Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 6

Poniedziałkowy poranek nadszedł szybciej niż się spodziewałam. Ułożyłam kasztanowe włosy w luźne fale, które otaczały moją twarz w kształcie serca, wybrałam dopasowane jeansy podkreślające moją atletyczną sylwetkę i zestawiłam je z białą i granatową koszulą zapinaną na guziki. Moje ulubione baleriny dopełniły wygląd — profesjonalny, ale bez przesady. Orientacja miała potrwać kilka godzin, po czym resztę dnia miałam dla siebie.

Jadąc w stronę FaunaSphere Dynamics, rozmyślałam o wszystkim, co się wydarzyło od przyjazdu do Kalifornii. Chłopaki trzymali się na dystans od rozmowy z Carlem, ale coś w sposobie, w jaki na mnie patrzyli, przeszywało mnie dreszczem — ich spojrzenia były intensywne i nieustępliwe.

Wjeżdżając na firmowy parking, pospieszyłam w stronę drzwi i zobaczyłam Jessicę siedzącą niedaleko, jej żywe, rude loki podskakiwały z energią.

"Lina!" zawołała radośnie. Uśmiechnęłam się, zauważając dwie kobiety siedzące obok niej.

"Przepraszam za spóźnienie. Korek był zablokowany przez cztery zmiany świateł," wyjaśniłam, siadając na krześle obok niej.

Podała mi kawę. "O mój Boże, to jest boskie," mruknęłam po pierwszym łyku, wywołując chichot kobiet.

"Lina, poznaj Clarę i Scarlett," powiedziała Jessica. "Clara jest z FaunaSphere od dwóch lat, a Scarlett dołączyła w tym roku, tak jak my."

"Miło mi was poznać," powiedziałam, wycierając piankę z wargi.

"Również miło cię poznać, kochanie," odpowiedziała Clara z lekkim południowym akcentem, jej kawowa skóra promieniała pod światłami kawiarni. "Jessica wspominała, że obie jesteście z Alabamy. Mały świat, prawda?"

"Zdecydowanie," zgodziłam się, zanim zwróciłam się do Scarlett. "Skąd jesteś?"

"Pierwotnie z Nowego Jorku," odpowiedziała, jej platynowe blond włosy kontrastowały z zielonymi oczami. "Tęsknię za energią miasta, ale uwielbiam kalifornijskie słońce."

Rozmawiałyśmy o naszych doświadczeniach, aż rozpoczęła się orientacja, a potem podążyłyśmy za tłumem zwiedzając kampus.

"Zaczekaj chwilę," Scarlett nagle szepnęła, chwytając mnie za ramię. "Kim są ci greccy bogowie w ludzkiej postaci?"

Podążając za jej spojrzeniem, wstrzymałam oddech. Stał tam Ara, jego sześciostopowa trójka górowała nad większością, ciemne włosy odgarniane z twarzy, która mogłaby być na okładkach magazynów — ostry zarys szczęki, pełne usta i oczy tak intensywnie niebieskie, że wydawały się nierealne. Obok niego, Devin i Barry wysiadali z ciężarówki, bliźniacy dzielili te same szerokie ramiona i atletyczną budowę. Nie mogłam powstrzymać jęku, gdy kobiety wokół nas praktycznie topniały.

"To są," Jessica ogłosiła z uśmiechem pełnym wiedzy, "nowi współlokatorzy Liny."

Clara i Scarlett odwróciły się do mnie w szoku. "Mieszkasz z tymi jeźdźcami?" Clara zapytała z niedowierzaniem.

"Jeźdźcami?" zaśmiałam się, ignorując trzepotanie w brzuchu. "To są synowie chrzestni mojej macochy. Uwierz mi, urok szybko mija, gdy dzielisz kuchnię."

"Nie miałabym nic przeciwko dzieleniu czegoś więcej niż kuchni," Scarlett mruknęła, unosząc brwi sugestywnie. "Ten wysoki wygląda, jakby mógł podnieść samochód."

"I pewnie ma ego, które dorównuje," odpowiedziałam, wywołując salwę śmiechu.

"Chodź," Jessica szturchnęła mnie. "Nie możesz mi powiedzieć, że o tym nie myślałaś. Same te oczy sprawiłyby, że każdy by się rozmiękł."

"Może są łatwi dla oka," przyznałam, czując ciepło wspinające się po szyi, "ale uwierz mi, ich osobowości wymagają poważnej pracy. Ledwo udaje nam się prowadzić cywilizowane rozmowy."

"Kto nie radzi sobie z cywilizowaną rozmową?" zapytał głęboki, miodowy głos zza mnie. Nagła cisza moich przyjaciółek powiedziała mi wszystko, zanim się odwróciłam.

Ściskając nasadę nosa, stanęłam twarzą w twarz z Arą i Devinem. Moje serce zdradziło mnie, przeskakując kilka uderzeń, gdy spojrzenie Ary zetknęło się z moim. Przez moment — tylko przez ułamek sekundy — mogłabym przysiąc, że błysk złota pojawił się wokół jego źrenic. Devin skrzyżował ramiona, ruch podkreślający jego mięśnie, w jego oczach tańczyła rozbawienie.

"Nikt, kim musisz się przejmować," odpowiedziałam chłodno, walcząc, by utrzymać głos stabilny mimo ciepła rozprzestrzeniającego się we mnie.

