Read with BonusRead with Bonus

Wybuch z przeszłości I

Luca

"Ahh, cholera, Morgan!"

Triumfalny uśmiech na ustach Morgan, gdy mnie dosiadała, przeszył mnie na wskroś. Jej ciało poruszało się w idealnym rytmie, dłonie rozłożone na mojej piersi dla równowagi, a jej pewność siebie była niezaprzeczalna. Zagryzała dolną wargę, drażniąc mnie tym złośliwym błyskiem w oczach, doskonale wiedząc, że rozkłada mnie na części.

Chciała tej wycieczki do LSU, żeby zobaczyć Hadena i Ellę. Miałem górę rzeczy do załatwienia i liczyłem, że uda nam się to przełożyć na następny weekend. Ale Morgan? Nigdy nie przyjmowała odmowy - nie wtedy, gdy czegoś chciała.

Moje palce wbiły się w jej biodra, gdy jednym szybkim ruchem odwróciłem nas, przygniatając ją pod sobą. Westchnęła, ale ten zachwycony błysk nigdy nie zniknął z jej spojrzenia. Zaczepiła jedną nogę o moje ramię, zagłębiając się głębiej w jej ciepło, wywołując ostry krzyk z jej ust.

"Cholera," jęknęła, jej paznokcie drapały moje ramiona, zachęcając mnie do dalszego działania.

Przyspieszyłem, utrzymując ruchy celowe, karzące, upewniając się, że czuje każdy centymetr mnie.

"Dobra, możemy jechać," jęknąłem, tracąc kontrolę.

Zwycięski uśmiech rozlał się na jej twarzy, zanim przyciągnęła mnie do gorącego i zaborczego pocałunku. Oplotła nogi wokół mojego pasa, przyciągając mnie bliżej, dając mi wszystko.

"Ale to oznacza, że w przyszły weekend robimy to, co ja chcę," wymamrotałem przeciwko jej ustom.

Kiwnęła głową, zagryzając wargę, jej ciało drżało pod moim. Czułem to - sposób, w jaki jej ściany zaciskały się wokół mnie, ten pyszny, zdradliwy znak.

"Zamierzasz dojść dla mnie, kochanie?" warknąłem, utrzymując ten sam nieubłagany rytm, trafiając w idealne miejsce.

"Tak - cholera - tak!" jęknęła, jej plecy wygięły się, oczy przewróciły się do tyłu, rozkosz ją pochłaniała.

"Cholera, jesteś seksowna," wyszeptałem, gdy moje własne uwolnienie uderzyło we mnie. Zanurzyłem się głęboko, jęcząc, gdy doszedłem, moje ciało drżało przeciwko jej.

Przycisnąłem czoło do jej, delikatnie całując jej usta, czując, jak jej oddech wciąż przychodzi w małych, drżących oddechach. Powoli jej oczy się otworzyły, ten oszałamiający uśmiech rozświetlił jej twarz.

"No to," wydyszała, figlarnie błyszcząc w oczach, "zamówmy te bilety."

.

.

.

Haden

"Ella!"

"Morg!"

Przewróciłem oczami, patrząc, jak Ella i Morgan biegną ku sobie, zderzając się w ciasnym uścisku, który niemal je przewrócił.

"Dobra, auć!" powiedziały jednogłośnie, śmiejąc się, ale nie puszczając.

Luca podszedł do mnie, klepiąc mnie po ręce, zanim przyciągnął mnie do krótkiego uścisku.

"Te dwie," zaśmiał się, kręcąc głową.

Uśmiechnąłem się, patrząc, jak Ella i Morgan prawie podskakują z powrotem do nas, ich twarze promieniały z podekscytowania.

Przyciągnąłem Ellę do swoich ramion, obejmując ją mocno w talii. "Szczęśliwa teraz?" wymamrotałem.

Zachichotała, jej oczy błyszczały. "Zachwycona!"

Wciąż tak cholernie urocza. Cmoknąłem ją w nos, zanim zwróciłem uwagę na Morgan i Lucę.

"Słyszałem, że Morgan męczyła cię tak samo jak Ella męczyła mnie," powiedziałem, śmiejąc się do Luki.

Morgan przewróciła oczami. "Cześć, Haden."

Uśmiechając się, puściłem Ellę i otworzyłem ramiona dla Morgan. Wtuliła się, kołysząc mnie na boki z przesadną siłą, sprawiając, że się zaśmiałem.

