Read with BonusRead with Bonus

Wybuch z przeszłości II

Haden

Patrzyłem na twarz Elli i natychmiast wiedziałem, co myśli. Sięgnąłem po jej rękę, przyciągając jej spojrzenie do mnie. Musnąłem pocałunkiem wzdłuż grzbietu jej dłoni, zanim przycisnąłem usta do jej policzka.

„Byłem dupkiem, wiem,” przyznałem, delikatnie unosząc jej podbródek, by spotkała moje oczy. Milczała, po prostu patrząc na mnie, gdy miękko całowałem jej usta, pozwalając, by mój pocałunek trwał.

„Dupek to mało powiedziane,” wtrąciła Morgan, skłaniając Ellę do odsunięcia się z subtelnym uśmiechem. „Dlaczego byłeś tak wkurzony, Haden?” zapytała Morgan, pochylając się do przodu z rękami opartymi na stole i głową opartą na złożonych nadgarstkach.

Westchnąłem i wzruszyłem ramionami.

„Brandon zawsze był irytujący. Usłyszał, jak mówiłem Elli, żeby zostawiła dla mnie ostatni taniec - i z jakiegoś powodu musiał się wtrącić. Skonfrontowałem się z nim następnego dnia na treningu piłkarskim…”

„Naprawdę?” powiedziała Ella, jej oczy rozszerzyły się ze zdumienia.

.

.

.

"Dobra, chłopaki, dobra robota! Zróbcie sobie pięciominutową przerwę i napijcie się wody," zawołał nasz trener.

Pobiegłem do swojej butelki z wodą, odkręciłem nakrętkę i wypiłem ją do dna. Chłodny płyn złagodził suchość w gardle, gdy odstawiłem butelkę. Kątem oka zauważyłem, że Brandon zmierza w moją stronę. Złapał swoją wodę, wziął długi łyk, zanim spojrzał na mnie.

"Widziałem, że wczoraj dużo tańczyłeś z Joellą," zacząłem, utrzymując ton casualowy.

Uśmiechnął się, stawiając butelkę i napotykając moje spojrzenie.

"Tak, było fajnie."

Powoli skinąłem głową.

"Podoba ci się czy coś?" zapytałem.

Brandon zawahał się przez sekundę, zanim odpowiedział.

"Tak, właściwie to tak."

Moja szczęka się zacisnęła, ale ponownie skinąłem głową, utrzymując wyraz twarzy nieczytelny.

"Co, podoba ci się?" zapytał Brandon, jego usta wykrzywiając w lekki uśmieszek.

Zaśmiałem się krótko.

"Ja? Podoba mi się Joella? Daj spokój, Brandon. Gdybym chciał ją, mogłaby być moja."

Brandon zaśmiał się, kręcąc głową.

"Jestem pewien, że tak," powiedział, rozbawienie tańczące w jego oczach. "Ale, tańczyła ze mną przez większość nocy." Puścił mi oczko, zanim odwrócił się i odszedł.


"Haden, stary, sprawiłeś, że płakała," powiedział Micah, gdy szliśmy korytarzem.

Wzruszyłem ramionami, ledwo rzucając mu spojrzenie. "Dlaczego wciąż to poruszasz?" zapytałem, irytacja wkradająca się w mój ton.

"Bo byłeś dla niej taki zimny. Szukała cię, Haden. Gdzie wtedy byłeś?"

"Poszedłem do łazienki," powiedziałem płasko. "Nie ma znaczenia, czy mnie szukała. Już oddała taniec Brandonowi. Nie jestem drugi po nikim."

Micah przewrócił oczami. "Tak, jasne..." to wszystko, co powiedział.

Szliśmy w milczeniu, aż pojawiła się szafka Elli. Właśnie wzięła swoje książki, zamykając drzwi miękkim kliknięciem. Gdy jej oczy spoczęły na mnie, zamarła. Spotkałem jej spojrzenie, ale utrzymałem wyraz twarzy nieczytelny.

