Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 3

Ochłodziłam twarz zimną wodą, starając się zebrać myśli. Pulsowanie w skroniach przypominało mi, ile wypiłam, ale naprawdę starałam się pozbierać.

Gdy wyszłam z łazienki, zobaczyłam, że Adam wciąż tam stoi, jego postura była zrelaksowana, jakby nie ruszył się ani o krok od momentu, gdy go opuściłam. Jego oczy natychmiast złapały moje spojrzenie, ten sam ostry, przenikliwy wyraz wciąż w nich tkwił.

Nie mogłam powstrzymać parsknięcia, które wyrwało się z moich ust, ani przewrócenia oczami, które nastąpiło po nim.

"Myślałam, że już cię tu nie będzie," mruknęłam, próbując brzmieć bardziej opanowanie, niż się czułam.

" Myślałem, że możesz potrzebować pomocy w chodzeniu prosto," powiedział, jego głos niski, ociekający tą arogancką pewnością siebie, którą zaczynałam nienawidzić.

Zignorowałam tę uwagę, zachowując neutralny wyraz twarzy, mimo że wciąż czułam, jak alkohol szarpie mnie na krawędzi. "Kim ty, do cholery, myślisz, że jesteś, żeby mnie pouczać?"

Uśmiechnął się, ale w jego oczach pojawiło się coś innego. Coś ostrzejszego, niemal drapieżnego. "Dlaczego mam wrażenie, że wchodzę ci pod skórę podejrzanie często?"

Moje tętno przyspieszyło, a gniew w mojej piersi ponownie wybuchł, tym razem silniejszy. "Może dlatego, że nie potrzebuję, żeby jakiś nadęty, pompatyczny dupek mówił mi, co mam robić."

Jego oczy pociemniały, a zanim zdążyłam mrugnąć, był tuż obok, zbyt blisko, przyciskając mnie do ściany z siłą, która była zbyt intymna. Jego ramię nad moją głową, jego ciało tak blisko, że czułam bijące od niego ciepło, i przełknęłam ślinę, zatrzymując oddech. Jeśli wcześniej byłam podniecona, teraz byłam w prawdziwym ogniu.

"Nadęty?" warknął, jego głos szorstki, niebezpieczny. Jego spojrzenie było na mnie skierowane z zabójczą intensywnością, jakby wyzywał mnie, żebym zrobiła kolejny ruch, żeby go ponownie popchnąć. "Myślisz, że tylko ty potrafisz uderzyć, kwiatuszku?"

Moje serce waliło w piersi, i przez ułamek sekundy, nie mogłam powiedzieć, czy to alkohol, czy jego bliskość tak na mnie działała. Czułam napięcie iskrzące między nami, ciężkie, gęste, duszące.

Pochyliłam się odrobinę do przodu, nasze twarze były o cale od siebie, i po raz pierwszy pozwoliłam sobie pokazać frustrację, ogień, który trzymałam w sobie przez całą noc. "Myślę, że jesteś tylko facetem, który jest przyzwyczajony do dostawania wszystkiego, czego chce, bo jego tatuś jest bogaty. Po co to zaprzeczać? Trafiłam w czuły punkt?"

Jego oczy zwęziły się, a szczęka zacisnęła, jakby moje słowa zraniły go bardziej, niż był gotów przyznać. Chwila między nami się wydłużyła, potem pochylił się, jego oddech musnął moje ucho, gdy mówił, jego głos gładki, ale z nutą czegoś mroczniejszego. "Jesteś mokra, Layla? Wyobrażałaś sobie już, jak to by było, gdybym był w tobie? Bo ja na pewno tak."

Nagle to powiedział, a ja byłam tak zaskoczona, że moje oczy dosłownie się rozszerzyły, a usta lekko rozchyliły. Zrobił krok do przodu, i poczułam kontur jego erekcji ocierający się o moje udo, a jego ręka nagle owinęła się wokół mojej talii.