"Też za tobą tęskniłam, dupku," skomentowała, szturchając mnie w bok, zanim się odsunęła.

Kręcąc głową, spojrzałem na grupę. "Jesteście głodni? Ella i ja pominęliśmy śniadanie."

Wciąż miałem mecz dziś wieczorem, i nie zamierzałem grać na pusty żołądek.

"Możemy coś zjeść," zgodził się Luca, kiwając głową.

"Tak, jestem głodna," dodała Morgan, pocierając brzuch. "Och, i Stella oraz Brad przesłali coś dla was."

"Naprawdę? Pokaż!" Ella natychmiast próbowała grzebać w torbie Morgan.

Morgan szybko się odwróciła, uśmiechając się. "Zobaczysz to, jak usiądziemy i zjemy," drażniła się, wysuwając język.

.

.

.

"Morgan, po prostu daj nam już to, co jest w torbie," Ella westchnęła, prawie podskakując na swoim miejscu.

Zaśmiałem się, kręcąc głową. Wyglądała jak dziecko w Boże Narodzenie.

"Dobrze, dobrze, poczekaj," powiedziała Morgan, powoli pijąc Pepsi - wyraźnie przeciągając to celowo.

W końcu sięgnęła do torby i wyciągnęła dwa albumy ze zdjęciami. Jeden miał moje imię, drugi Elli. Wręczyła mój Elli, a Elli mnie. Ciekawy, otworzyłem okładkę, a pierwsze zdjęcie, które na mnie patrzyło, sprawiło, że na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. To było stare zdjęcie Elli jako dziecka, jej włosy ułożone w kolorowe warkoczyki z pasującymi koralikami. Jej jasny, zębaty uśmiech pokazywał brakujący przedni ząb, co sprawiało, że wyglądała jeszcze bardziej uroczo.

Uśmiechnąłem się. "Pamiętam tę małą dziewczynkę."

Ella westchnęła, patrząc na zdjęcie. Piszczała, wyrwała album z moich rąk.

"O mój Boże! Zobacz, jaka byłam słodka!"

Zaśmiałem się, kręcąc głową, zanim wyrwałem album z powrotem. "Jesteś, kochanie. Spójrz, jaka jesteś słodka," poprawiłem, całując ją w policzek.

Morgan jęknęła, przewracając oczami. "Ugh, jesteście obrzydliwi."

Ella tylko zachichotała i otworzyła mój album, jej twarz natychmiast się rozjaśniła.

"Aww, mały Haden! Twoje zielone oczy zawsze były takie jasne," zachwycała się.

Spojrzałem i zobaczyłem zdjęcie, nad którym się zachwycała - to byłem ja, około siedmiu lat, dumnie trzymający pierwszą rybę, którą złowiłem z tatą.

Przewracając na następną stronę, mój uśmiech pogłębił się. To była znowu Ella - jej zdjęcie z pierwszej klasy. Stała w swoim małym szkolnym mundurku, kręcone włosy ułożone w dwa idealne afro pufy, nieśmiało uśmiechając się do aparatu. Pod zdjęciem, w schludnym piśmie, napisano: Ella's pierwszy dzień jako pierwszoklasistka. Uśmiechnąłem się, moje myśli wróciły do pierwszego spotkania z nią.

Cholera.

Czuję, jakby to było wczoraj.

.

.

.

Byłem na zewnątrz, grając w berka z Micah, Michaelem i kilkoma innymi chłopcami z naszej klasy, popołudniowe słońce świeciło na nas, gdy biegaliśmy po boisku. Wysoka zjeżdżalnia w środku była naszym bezpiecznym miejscem, a ja biegłem w jej stronę, śmiech wypełniał moje piersi, gdy Micah - który był berkiem - zauważył mnie i ruszył w pościg.

Pchając nogi mocniej, skręciłem na bok, próbując go wyprzedzić - aż nagle uderzyłem w coś solidnego.

Albo raczej w kogoś.

Małe "oof" rozległo się, gdy impakt posłał dziewczynę na ziemię. Serce waliło mi, gdy spojrzałem w dół i zobaczyłem ją siedzącą na trawie, dwa puszyste afro pufy otaczały jej twarz. Kolano miała zdarte, strużka krwi spływała po jej gładkiej, brązowej skórze.

Natychmiast poczułem się winny. "Przepraszam! Czy wszystko w porządku?" zapytałem, mój wysoki, młody głos drżał.