"Cześć," powiedziała cicho, jej głos ledwo ponad szept. Gdybym nie zwracał takiej uwagi, przegapiłbym to. Nieśmiałość w jej tonie, w połączeniu z niepewnym spojrzeniem w jej oczach, tylko sprawiła, że moja szczęka się zacisnęła.

Zmarszczyłem brwi. "Mówisz do mnie?"

Jej oczy lekko się rozszerzyły, spoglądając na Micaha, zanim znów skupiły się na mnie. Powoli skinęła głową.

"Cóż, nie rób tego," powiedziałem chłodno. "Nie chcę, żeby ktokolwiek widział mnie rozmawiającego z krową szkolną." Bez kolejnego spojrzenia przeszedłem obok niej.

"Haden, co do diabła, stary?!" Micah wybuchnął, gdy byliśmy już poza zasięgiem słuchu.

Wzruszyłem ramionami, zachowując obojętny wyraz twarzy. Wiedziałem, że jestem okrutny, ale nie mogłem wymazać obrazu jej w ramionach Brandona, uśmiechającej się, jakby był jedynym chłopakiem na świecie.

"Nie chcę już rozmawiać o Elli," mruknąłem.

Micah westchnął ciężko, kręcąc głową. "Pewnego dnia będziesz żałował, jak ją traktowałeś."


"Hej, stary, zjesz swoje frytki?" zapytał Michael, patrząc na moją tacę jak głodny człowiek.

"Tak, idź po swoje, grubasie," powiedziałem, odpychając go od mojego jedzenia.

"Nieważne," mruknął, odchodząc od stołu i kierując się z powrotem do kolejki na lunch. Uśmiechnąłem się, kręcąc głową, ale moje rozbawienie zniknęło w momencie, gdy moje oczy skierowały się w stronę drzwi stołówki.

Ella weszła ze swoimi przyjaciółmi—i Brandonem.

Mocniej zacisnąłem widelca, obserwując, jak zmierzają do stołu. Była cała uśmiechnięta, śmiejąc się z jakiejś bzdury, którą Brandon szeptał jej do ucha. Jej śmiech rozbrzmiewał lekko i bez wysiłku, a coś we mnie pękło.

Zacisnąłem szczęki, moje pięści zacisnęły się po bokach.

Bez zastanowienia odepchnąłem krzesło i wstałem, moje ruchy były ostre i zdecydowane. Hałas stołówki zniknął w tle, gdy odwróciłem się i wyszedłem, pulsując w uszach.

"Jak było w szkole, kochanie?" zapytała mama, gdy rzuciłem plecak na podłogę z ciężkim hukiem.

"Było okej," mruknąłem, wzruszając ramionami, zanim dodałem, "Chcę, żeby Brandon Miller zniknął."

Zatrzymała się w pół kroku, jej spojrzenie natychmiast skierowało się na mnie.

"Dlaczego? Co zrobił?" zapytała, jej głos pełen ciekawości.

"Idzie za moją Ellą," powiedziałem, krzyżując ramiona.

Zaśmiała się, kręcąc głową. "Haden, jestem pewna, że ta dziewczyna też cię lubi. Po prostu z nią porozmawiaj."

Prychnąłem, kręcąc głową. "Lubi Brandona. Widzę to. Chcę, żeby zniknął. Czy jego tata nie może być wysłany gdzieś indziej?"

"Haden, nie sądzę—"

"Nieważne!" krzyknąłem, przerywając jej, zanim odwróciłem się na pięcie i ruszyłem po schodach.

Wszedłem do swojego pokoju, chwyciłem telefon i wykręciłem numer jedynej osoby, która mogła mi pomóc. Telefon ledwo zadzwonił, zanim przez słuchawkę rozległ się znajomy głos.

"Haden! Mój chłopcze! Co skłoniło cię do telefonu?"

"Cześć, Dziadku," powiedziałem, mocniej ściskając telefon. "Potrzebuję przysługi."


"Przeniosłeś ojca Brandona?" zapytała Ella, wciąż patrząc na mnie z szokiem.

Skinąłem głową.

"Jak dziadek to w ogóle załatwił?" zapytała Morgan, jej oczy szeroko otwarte.

