Read with BonusRead with Bonus

Rozdział 7

ROZDZIAŁ 7

TESSA

Kiedy weszłam do domu, zobaczyłam moją siostrę i matkę siedzące na kanapie.

Okazało się, że na mnie czekały.

„Tessa, gdzie byłaś? Martwiłam się… nawet nie odbierałaś moich telefonów.” Zaczęła moja mama.

Westchnęłam i powoli usiadłam.

Byłam wyczerpana.

„Jak wróciłaś do domu?” zapytałam, zaciekawiona.

Nie mogłam złapać taksówki, a ona wróciła przed mną.

„Kiedy odeszłaś, musiałam pożegnać się z Wilsonem, więc poprosił swojego kierowcę, żeby mnie podwiózł.”

Kiwnęłam głową ze zrozumieniem.

„Co się stało z twoją twarzą?” zapytała moja siostra, Ashley.

„Tata mnie uderzył.”

„Co?!” Ashley wykrzyknęła. „Dlaczego… jak…” Wybiegła z salonu.

„Nie bierz tego do serca, Tessa. Powinnaś była zignorować Cassie zamiast…”

„Naprawdę próbujesz usprawiedliwić to, co zrobił?”

„Moja droga…”

„Proszę… weź to.” Ashley wróciła, podając mi worek z lodem.

„Dzięki” wymamrotałam.

„Po prostu mówię, że gdybyś zignorowała wybuch Cassie, wtedy…”

„Wtedy uznałaby, że może nas jeszcze bardziej poniżać. Naprawdę musisz przestać mieć słabość do taty. On nas nienawidzi! Jesteśmy dla niego dosłownie obcymi!”

Łzy piekły mnie w oczy.

Nienawidzę, że moja matka jest taka.

Słaba… jest tak cholernie słaba.

Gdybym była nią, jedynym uczuciem, jakie miałabym do ojca, byłaby nienawiść, ale jestem pewna, że ona nadal ma go w sercu.

To było takie irytujące.

„On nadal jest twoim ojcem.” Jej głos się załamał i naprawdę nie chciałam kontynuować tej rozmowy.

„Idę spać.”


Weszłam do swojej sypialni przygnębiona i rzuciłam się na łóżko.

Byłam zadowolona, że jutro jest weekend…

Moje myśli były rozproszone i nie miałam pojęcia, jak poradzę sobie z pracą.

Leżałam płasko, wpatrując się w sufit, zastanawiając się, kiedy w końcu będę szczęśliwa i nie będę się o nic martwić.

Prawie godzinę później usłyszałam pukanie do drzwi i weszła Ashley.

„Czy twoja policzek nadal boli?”

Usiadłam i udawałam uśmiech.

Zawsze chciałam być tą, która nosi problemy świata… nie ona.

Więc zawsze staram się być w porządku dla jej dobra.

„Już jest dobrze.”

Powoli usiadła obok.

„Nie pozwól im cię zdołować, siostrzyczko. Nie są tego warci.”

Kiwnęłam głową i zgodziłam się. „Masz rację.”

„Co powinnaś teraz robić, to znaleźć sobie porządnego faceta.”

Przewróciłam oczami. „Nie… Po Marcusie, myślę, że miłość nie jest dla mnie.”

„Nie mów tak. Musisz po prostu szukać dalej, a skoro o szukaniu mowa… mama kazała mi cię poinformować, że jej znajoma pokazała twoje zdjęcia pewnemu profesorowi. Chciałby cię wkrótce poznać.”

Prychnęłam. „Powinnam była wiedzieć, że ta cała rozmowa o chłopaku zmierza w tym kierunku.”

Chwyciła mnie za rękę. „Jestem w tym razem z mamą. Po prostu go sprawdź. Kto wie? Może to ten jedyny.”

Parsknęłam śmiechem. „Co ty tam wiesz? Powiedz jej, że się zastanowię. Chcę się przespać.” odpowiedziałam, kładąc się z powrotem na łóżku.

