Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 7

PUNKT WIDZENIA ADAMA

Wciąż to widziałem. Layla, przyciśnięta do tego idioty, jej ciało poruszające się przeciwko jego, jej ręce na nim, jakby był godny jej czasu. Powiedzenie, że mnie to drażniło, byłoby ogromnym niedopowiedzeniem. Ona była moja! Tylko ja mogłem ją dotykać... tylko ja. Dlatego widok jej, dzikiej i niepowstrzymanej, pozwalającej komuś innemu dotykać ją w ten sposób, palił mnie pod skórą.

Gdy dotarłem do miejsca, gdzie stała, nie zatrzymałem się, żeby pomyśleć. Delikatnie owinąłem rękę wokół jej szyi, nie ściskając, tylko na tyle, żeby poczuła moją obecność, mój kciuk muskający jej puls. Jej oczy rozszerzyły się, jej zaskoczenie chwilowo ją uciszyło.

„Czy to jest to, co cię kręci? Co cię podnieca?” - wymamrotałem, mój głos niski i cięty, wystarczająco głośny, żeby mogła mnie usłyszeć mimo dudniącej muzyki dochodzącej z tego głupiego klubu. „Trochę za dużo alkoholu, ubrania ledwo trzymające się na ciele, i każdy facet z rękami może cię dotknąć?”

Jej brwi uniosły się, a ogień, który zarówno kochałem, jak i pragnąłem od niej, zapłonął w jej wyrazie. „Kim ty myślisz, że jesteś, mówiąc do mnie w ten sposób? I teraz mnie śledzisz?” Celowo próbowałem ją wkurzyć, i udało mi się. Nie odpowiedziałem na jej pytania, mój chwyt na jej szyi nieco się zacieśnił, moje oczy utkwione w jej. Podniosła ręce do mojego nadgarstka, jej palce zacisnęły się wokół mnie, ale nie wystarczyło to, żeby przerwać mój uchwyt.

„Co robisz?” - zapytała, teraz ciszej, niepewnie. Nienawidziłem tego, że myślała, że naprawdę ją skrzywdzę, ale musiałem sprawić, żeby zrozumiała, jak to będzie działać. Że nie należała do nikogo innego. Moje usta wykrzywiły się w bezhumorowy uśmiech. „Podobało ci się?”

Mrugnęła, zdezorientowana. „Co?”

Pochyliłem się, ciepło między nami niemal duszące, i wyjaśniłem, mój głos ostry jak brzytwa. „Podobało ci się? Kiedy cię dotykał? Kiedy położył na tobie ręce? Kiedy myślał, że zabierze cię do domu?”

Jej oddech przyspieszył, jej dezorientacja ustąpiła miejsca gniewowi, gdy próbowała mnie odepchnąć. „Puść mnie! Jesteś szalony.”

„Och, nie masz pojęcia, jak bardzo mogę być szalony. Teraz odpowiedz mi,” zażądałem, mój głos teraz bardziej szorstki. Mój wzrok przesunął się po jej twarzy, w dół do jej bardzo kuszących ust, zanim ponownie skupił się na jej oczach. „Co dokładnie zamierzałaś zrobić z nim, gdybyś wyszła?”

Jej szczęka się zacisnęła, i mocniej próbowała odczepić mój nadgarstek. „Czego ode mnie chcesz, co?! Nawet mnie nie znasz.”

Jak bardzo się myliła. Wiedziałem wszystko, co było do wiedzenia o niej. Wiedziałem rzeczy, których nikt inny nie wiedział, każdy ostatni sekret, który myślała, że ukrywa przed światem, byłem tego doskonale świadomy.

Spędziłem ostatnie osiem lat mojego życia na poznawaniu wszystkiego, co było do wiedzenia o Layli Stevens. I nadszedł czas, żeby jasno powiedzieć, do kogo należy. Pochyliłem się jeszcze bardziej, moje czoło niemal dotykało jej, mój oddech muskał jej skórę. Prawdopodobnie mogła teraz zobaczyć burzę za moimi oczami, surowe emocje, które ledwo powstrzymywałem.

Chciałem jej tak bardzo, że fizycznie mnie to bolało.