"Dziadek ma wiele kontaktów. Szczerze mówiąc, możemy pozbyć się każdego, jeśli chcemy," dodał Luca niedbale.

Spojrzenie Elli zatrzymało się na moim, jej wyraz twarzy był nieczytelny. Przesunąłem się bliżej, obejmując ją w talii, próbując zmniejszyć rosnącą odległość między nami.

"Porozmawiaj ze mną, skarbie," wymamrotałem.

Westchnęła i spojrzała na zdjęcie w swoich rękach, palcami śledząc jego krawędzie.

"Zrobiłeś mi z życia piekło, Haden," powiedziała cicho. "Wszystko dlatego, że czułeś się zagrożony."

Moje wnętrzności się zacisnęły, ale milczałem. Wiedziałem, że jeszcze nie skończyła.

"Wszystkie wyzwiska, napoje i jedzenie rzucane na mnie, siniaki… Naprawdę mnie zraniłeś. Nie rozumiem, dlaczego ciągle to robiłeś. Pozbyłeś się go - więc dlaczego nadal byłeś tak okrutny?"

Gdyby ktoś chciał mnie teraz pobić, pozwoliłbym mu. Wtedy byłem młodszy, głupszy i samolubny. Nigdy nie przestałem myśleć o tym, jak moje działania - jak moje słowa - wpływały na moją słodką dziewczynę.

"Wiem, kochanie," przyznałem, mówiąc cicho. "Byłem samolubnym, egocentrycznym dupkiem. I będę spędzać wieczność, wynagradzając to." Pochyliłem się, całując ją delikatnie po całej twarzy, ale nie uśmiechnęła się tak, jak zazwyczaj.

"Tak, byłeś tym wszystkim i jeszcze więcej," mruknęła Morgan. A potem, ni z tego ni z owego, dodała: "I kto cię nauczył BDSM? Bo cokolwiek zrobiłeś Elli, to NIE było to. To było po prostu zwykłe napaść."

Noga Elli wystrzeliła spod stołu, mocno kopiąc Morgan.

"Auć!" krzyknęła Morgan, pocierając piszczel. "Przepraszam, Ella, wiem, że powiedziałaś mi to w zaufaniu, ale musiałam to powiedzieć!"

Ella pokręciła głową, jej oczy opadły na talerz. Mogłem powiedzieć, że nie cieszyła się już z tego "prezentu" od naszych rodziców. Wina drapała moje serce.

Powoli, kojąco kręciłem kółka na jej plecach, próbując dać jej trochę pociechy.

Morgan miała rację.

"Masz rację," powiedziałem, wydychając powietrze. "Byłem młody i nie do końca rozumiałem BDSM. Wiedziałem tylko to, co widziałem."

Głowa Elli lekko się uniosła, jej oczy zatrzymały się na moich.

"Co masz na myśli?"

"Ten pokój należy do mojego ojca," powiedziałem, głos pełen dyskomfortu, gdy myślałem o przeszłości. "Pierwszy raz wszedłem tam, gdy miałem osiem lat."

Brwi Morgan zmarszczyły się. "Jak... po prostu wszedłeś?"

Luca wybuchnął śmiechem, zanim odpowiedział za mnie.

"Nie, otworzył drzwi i zobaczył swoich rodziców," powiedział Luca, chichocząc. "Biedny Haden był traumatyzowany."

Skrzywiłem się. "Tak, to był widok, który chciałbym wymazać z pamięci." Pokręciłem głową. "Nigdy nie wróciłem tam po tym, ale gdy miałem dwanaście lat,

zrozumiałem więcej z tego, co widziałem. Zacząłem to badać."

Zawahałem się, rzucając okiem na Ellę, żeby ocenić jej reakcję. Patrzyła na mnie, ale jej twarz była nieczytelna. Jednak jej ramiona były opuszczone, napięcie było widoczne w sposobie, w jaki siedziała.

Czas zmienić temat.

"Dosyć o tym," powiedziałem szybko. "Jesteśmy gotowi na rachunki?"

Ella widocznie się rozluźniła, oferując mi mały, słaby uśmiech.

"Tak, skończyliśmy," odpowiedział Luca.

