Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 201

Następnego ranka. Śniadanie na ranczu miało być zdrowe. Naleśniki, bekon, kawa, zapach świeżych bułeczek - raj. Zamiast tego? Prawdziwe piekło.

Dlaczego? Bo najwyraźniej dupek o imieniu Nathaniel Lisbon miał czelność wparować do mojego pokoju o świcie jak jakiś tandetny złodziej i "pożyczyć" ładowa...