Read with BonusRead with Bonus

Odrzucony

Luciana

Dzień zleciał jak z bicza strzelił, a teraz stałam przed Ruby, podziwiając nasze sukienki. Oszczędzałam pilnie, aby kupić tę sukienkę, mając nadzieję, że będę wyglądać i czuć się pięknie na dzisiejszą okazję.

„Jak wyglądam, Ruby?” zapytałam po raz setny.

„Wyglądasz ślicznie, Lucy. Ile razy mam ci to powtarzać?” odpowiedziała Ruby z lekkim zniecierpliwieniem w głosie.

„Nie mogę nic na to poradzić, Ruby! Po prostu chcę się dzisiaj czuć ładnie, żeby mój partner mnie zauważył,” wyjaśniłam.

„A jednak to już chyba setny raz, kiedy zadajesz mi to samo pytanie. To nie moja wina, że w naszej grupie zakazane są lustra.”

„No weź Ruby,” jęknęłam.

„Lucy! Mogłabyś przynajmniej mi zaufać, kiedy mówię, że wyglądasz perfekcyjnie w tej sukience?” Ruby odpaliła, wyraźnie zirytowana, jej wzrok przeszywał mój.

„No dobrze, ale nigdy nie zastanawiałaś się, dlaczego lustra są zakazane?” zapytałam.

„Nie, z jakiegoś powodu król Lykanów karze każdego, kto ma jedno, więc lepiej, żeby wszyscy przestrzegali jego dekretu, żeby przeżyć. A tak w ogóle, dlaczego się tym stresujesz? I tak będziesz miała na sobie te długie fartuchy pokojówki na tej pięknej sukience,” zauważyła.

„To prawda, ale nie będę ich nosić wiecznie! Po ceremonii na pewno będę miała trochę czasu sam na sam z moim partnerem,” odpowiedziałam, uśmiechając się, a moje policzki zaczerwieniły się.

„Patrzcie, kto się rumieni, chociaż jeszcze nie widziała swojego partnera,” drażniła się. „Cokolwiek powiesz, Lucy,” odpowiedziała, przewracając oczami z uśmiechem na ustach.

Gdy już miałyśmy wychodzić z pokoju, Ruby nagle mnie zatrzymała. „Czekaj!” wykrzyknęła.

„Co teraz?” zapytałam, z nutką zniecierpliwienia w głosie. „Spóźnimy się, a nie chcę, żeby mnie za to obwiniano,” dodałam.

„Poczekaj, czegoś brakuje,” powiedziała, rozglądając się.

„A czego to może brakować?” zapytałam, zdezorientowana. Wtedy podeszła do łóżka i wyciągnęła pudełko pełne kosmetyków. Spojrzałam na nią zdezorientowana.

„Po co to?” zapytałam.

„Chcesz się czuć ładnie, czy naprawdę chcesz wyglądać ładnie?” odpowiedziała z chytrym uśmiechem na twarzy.

„Czy to naprawdę konieczne?” zapytałam, spoglądając na zegar.

„Nie martw się, będę szybka,” zapewniła mnie, sadzając mnie i zaczynając nakładać makijaż. Gdyby tylko było jakieś lustro, żebym mogła zobaczyć końcowy efekt, ale chyba będę musiała polegać na reakcjach innych jako moim lustrze dzisiaj.

„Perfekcyjnie!” wykrzyknęła Ruby, kiedy skończyła.

„Możemy już iść?” zapytałam, unosząc brew.

„Tak, chodźmy,” zgodziła się, gdy oboje wyszliśmy z pokoju.

Dotarliśmy do recepcji i zebraliśmy się w kuchni, każdy z nas miał na sobie fartuchy pokojówek, które ukrywały piękne sukienki, które mieliśmy pod spodem.

„Teraz słuchajcie uważnie,” zaczęła pani Suzy.

„Nie wolno wam odpoczywać ani siedzieć, gdy powinniście być na swoich stanowiskach aż do północy. Żadnych zabaw z betami króla; zawsze pamiętajcie o swoim miejscu. W ich oczach jesteście tylko słabymi pokojówkami. Czy to jasne?” grzmiała.

„Tak, proszę pani,” odpowiedzieliśmy wszyscy jednogłośnie, rozchodząc się do naszych obowiązków. Ruby szybko pożegnała się ze mną i pospieszyła do komnaty króla.