"Zaczekaj! Poczekaj chwilę, mam jeszcze jedno pytanie," przerwała Morgan. "Więc to jest pokój twojego taty? Naprawdę zabrałeś Ellę do tego samego pokoju, w którym twój tata się zabawia?" Skrzywiła nos, powodując wybuch śmiechu u Luki.

"To są dwa pytania, kochanie," drażnił się, całując ją w policzek.

Westchnąłem. "Pościel jest często zmieniana. Świeża, nieużywana pościel. A zabawki są wymieniane. Nic, czego użyłem, nie było wcześniej używane."

Morgan wciąż wyglądała na sceptyczną, ale nie drążyła dalej.

"Teraz, weźmy te rachunki," powiedziałem, machając do kelnera.

Luca i ja podzieliliśmy rachunek, a wkrótce wsiedliśmy do mojego samochodu. Jazda była głównie cicha—Luca i Morgan byli wyczerpani po locie, a Ella wpatrywała się w okno. Sięgnąłem po jej rękę, delikatnie ją ściskając. W końcu odwróciła się do mnie, jej wyraz twarzy był łagodny. Uśmiechnąłem się do niej i odwzajemniła uśmiech, choć nie dotarł on do jej oczu.

"Wszystko w porządku?" zapytałem delikatnie.

Wzruszyła ramionami.

"Tesoro, proszę, nie milcz," nalegałem.

Westchnęła, zaciskając lekko palce wokół mojej dłoni, zanim znów spojrzała przez okno.

"Jestem okej," powiedziała cicho. "Potrzebuję tylko chwili."

Podniosłem jej rękę i pocałowałem jej tył, zanim znów skupiłem się na drodze.

Podjeżdżając na moje miejsce parkingowe, wszyscy wysiedliśmy z samochodu. Już nie mieszkałem na kampusie—miałem teraz własne mieszkanie. Ella zostawała ze mną większość nocy, choć wciąż miała swój akademik, część wymagań stypendialnych. W środku wskazałem Morgan i Lucie ich pokój, zanim poszedłem za Ellą do mojego. Położyła się na łóżku, wpatrując się przez okno, zatopiona w myślach. Usiadłem obok niej, obejmując ją w talii, przyciągając bliżej.

"Tesoro, ja—"

"Wszystko w porządku, Haden," przerwała mi delikatnie. "Jak mówiłam, jestem okej. Potrzebuję tylko chwili. Nie spodziewałam się, że wszystko to wyjdzie na jaw przez album ze zdjęciami."

"Wiem," przyznałem. "Po prostu nie chcę, żebyś była zdenerwowana."

W końcu spojrzała na mnie, jej oczy były teraz łagodniejsze.

"Jestem okej, obiecuję," zapewniła mnie, zanim delikatnie pocałowała mnie w usta. "Idź. Wiem, że musisz iść na stadion na rozgrzewkę."

Nie chciałem odchodzić, ale wiedziałem, że muszę. Trener miałby mnie na celowniku, gdybym się spóźnił.

"Okay, kochanie. Ale jeśli chcesz później porozmawiać, jestem cały twój."

Skinęła głową, a ja skradłem jeszcze jeden pocałunek, zanim chwyciłem klucze. Gdy dotarłem do drzwi, odwróciłem się do niej.

"Chcę zobaczyć moją dziewczynę na trybunach, uśmiechającą się, gdy na nią spojrzę."

Tym razem dała mi prawdziwy uśmiech, taki, który sprawił, że moje serce zadrżało w najlepszy sposób.

"Masz to," obiecała.

Uśmiechając się, wyszedłem do salonu, zauważając Morgan na kanapie.

"Upewnij się, że moja dziewczyna jest okej," powiedziałem jej, przechodząc obok.

"Zawsze," odpowiedziała bez wahania, wstając i kierując się do mojego pokoju.

Jeśli ktoś mógł poprawić nastrój Elli, to była to Morgan. Czując się trochę lżej, wyszedłem za drzwi i udałem się na rozgrzewkę.

Koniec ❤️❤️

Zaczynamy Księgę 2

Previous ChapterNext Chapter