Czy naprawdę powinnam znów wejść w świat randek?

Nie wszyscy mężczyźni są tacy jak Marcus.

I właśnie dlatego tydzień później znalazłam się w restauracji na randce.

Miał na sobie granatowe spodnie, białą koszulę i okulary.

Wymieniliśmy uprzejmości i dowiedziałam się, że nazywa się Edgar Duke.

Złożyliśmy zamówienie i zaczęliśmy jeść.

Ale nie czułam żadnych dobrych wibracji ani nie widziałam przyszłości w tej znajomości.

Postanowiłam zrobić złe wrażenie, żeby nie chciał się ze mną więcej spotkać.

„Mogę zadać ci kilka pytań?”

Uśmiechnął się. „Oczywiście.”

„W jakim domu mieszkasz?”

Mógłby mnie uznać za materialistkę za zadawanie takich pytań na pierwszej randce.

A według moich doświadczeń, mężczyźni nienawidzą materialistek.

„Mam dom jednorodzinny i kompleks apartamentów. Mieszkam w domu, mając nadzieję, że kiedyś go z kimś podzielę, a kompleks apartamentów wynajmuję lokatorom.”

Nie wydawał się ani trochę obrażony moim pytaniem, więc kontynuowałam.

„Masz Ferrari?”

Jego uśmiech się pogłębił. „Mam Mercedesa i Land Rovera, ale mogę kupić Ferrari, jeśli tego chcesz.”

Przełknęłam ślinę.

To nie idzie zgodnie z planem.

Dlaczego nie jest zdegustowany moimi pytaniami?

„Nie mam dobrze płatnej pracy w porównaniu do twojej i mam naprawdę zły temperament.” Kontynuowałam.

„To nie ma znaczenia. Co do temperamentu, jestem pewien, że każdy ma swoje wady.”

Ugh!

Więc postanowiłam powiedzieć mu wszystko o sobie, żeby go na dobre odstraszyć.

„Jesteś profesorem. Jesteś bogaty i przystojny. Mężczyźni tacy jak ty nie powinni być z kobietami takimi jak ja.”

„Co jest z tobą nie tak?” Zapytał, wyglądając na szczerze zdezorientowanego.

„Nie mam dobrych relacji z ojcem. Mieszkam z matką i siostrą, którymi się opiekuję. Mój były chłopak mnie zostawił, bo według niego, nie jestem wystarczająco delikatna i kobieca.”

„Coś jeszcze?” Dopytywał.

Na jego twarzy wciąż gościł uśmiech.

Pokręciłam głową i powoli łyknęłam soku.

Powinien teraz dać sobie spokój.

„Jesteś całkiem zabawna, Tessa. Szczerze mówiąc, nienawidzę randek w ciemno, ale kiedy zobaczyłem twoje zdjęcia, byłem zafascynowany twoją urodą i naprawdę chciałem cię poznać. Na razie widzę, że nie chcesz tego kontynuować, ale możemy być przyjaciółmi, prawda?”

Uśmiechnęłam się i skinęłam głową. „Tak.”

Opuściłam swoje obrony i mieliśmy bardzo przyjemną rozmowę po tym.

Ostatecznie cieszyłam się z randki i uśmiechałam się, kiedy nalegał, żeby mnie odprowadzić do domu.

Stałam przed restauracją, czekając, aż przyprowadzi samochód z parkingu.

„Tessa?”

Słysząc swoje imię, spojrzałam w bok i zobaczyłam Ethana Bascona… mojego przełożonego w pracy.

„Dobry wieczór, kierowniku.” Przywitałam się.

W tym momencie Declan wyszedł z restauracji z mężczyzną w średnim wieku.

Moje usta się rozchyliły...

Jeśli jest ktoś, kogo nienawidzę spotykać... to właśnie on.

Previous ChapterNext Chapter