Read with BonusRead with Bonus

Odejście z kimś

Kiedy chowałam się w łazience, kilka osób pukało do drzwi. Niektórzy chichotali i flirtowali ze sobą, co jasno wskazywało, po co im łazienka. Inni naprawdę chcieli z niej skorzystać, ale gdy tylko mówiłam, że jest zajęta, odchodzili, mówiąc, że pójdą do drugiej łazienki, co zawsze sprawiało, że trochę się rozluźniałam. Aż do momentu, gdy ktoś zapukał i twierdził, że zajmowana przeze mnie łazienka jest jedyną dostępną. Bez względu na to, ile razy mówiłam, że tak nie jest, kłócili się, że jest, podczas gdy ja próbowałam ustalić, czy głos, który do mnie mówił, należał do białego królika, czy nie. W końcu burczeli gniewnie, zanim odeszli, zostawiając mnie bardziej ulgniętą, niż myślałam, że to możliwe. Kilka minut później ktoś znów zapukał do drzwi łazienki, sprawiając, że jęknęłam.

„No dalej, pani! Naprawdę muszę iść! Nie chcę ci przeszkadzać,” zawołał.

Cholera! To brzmiało jak on. Czy mnie znalazł? Uchylam drzwi, zaglądając przez nie, zanim wypuszczam oddech, którego nie wiedziałam, że wstrzymywałam. To tylko wielkanocne jajko. Otworzyłam drzwi, żeby się z nim zamienić miejscami, prosząc, żeby się pospieszył, żebym mogła wrócić do ukrycia. Skradałam się do końca korytarza, żeby zerknąć za róg, szukając Pana Białego Królika. Widziałam go po drugiej stronie pokoju, rozmawiającego z kształtną rudowłosą, podczas gdy nieustannie skanował wzrokiem pomieszczenie, a ja jęknęłam. Może uda mi się znaleźć Lauren i uciec, zanim znów zacznie mnie aktywnie szukać. Drzwi za mną otworzyły się, gdy szukałam siostry. Nie znajdując jej, wróciłam w stronę łazienki, zamierzając do niej zadzwonić, żeby w końcu móc wrócić do domu. Te trzydzieści minut, które obiecałam czekać, musiało już minąć.

„To twoja pierwsza impreza?” zapytał, zatrzymując mnie w pół kroku.

„Tak.”

„Moja też. Nie rozumiem, jak oni to robią. Rozmawiają przez pięć sekund i już wiedzą, czy ich partner to ktoś, kogo chcą.”

Spojrzałam na niego przez ramię. „Szalona sprawa, co?”

„Bardzo. Może chciałabyś napić się ze mną wina?”

Uśmiechnęłam się do niego, desperacko chcąc odmówić, ale jeśli Lauren się dowie, że odmówiłam, zmusi mnie do przyjścia na kolejną z tych głupich imprez. Poza tym mogłabym ją zmusić, żeby mnie zabrała do domu. „Jasne, pod warunkiem, że ten królik da mi spokój.”

„To przed nim się chowasz?”

„Tak.”

Wyciągnął do mnie rękę. „Obiecuję, że nie pozwolę mu ci przeszkadzać.”

Nieśmiało wzięłam jego rękę. „Dzięki.”

Poprowadził mnie z powrotem na główną salę, trzymając mnie trochę w cieniu, gdy szliśmy do baru, gdzie zamówił dla nas oboje wino, zanim zaprowadził nas do stolika na obrzeżach. Usiadłam, natychmiast czując, że ktoś mnie obserwuje. Podniosłam wzrok i moje oczy natychmiast spotkały się z oczami Pana Białego Królika. Uniósł szklankę w moim kierunku, salutując mi, a ja odwróciłam wzrok, przełykając nerwowo. Cholera. Gdzie do diabła jest Lauren? Wyciągnęłam telefon, żeby do niej zadzwonić. Dzwoniło kilka razy, zanim odebrała, jęcząc.

„Chyba sobie kpisz!” warknęłam.

„Laurel? Czekaj. Czekaj. Czekaj. Laurel, gdzie jesteś?” zapytała.

„Na imprezie! Gdzie ty jesteś?" odwarknęłam.

„Wyszłam. Szukałam cię i nie mogłam cię znaleźć.”

„Jak mam wrócić do domu? Ty mnie tu przywiozłaś,” jęknęłam.

„Poproś kogokolwiek tam. Każdy z nich cię odwiezie. Obiecuję, że wszyscy są dżentelmenami. Po prostu znajdź kogoś, kto nie jest zajęty.”

„Dzięki za nic,” mruknęłam, rozłączając się.

Odwróciłam się do wielkanocnego jajka, ale zniknął. Cholera. Spojrzałam na parkiet, żeby zobaczyć go tańczącego z kształtną rudowłosą, która wcześniej zajmowała uwagę Pana Białego Królika. Tyle z jego ochrony przed białym królikiem. Wyskoczyłam, kończąc rozmowę, desperacko próbując uciec, zanim mnie znajdzie. Obróciłam się i wbiegłam prosto na osobę, której starałam się unikać.

„Czy słyszałem, że potrzebujesz podwózki?” zapytał miękko.

„Nie, wezmę Ubera,” odpowiedziałam szorstko, próbując dać mu do zrozumienia, że nie jestem nim zainteresowana, chociaż nie mogłam powstrzymać małej fali ekscytacji, która przeszła przez moje ciało w jego obecności.