Spojrzała na mnie dużymi, miodowo-brązowymi oczami, błyszczącymi od niespuszczonych łez, ale kiwnęła głową.

"Mogę pomóc ci znaleźć plaster?" zaproponowałem szybko, desperacko chcąc naprawić to, co zrobiłem.

"Okay," wyszeptała, jej głos tak miękki, tak słodki... tak uroczy.

Ostrożnie pomogłem jej wstać, moje małe ręce delikatnie otoczyły jej drobne dłonie. Razem poszliśmy do nauczycielki, która natychmiast uklękła, by sprawdzić jej kolano.

"Haden, dziękuję, że ją do mnie przyprowadziłeś," powiedziała ciepło nauczycielka. "Zabiorę ją, żeby to oczyścić, okay? Joella, powiedz Hadenowi dziękuję."

Joella.

Jej jasne oczy spotkały moje, jej wyraz wciąż niepewny, ale pełen czegoś, co sprawiło, że poczułem się dziwnie w brzuchu.

"Dziękuję, Haden," powiedziała cicho.

Coś we mnie poruszyło się tego dnia, coś, czego nie mogłem do końca zrozumieć.

Tamtego wieczoru, pobiegłem do domu, praktycznie wpadając przez frontowe drzwi, opowiadając mamie wszystko - jak spotkałem naprawdę ładną dziewczynę dzisiaj i jak pewnego dnia, ona będzie moją żoną.

Mama się zaśmiała, odgarniając kosmyk włosów za moje ucho. "Tak? Jak ma na imię?"

"Joella, Mamo. Jest naprawdę, naprawdę, naprawdę ładna."

Ona znowu się zaśmiała, wygładzając moje rozczochrane włosy. "No cóż, jeśli chcesz, żeby cię polubiła, musisz być dla niej naprawdę miły, okay?"

Kiwnąłem głową z entuzjazmem. Oczywiście! Będę dla niej miły. Najmilszy, jakiego kiedykolwiek widziała.

Tej nocy przy kolacji, powiedziałem tacie to samo.

Nie zapytał o jej imię - tylko wybuchnął głębokim śmiechem, kręcąc głową. "Masz jeszcze kilka lat, zanim będziesz musiał myśleć o małżeństwie, chłopcze."

Ale moja mała głowa była zdecydowana. Nie potrzebowałem lat.

Powiedziałem mu to również, zdeterminowany.

On tylko znowu się zaśmiał, czochrając moje włosy, zanim odesłał mnie do łóżka.

Leżałem tamtej nocy, patrząc na sufit, myśląc o jej dużych brązowych oczach, jej małym głosie i tych dwóch idealnych afro pufach.

Nie mogłem się doczekać jutra.

Nie mogłem się doczekać, żeby zobaczyć Joellę znowu.

.

.

.

Uśmiechnąłem się, spoglądając na Ellę. Ona spotkała moje oczy i wybuchła cichym śmiechem.

"Pamiętam ten dzień," powiedziała, kręcąc głową. "Wpadłeś na mnie tak mocno, że zdarłam kolano."

"Tak, ja też pamiętam," wtrąciła Morgan z uśmieszkiem. "Haden nie pozwolił nikomu innemu zabrać cię do nauczycielki. Powinniśmy byli wiedzieć wtedy."

Luca zaśmiał się, odchylając się na krześle. "To mnie nie dziwi. Haden zawsze był władczy."

Przewróciłem oczami. Nie jestem władczy. Po prostu dominujący.

"Nie powiedziałbym, że jestem władczy," broniłem się.

Stół natychmiast zamilkł. Trzy pary oczu skupiły się na mnie, puste i nieimponujące.

Westchnąłem. "Och, pieprzcie się wszyscy," wymamrotałem z uśmieszkiem. Następnie, zwracając się do Elli, dodałem gładko, "Oprócz ciebie. Chyba że dosłownie." Puściłem jej oko.

Jej policzki zaróżowiły się.

Morgan jęknęła dramatycznie, chwytając się za brzuch. "Zaraz zwymiotuję."

Ella wybuchła śmiechem i lekko popchnęła Morgan w ramię. "Och, cicho. Ty i Luca jesteście gorsi."

Luca tylko wzruszył ramionami, zupełnie niewzruszony, z zadowolonym uśmieszkiem na ustach. Morgan tylko się zaśmiała, biorąc kolejny kęs swojej kanapki, jakby nie była winna.

