




Rozdział 5
Sienna:
„Cholera jasna.” Syknęłam, kładąc rękę na brzuchu, a kolejny kopniak przeszył mnie na wskroś.
Moje kostki zbielały, gdy zacisnęłam dłonie na framudze drzwi. Z każdym mijającym sekundą mój oddech stawał się coraz bardziej płytki, ale wiedziałam, że nie mogę dzisiaj opuścić pracy. Bez względu na to, jak bardzo byłam wyczerpana, musiałam się tam dostać.
Ostatnią rzeczą, jakiej chciałam, było zwolnienie. Jednak dzisiaj kopniaki były nieustępliwe. Każdy z nich był silniejszy od poprzedniego. Zaledwie kilka tygodni przed terminem porodu, wiedziałam, że to uczucie było czymś, czego się nie spodziewałam. A wiedząc, że noszę dziecko Alfy, to miało być dla mnie trudniejsze, niż chciałam to przyznać.
„No dalej, maluszku, mama musi iść do pracy.” Szepnęłam, chwytając torbę. To była tylko mała kolekcja niezbędnych rzeczy na wypadek, gdyby coś było potrzebne. Każdy krok dzisiaj wydawał się trudniejszy od poprzedniego, a droga do kawiarni wydawała się niemal niemożliwa. Jakby była dalej niż kiedykolwiek.
Byłam zaledwie kilka przecznic od celu, kiedy kolejny kopniak zmusił mnie do zatrzymania się. Moja wilczyca poruszyła się, jej niepokój rozprzestrzenił się we mnie. I wtedy go zobaczyłam. Jego oczy przez chwilę spoczęły na moich.
Damon Lockwood.
Nie…
Zatrzymałam oddech i zamarłam w pół kroku. Jak podszedł bliżej, moje serce waliło o klatkę piersiową, jakby miało zaraz eksplodować. To niemożliwe, że on tu jest. Nie teraz. I nie dzisiaj…
Na początku mnie nie rozpoznał. Byłam tego pewna. Jak mógł? Kobieta, którą znał, odeszła. Moja kiedyś promienna twarz była teraz blada i wyczerpana, z ciemnymi kręgami pod oczami od bezsennych nocy pełnych pracy.
Ale gdy mój zapach dotarł do jego nozdrzy, gdy rozpoznanie pojawiło się na jego twarzy, ostry ból w moim brzuchu powrócił, silniejszy niż wcześniej, i moje kolana się ugięły. Krzyk wyrwał się z moich ust, zanim zdążyłam go powstrzymać. Spojrzałam w dół i moje serce zamarło na widok czerwieni.
Krew…
„Sienna?” Głos Damona przeciął mgłę, ale ledwo go zarejestrowałam.
„Moje dziecko…” Szepnęłam, chwytając brzuch, gdy moje widzenie się zamazywało.
Jego silne ramiona złapały mnie, gdy się osunęłam, a jego zapach. Jego zapach był tak znajomy, że na chwilę sprawił, że moje serce zabiło szybciej. Ale także sprawił, że moje serce bolało. Sprawił, że czułam się słabsza, niż chciałam.
„Trzymaj się, Sienna,” mruknął, jego głos był bardziej stabilny, niż się spodziewałam. „Pomoc jest w drodze. Po prostu trzymaj się. Naprawdę muszę, żebyś się trzymała…”
I nagle wszystko wokół mnie zgasło.
Obudziłam się przy jednostajnym dźwięku monitora serca, sterylny zapach antyseptyku wypełniał powietrze.
Całe moje ciało bolało, i chwilę zajęło mi przetworzenie i zrozumienie wszystkiego, co się wydarzyło, zanim tu trafiłam. Przynajmniej wiedziałam, gdzie jestem.
Wtedy to do mnie dotarło.
„Moje dziecko?” Szepnęłam, próbując usiąść. Moja głowa była ciężka, i przez chwilę walczyłam, żeby to zrobić.
„Zostań na miejscu.” Mrugnęłam, przetwarzając znajomy głos, który słyszałam, zanim zamarłam, gdy mój wzrok padł na Damona. Oczy Damona były utkwione we mnie. Jakby studiował moje wyrażenie. Jakby próbował mnie odczytać. Ujawnił mi coś niespodziewanego.