„Podwiozę cię, Mały Króliczku. Nawet będę się zachowywać,” zaproponował, a ja chciałam się zgodzić, bo Lauren mówiła, że mogę ufać ludziom tutaj, ale ona mówiła to samo o sobie, zanim przyjechaliśmy, a teraz spójrz na sytuację, w której się znalazłam.

Cholera! Jak się z tego wykręcę? Nie stać mnie na Ubera, ale wolałabym zapłacić, byleby tylko nie być sama z tym mężczyzną w tak małej przestrzeni jak samochód. Spojrzałam w prawo, ale „wielkanocne jajko” było zbyt zajęte rudowłosą, żeby zauważyć moje zaniepokojenie. Podwójna cholera! Jak to się stało, że od wspólnego picia wina z nim przeszłam do bycia sama z tym człowiekiem, którego unikałam praktycznie od momentu, gdy przybyłam na imprezę?

„Dobrze, dziękuję.”

Podążyłam za nim na zewnątrz do białego Mercedesa, a on, jak prawdziwy dżentelmen, którego się nie spodziewałam, otworzył mi drzwi od strony pasażera. Wsiadłam, kurcząc się przy drzwiach, czekając, aż wsiądzie.

„Jaki jest twój adres?”

Cholera. Nie chciałam, żeby go znał. Nie tylko dlatego, że nie chciałam, aby wiedział, gdzie mieszkam, bo umówmy się, nic nie powstrzymałoby go przed pojawieniem się niespodziewanie, ale też dlatego, że było mi wstyd. Jak mogłam pozwolić, żeby ten oczywiście bogaty mężczyzna dowiedział się, że mieszkam w slumsach miasta? Sięgnęłam po klamkę, zamierzając wysiąść.

„Pójdę pieszo.”

Przykrył swoją ręką moją. „Mały Króliczku, przepraszam za wcześniejsze. To oczywiste, że byłaś zdenerwowana imprezą, a ja tylko pogorszyłem sytuację. Proszę, pozwól mi cię odwieźć. To najmniej, co mogę zrobić.”

Zawahałam się, próbując znaleźć powód, który by zaakceptował. „W porządku. Ale naprawdę muszę się trochę poruszać. To niedaleko. Pójdę pieszo.”

Zrobił pokaz, rozglądając się dookoła, po czym zmarszczył brwi. „Co to byłby za mężczyzna, który pozwoliłby ci chodzić po tej okolicy ubranej tak jak teraz?”

Przełknęłam ślinę, patrząc w dół i uświadamiając sobie, że zostawiłam płaszcz w środku. „O, zapomniałam płaszcza!”

„Pójdę po niego. Zaraz wracam, ale nadal uważam, że nie powinnaś chodzić.”

„Ja—dziękuję.”

Gdy tylko wrócił do środka, wysiadłam i zaczęłam szybko iść w dół ulicy, ale zatrzymał mnie, gdy wyjechał samochodem przed mnie, kiedy próbowałam przejść przez ulicę. Przełknęłam ślinę, gdy wysiadł z samochodu, z wściekłością w oczach. Gdy do mnie podszedł, drgnęłam. Spojrzał na swoją rękę, a potem na moją twarz, powoli przesuwając wzrokiem po niej, zanim westchnął i opuścił rękę.

„Dlaczego odeszłaś?” zapytał ciszej, niż się spodziewałam.

„Dlaczego nie wziąłeś kogoś innego do domu? Na pewno były inne kobiety, które bardziej pasowały do twojego stylu,” wyrzuciłam w panice. „Dlaczego tak bardzo się mną interesujesz? Po prostu pozwól mi iść.”

„Nie mogę, Mały Króliczku. Po tobie nikt mnie nie zainteresował. Byłem zły, gdy pomyślałem, że odeszłaś, zanim mogłem przeprosić za swoje zachowanie,” powiedział, delikatnie biorąc moją rękę.

Kciukiem gładził wierzch mojej dłoni, zanim mnie puścił. Co? Nie zabrał nikogo innego do domu, bo był zafascynowany mną? Nawet Carl mnie nie wybrał, nawet po naszym ślubie.

„Mały Króliczku?”

„T-tak?”

„Pozwól mi cię odwieźć. Jeśli powiesz nie, będę cię śledził do domu, żeby upewnić się, że dotrzesz bezpiecznie.”

„Ja—dobrze.”

„Chodź. Wsiądź z powrotem do samochodu, proszę,” poprosił.

Wahałam się, zanim obeszłam samochód, gdzie trzymał otwarte drzwi pasażera dla mnie. Gdy się zbliżyłam, zaklął, zanim sięgnął do samochodu po mój płaszcz, który pomógł mi założyć. Po tym, jak wsiadłam do samochodu, przeszedł na stronę kierowcy.

„Jaki jest twój adres?”

Przełknęłam ślinę, modląc się, żeby to, co zamierzam zrobić, nie było błędem. Sprawił, że czułam się chciana w sposób, w jaki Carl nigdy tego nie zrobił. I nie byłam pewna, czy chcę z tego zrezygnować. Lauren powiedziała, że mogę mu ufać. Nawet gdyby tego nie powiedziała, wszystko we mnie krzyczało, że mogę.

„Zabierz mnie, dokąd idziesz.”

Przez chwilę mnie studiował. „Jesteś pewna?”

Kiwnęłam głową. „Tak.”

Odpalił samochód, wyjeżdżając z parkingu. „Obiecuję ci, Mały Króliczku, że to będzie noc, której nie zapomnisz.”

Odwróciłam się, by spojrzeć przez okno. Boże, mam nadzieję, że miał na myśli coś dobrego, bo nie zniosłabym więcej złamanego serca.

Previous ChapterNext Chapter