"Ella, zawsze będziesz taka czysta—nieważne, jak brudne stanie się twoje życie seksualne," Morgan droczyła się, poruszając brwiami.

Ella uśmiechnęła się nieśmiało, jej oczy spoczęły na mnie, a ja od razu dostrzegłem lekki dyskomfort w jej wyrazie. Bez wahania objąłem ją ramieniem i delikatnie pocałowałem w czubek głowy. "Daj jej spokój, Morgan," mruknąłem, mój głos był stanowczy, ale żartobliwy. "Sprawiasz, że czuje się niekomfortowo."

Morgan uśmiechnęła się złośliwie, ale mrugnęła do Elli, zanim w końcu odpuściła temat. Przynajmniej na razie.

.

.

.

Joella

Kontynuowaliśmy przeglądanie zdjęć, dzieląc się małymi historiami tu i tam, każda wspomnienie wywoływało śmiech i droczenie się. Przewróciłam stronę i natrafiłam na zdjęcie Hadena—jego twarz była absolutnie pokryta tortem.

Luca wybuchł śmiechem. "O, człowieku, to była impreza urodzinowa Hadena, kiedy skończył 9 lat. Zakończyła się pełną walką na torty." Zaśmiał się, "Ciocia Karolina była wściekła, gdy ciasto znalazło się na jej perskim dywanie."

Morgan parsknęła. "Czy kazała wam to posprzątać?"

"Każdemu z nas," potwierdził Haden. "Dała nam gąbki i kazała szorować przez godziny—tylko po to, żeby wyrzucić dywan. Byłem wściekły."

Uśmiechnęłam się, obserwując, jak wyraz twarzy Hadena łagodnieje, gdy wspomina przeszłość. Było coś w tym, jak przeżywał te dziecięce chwile, co sprawiało, że moje serce pękało z miłości. Przewróciłam kolejną stronę i natrafiłam na zdjęcia przedstawiające jego dziadka, stojącego obok młodszego Hadena w miejscu, które wyglądało jak The Dungeon—tylko, że było inne. Przestrzeń nie miała wszystkich nowoczesnych aktualizacji i zaawansowanej technologii, które posiada teraz.

"To tak wyglądało The Dungeon kiedyś?" zapytałam, spoglądając na Hadena. Skinął głową, jego spojrzenie zatrzymało się na obrazach.

Pierwsze zdjęcie pokazywało małego Hadena w momencie rzutu, nóż leciał w stronę manekina, podczas gdy jego dziadek stał obok, uważnie obserwując. Pan Russo wyglądał ogromnie w porównaniu do Hadena, jego potężna figura kontrastowała z małym chłopcem, który trzymał nóż z determinacją. Kolejne zdjęcia uchwyciły różne momenty—jego dziadek prowadził go przez ładowanie i obsługę różnych broni palnych, jego postawa była pewna, a wyraz twarzy poważny.

"Więc wszyscy byliście szkoleni w obsłudze noży i broni?" zapytałam, patrząc na niego.

Znów skinął głową, jego szczęka lekko się zacisnęła. "Tak. Dziadek trenował nas ciężko."

Luca jęknął. "Do granic wytrzymałości. Przysięgam, byliśmy wykończeni każdego dnia."

Morgan i ja wymieniliśmy spojrzenia, oboje po cichu przyznając, jak intensywne musiało to być. Przewróciłam stronę w albumie Hadena w tym samym czasie, gdy on przewrócił kolejną w moim—tylko po to, by oboje zamarliśmy. To była kolekcja zdjęć z balu. Rozpoznałam te ujęcia natychmiast. Mój tata zrobił mnóstwo zdjęć tego dnia, a z tego, co widać, rodzice Hadena zrobili to samo. Uśmiechnęłam się, moje oczy spoczęły na zdjęciu małego Hadena w jego eleganckiej koszuli i spodniach od garnituru, wyglądającego zbyt poważnie jak na swój wiek. Ja byłam w zwiewnej różowej sukience, moja mama wyprostowała mi loki na tę okazję. To był taki prosty moment, ale nostalgia uderzyła mnie jak fala.

.

.

.

