




ROZDZIAŁ CZWARTY: Chłodzenie
ALLISON.
Pokój zamilkł, a ciężar jego słów zawisł w powietrzu. Czułam, jak moje serce bije szybko, rozdarte między niedowierzaniem a dziwnym dreszczem. Dlaczego moje serce bije tak mocno? Czy to przez sposób, w jaki na mnie spojrzał? Przelotny dotyk jego palców na mojej skórze? A może te płonące złote oczy, przywołujące wspomnienia Nocy Wycia?
Przełknęłam ciężko, gdy fragmenty tamtej nocy wdarły się do mojego umysłu, żywe i przytłaczające...
Pamiętałam, jak zderzyliśmy się w chmurze śmiechu i adrenaliny, moje ciało przyciskając się do jego, gdy przyciągał mnie bliżej. Jego usta były ciepłe i wymagające, poruszając się po moich z taką pilnością, że wywoływały dreszcze na moim kręgosłupie. Jego język szalejący w moich ustach, podczas gdy jego palce pieściły moje sutki, szczypiąc je, aż jęczałam.
„Ahh!” Pamiętam, jak jęczałam, gdy nie mogłam znieść przyjemności, którą mi sprawiał.
„Cholera. Twoje ciało drży pod moim dotykiem, kochanie. Czy sprawiłem, że jesteś taka napalona?” jego gorący oddech muskał moją szyję, chichocząc, gdy jego usta znalazły drogę do moich piersi.
Wciąż czułam ciepło jego oddechu, smak jego—jak dzikie noce i nieokiełznana pasja.
Obrazy wracały: jego ręce wędrujące, palce plączące się w moich włosach, jego usta wędrujące w dół mojej szyi, rozpalając ogień we mnie. Sposób, w jaki mnie trzymał—zaborczo—podczas gdy świat wokół nas zamazywał się w niebyt. Moje zmysły były przytłoczone, i przez chwilę zapomniałam o wszystkim, oprócz niego.
Nagle poczułam obecność nad sobą, wyciągając mnie z głębin tego upajającego wspomnienia i przywracając do teraźniejszości. Liam pochylił się bliżej, jego oddech ciepły przy moim uchu. „Co to za wyraz na twojej twarzy? Czy przypomniałaś sobie coś fajnego?” szepnął figlarnie. „Może ekscytujące wspomnienie z Nocy Wycia?” dodał, drażniąc się.
„N-nie wiem, o czym mówisz!” syknęłam, próbując unikać jego wzroku.
„Nie udawaj głupiej, kochanie. Wiem, że mnie rozpoznałaś.” Pochylił się bliżej i wziął głęboki oddech, wdychając mój zapach. „Bo nie zapomniałem o tobie; twój zapach, dźwięk twojego głosu i miękkość twoich ust.”
Moje policzki zaczerwieniły się od jego zmysłowych szeptów, jego gorący oddech budził we mnie obce doznania.
„Szukam cię od dwóch tygodni,” szepnął figlarnie, każde słowo wywołując dreszcze na moim kręgosłupie. „Teraz, gdy cię znalazłem, nie pozwolę ci wymknąć się z mojego uścisku—i o, zawsze dostaję to, czego chcę, w taki czy inny sposób.”
Z tym wyprostował się, figlarny błysk w jego oczach nieco zgasł, i odwrócił się, by spojrzeć na wszystkich w pokoju. Quinn i reszta moich współtowarzyszy patrzyli zdumieni, obserwując, jak Liam szeptał coś do mnie.
„Moje warunki są niezmienne, Alpha Quinn. Pozwolę na tę alianse tylko wtedy, gdy dasz mi to, czego chcę, a w tym przypadku, tą kobietę, którą chcę...”
„Może znajdziemy inne wspólne rozwiązanie—”
Liam przerwał Quinnowi, jego wzrok zimny jak lód. „Nie będę negocjował niczego innego. Już powiedziałem, czego chcę i to od ciebie zależy, czy zgodzisz się na moje żądania, czy nie. Daj mi dziewczynę, inaczej zapomnij o tej alianse.”
„Czekaj—” zaczęłam, ale drzwi zatrzasnęły się za nim, pozostawiając ciężką ciszę w jego śladzie.
„To chyba jakiś żart! On naprawdę po prostu tak odejdzie?” Nick wykrzyknął z niedowierzaniem.
Elliot, Beta Liama, wystąpił naprzód, jego wyraz twarzy poważny. „Mój Alpha jest poważny co do swoich warunków. Macie tydzień na decyzję. Los alianse zależy od tego,” oznajmił, zanim również opuścił pokój.
Jego słowa wisiały w powietrzu jak złowieszcze ostrzeżenie, a ja poczułam falę strachu i niepokoju przemywającą mnie. To nie była tylko negocjacja—to była jawna demonstracja władzy. Cholera, ten Liam!
Zapadła cisza po tym. Wszyscy byli bez słowa. Quinn i Emily wymienili spojrzenia, jakby próbowali przetrawić to, co się właśnie wydarzyło. Pokręciłam głową, odmawiając uwierzenia w warunek, który Liam na nas nałożył. To musi być pieprzony koszmar!
Quinn zmarszczyła brwi, pochylając się i szepcząc do mnie, „Co się właśnie stało? Dlaczego Alpha z Moon Stone pack nagle jest tak obsesyjnie nastawiony na ciebie?”