Noc szybko minęła, inne bety rozmawiały i śmiały się w różnych kątach, niecierpliwie oczekując na ceremonię o północy. „Nawet nie ćwiczyłaś, jak będziesz tańczyć ze swoim partnerem, Ximena,” zauważyła Talia.

„Po pierwsze, Talia, na zewnątrz jestem Lucy. Po drugie, czy możemy skupić się najpierw na znalezieniu mojego partnera, zanim zaczniemy martwić się o kroki taneczne?” odparłam przez nasz umysłowy link.

„Ty!” głos jednego z bet króla, Lucas, rozbrzmiał w moich uszach. Zamknęłam oczy w frustracji, modląc się w ciszy, żeby nie zachowywał się jak palant w tak ważnej okazji.

Lucas nigdy nie przepuścił okazji, by mnie dręczyć, widząc mnie tylko jako słabą omegę. Gdybym tylko miała jedną szansę, żeby pokazać wszystkim, kim naprawdę jestem, może wtedy szanowaliby mnie bardziej.

„Wyglądasz dzisiaj zaskakująco gorąco, nie sądzicie, chłopaki?” powiedział, rzucając złośliwy uśmiech i gestykulując w stronę innych bet, które wybuchły śmiechem, sprawiając, że poczułam się mała i upokorzona.

„Kto by pomyślał, że brzydka omega może wyglądać tak pięknie?” kontynuował Lucas. „Nie jesteś moim typem, ale z taką figurą, chętnie bym spróbował. Co ty na to?” Zbliżył się, próbując objąć mnie w talii, ale szybko się odsunęłam.

„Poproszono mnie tylko o podawanie napojów, nie o rozmowę. Jeśli nie potrzebujecie żadnych napojów, odejdę teraz,” odpowiedziałam, próbując się oddalić, ale jego ręka musnęła moją, zatrzymując mnie w miejscu. Moje serce biło dziko w piersi.

„Jestem pewien, że gdyby muzyka ucichła, wszyscy usłyszeliby, jak głośno bije twoje serce teraz,” powiedział, uśmiechając się złośliwie. Moja twarz zaczerwieniła się z zażenowania, a ja przygryzłam wargę w frustracji.

„Poproszę o drinka,” oznajmił, zaciskając mocniej rękę na moim nadgarstku.

„Puść mnie,” błagałam, cicho życząc sobie, żeby ktoś przyszedł mi z pomocą.

„Zmusisz mnie,” wyzwał mnie, a jego wyraz twarzy stał się surowy.

Gdy walczyłam, by uwolnić się z jego uścisku, taca z napojami, którą trzymałam, wyślizgnęła mi się z rąk, rozbijając się na ziemi i rozlewając napoje wszędzie wokół. W tym momencie muzyka przestała grać, a głośne bicie zegara oznajmiło północ, co sprawiło, że wszyscy zaczęli nerwowo rozglądać się za swoimi partnerami.

Promienie księżyca stały się silniejsze, a ja poczułam, jak jego moc przepływa przez moje ciało. Czułam jego zapach; silny zapach wilczej róży wypełnił moje nozdrza, a moja wilczyca, Talia, skakała z radości.

„Partner… Partner…” wykrzyknęła. Ja też to czułam; był bardzo blisko. W tym momencie uścisk Lucasa zniknął, gdy jego partnerka właśnie go odnalazła. Spojrzałam na niego tylko po to, by zobaczyć, jak całuje i przytula inną betę, ubraną w piękną zieloną suknię wieczorową, akceptując więź partnerstwa.

W tym momencie usłyszałam jego głos, delikatnie mnie wołający, „Czy jesteś moją partnerką?” zapytał, a ja dosłownie czułam, jak więź staje się silniejsza na dźwięk jego głosu.

Powoli odwróciłam wzrok w oczekiwaniu, by zobaczyć, kim jest, ale mój świat się zawalił, gdy spojrzałam na swojego partnera. „Damien?” zawołałam zszokowana.

„Ty!!” wykrzyknął. W tym momencie na scenę weszła Ruby, a wyglądało na to, że Damien jest również jej partnerem, ale jak to było możliwe? Bogini księżyca nie mogła nam obu przydzielić jednego partnera, prawda?

„Kochanie, co tu się dzieje?” zapytała, zdezorientowana, a jej wzrok przeskakiwał między mną a Damienem. Ale cisza między nami była namacalna; zaczęłam czuć dziwne ruchy w sobie, jakby moja wilczyca w końcu się uwalniała.