Morgan, Tanya, Ashley i ja weszłyśmy do szkolnej sali gimnastycznej, dźwięki żywej muzyki i śmiechu wypełniały powietrze. Przestrzeń była zatłoczona—dziewczyny kręciły się w swoich krótkich, ładnych sukienkach, chłopcy stali wokół w koszulach i spodniach od garnituru, próbując zachować chłodny wygląd. Niektórzy już tańczyli, podczas gdy inni gromadzili się przy stole z przekąskami, chwytając kubki soku i garści chipsów.

Rozejrzałam się, biorąc pod uwagę żywą scenę, kiedy usłyszałam swoje imię.

Odwracając się, zobaczyłam go.

Haden.

Stał po drugiej stronie sali gimnastycznej, w eleganckiej niebieskiej koszuli i spodniach od garnituru. Jego zielone oczy, zawsze tak jasne, zatrzymały się na moich, gdy powoli uśmiech rozprzestrzenił się na jego ustach. Motyle wybuchły w moim dwunastoletnim brzuchu. Podniósł rękę w geście powitania, a ja zdołałam odpowiedzieć, mój oddech zatrzymał się, gdy zaczął iść w moją stronę—z Micah tuż obok niego.

Zatrzymał się przede mną, uśmiechając się lekko.

"Zachowasz dla mnie ostatni taniec?"

Moje usta wyschły.

Haden Russo chciał ze mną tańczyć?!

Zrozumcie to—wszyscy mieli na niego oko. A kiedy mówię wszyscy, mam na myśli wszystkich. Dziewczyny chciały, żeby je lubił. Chłopcy chcieli być widziani z nim.

Od dnia, kiedy wpadłam na niego wszystkie te lata temu, nigdy nie mogłam wyrzucić jego jasnych zielonych oczu z głowy. Ale nie rozmawialiśmy dużo. Był klasę wyżej ode mnie, a nasze ścieżki krzyżowały się tylko przelotnie. Mimo to, za każdym razem, gdy widział mnie na korytarzu lub na lunchu, zawsze obdarzał mnie uśmiechem i małym machnięciem.

To był pierwszy raz, kiedy naprawdę stał przede mną, mówiąc bezpośrednio do mnie, od tego momentu sześć lat temu.

Nie mogłam wydusić słowa, więc tylko nieśmiało skinęłam głową.

Jego uśmiech się pogłębił, a po wymianie spojrzeń z Micah, odwrócił się i odszedł.

Stałam zamarznięta, aż poczułam, jak trzy pary oczu wpatrują się we mnie, niemalże przeszywając moją duszę.

"Co?" zapytałam, nagle świadoma siebie.

Morgan była pierwsza, która przerwała ciszę, prawie piszcząc. "Ella, Haden właśnie zaprosił cię do tańca!"

Trójka zaczęła piszczeć z ekscytacji, ich wysokie chichoty sprawiły, że moja twarz jeszcze bardziej się zarumieniła.

"Cicho!" syknęłam, rzucając szybkie spojrzenie w stronę grupy Hadena. Oczywiście, już patrzyli.

Morgan, zupełnie niewzruszona, uśmiechnęła się. "To jest wielkie."

Ashley klasnęła w dłonie, jej ekscytacja odbijała się od niej. "Dobra, możemy teraz iść tańczyć? Naprawdę chcę tańczyć z Brandonem!"

"Ja też!"

"Ja też!"

Morgan i Tanya dołączyły, zanim wybuchły śmiechem.

Przewróciłam oczami, ale śmiałam się razem z nimi, gdy ruszyły w stronę parkietu. Tanya dotarła do Brandona pierwsza, a jak zawsze, był on słodki i chętnie tańczył z każdą z nich po kolei. Ich śmiech był zaraźliwy, i wkrótce dołączyłam, pozwalając muzyce przejąć kontrolę.

Ale co jakiś czas, czułam to.

Oczy. Patrzące na mnie.

I za każdym razem, gdy spojrzałam w jego stronę, łapałam spojrzenie Hadena.

Za każdym razem, uśmiechał się, machał i mówił bezgłośnie, Ostatni taniec.

Za każdym razem, nieśmiało kiwnęłam głową, zanim odwróciłam się, a mój żołądek skręcał się w nerwowym oczekiwaniu.

Noc mijała szybko, muzyka nigdy nie zwalniała, sala gimnastyczna była pełna energii i śmiechu. Kręciłam się z przyjaciółmi, gdy Brandon podszedł, jego zwykły jasny uśmiech na miejscu.

"Chcesz tańczyć?"

Wahałam się tylko przez chwilę, zanim skinęłam głową. "Jasne."