Usta Ary wykrzywiły się w niszczycielski półuśmiech, gdy pochylił się bliżej, jego zapach—sosna i coś dzikiego—otoczył mnie. "Raniłaś mnie, Lina. A myślałem, że stajemy się przyjaciółmi."

"Przyjaciółmi?" prychnęłam, cofając się. "Tak nazywasz ignorowanie kogoś, aż będzie wygodnie go dręczyć?"

"Dręczyć?" Jego oczy rozszerzyły się w udawanym bólu, ale dostrzegłam kolejne złote błyski pod niebieskimi tęczówkami. "Wolę myśleć o tym jako... oddanej uwadze."

"Cóż, twoja uwaga jest ani potrzebna, ani chciana," powiedziałam, dając znak dziewczynom, żeby poszły za mną. Nie pozwoliłam mu zobaczyć, jak jego obecność przyspieszyła moje tętno.

"Lina, jesteś absolutnie—" Jessica zaczęła, zanim jej słowa rozmyły się w jęku.

W jednym płynnym ruchu Ara znalazł się za mną. "Niechciana?" wyszeptał blisko mojego ucha, jego oddech wywołując dreszcze na mojej skórze, zanim jego ręce znalazły moją talię. "Twoje serce mówi co innego."

Zanim zdążyłam przetworzyć jego słowa, byłam w powietrzu, bez wysiłku podniesiona na jego ramię. Nagły kontakt wysłał wstrząsy elektryczności przez każde zakończenie nerwowe. "Postaw mnie natychmiast!" zażądałam, mój głos był zawstydzająco bez tchu.

Moje ciało mnie zdradziło, nadmiernie świadome każdego punktu, w którym się dotykaliśmy. Przez mgłę zamieszania czułam, jak jego mięśnie napinają się pode mną, zanim nagle znalazłam się przyciśnięta do ściany, zamknięta między jego ramionami. Zabawność zniknęła z jego wyrazu twarzy, zastąpiona czymś pierwotnym.

Jego oczy, teraz zdecydowanie otoczone złotymi pierścieniami, które zdawały się pulsować z każdym szybkim oddechem, szukały moich z intensywnością, która mnie sparaliżowała. "Ara..." wyszeptałam, niezdolna do sformułowania spójnych myśli, gdy był tak blisko.

"Ara!" Devin zawołał ostro, zbliżając się. Dźwięk wydobył się z piersi Ary—coś między warczeniem a westchnieniem, które wibrowało przeciwko mnie.

"Co robisz?" udało mi się zapytać, zahipnotyzowana wirującym złotem, które teraz przejmowało niebieskie w jego oczach jak zaćmienie słońca.

Zamiast odpowiedzieć, pochylił się w stronę mojej szyi, głęboko wdychając za moim uchem, jakby zapamiętywał mój zapach. Moja skóra mrowiła tam, gdzie jego oddech ją muskał. "To nie może być..." wyszeptał, bardziej do siebie niż do mnie.

"Nie może być co—" zaczęłam, ale nagle odsunął się, złote światło w jego oczach migotało jak płomień, zanim całkowicie zniknęło.

"Ara," Devin ostrzegł, jego ton ciężki od znaczenia, którego nie mogłam rozszyfrować.

Ara patrzył na mnie, zmieszanie i coś jak strach przemykały przez jego rysy, zanim jego wyraz twarzy stwardniał. Bez słowa odwrócił się i ruszył w stronę ich ciężarówki, napięcie w jego plecach widoczne z każdym krokiem.

Devin posłał mi przepraszające spojrzenie, zanim poszedł za nim. Odwróciłam się, żeby zobaczyć, jak dziewczyny patrzą—Clara i Scarlett w szoku, Jessica z nieukrywaną fascynacją.

"To," oznajmiła stanowczo, "było najbardziej elektryzujące, co kiedykolwiek widziałam."

Moja skóra wciąż brzęczała tam, gdzie mnie dotknął, a ja walczyłam o uspokojenie oddechu.

"Lina, wszystko w porządku?" zapytała delikatnie Jessica, wyraźnie zaniepokojona.

Kiwnęłam głową, zmuszając się do uśmiechu. "W porządku. On jest po prostu... nieprzewidywalny."

"Słuchaj mnie," powiedziała, nagle poważna. "Uważaj na nich. Zwłaszcza na Carla. Oni nie są jak inni mężczyźni."

"Co masz na myśli?" zapytałam, ale już odchodziła, zostawiając mnie z pytaniami, które paliły równie mocno jak wspomnienie dotyku Ary.

Chłopaki byli zdecydowanie nietypowi—same złote oczy to udowadniały. Ale niebezpieczni? Mój racjonalny umysł odrzucił ten pomysł, ale coś głębiej rozpoznawało prawdę w ostrzeżeniu Clary.

Zawsze grałam bezpiecznie w Alabamie, unikając komplikacji. Tak było łatwiej.

Ale gdy patrzyłam na oddalającą się sylwetkę Ary, wiedziałam, że już wpadam w coś, czego mogę nie być w stanie opanować. Ta myśl powinna mnie przerażać.

Zamiast tego zastanawiałam się, kiedy znów zobaczę ten błysk złota w jego oczach.

Previous ChapterNext Chapter