Wtedy zdałam sobie sprawę - zaklęcie. Pęka. Uśmiechnęłam się na myśl o nowym rozwoju wydarzeń; w końcu będę wolna, wykrzyknęłam w myślach.

„Najwyraźniej bogini księżyca postanowiła mnie ukarać,” głos Damiena przeciął powietrze, przerywając moje wewnętrzne rozważania, sprawiając, że mój uśmiech natychmiast zniknął. Poczułam się słaba, jakby ktoś wyssał ze mnie całą krew.

„Co masz na myśli?” zapytała Ruby, zdezorientowana.

„Ona jest moją partnerką; to mam na myśli, kochanie.” Wzrok Ruby przesunął się na mnie, patrząc na mnie z mieszanymi uczuciami.

„Lucy, proszę, powiedz, że nie zaakceptujesz tej więzi.” Ruby zapytała, a jej oczy napełniły się łzami, ale ja milczałam z pochyloną głową. Nie mogłam zrobić tego, o co prosiła, bo to również źle na mnie wpłynie, spojrzałam na nią błagalnymi oczami, mając nadzieję, że zrozumie.

„Nie martw się, nigdy nie zaakceptuję słabej omegi jak ona, kiedy mam ciebie,” wystrzelił Damien jadem w głosie, przyciągając Ruby bliżej siebie. Ale napięcie między nami wciąż było silne.

„Nie... Nie... Proszę, nie możesz tego zrobić, proszę... Musisz mnie zaakceptować,” błagałam, biegnąc w jego stronę, ale silny uścisk Ruby na moich ramionach rzucił mnie na ścianę.

„Zostaw mojego faceta w spokoju!” warknęła na mnie, jej oczy iskrzyły się tymi oceanicznymi błękitami. Surowe przypomnienie o moim słabym i bezbronnym stanie, nie mogłam się bronić.

„Ruby?” zawołałam, mój głos ledwo słychać było ponad szept. Moje serce zapadło się w rozczarowaniu, gdy usiadłam na podłodze, krzywiąc się z bólu. Teraz oczy wszystkich były skierowane na dramat, który się rozwijał. Nie wiedziałam, jak się czuć - smutna, zdradzona czy zła. Chłopak mojej najlepszej przyjaciółki jest moim partnerem? Czy to kolejna forma kary dla mnie? Czy nie przeszłam już wystarczająco przez ostatnie jedenaście lat?

Wiedziałam, że była zła; wiedziałam, że to było złe, ale bogini księżyca nie mogła się mylić, dając mi jej chłopaka, prawda? Był moim partnerem i musi zaakceptować tę więź i zdjąć ze mnie ten czar.

„Ruby... Proszę,” błagałam cicho, używając swoich zdolności do łączenia umysłów.

„Nie waż się mówić mojego imienia, zdrajco,” odpowiedziała.

Patrzyłam na nią bezmyślnie; nie wiedziałam, co jeszcze robić. W tym momencie byłam zdesperowana. Zwróciłam się do Damiena. „Proszę... Musisz to zaakceptować,” błagałam, jęcząc z ogromnego bólu, który bił mnie w plecy.

„Czy ty siebie słyszysz?” Damien splunął na mnie. „Jesteś gotowa zaakceptować więź partnerską z chłopakiem swojej najlepszej przyjaciółki? Jak bardzo zdesperowana może być omega?” powiedział z uniesioną brwią, jego głos przesiąknięty złością.

Chciałam krzyczeć na całe gardło, że nie jestem omegą, chciałam zakończyć to udawanie, ale byłam słaba. Zbyt słaba, by wypowiedzieć kolejne słowo.

Westchnął głęboko, zanim kontynuował, teraz zwracając się do wszystkich obecnych na ceremonii. „Oficjalnie, ja, Beta Damien z Klanu Ciemnego Księżyca, niniejszym odrzucam swoją partnerkę w obecności wszystkich i uprzejmie proszę, aby mój król zakończył tę ceremonię,” powiedział głośno, po czym pocałował Ruby na moich oczach.

Jego słowa uderzyły mnie jak zębaty piorun, właśnie zostałam odrzucona przez swojego partnera, i to przed całym klanem, łzy popłynęły po mojej twarzy, gdy patrzyłam na Ruby i Damiena, jak przechodzili przez tłum.

Previous ChapterNext Chapter