Brandon był uprzejmy, trzymając swoje ręce respektownie na mojej talii, gdy kołysaliśmy się do muzyki. Uśmiechnęłam się do niego, wdzięczna za to, jak łatwo było być w jego towarzystwie.

Potem muzyka się zmieniła.

Głos DJ-a rozbrzmiał przez głośniki. "Dobra, ludzie! Czas na ostatni taniec tej nocy!"

Moje serce się zatrzymało.

Rozejrzałam się, szukając Hadena, ale nigdzie go nie było.

Panikę zaczęła się we mnie wzbierać. Gdzie on jest?

Zobaczyłam Micah po drugiej stronie sali gimnastycznej. Spotkał moje spojrzenie, potem uniósł ręce w geście wzruszenia ramionami, jego wyraz twarzy nieczytelny.

Moje ramiona opadły.

Odwróciłam się z powrotem do Brandona, wymuszając mały uśmiech. "Chyba możemy dokończyć ten taniec."

Uśmiech Brandona się poszerzył. "Chciałbym."

Kontynuowaliśmy kołysanie, ale czułam się rozproszona, moje oczy wciąż biegały po sali.

Wtedy go zobaczyłam.

Haden wszedł z powrotem do sali gimnastycznej z korytarza, przeszukując pokój, aż jego spojrzenie spoczęło na mnie.

I w tym momencie coś się zmieniło.

Jego wyraz twarzy się zmienił.

Ciepło w jego oczach zniknęło, zastąpione czymś zimniejszym.

Zamarłam.

Nie byłam pewna jak, ale wiedziałam—myślał, że wybrałam Brandona zamiast niego.

Poczułam się chora.

Mrucząc szybkie przeprosiny, odsunęłam się od Brandona. "Muszę iść," powiedziałam szybko. "Obiecałam ostatni taniec komuś innemu."

Brandon się zawahał, jego uśmiech zbladł, ale pozwolił mi odejść. Odwróciłam się, przebijając się przez tłum najszybciej jak mogłam w stronę Hadena.

Stał nieruchomo, jego twarz nieczytelna, gdy podeszłam.

Gdy w końcu do niego dotarłam, dałam mu nerwowy uśmiech. "Hej."

Podniósł brew, ramiona skrzyżowane na piersi.

Przełknęłam ślinę. "To ostatnia piosenka... Powiedziałeś, żebym ją dla ciebie zatrzymała."

Jego szczęka drgnęła. "A jednak już ją oddałaś."

Jego głos był zimny. Płaski.

Zrobiłam się nieswojo pod jego spojrzeniem. "N-Nie mogłam cię znaleźć. Nadal możemy teraz tańczyć."

Haden nie odpowiedział od razu. Zamiast tego, jego spojrzenie prześlizgnęło się za mnie.

Ciekawa, odwróciłam się, żeby podążyć za jego wzrokiem—tylko po to, żeby zobaczyć Brandona patrzącego z oddali.

I uśmiechał się.

Brandon złapał spojrzenie Hadena, mrugnął, potem zwrócił uwagę z powrotem do Tanyi, przyciągając ją bliżej, gdy tańczyli.

Odwróciłam się z powrotem do Hadena, mój żołądek skręcał się.

W momencie, gdy nasze oczy znów się spotkały, wiedziałam—już podjął decyzję.

Jego następne słowa zniszczyły mnie.

"Nie, w porządku," powiedział chłodno. "To była zakład. Zostałem wybrany, żeby zatańczyć z najnudniejszą dziewczyną w szkole. Oszczędziłaś mi upokorzenia."

Oddech opuścił moje płuca.

Łzy piekły moje oczy, ale byłam zbyt zszokowana, żeby się ruszyć, zbyt oszołomiona, żeby się bronić. Po prostu wpatrywałam się w niego, szukając jakiegokolwiek śladu kłamstwa, jakiegokolwiek znaku, że to nie jest prawda.

Ale jego twarz pozostawała bez wyrazu.

Potem, bez słowa, przeszedł obok mnie, jego ramię potrąciło moje, gdy szedł w stronę wyjścia.

Micah, który stał w pobliżu, spojrzał na mnie ze smutnymi oczami, zanim szybko odwrócił się i pobiegł za nim.

I tak po prostu, Haden zniknął.

A ja zostałam tam, moje serce łamało się w sposób, którego jeszcze nie rozumiałam.

Previous ChapterNext Chapter