




ROZDZIAŁ PIĄTY: Anielska bestia
ALLISON.
Nie mogłam oddychać, gdy patrzyłam na mężczyznę kąpiącego się w jeziorze, jego przepiękne bursztynowe oczy spoglądały na mnie, jakby byłam jedyną osobą, którą mógł teraz zobaczyć. Jego platynowe włosy tańczyły na wietrze, łapiąc światło słoneczne niczym przędzione srebro. Mężczyzna wyglądał absolutnie olśniewająco, gdy woda spływała z jego wyrzeźbionego ciała, błyszcząc w złotych promieniach zachodzącego słońca. Wyglądał tak anielsko jak ostatnim razem, gdy go widziałam. O kurczę. Nie mogę się mylić; to był jeden z facetów, z którymi spałam podczas Nocy Wilków!
Czy to sposób bogini na zabawę ze mną?
„Nie mogę uwierzyć w swoje szczęście,” powiedział mężczyzna, z wyraźnym rozbawieniem w głosie. „Nie spodziewałem się, że cię tu zobaczę!”
Mężczyzna patrzył na mnie z całkowitym niedowierzaniem, jakby byłam chodzącym—pływającym cudem w jeziorze! Zaczął się zbliżać, a ja westchnęłam, gdy powierzchnia jeziora, jedyna rzecz, która zakrywała jego ciało, powoli opadała z jego talii, odsłaniając jego nagą chwałę.
„O bogini! Czy możesz założyć swoje pieprzone ubrania?!” powiedziałam, panikując.
Zaśmiał się. „To nie jest coś, czego wcześniej nie widziałaś, prawda?”
O bogini, czy ten facet jest poważny? Moja twarz zapłonęła jeszcze bardziej. Przygryzłam wargi i odwróciłam wzrok, próbując ukryć zarumienione policzki. „Serio! Po prostu—ubierz coś!”
Widząc moje zakłopotanie, złagodniał. „Przepraszam, tylko żartowałem. Miło cię znowu zobaczyć, zwłaszcza w tak nieoczekiwanej sytuacji.”
„Och? U-Uhm, myślę, że się mylisz. Nigdy się nie spotkaliśmy,” wybełkotałam. Cholera. Nie mogłam nawet udawać, że jest inaczej, gdy on tam był, leniwie ciągnąc spodnie i ubierając się przede mną, jakby to było nic. Z drugiej strony, tutaj jestem, krok od ataku serca!
Skończył się ubierać i zrobił krok bliżej, co sprawiło, że instynktownie cofnęłam się. Zrobił kolejny krok naprzód, a ja cofnęłam się ponownie, ale tym razem moje plecy uderzyły w drzewo. Przechylił głowę i uśmiechnął się, zanim oparł kostki o drzewo za mną, zamykając mnie między swoimi ramionami. Moje tętno przyspieszyło, gdy nachylił się, jego nos prawie dotykał mojego. Intensywność jego spojrzenia przeszyła mnie dreszczem.
„Nie możesz mnie okłamać,” wyszeptał, jego oddech ciepły na mojej skórze. „Wciąż czuję mój zapach na tobie.”
Jego zmysłowy szept wywołał we mnie wspomnienie, coś, co desperacko próbowałam zakopać—wspomnienie naszego spotkania podczas Nocy Wilków…
Jego usta znalazły moje, całując je, pochłaniając każdy centymetr moich warg, jakby był głodnym bestią. Jęknęłam przeciw jego ustom, gdy poczułam jego palce pocierające moje sutki, szczypiąc je figlarnie, podczas gdy jego język tańczył z moim.
„Ahh…!” jęknęłam, moje palce u nóg kurczyły się w rozkoszy, gdy poczułam gorący oddech Liama na moich udach, rozprowadzając jego mokre pocałunki po mojej skórze. Dwóch mężczyzn pieściło i całowało moje ciało, ich języki rozprowadzały swoje zapachy po mnie, podczas gdy jęczałam i wiłam się w przyjemności. Moje zamglone widzenie ogarnęło pokój i mogłam zobaczyć jeszcze trzech mężczyzn wokół mnie, wszyscy nadzy i patrzący na mnie jak stado głodnych wilków. Chcieli mnie, a każda część mnie chciała ich...
Mężczyzna z bursztynowymi oczami uśmiechnął się do mnie, gdy jego usta sunęły w dół mojej szyi, jego język lizał moją skórę, aż dotarł do moich bliźniaczych szczytów.
„O bogini… ah!” jęknęłam, gdy poczułam jego wilgotne wargi ssące moje sutki, jego zęby figlarnie gryzące je, zanim zakręcił językiem wokół moich napiętych pączków, sprawiając, że moje plecy wyginały się w rozkoszy.
„Hmm, zobacz, jak twoje sutki twardnieją przy moim języku. Jesteś taka napalona, prawda?” wyszeptał.
„Cholera…” wymamrotałam pod nosem, gdy fragmenty tej nocy pełnej namiętności zalały mój umysł.
„Co jest nie tak?” zapytał mężczyzna i sięgnął po moją twarz, zaniepokojenie było widoczne w jego oczach.
„U-Uhm…” odchrząknęłam, przechylając głowę, unikając jego dotyku. „N-Nic.”
W jego oczach pojawił się cień bólu, gdy zauważył, że próbowałam uniknąć jego dotyku. Przygryzłam wargi, zawstydzona. Nie chciałam być niegrzeczna, ale miałam przeczucie, że jeśli pozwolę mu dotknąć mnie ponownie, nie jestem pewna, czy będę w stanie powstrzymać się przed pójściem dalej. Cholera.