Za dużo się działo, za szybko. Próbowałam zebrać resztki szacunku do siebie, chociaż normalnie nie miałam go za wiele.

Odepchnęłam się od ściany, na tyle mocno, żeby go odepchnąć, ale nie byłam pewna, czy to dlatego, że potrzebowałam przestrzeni, czy dlatego, że nie mogłam znieść, jak bardzo walczyłam z pragnieniem, by się do niego przytulić.

– Czy ty jesteś kompletnie szalony?! – warknęłam, słowa ostre i pełne gniewu.

Odsunął się krok w tył, jego oczy wciąż wbite w moje, ale intensywność w jego spojrzeniu nie zgasła. Było coś w jego wyrazie twarzy, coś surowego i intensywnego.

Ale wszystko, co zrobił, to wsunął ręce do kieszeni i kontynuował rozbieranie mnie swoimi głębokimi, szarymi oczami.

Stałam twardo na swoim miejscu, każda część mnie kipiała z potrzeby ucieczki, ale także... z czegoś innego. Ciepło między nami było teraz prawie nie do zniesienia, napięcie tak gęste, że aż duszące.

Nie wiem, jak długo tam staliśmy, złapani w tym skrzywionym, naładowanym momencie, ale w końcu Adam odwrócił wzrok, jego szczęka zacieśniła się. – Wiesz, jak na taką ślicznotkę, masz wyjątkowo obrzydliwy język.

Jego oczy wróciły do moich, wciąż pełne tej samej przeklętej arogancji. – Myślę, że będziemy musieli nad tym popracować.

Przełknęłam ślinę, moja klatka piersiowa unosiła się i opadała zbyt szybko. – Mówi facet, który właśnie przystawił się do swojej przyrodniej siostry!

I z tymi słowami odwróciłam się, potykając się lekko, gdy przepychałam się obok niego, nie odważając się spojrzeć wstecz.

Ale ciepło z jego spojrzenia pozostało, podążając za mną, gdy przedzierałam się przez tłum. Gdy tylko wyszłam na zewnątrz, zimne powietrze uderzyło mnie, ostre i kąśliwe, ale niewiele zrobiło, by ochłodzić ogień, który wciąż płonął w mojej piersi... i między nogami. Adam szedł tuż za mną. Boy hotelowy podbiegł do mnie, jego ruchy szybkie i uprzejme, ale ledwo go zauważyłam.

Zobaczyłam mojego Ubera podjeżdżającego do krawężnika i poczułam głęboką ulgę. Zerknęłam na Adama, który wciąż patrzył na mnie z tym irytująco zadowolonym wyrazem twarzy.

Zmusiłam się do uśmiechu, sztywnego i fałszywego, wiedząc, że nie dotrze do moich oczu. – Było ciekawie, panie Crest. Ale nie będę marnować czasu, udając, że miło było pana poznać.

Patrzył na mnie, jego brwi lekko się zmarszczyły, jakby moje słowa rzeczywiście do niego dotarły, ale nie dałam mu satysfakcji, bym dłużej zwlekała. Bez słowa zdjęłam szpilki, ostry ból chodnika uderzył w moje bose stopy. Wiedziałam, że prawdopodobnie upadnę, jeśli będę próbować chodzić w nich tak pijana.

Nie spojrzałam wstecz, ani razu, gdy pędziłam do czekającego Ubera. Słyszałam miękkie echo głosu Adama za mną, ale nie miało to znaczenia. Wsiadłam do auta, zamykając za sobą drzwi z hukiem.

Gdy samochód ruszył, wypuściłam oddech, którego nie zdawałam sobie sprawy, że wstrzymywałam, próbując pozbyć się ciężaru napięcia, które wciąż mnie trzymało.

Wszystko będzie dobrze, musiałam tylko upewnić się, że ten dupek i ja nie spotkamy się ponownie aż do ślubu.

Previous ChapterNext Chapter