już dorośli, a ja jestem teraz znacznie bardziej niebezpieczny niż byłem w liceum."

Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, palce Hadena owinęły się wokół mojego nadgarstka, mocno, ale nie szorstko, i poprowadził mnie w stronę swojego samochodu, nie rzucając już ani jednego spojrzenia na Allena. Otworzył drzwi pasażera, a ja wsunęłam się do środka, wciąż próbując przetrawić rozmowę. Zanim obiegł samochód i wślizgnął się na siedzenie kierowcy, napięcie, które od niego emanowało, było tak gęste, że niemal dusiło powietrze między nami.

"Haden, co to miało być?" zapytałam.

Ale on tylko zacisnął ręce na kierownicy, jego szczęka była nadal napięta, oczy utkwione prosto przed siebie. Coś mi mówiło, że to jeszcze się nie skończyło.


"Więc, chcesz mi powiedzieć, o co w tym wszystkim chodziło?" zapytałam, gdy weszliśmy do penthouse'u Hadena, napięcie z wcześniejszej rozmowy wciąż wisiało w powietrzu.

Haden zamknął za nami drzwi i odwrócił się do mnie, krzyżując ramiona, jego wyraz twarzy był nieczytelny. "Daj spokój, Ella. Pomyśl." Jego głos był ostry, pełen frustracji. "Hamilton Electrics." Podkreślił nazwę, jakbym już powinna była to rozgryźć.

I wtedy mnie olśniło.

Zrobiło mi się niedobrze. Jak mogłam tego wcześniej nie połączyć?

"Och... Myślisz, że dlatego mnie zatrudnili?" Moje wcześniejsze podekscytowanie osłabło, zaczęły się pojawiać wątpliwości.

Haden wypuścił powietrze przez nos, kręcąc głową, gdy zbliżył się do mnie. Ujął moją twarz, jego dotyk był ciepły i uziemiający, zanim złożył delikatny, uspokajający pocałunek na moich ustach.

"Nie mam wątpliwości, że byli pod wrażeniem twoich kwalifikacji," mruknął. "Masz od początku średnią 4.0, będziesz dla nich ogromnym atutem. Ale nie oszukujmy się - nie ma mowy, żeby pan Hamilton nie wiedział dokładnie, kim jesteś."

Miał rację. Pan Hamilton znał mnie bardzo dobrze. Zbyt dobrze.

Westchnęłam ciężko i opadłam na kanapę, pocierając skronie. "Mam na myśli... jesteśmy już dorosłymi ludźmi, prawda? Jestem pewna, że Josh przeszedł już nad tym wszystkim."

Haden wydał suchy śmiech, kręcąc głową, zanim mruknął, "Dla jego dobra, mam nadzieję."

Z tymi słowami odwrócił się i poszedł w stronę łazienki, zostawiając mnie samą z myślami.

Tak, pomyślałam sobie, ja też.

Ale głęboko w sercu coś mi mówiło, że to nie będzie takie proste.

Previous ChapterNext Chapter