„Słuchaj, ja—” zaczęłam, ale słowa utknęły mi w gardle. Przestrzeń między nami była pełna elektryczności. To było to samo uczucie, które czułam wcześniej z Liamem. Nie wiedziałam, co to było, ale z pewnością było przytłaczające… i niebezpieczne.
Dlaczego musiał być tak blisko?
Przewróciłam oczami, próbując zignorować wcześniejsze zawstydzenie. "Jesteś uroczy, ale nie mogę powiedzieć, że cię skądś pamiętam."
Uniósł brew, a kącik jego ust wygiął się w figlarny uśmiech. "Ach, więc uważasz, że jestem uroczy, co?" szepnął chrapliwie.
"N-Nie o to chodzi!" zadrżałam.
Dlaczego to tak utrudnia? Moje serce biło jeszcze szybciej, zdradzając moje próby pozostania obojętną. "N-Nie o to chodzi!" zadrżałam, próbując utrzymać opanowanie mimo bijącego serca.
Jego uśmiech się poszerzył, a on nachylił się jeszcze bliżej, jego usta prawie dotykały mojego ucha, gdy szeptał. "Kłamiesz, ale to w porządku. Nie będę ci tego wypominał." Drażniący ton jego głosu sprawił, że poczułam mrowienie na skórze. Cholera.
Weź się w garść, Allison! mentalnie się skarciłam, ale ciepło na moich policzkach mówiło co innego. "Serio, pewnie pomyliłeś osobę!" protestowałam słabo, mój głos ledwo ponad szeptem.
Zachichotał cicho, wyraźnie rozbawiony moim zaprzeczeniem. "Naprawdę nie pamiętasz? Mieliśmy razem świetną noc, a ty wydawałaś się też dobrze bawić. Pamiętam, że krzyczałaś, jęczałaś i błagałaś mnie, żebym wsadził mojego kutas w—"
Szybko zasłoniłam jego usta dłonią, żeby go uciszyć. Oddychałam ciężko, prawie panikując. Słysząc te słowa tak swobodnie, sprawiło, że poczułam jakieś dziwne rzeczy! Jego bursztynowe oczy błyszczały i przysięgam, że czułam jak uśmiecha się przez moją dłoń. Ten brut!
"D-Dobrze! Dobrze. Pamiętam cię. Zadowolony?" wysyczałam, moje policzki nadal czerwone jak burak.
Cholera!
"Słuchaj, jestem tu tylko po to, żeby cieszyć się spokojem i ciszą," powiedziałam, próbując brzmieć swobodnie, ale mój głos się załamał. "Nie prosiłam o... o to. Ani o przypomnienie sobie czegokolwiek, co się wydarzyło tamtej nocy!"
Mężczyzna złapał mnie za nadgarstek i delikatnie zdjął moją rękę z jego ust. Miałam rację, uśmiechał się!
"Ja też nie. Po prostu przechodziłem obok i zauważyłem to ładne jezioro. Pomyślałem, że spróbuję popływać. Nie spodziewałem się, że cię tu spotkam. Ale cieszę się, że los znów nas połączył."
Wszechświat ma naprawdę unikalny sposób na pieprzenie mnie.
"Jestem Daniel Harris, tak przy okazji. Nie mieliśmy naprawdę okazji się przedstawić ostatnim razem."
Zamilkłam, imię echo w mojej głowie. Daniel Harris... dlaczego czuję, że słyszałam to imię wcześniej? Zaczekaj, chwileczkę... Moje oczy rozszerzyły się, gdy coś kliknęło w moim umyśle. Daniel Harris! Był słynnym alfą w Missouri, porównywalnym do siły i wpływów Liama Millera. Cholera, jak mogłam to przeoczyć? Jego anielskie rysy mówiły wszystko...
"Daniel Harris... Anielski Bestia! Jesteś Alfą stada Krwawych Kłów!" zapytałam z niedowierzaniem.
Spałam z Alfą stada Krwawych Kłów... i stada Kamiennego Księżyca! O, cholera.
Zachichotał, drapiąc się po karku, z nutą zawstydzenia na policzkach. "Tak, to ja. Ale ten przydomek jest trochę dziecinny, nie sądzisz?"
Mrugałam, próbując to ogarnąć. "Cóż, pasuje do ciebie w dziwny sposób."
Został nazwany tym przydomkiem z powodu swoich anielskich rysów, ale przerażającej siły w walce. W świecie, gdzie Alfy otwarcie wyrażają swoją bezwzględność, Daniel Harris był trochę wyjątkowy. Podczas gdy tacy jak Liam Miller wyglądali tak bezwzględnie, jak naprawdę byli, Daniel wyglądał jak anioł, jakby nie mógł skrzywdzić muchy. Ale wygląd może być mylący, bo ten mężczyzna mógłby cię rozerwać na strzępy, gdyby chciał. Nie mogę uwierzyć, że spotkałam dwóch najbardziej znanych Alfów w stanie w ciągu jednego dnia!
"Co robisz w pobliżu terytorium naszego stada, tak w ogóle?" zapytałam, ciekawa.
"Cóż, właściwie coś badałem," odpowiedział.
"Co dokładnie badałeś?"
"Chodzi o—"
Zanim Daniel zdążył dokończyć zdanie, nagłe szelest w pobliskich krzakach sprawił, że oboje zamarliśmy. Moje serce biło szybko, gdy wymieniłam szybkie spojrzenie z Danielem.
"Słyszałeś to—"
Daniel szybko mnie złapał, jego ciepła dłoń zakryła moje usta, gdy oboje przykucnęliśmy pod krzewem. "Ciii. Bądź cicho," szepnął do mnie. To było jakby patrzyłam na zupełnie inną osobę. Skinęłam głową, szeroko otwartymi oczami.
Co do diabła się dzieje?