




ROZDZIAŁ 5
Mija kilka godzin, ale Tess wciąż nie wróciła.
Zastanawiam się, co chce mi powiedzieć, że to takie ważne.
Gdy już wytrzeźwieję, biorę prysznic, myję zęby i zajmuję się sprzątaniem jej mieszkania.
Staram się nie myśleć o Zane, ale nie mogę się powstrzymać. Otwieram ponownie e-mail, wpatrując się w zaproszenie na jego ślub i rejs tylko dla par.
Wtedy zauważam moje imię w złym miejscu.
Żołądek mi się skręca i ledwo docieram do łazienki, zanim zaczynam wymiotować.
Później robię coś jeszcze gorszego.
Google'uję ją.
Jego narzeczona jest modelką. Idealna. Piękna. Wszystko, czym nie jestem.
Oczywiście, że zostawił mnie dla kogoś takiego jak ona.
Piję wodę, faktycznie stosując się do rady Tess po raz pierwszy, gdy w końcu wchodzi.
Marszczy nos, rozglądając się, ale gdy jej oczy zatrzymują się na mnie, tylko wzdycha i daje mały, smutny uśmiech.
"Spodziewałam się, że będziesz w gorszym stanie," mówi, siadając na kanapie obok mnie.
Opieram głowę na jej ramieniu i unoszę butelkę wody. "Gdybym się nie ogarnęła, ty byś to zrobiła za mnie. Nauczyłam się wybierać swoje bitwy."
"Dokładnie." Lekko pociąga mnie za włosy. "Chcesz iść na kolację? Jest nowa tajska knajpa blisko mojego biura. Podobno mają naprawdę dobre jedzenie."
Mrużę oczy. "Nienawidzisz tajskiego jedzenia. Co się dzieje?"
Śmieje się, a przez chwilę zapominam, jak źle się czuję. Jest piękna i robi to bez wysiłku. Gdybym wyglądała bardziej jak ona, albo jak jego nowa narzeczona, może Zane nadal byłby mój.
Tess szybko poważnieje. "Dobra, masz mnie. Po prostu... nie wiedziałam, jak to powiedzieć." Waha się, a potem patrzy mi prosto w oczy. "Zane to dupek, Em. Nigdy nie zasługiwał na ciebie."
Wydaję gorzki śmiech. "Mówiłaś to już wcześniej."
"I mówiłam to serio. Pamiętasz, kiedy został wybrany do drużyny i praktycznie zmusił cię do przeprowadzki do Chicago?"
Kręcę głową. "To nie tak było."
"Ale tak właśnie było," nalega. "Zorganizował ci tę piekarnię, bo myślał, że zostanie wybrany do Nowego Jorku. Pamiętasz nasz plan? Jeśli nie, mieliśmy wynająć mieszkanie tutaj. A gdy powiedziałaś mu, że zostajesz ze mną, dostał szału."
Przewracam oczami. "To nie był szał. Był zraniony."
Tess prycha. "Tak? Więc musiał zranić ciebie też? Em, nawet nie chciałaś się przeprowadzać. Trzymał cię zamkniętą w swoim mieszkaniu, żeby mógł cię pilnować. Widziałam cię dwa razy w roku, i to tylko wtedy, gdy Chicago grało z Nowym Jorkiem."
"To nie jego wina. Nie chciałam wyjeżdżać. Nie chciałam pracy. Byłam okej, polegając na nim—"
"I nigdy mnie nie widując? Byłaś z tym też okej?" Jej głos łamie się, ale szybko to ukrywa.
Otwieram usta, żeby coś powiedzieć, cokolwiek, ale ona mnie przerywa.
"Nie o to chodzi. Chodzi o to, że przeszłam od ledwie widzenia cię do codziennego przebywania z tobą. Kiedy powiedziałam, że możesz zostać tak długo, jak chcesz, mówiłam serio, Em. Lubię, że tu jesteś."
Jej słowa uderzają mnie mocniej, niż się spodziewałam. Kiedy ostatnio ktoś naprawdę powiedział, że chce, żebym była w pobliżu?
Zane nigdy tego nie zrobił. Tolerował mnie, owszem. Ale nigdy mnie nie chciał.
Tess chwyta moje ręce, delikatnie je ściskając. "Trochę cię przygotowuję na coś, co cię wkurzy."
"Co—"
"Wiedziałam, że Zane się żeni." Wyrzuca to szybko, jakby zrywała plaster. "Dowiedziałam się miesiąc temu. To dosłownie moja praca, żeby wiedzieć takie rzeczy. Ale już wtedy zaczynałaś się załamywać, a ja wiedziałam, że jeśli się dowiesz, zrobisz coś tak cholernie głupiego, jak błaganie go, żeby wrócił."
Zamieram. Wiedziała.
Oczywiście, że ma rację. Ale gdyby mi powiedziała, mogłabym to zatrzymać. Mogłabym sprawić, że wróci do mnie.
To jej wina.
"To nie była twoja decyzja." Mój głos drży z gniewu.
Kiwnęła głową. "Masz rację. Nie była. I przepraszam, Em. Ale musisz zrozumieć, że jeśli odszedł i tak szybko się z kimś związał, nigdy nie wróci."
"Nie wiesz tego!" Szarpię rękami, ale ona nie puszcza. "Puść mnie, Tessa."
Kręci głową. "Nie. Bo to nawet nie jest rzecz, która cię wkurzy."
Przestaję się szarpać.
Jest więcej?
"Co do cholery, Tessa?"
Ignoruje moje spojrzenie i kontynuuje. "On nie wróci, Emilia. Nie widziałaś ich zdjęć razem ani nie słyszałaś, jak o niej mówi w wywiadach."
Myślałam, że najgorszy ból, jaki kiedykolwiek poczuję, to ten, kiedy Zane mnie zostawił. Jak bardzo się myliłam.
Bo to? To sprawia, że moje serce się zapada.
Ale nie płaczę. Nie mogę.
"Dlaczego mi to mówisz, Tess?" Mój głos ledwie szeptem. Opuszczam głowę. Nie mogę nawet na nią spojrzeć. Jestem zbyt zawstydzona.
Ściska moje ręce mocniej. "Bo jesteś warta o wiele więcej niż ten dupek, do którego byłaś przykuta przez dziesięć lat. I jeśli w to nie wierzysz, to uwierz w jedno: nigdy, przenigdy cię nie okłamię, Emilia. Nawet jeśli czasem ukrywam prawdę dla twojego dobra."
Wydycha gwałtownie. "Pamiętasz, jak mówiłam ci o mojej strategii PR dla tego idiotycznego piłkarza w moim klubie?"
Powoli kiwam głową. Pamiętam. Po prostu nie wiem, dlaczego teraz o tym wspomina.
"Idzie świetnie. Jego wizerunek się poprawia, ale musimy to utrzymać. Wiesz, jak mówiłam, że powinien spotykać się z ładną dziewczyną, żeby wyglądał jak przyszły ojciec rodziny?"
Tym razem nie kiwam głową. Nienawidzę, dokąd to zmierza.
Tessa waha się, a potem uśmiecha się zbyt radośnie. "W skali od jednego do dupy Hadesa, jak bardzo byś się wkurzyła, gdybym powiedziała, że poleciłam cię do tej roli?"