„Powiedz mi,” warknąłem, ostrzegającym, wyzywającym tonem. „Miałaś zamiar pozwolić mu cię przelecieć? Umierałaś z pragnienia?....Dalej, oświeć mnie Layla, jak bardzo zamierzałaś błagać o to?”

„Ty dupku!” wykrzyknęła, po czym dosłownie uderzyła mnie w twarz. I to naprawdę bolało. Widziałem gniew w jej oczach, nienawiść, która zaczynała tam kiełkować. Z czasem zamierzam zastąpić to wszystko zupełnie innymi emocjami. Ale na razie musiałem poradzić sobie z jej złością i urazą.

Próbowała się odwrócić i odejść, ale ruszyłem. Chwyciłem tył jej głowy, gdy moje usta zderzyły się z jej z siłą, która odebrała jej oddech, wymagając, nieustępliwie. Na chwilę zamarła, jej ciało złapane między protestem a czymś znacznie ciemniejszym, znacznie bardziej niebezpiecznym.

Ale potem się poddała... dokładnie tak, jak wiedziałem, że to zrobi. Jej ręce zsunęły się z mojego nadgarstka na ramiona, jej palce zacisnęły się na tkaninie mojej koszuli, gdy odwzajemniła pocałunek z takim samym ogniem, taką samą furią.

To nie było delikatne. To nie było słodkie, ale nie zamierzałem, żeby takie było. To był nasz pierwszy pocałunek i zamierzałem uczynić go niezapomnianym. To była bitwa, zderzenie woli, i żadne z nas nie zamierzało się poddać. Smakowała lepiej, niż kiedykolwiek sobie wyobrażałem, w chwili, gdy mój język musnął jej, byłem uzależniony.

Moja wolna ręka wędrowała po jej seksownej sylwetce, chcąc wymazać z jej pamięci wspomnienia tego drania tam z tyłu. Zastąpić je wspomnieniami o mnie. Gdy wsunąłem rękę pod jej sukienkę i znalazłem delikatną koronkę, którą miała wilgotną, z mojego gardła wydobył się dźwięk, którego nie mogłem rozpoznać. Kontrola była obcym pojęciem.

„Jesteś mokra dla mnie, czy dla tego samobójczego maniaka?”

„Jedynym maniakiem tutaj jesteś ty!”

Odsunąłem cienką koronkę na bok, lekko muskając jej łechtaczkę palcem wskazującym, a ona zadrżała w moim uchwycie. Jej oczy na chwilę zamknęły się. Byliśmy na zewnątrz klubu, ten mały kącik nie był dokładnie ukryty, więc jeśli ktoś by przeszedł obok, zobaczyłby nas. Ale nie obchodziło mnie to.

„Wyjaśnijmy coś tutaj, kwiatku, nikt inny cię nie dotyka. Następnym razem, gdy ktoś ośmieli się spojrzeć na ciebie z zainteresowaniem, złamię mu ręce na pół. A to –” zacisnąłem rękę na jej cipce, a ona próbowała stłumić jęk. Próbowała i nie udało się. Dźwięk trafił prosto do mojego kutasa, przysięgam, że poczułem, jak drgnął. „To należy do mnie. Rozumiesz?”

Wiedząc, że nie mogę się dłużej kontrolować, puściłem ją i odsunąłem się, oddychając ciężko. Patrzyłem na nią, jakby była jedyną rzeczą, która istnieje. Bo w tej chwili była.

A ona patrzyła na mnie, jej usta były opuchnięte, jej oczy płonęły. Ogień wrócił dziesięciokrotnie. Gotowała się ze złości.

„Nienawidzę cię!” wykrzyknęła.

„Twoje ciało zdaje się czuć inaczej, kwiatku–”

„Layla! Dobrze? Mam na imię Layla. I nie wiem, jakie pokręcone gry umysłowe ze mną grasz, ale kończą się tutaj. To ostatni raz, kiedy pozwalam ci się do mnie zbliżyć.”

Zaśmiałem się, cofając się i pozwalając jej przejść obok mnie. Ale gdy się odwróciłem i patrzyłem, jak odchodzi, wiedziałem jedno na pewno, ta chemia między nami była prawdziwa. I dopiero zaczynaliśmy ją odkrywać.

Previous ChapterNext Chapter