„Nie wiem. Moje przypuszczenie jest takie, że to po prostu palant,” odpowiedziałam. Nie ma mowy, żebym jej powiedziała, co się wydarzyło podczas Nocy Wycia!
„Myślę, że plotki były prawdziwe. Liam Miller to Alfa z rozchwianą załogą,” powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
„Obojętnie, czy jest szalony, czy nie, potrzebujemy jego i jego watahy,” skomentował Gasper.
„Co chcesz przez to powiedzieć, Gasper?” zapytała Emily, jej ton był wymagający. „Nie mów mi, że bierzesz jego słowa na poważnie?”
„A dlaczego nie? Jasne, jest palantem, ale nadal jest Alfą jednej z najpotężniejszych watah w Missouri. Poza tym, są najbliższą watahą w naszym terytorium. Będą świetnym sojusznikiem, gdy sytuacja się pogorszy,” odparł Gasper, krzyżując ramiona.
„Gasper ma rację. Najważniejsze jest zapewnienie, że ten sojusz się odbędzie. Jeśli oznacza to zaoferowanie Allison Wataha Kamiennego Księżyca, niech tak będzie. Rzućmy ją krwiopijcom i miejmy to z głowy,” powiedziała Latisha, wzruszając ramionami.
Jej słowa uderzyły mnie jak policzek. „Czy ty sobie ze mnie żartujesz? Nie jestem jakąś ofiarą, którą możesz opakować i wymienić!” wykrzyknęłam, mój głos drżący ze złości.
„Uspokój się, Allison!” próbował interweniować Quinn.
„Jak mam się uspokoić, kiedy ona wyraźnie próbuje mnie sprzedać jak świnię na targu!” warknęłam.
„Robisz to niepotrzebnie trudnym, Allison. Pomyśl o tym, jesteś wilkołakiem bez partnera, więc nie zaszkodzi, jeśli na jakiś czas pobawisz się z Liamem Millerem,” wypluła Latisha.
„Tak, jestem bez partnera, ale to nie czyni mnie zbędną!” krzyknęłam, moja furia sięgała zenitu. Nie wiedziałam wiele o Liamie poza tymi ulotnymi, zamglonymi wspomnieniami, ale byłam pewna jednego: nie pozwolę, by traktowano mnie jak pionek w cudzej grze. Do cholery, nawet nie wiem, czego dokładnie Liam Miller ode mnie chce!
Gasper westchnął z frustracją. „Powinnaś po prostu poddać się ich żądaniom. To najlepsze, co możesz zrobić dla watahy.”
„Dość!” wkroczyła Emily, jej głos ostry i rozkazujący. „Nie będziemy nikogo rzucać pod autobus. Jesteśmy watahą—rodziną na litość bogów!”
„Cóż, rodzina, o której mówisz, jest w poważnym niebezpieczeństwie, chyba że ten sojusz się odbędzie,” odparła Latisha, krzyżując ramiona.
Ta suka!
Czułam, jak serce wali mi w piersi. Nie chciałam być kartą przetargową w umowie, której nie rozumiałam, a myśl o roszczeniu Liama wywoływała dreszcze zarówno strachu, jak i czegoś innego—czegoś odurzającego.
„Potrzebuję trochę powietrza,” powiedziałam ochryple, odwracając się od grupy.
„Allison—!” Głos Quinna zanikł w powietrzu, gdy wybiegłam z pokoju. Wołała moje imię, ale ją zignorowałam. Nie obchodziło mnie to. Jeszcze jedna sekunda w tym pokoju i przysięgam, że stracę panowanie nad sobą. Potrzebowałam trochę czasu z dala od nich.
Na zewnątrz, chłodny wiatr otulił mnie, łagodząc rozgrzaną skórę. Wędrowałam bez celu przez las, desperacko próbując oczyścić umysł. To zawsze było moje schronienie od dziecka. Jest coś w naturze, co zapewnia poczucie spokoju, którego desperacko potrzebuję w stresujących sytuacjach… takich jak ta.
W końcu dotarłam do mojego ulubionego miejsca: spokojnego jeziora ukrytego wśród drzew. Woda lśniła pod popołudniowym słońcem, zapraszając mnie do zapomnienia o swoich zmartwieniach.
Właśnie miałam zdjąć ubrania, gdy moje oczy dostrzegły niespodziewany widok—ktoś już pływał w jeziorze. To był mężczyzna! Jego muskularne ciało poruszało się bez wysiłku przez wodę. Moje spojrzenie śledziło kontury jego ciała, półnagie i błyszczące pod słońcem. Cholera!
Gdy się odwrócił, nasze oczy się spotkały. Moja szczęka opadła w rozpoznaniu—cholera! To był jeden z facetów, z którymi spędziłam tamtą fatalną noc podczas festiwalu. Wspomnienie naszego spotkania przemknęło przez mój umysł, ale zanim zdążyłam zareagować, mężczyzna szybko się odwrócił, jakby wyczuł coś za sobą. Jego uderzające bursztynowe oczy natychmiast mnie znalazły i stałam tam, zamrożona w szoku.
„Wiedziałem, że wyczuję znajomy zapach. To ty,” powiedział, szeroki uśmiech rozprzestrzeniając się na jego twarzy.
O kurwa.