Read with BonusRead with Bonus

⋆ Rozdział 187

Drzwi samochodu otworzyły się, a pierwsze, co poczułem, to chłód w powietrzu. Nie tylko zimno górskiego wiatru, ale coś cięższego, ciężar, który osiadł na moich ramionach w momencie, gdy moje stopy dotknęły ziemi.

Wanda była już przy moim boku, krocząc równo ze mną, nie mówiąc ani słowa.

Przed nami ...