Stał przy łóżku, jego szeroka sylwetka napięta, zielone oczy zasłonięte emocją, której nie mogłam rozpoznać.
“Twoje dziecko jest zdrowe,” powiedział, jego głos na chwilę łagodniejąc. “Urodziłaś dziewczynkę.”
“Dziewczynkę?” Moje głos załamał się, łzy napływały mi do oczu.
“Jest słaba, ale lekarze mówią, że wyzdrowieje,” kontynuował Damon, teraz tonem bardziej łagodnym. Przez chwilę twardość w jego oczach stopniała. “Jest w inkubatorze. Jest bezpieczna. Nie musisz się martwić; jest bezpieczna.”
Ulga przelała się przez mnie, i przez sekundę wydawało mi się, że zobaczyłam cień ciepła w jego oczach, ale szybko się zmieniło, zastąpione przez zimnego, odległego mężczyznę, którego pamiętałam. Mężczyznę, który używał mnie dla własnej przyjemności.
“Jak mogłaś być tak lekkomyślna, Sienna?” Warknął, jego głos znów ostry. “Opuszczenie stada będąc w ciąży? Chciałaś się zabić?”
“Nie miałam wyboru,” powiedziałam, mój głos drżący. “Wątpię, czy by cię to obchodziło.”
“Nie miałaś wyboru?” powtórzył, jego ton ociekający sarkazmem. “Czy masz pojęcie, jak bardzo martwili się moi rodzice? Jak niebezpieczne było dla ciebie być tam samą! Jesteś członkiem stada; nie mogłaś po prostu odejść, jak ci się podobało. Jestem alfą stada, a ty mimo to postąpiłaś wbrew mnie.”
“Nie mogłam zostać!” Odparłam, krzycząc na niego. “Nie mogłam po prostu zostać i ryzykować wszystko, co mogłam stracić.”
“A dlaczego?” Zażądał, jego spojrzenie przeszywające mnie. “Dlaczego, do cholery, nie mogłaś zostać?”
“Wiesz, dlaczego,” wyszeptałam, mój głos się łamał.
“Powinnaś była mi powiedzieć, że jesteś w ciąży!” Warknął, zbliżając się o krok.
“A co byś zrobił, Damon?” Odparłam, patrząc na niego gniewnie. “Zmuszał mnie do zabicia dziecka, żeby chronić swoją cenną reputację? To nie było coś, co mogłeś zrobić. Nie zamierzałam stracić mojego dziecka przez ciebie.”
Cofnął się lekko, jego szczęka zaciskając się. “Nigdy bym tego nie zrobił…”
“Nie kłam mi,” przerwałam, mój głos się trząsł. “Już wystarczająco zrobiłeś. Używałeś mnie, żeby zadowolić swojego wilka, a potem wyrzuciłeś mnie jakbym nic nie znaczyła.”
“Nie wiedziałem,” powiedział przez zaciśnięte zęby, jego gniew się zaostrzał. “Gdybym wiedział…”
“Co?” Przerwałam mu. “Obchodziłoby cię? Wziąłbyś odpowiedzialność? Nawet nie wierzysz mi, prawda? Pozwoliłbyś mi się jej pozbyć. Wiem na pewno, że byś to zrobił.”
“Co ty mówisz?” zapytał, jego głos teraz łagodniejszy. “Co ja mam wspólnego z dziewczynką? Dlaczego, do cholery, miałbym cię zmusić do pozbycia się jej?”
“Dziecko jest twoje, Damon,” powiedziałam, mój głos drżący. “Ona jest twoja. Dziecko więzi, którą odrzuciłeś.”
“To niemożliwe…”
“Możliwe,” powiedziałam stanowczo. “I wiesz o tym.”
Zanim zdążył odpowiedzieć, ostry głos przerwał napięcie.
“Co masz na myśli mówiąc dziecko więzi?”
Oboje zamarliśmy, gdy Kael Lockwood wszedł do pokoju, jego dominująca obecność wypełniając przestrzeń. Obok niego stała Evelyn, jej wyraz twarzy mieszanka troski i zmieszania.
Ale to Lysandra przykuła moją uwagę.
Jej twarz wykrzywiona wściekłością, gdy stanęła naprzód, wskazując na mnie oskarżycielsko palcem.
“Zdradziłeś mnie z nią?” Wyrzuciła, jej głos drżący z gniewu. “Z tym czymś?”